Z apteczką jest tak jak z kaskiem – na co dzień, oba te akcesoria nie są do niczego potrzebne. Ale w razie wypadku, lepiej mieć je przy sobie (kask oczywiście na głowie). Kiedyś kask zakładałem jedynie na wyjazdy rowerowe za miasto, a apteczka składała się z listka tabletek przeciwbólowych i kawałka plastra z opatrunkiem. Po moim wypadku, zacząłem jeździć w „orzeszku” na głowie, a w międzyczasie moja apteczka urosła o dodatkowe wyposażenie. Z czasem zrobiła się nawet trochę za duża, ale o tym opowiem za chwilę.
W co zapakować?
Jak przygotować rowerową apteczkę? Pierwsza, kluczowa sprawa – pojemnik do którego schowamy opatrunki i leki musi być wodoszczelny. A jeżeli takiego nie mamy, warto przynajmniej zapakować wszystko w torebki strunowe. Opakowanie powinno mieć na sobie znak białego krzyża, najlepiej na zielonym tle – jest to zalecany przez Unię Europejską zestaw kolorów.
Takie oznaczenie ułatwi chociażby postronnym świadkom, chcącym udzielić nam pierwszej pomocy, znalezienie apteczki w naszym bagażu. Nie musimy koniecznie trzymać się koloru zielonego, czerwone tło też może być. Jako ciekawostkę napiszę, że godło Czerwonego Krzyża (na białym tle) jest objęte ochroną prawną i za jego bezprawne używanie, można nawet otrzymać grzywnę w wysokości do 2500 złotych – jest to zapisane w odpowiedniej ustawie (Dz.U. 1964 nr 41 poz. 276).
Przewożenie apteczki rowerowej
Apteczka zawsze powinna być pod ręką. W razie nagłej potrzeby mamy zająć się udzielaniem pomocy, a nie przeszukiwaniem bagażu w poszukiwaniu opatrunków czy medykamentów. Najlepiej aby apteczka była przyczepiona bezpośrednio do roweru (do ramy, kierownicy lub pod siodełkiem) lub do bagażu – na zewnątrz plecaka lub sakwy. Ale w takiej sytuacji nie możemy trzymać w niej niczego, co źle znosi wysoką temperaturę (np. leki, płyny). Takie preparaty polecam schować do sakwy lub torby.
Co spakować do apteczki
Podstawowa sprawa – zabieramy najpotrzebniejsze wyposażenie i nic więcej. Chodzi o to, by w kluczowym momencie nie przekopywać się przez przepastny worek, w poszukiwaniu bandażu czy plastra. A jeżeli już nie możecie się powstrzymać przed zabraniem kilku dodatkowych drobiazgów, polecam podzielenie apteczki na dwie części – w jednej – niezbędne akcesoria, w drugiej – pozostałe.
Kompletując apteczkę, dobrze jest zastanowić się gdzie, na ile czasu i w ile osób jedziemy. I w zależności od tego, odpowiednio dobrać liczbę i rodzaj wyposażenia. Listę elementów do spakowania, które wymienię w tym wpisie, także warto dopasować do siebie.
Podstawowy zestaw
Jest to zestaw, który uważam za obowiązkowy, niosący pomoc „tu i teraz”. Czasami po prostu nie ma czasu na szukanie apteki czy czekanie na pomoc (karetka nie wszędzie przyjedzie w przeciągu kilkunastu minut), a liczy się każda chwila.
– bandaż elastyczny
– kompresy jałowe
– zwykły, mały plaster
– plaster z opatrunkiem (najlepiej pocięty na kawałki o różnej długości)
– preparat do odkażania ran (np. Octenisept – poniżej rozwinę ten temat)
– małe nożyczki lub nożyk (do ucięcia bandaża czy plastra)
– rękawiczki jednorazowe (przydają się do udzielenia pomocy komuś lub gdy ktoś ma pomóc nam)
– maseczka do sztucznego oddychania
– koc ratunkowy (inaczej folia NRC) – chroni przed nadmiernym wychłodzeniem organizmu (przynajmniej przez jakiś czas), można go także wykorzystać do ochrony przed wiatrem. Działa także w drugą stronę, czyli pomaga chronić przed przegrzaniem.
