Skocz do zawartości

Wierzba

Użytkownicy
  • Postów

    30
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Wierzba

  1. To nie jest tak że nie jeździłem na lepszych. Pisałem w którymś wątku o swoich doświadczeniach z deorkami które też miałem i slx. Znacząca różnica dopiero była przy tych drugich. Zgodzę się że średnio nadają się na mokre warunki, w Alpy, nie nadają się też na dłuższe strome zjazdy gdy się ścigamy. Natomiast do zwykłej rekreacyjnej jazdy po beskidzkich górach gdzie nie pędzimy na złamanie karku w zupełności wystarczą. Robiłem nimi 2k przewyższeń dziennie, jeździłem na singlach, miałem kilka epizodów wyścigowych i nie sprawdzały się tylko podczas tych ostatnich doświadczeń. Do zwykłej rekreacji kiedy nikt przed Tobą nie jedzie, kiedy kalkulujesz przed sobą drogę i wiesz kiedy zacząć hamowanie, kiedy nie pędzisz na złamanie karku licząc każdą urwaną sekundę na górskich szlaku, wtedy w zupełności dają radę. Gdy je zagrzejesz, robisz chwilę przerwy na podziwiane widoków, na batona, czy po prostu gdy chcesz odsapnąć. Jeżdżąc po Beskidach i będąc koniem z łydą zawodowego kolarza i tak nie da się wszystkiego wyjechać. Ten czas często starcza na "schłodzenie" hamulców, poza tym większość ludzi które widzę na szlakach przy wzniosie 15+ zaczyna już wypychać rowery. Te hamulce do takich warunków sprawdzają się całkiem dobrze i są bezpieczne. 

  2. W dniu 25.04.2023 o 14:48, Oskarr napisał(a):

    Ale to jest zupełnie normalne, że łatwo przelecieć przez kierownicę przy 50% zjeździe. Ja hamulce testuje na prostym, przyczepnym asfalcie z rowerem o agresywnej geometrii która pozwala zatrzymać rower na bardzo krótkim odcinku, jeśli tylko hamulce dobrze działają. Na nieprzyczepnym podłożu albo przy małej prędkości to równie dobrze v brake zablokują koło. 
    Ogólnie zasada jest taka, że zjeżdżając z stromego zbocza przodem prawie nie hamujemy aby nie zablokować koła, tyłek wtedy ląduje nad tylnym kołem i hamowanie przenosimy na tył. 
    W moich szosach z v brake również jestem w stanie zablokować przednie koło, ale to nie dlatego, że te rowery mocno hamują tylko dlatego, że środek ciężkości w szosie jest wyżej i bardziej z przodu niż w moim mtb na którym mt 200 obecnie testuje. 
    Możesz spróbować zrobić test, opuść sobie siodełko o 10 cm, rozpędź się do 30 km/h, wychyl tyłek za siodełko i wciśnij z całej siły przedni hamulec, jeśli zablokuje koło to git (pytanie jeszcze jak przyczepne masz opony ? ) 

     

    Ja powoli się przekonuje do stwierdzenia, że mt 200 są spoko hamulcami do rowerów o spokojnej geometrii np. do rowerów crossowych czy miejskich, w takich rowerach pozycja na rowerze po prostu nie pozwoli wykorzystać mocniejszych hamulców. Czy się przekonam przy stosowaniu mt 200 przy mtb to pokarzą kolejne 2-3 dni. 

    Pytanie jeszcze jakie masz opony w rowerze? Ja w MTB mam założone opony racing ray w wersji evolution z gumą adix speedgrip 29" 2,25" szerokości i na ciśnieniu około 1 bara:
    https://www.centrumrowerowe.pl/opona-schwalbe-racing-ray-evolution-pd18972/?v_Id=179949
    to są bardzo przyczepne opony które mocno wgryzają się w teren. 

    Dobrze że to forum odkryłem kilka miesięcy temu. W innym wypadku bałbym się wsiąść na rower z MT200 i przez kilka lat nie zrobiłbym grubo ponad tysiąca kilometrów po Beskidach. Żeby było jeszcze lepiej obecnie jeszcze na gorzej ocenianych podstawowych tektro z xc100 i nadal jestem w jednym kawałku. Wczoraj trasa z Równicy przez 3 Kopce Wiślańskie na Przełęcz Salmopolską i Baranią Górę. Znów jakimś cudem przeżyłem, tym razem przy wadze 84kg. Cud nad Wisłą dosłownie i w przenośni. 

     

    RR.jpg

  3. Przecież on nie ocenia, tylko zazdrości. Nie widzę w tym nic złego bo każdy z nas chciałby mieć jak najlepszy sprzęt. To działa też w drugą stronę, znaczna ilość tych którzy mają super drogi sprzęt zazdroszczą innym "łydy, kondycji, techniki" bo nie mają czasu żeby trenować. Jest też pewien procent wśród tych ludzi snobów, pozerów którzy wyjeżdżają tylko żeby się pokazać. Tak, właśnie subiektywnie oceniłem.

