Witam wszystkich, to mój pierwszy post tutaj.
Hamulce są tarczowe o nazwie to (wg instrukcji rowera) Shimano BR-315 (Google poprawia na BR-M315).
Przechodząc od razu do sedna, wracając dzisiaj do domu pękł mi tylny hamulec przy mocowaniu (1 fota) i wyrwała się szprycha (2 fota). Najlepsze jest to że dawno żadnego wypadku nie miałem na tym rowerze. Kupiłem go w czerwcu 2018 i specjalnie go nie oszczędzam, tj. jeżdżę raczej dynamicznie. W międzyczasie wymieniłem okładziny właśnie do tego hamulca, było trochę zabawy z regulacją tłoczków, ich cofaniem przy puszczeniu klamki hamulca, rytmicznym, lekkim ocieraniu się tarczy w jednym punkcie o okładzinę, ale koniec końców udało się je wymienić tak, że spełniały swoją rolę. Nie mogę wykluczyć, że podczas któregoś upadku nie został uderzony, ale takie rzeczy były raczej dawno.
I teraz pytanie: Czy aż tak mogłem coś źle wyregulować, że hamulec mógł pęknąć w ten sposób?
Kupować ten sam model czy może zainwestować w jakiś lepszy?
Z góry dzięki :)
