Skocz do zawartości

Pinky

Użytkownicy
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Pinky

  1. Pytanie czy będziesz tyrał w błocie czy nie? Czy będzie mył po każdej jeździe czy nie? I czy zalecane interwały serwisowe czy nie?
    Cennik serwisu amorów i dumperów masz na stronie Spider Suspensions. Do tego musisz doliczyć koszt Service Kit. Do tego koszt łożyska wahacza raz na jakiś czas.
    No i jak w każdym rowerze, kaseta, łańcuch, kółeczka tylnej przerzutki, klocki hamulcowe plus odpowietrzanie i przelewanie, tarcze czasem. Serwis piast, suportu, sterów, opony. 
    Full oceniam że tak 1200-1500 zł rocznie musi kosztować przy przebiegu 3000 km i jest to raczej liczone po taniości. Ale nie mam fulla więc trzeba przepytać kolegów jak to u nich. Kolega dziś pisał że wstawił swojego do serwisu to na początek 1200.
    no właśnie u mnie pod 3 tyś km rocznie podchodzi. Kwoty serwisu amorów i dumperów to dla mnie czarna magia dlatego pytam. Kasety i łańcuch to oczywistość ale też ceny kaset 12 to czasem dla mnie kosmos jak widzę i chyba oszczędniej iść w 1x11?
    Jak czytam zalecenia producenta amorów, żeby serwis robić co 50h to mi wychodzi, że takiego fulla 3 razy w roku musiałbym serwisować to wtedy koszt min. 3600 PLN się robi i się oddechowa
  2. Przymierzam się do zakupu budżetowego traila fulla i poważnie rozważam Marin Rift Zone 2 na kołach 29'.

    Jak oszacować koszty serwisu takiego roweru? Obawiam się, że trafie na amortyzatory, które wymagają drogiego i częstego serwisu to koszty jego utrzymania mnie przerosną..

    Jaki osprzęt jest tani (lub łatwy) w serwisie i nie wymaga częstego serwisu?

  3. [mention=11765]Turysta05[/mention] Ale gość się wypowiedział że ma zasięg 50 km ciągłej jazdy w trybie w jakim jeździ. Chyba nie sądzisz że jestem debilem i nie wiem jak działa rower elektryczny? I że sam nie jedzie? Wszystkie zasięgi podawane przez producenta są zawyżone. Pytanie tylko o ile?
    wierzę, że o wszystkie przeciwności stwarzane przez warunki atmosferyczne (opór powietrza, temperatura, gładkości nawierzchni i jej stałość kątu nachylenia) bo producenci testują to sobie w warunkach laboratoryjnych, których nigdy nie uzyskasz podczas prawdziwej przejażdżki
  4. Ja jeszcze na etap regeneracji nie doszedłem
    Wiadomo, ogniwa są różnej jakości, producenci baterii często zaznaczają od kogo, bo to ma znaczenie. [mention=1846]Pinky[/mention] a Ty możesz podać jakiej marki te ogniwa?
    w swojej półce mam padnięte akumulatory 18650 Panasonici, Samsungi i Noname'y, więc jestem zdania, że każdy potrafi paść. Oczywiście najwięcej jest noname'ów ale nie znam firm niezawodnych..
  5. Jeżeli na jednym ładowaniu przejedziemy powiedzmy 60 kilometrów (wiadomo, że lepiej nie rozładowywać akumulatora do zera), to 600 cykli starczy na 36.000 kilometrów (oczywiście akumulator będzie dalej działać, tylko tak jak piszesz - pojemność się zmniejszy). Ile zajmie wyjeżdżenie tylu kilometrów? 6 lat? 10 lat? U niektórych może i 20 lat
    A jeżeli kupi się rower z większym akumulatorem i wydajnym silnikiem, a jeździć będzie się po bardziej płaskich drogach, to i ponad stówkę się zrobi. A akumulator prędzej padnie ze starości, niż się go zabije cyklami ładowania
    ten 1000 ładowań to jest tylko teoria. W praktyce jakieś ogniowo z całego pakietu pójdzie i trzeba co jakiś czas sprawdzać/wymieniać a nie raz na 20 lat zakup i yolo. Zbyt dużo ogniw mi już padło, żebym uwierzył, że wszystkie trzymają 1000 cykli
  6. Apropo elektryków w niezłych cenach to czeski Lovelec wyprzedaje potestowe/ekspozycyjne rowery i można je dostać za połowę katalogowej ceny: https://www.lovelec.pl/rowery/gorskie-elektryczne