  4. Mówiłem że dają radę, według Jacka od razu do zmiany i miały w ogóle nie hamować. Podczas dłuższych stromych zjazdów trzeba dać im chwilę odpocząć bo klamka zrobi się zauważalnie miększa i stracą chwilowo na "mocy" Po schłodzeniu szybko wracają do pierwotnego stanu. To chyba ich największą wada ale taka która objawia się chwilowo i tylko w górach podczas stromych i dłuższych zjazdów.

  5. 31 minut temu, ram napisał(a):

    Na jakich i jak długo (ile zjazdów) w Beskidach używałeś mt200? Zdradzisz trasy którymj podążałeś? Ja mojej młodej po pierwszym przejeździe w Lasku Wolskim na jej życzenie musiałem następnego dnia zamienić heble na mocne. Nic nie sugerowała, bo myślę "może ja jestem jakiś przewrażliwiony". 

    Cały Beskid Śląski wielokrotnie wszerz i wzdłuż. Mieszkam w pobliżu BB więc mam pod nosem szlaki. Nie dziwię się że po pierwszym przejeździe chciała je zmienić, nie miały się nawet kiedy dotrzeć. Przy dłuższych zjazdach potrafią się zagrzać, ale to chyba ich jedyna wada biorąc pod uwagę cenę a to co oferują. Rowerem smigalem tylko po szlakach, praktycznie w ogóle chodników nie wspominając o drodze. Nie miały gdzie złapać syfu z drogi, nieumiejętne mycie roweru potrafi też zafanzolic i przenieść syf z ramy na tarcze. Pisałem już w innym wątku że zauważalna różnica była dopiero po spróbowaniu 4 tloczkowych slx. 

  6. Dla mnie to co piszecie jest absurdalne bo mam zupełnie inne doświadczenia z nimi. Jeździłem długie lata na v-brake, miałem też mechaniczne spyre c w M4C, MT200 i Deorki które miały być zbawieniem. Ostatecznie deorki co najwyżej nieznacznie poprawiły hamowanie w odniesieniu do M200 (miałem też okładziny półmetaliczne) natomiast M200 całkowicie rozkładało na łopatki spyre c o v'kach nie wspominając. Różnicę którą naprawdę poczułem i była na miarę zmiany spyre c / vbrake na M200, była wtedy kiedy pojeździłem na 4 tłoczkowych SLX kolegi. Modulacja hamowania dużo lepsza i efektywniejsze hamowanie w trudniejszych warunkach a przede wszystkim błocie i deszczu. Nie piszę tego żeby robić gównoburzy ale jak widzę kiedy Jacek w każdym temacie dyskredytuje te hamulce to się zastanawiam czy nie żyje w jakieś alternatywnej rzeczywistości bo cały Beskid Śląski nimi obleciałem i jakoś specjalnie nie narzekałem a miały w ogóle nie hamować, tym bardziej w warunkach górskich.

  7. 18 godzin temu, jajacek napisał(a):

    Rama ze sztywną osią z Boost dobrego producenta
    Totalnie podstawowy amor powietrzny ze słabym tłumikiem i goleniami 30 mm
    Napęd minimum przyzwoitości
    Spowalniacze zamiast hamulców plus tarcze z gównolitu
    Przeciętne koła na podstawowych piastach.

    W tej konfiguracji jest to rower klasy rekreacja plus czołowego producenta, który jednak nie hamuje i pilnie potrzebuje wymiany tarcz i hamulców jeśli ma jeździć terenowo, co w przypadku poziomu przyzwoitych kosztuje ok. 800 zł (Deore).

    No popatrz a ja na MT200 dwa lata temu zjeździłem Beskidy wszerz i wzdłuż, okoliczne single również. Przy 80kg nigdy im nie brakowało mocy, potrafią zablokować bez większego problemu przednie koło, gorzej radzą sobie przy dłuższych zjazdach (szybko się grzeją) i tak sobie w deszczowych warunkach. Naprawdę nie mam pojęcia skąd te Twoje doświadczenia, może ich nie dotarłeś. Nazywanie ich w każdym możliwym temacie spowalniaczami lub mówienie że nie hamują jest w moich oczach kompletną bzdurą. 

  8. 18 minut temu, Piwpaw napisał(a):

