Gruchenfuhrer
-
Postów
91 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez Gruchenfuhrer
-
-
Ja u siebie (Ząbki pod Warszawą) akurat dość sporo jeżdżę z dziećmi, ale i wtedy raczej po jezdni niż chodniku - nawierzchnia fatalna, jak nie połamane płytki to dziadowska kostka, która znosi koła, a to rynsztoki, a to wielgachne krawężniki, a to znowu słup na środku (na DDR też bywa...). Jest tu kilka szczątkowych ścieżek, ale ciężko do nich dojechać...
Średnio co 2-3 dni jeżdżę około 21km w każdą stronę do roboty (do Mordoru, a jak :) - na szczęście już nie długo) - zazwyczaj Trasą Siekierkowską - tam na szczęście jest całkiem niezła ścieżka przez większość czasu (a przy okazji daje niezły wycisk - sporo podjazdów mam na trasie) - problemem jest dojechanie na tę trasę...
Jadąc wzdłuż bardzo ruchliwej drogi, poza terenem zabudowanym, gdzie pędzi wszystko - od skuterów po tiry - na szczęście połowę drogi mogę przejechać leśną ścieżką lub poboczem... Druga alternatywa (Chełmżyńska) jest dość wąska, często zakorkowana, masa wywrotek i szambiarek, furgonetek kurierskich, autobusów - bardzo nie lubię - jak się da jadę po jezdni, jak nie to wjeżdżam na chodnik - na szczęście ludzie trafiają się sporadycznie (i jak już to na przystankach, ale wtedy mogę jechać po zatoczce :P) - ale i tak z powodu masy poprzecznych dróg to lipna sprawa...
Co innego Mordor - tam też brak ścieżek, do tego masakryczne korki - a chodniki okropne - tam nie ma rady - z duszą na ramieniu jadę między autami...
Jeździłem też sporo wzdłuż wspomnianych Marszałkowskiej, Puławskiej, Niepodległości, Żwirki i Wigury... Bardzo nie polecam - zarówno chodników jak i jezdni. A DDR też nie wszędzie...
Ogólnie wolę asfalt bo równiejszy, ale z obawy o własne zdrowie nie stronię od chodników. I raczej nigdy nie stanowię tam zagrożenia (poza współdzieloną ścieżką wzdłuż Wilanowskiej, gdzie na delikatnej pochyłości idzie się rozbujać do ponad 40km/h - aż żal by było nie skorzystać :P) - pełna kulturka i ostrożna jazda...
-
Sam używam modelu "Functional" i jest dla mnie niezłą alternatywą dla softshela (z lidla) - wyraźnie mniej się w niej pocę...
-
Merynosy? Heh. Co kto lubi... Mój synek ma piżamkę z merynosów i jedwabiu (85%/15%). Żona twierdzi, że mega delikatna... A dla mnie w dotyku szorstka jak diabli - nie wyobrażam sobie założenia czegoś takiego na grzbiet... Chociaż dużo też zależy od przędzy - może koszulki są inaczej tkane...
-
Ja na klucze, kasę, telefon (o ile nie mam go na kierownicy w etui od Topeak'a), dokumenty, scyzoryk, kable, gaz pieprzowy i powerbank mam taką trochę większą saszetkę firmy Quechua - ustawiam sobie to albo na plecach, albo na biodrze i gra gitara... Tyle, że u mnie ma co amortyzować pasek i klamre z przodu :)
-
Ja mam jedne długie spodnie Berknera (Mario Plus. o których już wspominałem) - mega wygodna wkładka. Ostatnio kupiłem ten model Muddy Fox Breed. Dość wygodne, sympatyczne w kroju. Ciekawe żelowe wkładki chroniące biodra.
Przy 8 stopniach niestety jedne i drugie nadal zbyt ciepłe ?
-
Szlifierki na uloki są już passe (chociaż ponoć kręci się jakiś typ z tym po Służewcu...) Ciekły azot ponoć szybszy, bardziej skuteczny i dyskretny...
-
No i kask chyba jednak wygodniej się nosi niż taki kołnierz na karku...