Jeżeli chodzi o odkażenie ran czy otarć, pierwsze co przychodzi do głowy to woda utleniona. Niestety, choć nadtlenek wodoru dobrze oczyszcza samą ranę, to nie działa zbyt bakteriobójczo, może także uszkadzać zdrowe tkanki. Dodatkowo, co istotne u dzieci, a także wrażliwych dorosłych (takich jak ja) – H2O2 po zaaplikowaniu na ranę, potrafi bardzo szczypać. Dlatego zamiast wody utlenionej polecam Octenisept – lek, którego producent został partnerem tego wpisu. Octeniseptu używam od dobrych kilku lat, jest skuteczny, ma wygodną formę dozowania (atomizer), neutralny zapach i co ważne – nie szczypie tak, jak woda utleniona :)
Octenisept zawiera dichlorowodorek oktenidyny oraz fenoksyetanol. Te substancje o długich i nic nie mówiących nazwach, niszczą bakterie, grzyby, wirusy, drożdżaki oraz pierwotniaki. Aplikujemy go bezpośrednio na ranę lub nasączamy nim gazik, a kontakt ze skórą powinien trwać co najmniej minutę, choć wskazany jest dłuższy czas. Można go użyć nie tylko do odkażenia rany czy otarcia, ale także po ugryzieniu owada czy przebiciu pęcherza na stopie. Więcej informacji na ten temat znajdziecie na stronie zagojeni.pl
Zestaw rozszerzony
Tu zebrałem wyposażenie, które także może przydać się w każdej sytuacji. Nie jest ono niezbędne, natomiast posiadanie go pod ręką, może wiele ułatwić. Zwłaszcza gdy do apteki mamy daleko.
Aha, część z tych akcesoriów może być niezbędna także w zestawie podstawowym. Wszystko zależy od tego kiedy i gdzie się wybieramy.
– paski do zamykania ran (Steri-Strip, RudaStrip) – łączą brzegi ran ciętych, przyspieszając gojenie. Pozwalają także na zabezpieczenie rany, zanim dotrzemy do lekarza, który ją zszyje.
– coś na biegunkę (węgiel medyczny, Nifuroksazyd, Smecta) – przydają się nie tylko przy zatruciach, ale także drobnych „rewolucjach” żołądkowych, związanych z wysiłkiem i uciskiem na nasze flaczki od siedzenia na rowerze. Sam na dłuższych trasach używam węgla.
– tabletki przeciwbólowe/przeciwgorączkowe (paracetamol, ibuprofen)
– tabletki musujące z elektrolitami – uzupełniają brakujące mikroelementy i zapobiegają odwodnieniu. Przydają się zwłaszcza przy wysokich temperaturach i dużym wysiłku.
– krem na odparzenia skóry (Sudocrem, Alantan) – nawet najlepiej dopasowane siodełko i mega wygodne spodenki z wkładką nie dadzą 100% gwarancji, że nie odparzymy sobie gdzieniegdzie skóry. Zwłaszcza w upale i na długich dystansach. Taki krem szybko przynosi ulgę w obolałych miejscach.
– balsam do opalania – najlepiej z mocnym filtrem.
– coś z panthenolem – jeżeli w słoneczne dni nie użyjecie balsamu do opalania, może skończyć się to oparzeniami skóry. Na rowerze o to bardzo łatwo, ponieważ przez chłodzący pęd powietrza, nie czuć tak bardzo palących promieni słonecznych. Ja używam panthenolu w postaci pianki, ale są też spraye i żele.
– żel przeciwbólowy i przeciwzapalny – do smarowania przeciążonych nóg. Warto mieć go ze sobą na dłuższe, kilkudniowe wyjazdy, zwłaszcza jeżeli planujecie pokonać większą liczbę kilometrów.
– przyrząd do wyciągania kleszczy – polecam specjalną pęsetę z haczykiem na końcu (przyda się także do wyciągnięcia np. drzazgi). Można kupić też specjalną pompkę wysysającą kleszcza (a także żądło po ukąszeniu przez pszczołę).
– preparat odstraszający komary (coś chemicznego z substancją DEET lub na bazie olejków eterycznych) – choć mam wrażenie, że komary i muszki uodporniły się na wszystkie preparaty, to jednak wjeżdżając do lasu, warto się psiknąć/posmarować. Koniecznie przeczytajcie instrukcję obsługi, środki z dużym stężeniem DEET mogą zniszczyć odzież.
– żel łagodzący ukąszenia (Fenistil, żel z oczaru wirginijskiego) – przyda się, jeżeli jedziemy w miejsce, gdzie jest dużo komarów (preparaty na odstraszanie wszystkich nie przegonią). Mi kiedyś bardzo się przydał, po ugryzieniu przez końską muchę.
