Riverside 120 Riverside 500 Rockrider 520
Szczerze mówiąc jestem coraz mniej przekonany do Rockridera, chociaż był to mój pierwszy wybór. Napisałem, że go rozważam jako jedną z opcji, żeby uzasadnić, dlaczego coś oprócz crossa. Czytałem, że z uwagi na duże koła i dosyć prostą konstrukcję RR520 dobrze się sprawuje w mieście, a jednocześnie można nim skoczyć okazjonalnie w mniej równy teren. Ale jeśli Waszym zdaniem cross z Deca równie dobrze się sprawdzi na leśnych ścieżkach co na asfalcie to mnie przekonuje.
Czyli jeśli pójdę w Riverside to 120 bez amora będzie lepszy? Nie chcę (przynajmniej na początku) nic wymieniać w rowerze, chcę kupić, jeździć i mieć spokój.
120 przekonuje mnie też swoim "brakiem uroku" - jedna wersja kolorystyczna, bez udziwnień, przynajmniej nie będzie kusić potencjalnych złodziei. Sam jestem amatorem czerwonych pojazdów, gdybym brał wersję 500, pewnie wybrałbym właśnie czerwony.
Wiaty nie ma niestety, rower będzie stał w podwórzu kamienicy. Do mieszkania go nie zmieszczę, nie ma rowerowni. Jest jeszcze piwnica, ale zejście do niej jest kiepskie, a w środku wilgoć (nie będę remontował, mieszkanie jest wynajmowane), więc traktuję ją jako ostateczność. Próbowałem z pokrowcem, ale pierwszy (tani) się dosłownie rozleciał przy zakładaniu, a drugi (solidniejszy, na skuter) jakoś się trzymał, ale przy mocniejszym deszczu przemakał w miejscach dotykających roweru i w dodatku nie pozwalał wilgoci odparować. Jeżeli masz jakieś sprawdzone pokrowce to chętnie wypróbuję, bo to chyba moja jedyna opcja.