-
Ja myślałem o czymś takim jednośladowym co pisał Łukasz (https://roweroweporady.pl/bagazowe-przyczepki-rowerowe/)... Ja na pewno będę i tak ciągnął pasażerską, ale tą bagażową można by się wymieniać na postojach - tak moglibyście się urządzić. Problem to faktycznie cena, ale ładowność powinna być wystarczająca, na mobilności się dużo nie traci a i rower nie będzie tak dociążony, przez co i trudniej o jego awarie będzie... Nic to... Na razie to tylko koncepcja, mam tylko wielką, dwukołową pasażerską landarę (darowanemu koniowi...), którą mogę i tak nieźle doładować - jak przestanie wystarczać będę myślał nad bagażową :)
-
Co do minusów wymienionych przez Ciebie, to:
za potrzebą problemy mogą mieć kobiety, faceci raczej sobie poradzą ;) (spodenki i szelki są rozciągliwe).
Z długimi nogawkami to nie wiem czy aż tak rozciągliwe :)
Może tu tkwi pies pogrzebany - ja jestem jeszcze dość "słusznej postury" więc kupuję XL/XXL tak by wejść na szerokość... Co faktycznie będzie oznaczało trochę zbyt długie ubrania...
Inna sprawa, że przy koszulce z silikonem na dolnej krawędzi to nie problem - będzie sięgać tak nisko jak ustawię :)
-
Ja jeżdżę z trójką synów - 10, 6 i 1.5. Ale wyłącznie wyprawy jednodniowe. Oczywiście najmniejszy siedzi albo w foteliku albo w przyczepce. Do tej pory nasz rekord to ~43km Białogóra <-> Stilo, głównie przez las, po piaszczystych drogach, albo kamiennych traktach, sporo podjazdów i zjazdów - staramy się unikać ruchliwych asfaltów. Średni spokojnie na swoich 20" kółkach dał radę :)
Ale... Jedyne nasze bagaże to było jedzenie, dużo napojów i jakieś ubrania awaryjne (deszcz / ochłodzenie), trochę narzędzi (klucze, łatki, pompki), baterie/powerbank, extra lampki, apteczka, zestaw do przewijania młodego itp). Żadnych śpiworów, namiotów, sprzętu biwakowego, zapasów pożywienia itp. Do tego - ponieważ żona wiozła młodego w foteliku (przedni WeeRide), praktycznie niemal cały bagaż (na zmianę przyczepka / tylny fotelik / plecy) wiozłem ja - dzieciaki nie miały niemal obciążenia (poza małym plecakiem u najstarszego). Sporym problemem jest takie małe dziecko - nie tylko, ze nie dodaje żadnej "wartości transportowej", nie dość że praktycznie stanowi bardziej uciążliwy "element bagażu" to jego rzeczy także stanowią niebagatelną jego część: wiadomo, że nie je tego samego co my, potrzebuje więcej i to czystych ubrań, lekarstw, kosmetyków itp. Do tego nawet tak spokojny maluch jak mój, potrzebuje się wyszumieć, traci cierpliwość albo będzie chciał spać... To rozbija wszelkie plany harmonogramu jazdy :)
Myślę, że z samym przejazdem, zwłaszcza jeśli jeździcie regularnie problemu mieć nie będziesz. Gorzej z bagażem... Jak go sensownie zapakować i rozdzielić,? Co faktycznie zabrać? W sieci jest masa porad, i warto je poczytać / posłuchać - ale i tak zrewidować własnymi potrzebami / możliwościami budżetowymi itp.
Myślę - i sam zamierzam to praktykować jak tylko dokupię i pomocuję brakujące sakwy i bagażnik, oraz namiot oraz materace - by próbnie pojeździć (jeszcze jesienią) na wyprawy weekendowe - jeden dzień jazdy, nocny biwak i powrót trochę inną trasą, może nawet z dodatkiem pociągu? W bezpiecznym zasięgu sklepów, knajp i własnie linii kolejowej jakby co? Tym sposobem nie tylko będzie okazja przećwiczyć załadunek, sprawne biwakowanie ale i nabrać formy pod obciążeniem... Na przyszły rok marzy mi się jakaś solidna, dwutygodniowa wyprawa :) Nie obejdzie się wówczas pewnie bez wiadra / worka do prania, przyczepki bagażowej i osobowej, kuchenki z gazem, ze dwóch namiotów itd... Ale to za rok...
-
A to ja dorzucę pytanie ogólne - z szelkami czy bez?
Przyszpuszczam, że "za" będzie:
- Nie zsuwają się
- Nie odkrywają pleców (krzyża znaczy)
- Nie ma gumki uciskającej w pasie
"Przeciw":
- Trudniej założyć
- Ciężko isć za potrzebą... (czyli w zasadzie zdjąć je / zsunąć bez zdejmowania całej góry: plecaka, kasku, kurtki, koszulki, itd...)