    Nie ma roweru idealnego. Oczywiście MTB w terenie, nawet lżejszym ma przewagę. Ale zobaczysz, że na długich asfaltowych trasach zatęsknisz za gravelem, bo do tego MTB się kompletnie nie nadaje. Ja sobie nie wyobrażam jechać 100 km z taką pozycją jaką daje mtb. Już nie chodzi nawet o te opony, które dają duże opory. Krótko mówiąc: jeśli długodystansowa jazda po wszelkiego rodzaju drogach utwardzonych, tj. asfalt, w tym gorszy, beton, ubite szutry i gruntówki plus przejechanie ścieżką leśną na zasadzie skrótu, a nie regularnej jazdy to gravel sprawdza się idealnie. Ewentualnie tzw szosa+, ale ja wolę gravela. Im więcej terenu i im więcej trudniejszego tym MTB zyskuje przewagę. Jeśli bym miał jeździć głównie w terenie to też wybrałbym MTB. A z tym telepaniem to sory, ale to jest rower, a nie kanapa. Ja w swoim rowerze mam opony 35 mm napompowane do 5 barów i jakiegoś nadmiaru dyskomfortu w czasie jazdy po ścieżkach leśnych nie odczuwam. Jak czytam, że ludzie mają problem ze zjechaniem z krawężnika na rowerze bez amora i do jazdy po mieście muszą mieć mtb to czegoś nie rozumiem. Ale tak jak zaznaczyłem gravel nie jest do regularnej jazdy po terenie, tylko asfalcik, gładki szuter i jeśli zajdzie potrzeba 10-15 minutowy przejazd ścieżką leśną.

    A z długodystansowych mtb to raczej nie RR XC i nie Merida.

    To już w MTB nie da się skrócić mostka, podnieś go, kupić kierownicę z odpowiednim wzniosem, przybliżyć nieco siodełka? Kilka lat temu jechałem z Południa Polski do Szczecina przez Władysławowo, średnio z PN na PŁN trasami lokalnymi robiłem między 120 a 150km dziennie i nie byłem jakiś morderczo ubity. Według mnie to kwestia wyjeżdżenia i przygotowania roweru pod swoje potrzeby. Po powrocie rower wrócił do oryginalnej konfiguracji i mogłem dalej śmigać po górach. Takie wachlowanie idealnie się sprawdziło w przypadku jednego roweru, natomiast gdybym mógł (później mogłem) to pozwoliłem sobie na zakup gravela który niewiele jest szybszy przy 43c od MTB na mleku i przy oponach continental race king protection na mieszance black chilli, swoją drogą najszybsze jakie kiedykolwiek miałem w mtb.

  9. 15 minut temu, Oskarr napisał(a):

    O jakiej indianie konkretnie piszesz? Nie wiem, czy jeździłeś na rockriderach, ale tam też lakier się rysuje od samego patrzenia, co nie zmienia faktu, że bardzo polecam te rowery. 

    Nie demonizowałbym tak lakieru w RR, jeżdżę co prawda od nieco ponad miesiąca i żadnych odprysków, rysek. W porównaniu do Marina 4C na tę chwilę jest dużo lepiej, ten drugi to mam wrażenie że można by zarysować patyczkiem do uszów.

  10. 27 minut temu, jajacek napisał(a):

    Że gwarancja niemieckiego producenta sprzedającego online w Polsce to mrzonka to oczywista oczywistość. Tak samo jak kupujesz Canyona czy Rose. Natomiast miałem dziesiątki rowerów i żaden z nich nie potrzebował korzystać z gwarancji. Zakup innej sztycy podsiodłowej to grosze. A wszelkie stuki porządny mechanik potrafi ogarnąć. Nie żebym coś miał z polecania Radona ale te rowery generalnie mają dobre opinie.

    Przecież pisałem że próbowałem różnych sztyc. 

  11. 6 godzin temu, Siajka napisał(a):

    W ofercie decathlonu pojawił się nowy explore 700? Cena to aż 5600!! Zobaczcie sobie co ten rower oferuje, moim zdaniem rower absolutnie nie warty aż takiej dopłaty względem explore 540.  W dodatku uwazam jego malowanie jest tragiczne i decathlon zaoszczędził jeszcze bardziej w ten sposób,  ponieważ rama w explore 540 jest dwukolorowa z takim jakby przejściem pomiędzy kolorami. Oczywiście że rower na lepszy amor, ale moim zdaniem amor to jedyna sensowna rzecz w tym rowerze, za którą warto dopłacić

    ROCKRIDER Rower górski MTB turystyczny Rockrider EXPL 700 27,5"+
    5 599.00zł
    https://www.decathlon.pl/p/_/R-p-332129?mc=8642421

    Wygląda też na to serię XC zastąpił Romet. Teraz w cenie wyższej niż za XC100 dostajemy mustanga 6 na ośkach QR. To zbrodnia w białym dzień. Podejrzewam że ostatnie sztuki XC będą się zaraz rozchodzić jak ciepłe bułeczki.

  12. 5 godzin temu, jajacek napisał(a):

    Miałem ZR Team 8.0 Gwarancja producenta w naszym kraju to mrzonka. Z odsyłaniem też były problemy. Roweru ostatecznie nie naprawiono, chodziło o trzask, pukanie, klikanie nie wiem jak to nazwać. Nie dało się tego w żaden sposób zlokalizować. Problem z opadającą sztycą również mu doskwierał. Próbowałem różnych sztyc, smarowania różnymi drogimi mazidłami do karbonu, obejm chyba z 10 łącznie z tymi na dwie śruby na dokręcenie i dalej opadała. Wyglądało na to że średnica wewnętrzna była minimalnie za duża. Wiem że już nigdy nie wrócę do Radona, z tego co pamiętam to chyba ta sama fabryka co cube.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...