Wież mi, że odkręcające się ramie korby to bardzo irytująca sprawa. Przetestowałem kilka różnych rzekomo sprawdzonych sposobów na tą bolączkę (dokręcanie na siłę z dodatkową dźwignią, dobijanie ramienia do suportu młotkiem przez drewniane deseczki z rowerem przypartym do ściany, wymiana śruby na lekko dłuższą, kleje, gumy i inne), jednak nic nie zdało egzaminu. Stąd jestem skłonny poświęcić nawet trochę więcej pieniążków byle w końcu wszystko działało sprawnie. Na razie często nie jeżdżę, ale nagle zrobiła się tak ładna pogoda, że może zacznę rowerkiem jeździć do pracy (ok 8km w dwie strony) :)
Zastanawiałem się czy może mój wspomniany styl jazdy nie spowodował, że coś się lekko wygięło, poluźniło i ramię stopniowo zaczynało się już coraz częściej odkręcać.
Poza wspomnianym mankamentem z roweru jestem bardzo zadowolony :)