- Spodenki się niby nie zsuwają ale szelki uwierają, ciągną w dół i się człowiek bardziej garbi...
- Są droższe
- Na odkryte plecy wystarczy koszulka rowerowa, która je dobrze zakrywa, np. do połowy pośladków.
Słowem: mi raczej nie podchodzą...
Jakieś inne myśli macie?
-
Ja kiedyś jechałem w długich spodenkach od Berknera model: "Mario Plus") przy 12 stopniach i zgrzałem się okrutnie... Następna próba będzie przy 6 ?
Chociaż może i problem bardziej w tym, że na koszulkę założyłem zwykłą bluzę z kapturem...
-
Ja z moich "marathonów" też jestem bardzo zadowolony - zdarzyło mi się jeździć po szkle, żwirze, lastryko, szutrze, korzeniach, często z dużą szybkością wjeżdżam na niewysokie krawężniki (a ważę ponad 100kg), nie raz i nie dwa przytarłem solidnie bokiem opony o krawężnik / rynsztok i jak do tej pory (odpukać) wszystko cacy - zrobione ponad 1000km.
Jedyne co mnie wkurza to, że jeśli ścieżka rowerowa ułożona jest z kostki chodnikowej (ściętej na krawędziach) to powstałe rowki znoszą mi rower na boki. Do tego mam ważenie niezbyt wysokiej przyczepności - przy ostrym hamowaniu już kilka razy złapałem poślizg gdy się tego nie spodziewałem (asfalt / beton / kostka)...
-
Ja tak miałem w jednym hamulcu jak mi wyciekał płyn hamulcowy i było go zwyczajnie zbyt mało - praktycznie musiałem docisnąć klamkę niemal do kierownicy.
Generalnie hamulce hydrauliczne pracują tak, że im mocniej naciskasz tym mocniej reagują. Faktycznie, zbyt mocne naciśnięcie powoduje wpadnięcie roweru w poślizg - przerabiałem kilkukrotnie, a sam ważę ponad 100kg. Więc kwestia zwiększenia ciśnienia płynu nie zwiększy bezpieczeństwa - tu mogą serwisanci trochę racji mieć - bo rower się nie zatrzyma w miejscu - aczkolwiek przy lżejszej osobie może i tak. Ale to zapewne skończy się "dachowaniem"... Pozostaje hamowanie pulsacyjne, ale na to w sytuacji awaryjnej nie ma czasu...
Ale według tego co ja czytałem - klocki powinny być bardzo blisko tarczy - chyba, że faktycznie ten model tak ma? O_o
Z drugiej strony - w rowerze tej klasy nie oczekiwałbym jakiś solidnych tarczówek...
-
Ba, moje Deore LX ma 1 .... 5 .... 10 ?
I jak to interpretować?
-
telefon jest płatny:)
I bardzo dobrze - to ograniczy gawędzenie do niezbędnego minimum :) Poza tym ja się zastanawiam jak miałby telefon symulować walkie-talkie - przez Wi-Fi / GSM? Czyli jeden telefon udaje stację bazową / hot-spota a reszta się z nim łączy? Ała - bateria padnie po 30 minutach :)
Ale fakt, przy jeździe większą grupą przydałby się jakiś sposób "broadcastowania" do wszystkich - np. ostrzeżeń albo informacji... Zwłaszcza, gdy otoczenie jest dość głośne.
-
A może jakaś apka na smartfona? Większość osób ma jakiegoś androida ;) Są na 100%, tylko nie wiem jak działają, bo nigdy nie potrzebowałem i tym samym nie miałem okazji testować :)
Ta, jest taka - nazywa się "Telefon" :)
-
Cytat
Ten produkt Polsce to może zbić majątek, biorąc pod uwagę nasze nawierzchnie ?
To chyba nadal tylko prototyp...
CytatPoduszka powietrzna dla rowerzystów, pomysł świetny, ale... Wyobraźcie sobie zabrać to ze sobą na rower w upały, które mieliśmy jeszcze kilka dni temu ?
To też nie wiem czy wyszło do seryjnej produkcji... Jakieś takie mało praktyczne... Jak wożenie 5kg łańcucha...
CytatMoże to nie akcesorium, ale ciekawostka dla wszystkich, którzy się z tym nie zetknęli. Mianowicie- fluorescencyjny rower czy koła ?