    Testowałem w zeszłym roku trzy rowery od nich i chociażby model Drago był naprawdę spoko (zabrałem go nawet do bikeparku, choć to mimo wszystko rower do spokojniejszej jazdy w terenie)
    ooo dzięki za cynk! Bardzo uczciwe ceny
  7. Byłem z narzeczoną w Alpach, co zaskakujące, okazuje się, że robiąc na mtb rocznie 10kkm i regularnie się ścigając mam lepszą kondycję od narzeczonej, mój rower za 10k też trochę lepiej sobie radzi na podjazdach czy zjazdach niż jej za 3k. Dziewczyna i tak super dawała sobie radę, codziennie robiliśmy po 80 km i ponad 1000 metrów przewyższenia ale objazd jeziora Gardy (140 km i 1400 m przewyższenia) na jeden dzień odpadał. Mam teraz 3 opcje: na kolejny wyjazd zainwestować w lekki karbonowy rower dla narzeczonej aby nie męczyła się aż tak na podjazdach, kupić rower elektryczny lub przerobić jej rower na elektryka. 
    Jej rower obecnie waży 12 kg, ma powietrzny amortyzator i napęd 1x10, idąc w wyścigowego karbona byśmy zbili z 2 kg, zakładam, że z 80 kg moglibyśmy przejeżdżać koło 90 km. 

    Kupno roweru elektrycznego dało by już możliwość pokonywania znacznie dłuższych odległości, jeździmy jednak regularnie w góry z rowerami i jeździmy po singletrackach np. w Świeradowie więc kiepski elektryk z mechanicznymi hamulcami i napędem w tylnym kole odpada. Najtańszy sensowny elektryk to est 500 z decathlonu za około 7500 zł, dalej jest tam amortyzator sprężynowy, kiepskie hamulce i podłe koła. Lepszy jest est 900, kosztuje obecnie 9200, ma powietrzny amortyzator, hydrauliczne hamulce (kiepskie ale przy jej wadze powinny dawać radę) i ogólnie nie ma się do czego przyczepić. 

    Trzecia opcja to zrobienie elektryka na podstawie jej roweru. Najtaniej bym ogarnął silnik w tylnym kole, ale odbije się to na działaniu roweru na technicznych singlach, lepszą opcją wydaje się montaż centralnego elektrycznego silnika. Tu się zaczyna robić ciekawie i im dłużej się wczytuje, tym bardziej mi się ta opcja podoba. Silniki i baterię ostatnio poszły w dół, największy producent silników elektrycznych ma swoje dystrybucje we francji więc nie płaci się cła, vatu albo opłat za dumpingowe ceny. Przerobienie roweru dziewczyny na elektryka to koszt w zakresie 2500 do 3500zł, w zależności od mocy, pojemności baterii i wybranego ekranu sterującego silnikiem. Moim zdaniem optymalną opcją jest silnik 750 watów (zablokowany przez producenta na tej mocy, można przez sterownik ustalać poziom mocy od 100-750, plus wgrywając inny soft odblokować silnik i ma wtedy 1300 watów, taka moc jest nam zdecydowanie nie potrzebna, dziewczyna będzie miała przez 90% czasu ustawione minimalne wspomaganie albo nawet wyłączone) z baterią 600 Wh. Przy takim wspomaganiu nie będzie miała problemu aby utrzymać moje koło podczas moich treningów mtb czy szosowych, będziemy mogli sobie też pozwolić na wycieczki jednodniowe w okolicy 120-150 km, nie będzie też problemu aby pokonywać podjazdy w górach o nachyleniach powyżej 20% (obecnie daje radę na 5 metrach do 25%, przy 10 metrach okolice 20%, 100m 15%, jej rekord to 450 metrów w pionie o średnim nachyleniu 12%, ale po tym to już umierała). 
    Łączna masa silnika + baterii itp powinna wynieść okolice 9kg, po konwersji jej rower powinien ważyć w okolicy 21 kg. 

    Szukałem też jak najlepszej bazy pod konwersję i jest tu pewien problem, silniki nie wchodzą do ram z pressfitem i nie można też ich wsadzić do ram z boostem z tyłu ze względu na szerokość silnika. Ze względu na to odpadają niestety rowery typu rockridery z serii XC, można włożyć taki silnik np. do Indiany X7, rockriderów z serii ST, EXPL itp. Ciekawą opcją są rockridery z serii ST 900s. W ST 900s waży 13,5 kg, jest to full na powietrznych amortyzatorach i z główką taraped, niestety bez sztywnych osi, jednak taki full po wsadzeniu silnika miażdżyłby wszystkie inne rowery na większości singli. 

    Przeglądając rynek rowery elektryczne są drogie, patrząc na cenę konwersji. Same sklepy oferujące konwersje również liczą sobie strasznie dużo pieniędzy. 
    znalazłeś coś? sam szukam jakiegoś 29' co pomieści baterie w bidonie pod tsdz2
×
×
  • Dodaj nową pozycję...