Znajomi tak, ale nic wyczynowego bo mają słaby sprzęt. Mam stary rower (jakiegoś starusieńkiego Wheelera), do którego sobie dokupiłem swego czasu cały osprzęt - kask, lampki, dzwonek, błotniki itd. Nim sobie bym jeździł do pracy, gdy już wróci praca w biurze; tego roweru nawet niespecjalnie szkoda w razie czego. Natomiast tu, co do tego roweru- nastawiam się raczej na samotne wypady do parku krajobrazowego w okolicy (Trójmiasto). Za małolata jeździłem trochę (górskie, bmx), ale później mi przeszło, człowiek się spasł i zaczął rozglądać za sensownymi sposobami na ruch. I taki fullik do szaleństw po parku mi się marzy teraz, by se pojechać w cholerę i się na chwilę nawet móc zgubić, odpocząć i wyszaleć. Zdaje sobie sprawę, że rynek dostał mocno po dupie, czas na zakupy pewnie fatalny, ale co poradzić jak ciągnie na dwór i człowiek dostaje już pierdolca siedząc w domu...