Nie wiem czy ten taki różowy oczojebny B'Twin nie jest fluerescencyjny do jakiegoś stopnia. Ja moje opony mam z takim paskiem z obu stron - ale całe to już chyba przegięcie...
CytatJeżeli mamy buty, które idealnie pasują nam do nóg, ale chcielibyśmy mieć do nich podpięte bloki ?
Nie wiem, nie wiem... Ale chyba jednak to nie będzie to samo co buty pomyślane do bloków... Raz sztywność podeszwy a dwa zacisk na śródstopiu - zwykłe sznurówki są IMHO zbyt słabe...
CytatOświetlenie, które nie zajmuje nam miejsca na kierownicy i sztycy, a przy tym wygląda efektownie ?
A to świetne i efekciarskie. Trochę drogie. Tylko nie załapałem jak to działa ?
-
Mi Lizardy ostatnio też ostro parowały...
-
Tak, była dołączona do roweru z takimi wentylami.
Faktycznie, uszczelki nie widzę.
-
A ja mam też taką porytą pompkę bez tej wajchy do blokowania... Może to lamerskie pytanie ale jak ja mam tym shardera napompować? Jak tylko zakładam ją na wentyl to ten bolec w środku spuszcza mi powietrze :-/ Co to za wynalazek? Czym to się je?
-
Moja małżonka zakupiła sobie któreś spodenki Berknera 3/4 i sobie chwali. Generalnie da się je czasami znaleźć w Intersporcie, ale nie jest to proste... Sam poluję na męskie, bo mam tylko długie.
Natomiast ja się ostatnio bardzo mocno załatwiłem tańszą wersją spodenek 4F - o ile model wyższy (440T) jest całkiem sympatyczny to 183T to jakaś masakra:
- gumka w pasie luźna, skręca się w środku i ślizga
- silikon na końcach nogawek jest dość ordynarny (zwłaszcza w porównaniu z 440T), i po dłuższej jeździe nieprzyjemny dla skóry
- wkładka dość cienka, do tego koszmarnie wszyta - po 40km (2x20km) jednego dnia nabawiłem się okrutnych odparzeń, właśnie od otarć szwami...
- bardzo niewygodne szwy, nie tylko wewnątrz, ale wyraźnie odczuwalne, szorstkie i drażniące także po zewnętrznej stronie ud!
Powiem tak, że jeździłem przez kilka tygodni wyłącznie z 440 i nie miałem żadnych problemów. po dwóch dniach z 183, nawet tamte powodują dalsze podrażnienia... Zdecydowanie odradzam bezsensowne oszczędzenie tych 30PLN...
-
Nie, tarcza powinna wejść gładko do wnętrza hamulca. Możliwe są trzy przyczyny:
1. Tarcza została przekrzywiona w transporcie (mało możliwe, chyba, ze jest niedokręcona, albo sama w sobie skrzywiona)
2. Hamulec jest źle przykręcony / niedokręcony - wówczas zapewne wystarczy go poluzować, wsunąć koło z tarczą, dokręcić koło a następnie szczęki hamulca
3. Między tarczami siedzi sobie nadal blokada i blokuje tarczę... Albo nie daj boże, tłoczki się wysunęły i trzeba będzie ręcznie je wciskać... Wówczas współczuję...
Errr... Chyba, źle zrozumiałem - jeśli faktycznie nie da się żadnym kluczem dokręcić koła bo kamulec przeszkadza no to pewnie trzeba będzie zdjąć... Chociaż, w to to aż się wierzyć nie chce by było tak zaprojektowane...
-
Mi się akurat dobrze jeździ w upale - regularne nawodnienie, kask, okulary i się śmiga :P Na szczęście mam regularne zmiany, więc zdaża się to co najwyzej w weekendy...
Licznik rowerowy z Lidla
w Części i akcesoria rowerowe
Opublikowano
Ja ostatnio kupiłem jedną fizyczną rzecz w amerykańskim Amazonie (seryjny wyzwalacz do aparatu). Ponieważ zamawiałem z konta firmowego (nie mam ochoty zakładać nowego) miałem miły telefon z urzędu celnego czy ten przedmiot jest dla mnie czy na sprzedaż :)
A do tego, ponieważ się spieszyłem to zamówiłem przesyłkę ekspresową, która kosztowała mnie 50 PLN... Aua...