– kilka agrafek i gumek recepturek – mogą się przydać nie tylko w medycznych sytuacjach
Co jeszcze włożyć do apteczki rowerowej
Wyjeżdżając gdzieś, gdzie dostęp do aptek czy pomocy medycznej jest utrudniony, można zastanowić się nad zabraniem dodatkowego wyposażenia. Przyda się termometr, krople do oczu, silniejszy lek przeciwbólowy (na receptę), antybiotyk o szerokim spektrum działania, czy leki zalecane na terytorium danego kraju (warto zajrzeć na stronę Polak za Granicą prowadzoną przez MSZ).
Z czasem, przy okazji kolejnych wyjazdów, wyposażenie apteczki będzie się kurczyć lub rozszerzać, w miarę nabieranego doświadczenia. Nie warto wozić ze sobą połowy apteki, chyba, że mamy pod opieką dużą grupę rowerzystów. Na małych wyjazdach sprawdzi się zachowanie względnego minimalizmu. A co koniecznie musi się znaleźć w Waszej rowerowej apteczce?
Polecam sobie kupić i wozić tzw. „Wojskowy opatrunek osobisty” dostępny w aptekach. To jest dość duży gruby kawałek gazy połączony z długim bandarzem do zawijania. Raz się przydał na singletracku kiedy moja żona mocno sobie rozcięła nogę (potrójnie) nad ścięgnem achillesa o ząbki pedału. Plastry i stripy by tu nic nie dały bo obszar poszarpania był spory. Dzięki niemu dało się wrócić o własnych siłach 7 km do Świeradowa. Ten rodzaj opatrunku jest bardzo efektywny i szybki do zastosowania.
Fajnie wygląda ten opatrunek, muszę sobie taki załatwić. Ale hej! w moim zestawie jest też chusta opatrunkowa i bandaż (nie tylko plastry), które z powodzeniem zadziałają tak samo. Ale ten wojskowy opatrunek wygląda na wygodny, bo to takie 2-w-1.
Mam pod siodełkiem taką torebkę na dętkę i łyżki. Udało mi się tam wcisnąć rękawiczki jednorazowe i maseczkę do „usta-usta”
Dzień dobry
Mam pytanie trochę z innej beczki do autora bloga i do czytelników. W tribanie 540 standardowa opona to 700×25. Czy da się zmienić na opony o szerokości 32mm bez zmian dętek. Pytam bo w jednym z wpisów był test tego roweru i była w nim też zmieniana opona na 35mm. Dziękuję z góry za odpowiedź i pozdrawiam.
Hej,
nie wiem jakie dętki wkłada do tego roweru Decathlon. Ale nawet jeżeli są to takie do opon do 28C, to zawsze możesz wymienić dętki na inne o trochę szerszym zakresie.
Ojj. Dziś wypadek miałem. Łokieć i kolano obtarte.
Bliskie spotkanie z asfaltem ?
Nic fajnego, ale dobrze, że tylko na tym się skończyło.
Moja apteczka :) to głównie to Chela Mag B6, kilka plastrów, rękawiczki, agrafka i coś przeciw boleściom / na wszelki wypadek/. Możliwe, że dołączę do zestawu jeszcze wapno, nie gaszone ;)), oczywiście. Dla świętego spokoju w woreczku strunowym odrobina cukru i soli kamiennej w przypadku gdyby mnie skleroza dopadła znienacka oraz soda oczyszczona do dezynfekcji bandaża lub gazy. Całość jest zalaminowana grubą folią 6 x 10 cm i mnie w zupełności wystarcza.
Trochę wykraczając poza temat – łapki można ładnie i skutecznie zdezynfekować wyżej wspomnianą sodą, zaś gdy wybieram się na dwójkę lateksowe rękawiczki i mokre chusteczki lub butelka z czystą wodą załatwiają sprawę jak należy. No i na każdy wyjazd kilkugodzinny lub parodniowy – mini pasta do zębów, szczoteczka i mydełko ekologiczne w płatkach. Tak jakoś polubiłem czystość… hmmm…. :)
najgorsza apteczka jaka widziałem juz chyba lepiej miec nożyczki do rozcinania ubrań niz ten nóz i wiecej gaz i bandaży nic ocinosept do odkażania który tak naprawde nie jest potrzebny do pierwszej pomocy
W opisie masz info o nożyczkach. Jeżeli chodzi o ilość materiałów opatrunkowych, to już trzeba dopasować do własnych potrzeb, trasy, liczby osób itd.
Bardzo istotnym lekiem może być wapno w tabletkach. To na wypadek, jeżeli ktoś jest uczulony na jad pszczeli. Mnie już trzy razy pszczoła potraktowała żądłem. Na szczęście nie jestem uczulony.
Wczoraj właśnie na nieznanym terenie, w małym mieście ugryzła mnie osa albo pszczoła. W szyje, z tyłu. Szukałem apteki bezskutecznie..dlatego polecam zabierać wapno.
Tak, wapno może się przydać.
WAPNO NIE POMAGA NA UKĄSZENIA!!!! (sorry za caps locka)
Wapno na ukąszenia to placebo. Polecają je tylko na „zaodrzu”
Jak nie jesteś uczulony to ból złagodzi zimny okład, sok z cebul, cytryny, rozmoczonej aspiryny. Jak jesteś uczulony to pochodna adrenaliny lub wizyta u lekarza. Wapno to strata czasu jeśli jesteś uczulony.
http://www.medonet.pl/zdrowie,wapno-nie-lagodzi-objawow-alergii,artykul,1723613.html
Podobny zestaw mam na piesze wycieczki.
Z środkami przeciwbólowymi i w ogóle lekami (poza może preparatami zawierającymi węgiel lub wapno, bo sporo dają w przypadku uczuleń i rewolucji żołądkowych) bym był ostrożny: reakcja organizmu potrafi się znacznie zmienić po znacznym wysiłku, jakieś alergii, odwodnieniu itp.
To już trzeba samemu poznać reakcję własnego organizmu. Chociaż po takim Ibupromie nie powinno się nic stać. Prędzej mocny lek na receptę może się źle przyjąć, ale jeżeli ktoś musi zażyć silny środek, to często nie ma już innego wyjścia.
Ja wożę apteczkę samochodową (I nie tylko) w sakwie rowerowej
Niby takie proste i oczywiste, a jednak…
Większość z nas (niedzielnych rowerzystów ) nawet do głowy nie wpadło coś takiego jak apteczka na rowerze.
Dzięki za zwrócenie uwagi.
Polecam jeszcze proszek Dermatol, 2g op. w zupełności wystarczy na drobne skaleczenia czy otarcia.
Proszę uważać by nie pobrudzić nim odzieży. Żółte plamy czy przebarwienia nie do usunięcia.
Na otarte kolana czy podrapane łydki – bardzo dobry.
Tu opis.
Działanie:
DERMATOL działa ściągająco, hamuje drobne krwawienia, działa wysuszająco, osłaniająco i słabo odkażająco.
Zastosowanie:
Jako środek ściągający, hamujący drobne krwawienia, odkażający w stanach zapalnych skóry, sączących ranach i owrzodzeniach.
Konkretny zbiór informacji. Apteczka w pigułce:)
Dzięki :) Sam cały czas staram się dopasowywać wyposażenie apteczki do potrzeb, ale zestaw podstawowy zawsze staram się mieć przy sobie.
Jeżdżę malutkie, rekreacyjne trasy, czasem lasem, czasem wałem, czasem asfaltem. Zawsze mam plastry, chusteczki, spray na kleszcze, meszki, komary i filtr p/słoneczny.
Hej,
Wg mnie chusteczki są spoko jak się pobrudzisz ale mam nadzieję że nie chcesz ich używac w razie jakbys sie wywróciła? Chusteczki to jedno z gorszych „narzędzi” do robienia opatrunku ;)
Chusteczki są spoko, jeżeli nie mamy pod ręką nic innego. Ale poza tym – to prawda. Bardzo szybko przesiąkają, a co gorsze – strzępią się i nie da się ich potem tak łatwo zdjąć z rany.
Fajny noz, sam mam ten sam. Ciekawostka: Ostrzegam przed posiadaniem takiego akurat noza przy sobie podczas wycieczek w innych krajach. Np. w niemczech noz z blokada ostrza, ktory mozna otworzyc jedna reka (ta dziura na grzbiecie ostrza) jest nie dozwolony, tak samo jak noze sprezynowe itp.
O, dobrze wiedzieć :)
Z tego co wiem, takie samo ograniczenie obowiązuje w Norwegii.
Mieszkam w Norwegii i moge potwierdzic, ze takiego noza nie moza ze soba nosic w miejscach publicznych. Natomiast poza cywilizacja, to nawet siekiere :-)
I tak i nie :) zebrane info z prawa polskiego i niemieckiego: https://czasopismo.legeartis.org/2016/10/scyzoryk-czy-noz-skladany.html