Nie bądź batmanem na rowerze – włącz oświetlenie!

O jeździe na rowerze bez oświetlenia pisałem już nie raz (m.in. we wpisie o największych błędach rowerzystów). Ale temat jest ciągle aktualny. A po wczorajszej jeździe, około godziny 22 drogą rowerową na alei Włókniarzy w Łodzi, dochodzę do wniosku, że bardzo aktualny. Mniej więcej co piąty rowerzysta/rowerzystka jechał bez oświetlenia! Co piąty! Oczywiście domyślam się, jakie by były tłumaczenia tego faktu: baterie w lampce mi się wyładowały, lampka się zepsuła, zapomniałem lampki, nie stać mnie na lampkę, przecież jadę niedaleko, lampki są mi niepotrzebne, bo przecież jeżdżę powoli, inni też nie mają lampek, a co cię to obchodzi, że ich nie mam, to moja sprawa. I tak dalej i tak dalej.

Batman na rowerze
fot. Katrina Junkin

Wszystkie te argumenty są śmieszne. Naprawdę nie rozumiem, jak można oszczędzać na swoim i czyimś bezpieczeństwie? Jadąc bez lampek w oświetlonym miejscu – okej, jesteś widoczny. Ale wystarczy wjechać na ulicę czy drogę rowerową prowadzącą przez park, czy idącą za ekranami dźwiękowymi. Stajesz się dosłownie niewidzialny. I zaczynasz stwarzać zagrożenie nie tylko sobie, ale także innym, którzy mogą Cię nie zauważyć.

Są osoby, które przywołują statystyki, że najwięcej wypadków z udziałem rowerzystów zdarza się w dzień. Robi to m.in. Rowerowa Łódź, którą bardzo lubię i z tego miejsca pozdrawiam, ale wydaje mi się, że statystyki nie mają tu nic do rzeczy. Po pierwsze dlatego, że to chyba oczywiste, że w dzień jest więcej zdarzeń drogowych – w dzień na drogach jest po prostu dużo więcej rowerzystów i samochodów. W nocy ruch znacznie maleje – stąd i mniej wypadków. Statystyki nie podają również drobnych zdarzeń, w których nie była wzywana policja. A podejrzewam, że takich sytuacji też trochę ma miejsce.

Oczywiście – również nie jestem za stygmatyzowaniem rowerzystów i zakładaniem im obowiązkowych kamizelek odblaskowych, ale nadal uważam, że oświetlenie w nocy i wieczorem to podstawa. Tym bardziej, że niezłe oświetlenie przednie i tylne, można kupić za naprawdę sensowne pieniądze. Testowany niedawno przeze mnie zestaw Energizer Bike Light kosztuje niecałą stówkę, a śmiało można kupić jeszcze tańsze zestawy, które też będą wystarczające. Byle nie takie za 15 złotych na Allegro, choć i tak lepsze takie niż żadne. Warto również pamiętać, by wymieniać w lampkach baterie lub ładować akumulatorki, bo nawet najlepsza lampka przy niedoborze prądu świeci kiepsko lub wcale.

Jak wygląda, a raczej nie wygląda rowerzysta jadący bez oświetlenia, pokazałem na filmie poniżej. Warto pamiętać, że nawet jeżeli jedziemy oświetleni przez latarnie, to i tak nie daje to tak wiele.

Ufam, że czytelnicy Rowerowych Porad zawsze jeżdżą po zmroku z włączonym oświetleniem. Jednak warto edukować i upominać innych. Przekazujcie znajomym i rodzinie, że jazda z oświetleniem to nie jest obciach czy zbędny wydatek. Zabierzcie ich kiedyś na nieoświetloną ścieżkę do parku – niech się przekonają czy rzeczywiście „batmanów” widać nawet w nocy. Kilka słów o przepisach dotyczących oświetlenia roweru zamieściłem w tym wpisie.

Skomentuj TUKAN TOM Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

36 komentarzy

  • nie chcesz stygmatyzować ale właśnie to robisz. Miasta w większości są w nocy oświetlone i Twoje złote „porady” w postaci kupcie sobie „tanie” lampki za 100zł to możesz dawać ale sobie a nie ludziom którzy mają rowery za 200-300zł.
    tak długo jak największe ofiary wypadków powodują głupi i nierozważni kierowcy samochodów tak długo odczep się od kamizelek, kasków, latarek, odblasków, OC, tablic rejestracyjnych i tym podobnych pierdół.

    • Wystarczy kupic za 7-10zl kamizelke odblaskowa i po problemie z oswietleniem bo widac ja z bbbbaaardzo daleka – nie mow mi ze to duzy wydatek i nie jest potrzebny bo wtedy okaze sie ze jestes po prostu glupi.

      Widocznosc to podstawa a taka kamizelke warto miec na grzbiebie nawet za dnia bo rowerzysta w tlumie aut i pieszych w wielkim miescie jest po prostu „niewidzialny”. Powiem Ci ze stroj na rower nie tylko zwieksza nasza widocznosc ale i zachowanie wiekszosci kierowcow od kiedy „krece” sie w kasku i kamizelce wielu kierowcow szanuje mnie na drodze a nawet jest uprzejma – dlaczego ?

      1- jestem z bardzo daleka widoczny.
      2- stroj kolarski i kask informuja ich – nie jestem zwyklym rowerzysta – jade rownie szybko jak TY autem.

      Dzieki temu nie probuja mnie wyprzedzac na moscie, nie trabia gdy nie zjade na krotki odcinek ddr,nie probuja wyjechac z bocznego wyjazdu gdy jestem 10m od nich.

      Oczywiscie mieszkam w malym miasteczku i jestem powszechnie znany ze sciganckiej jazdy co nie zmienia faktu, ze stroj zwieksza bezpieczenstwo nie tylko rowerzysty ale i innych uzytkownikow drogi.

  • Rok temu kupiłem właśnie za 15 zł tylną lampę na bagażnik, co prawda nie z allegro tylko z popularnego sklepu internetowego z rowerowym asortymentem. Jestem lepiej widoczny niż Mercedes na led-ach :)
    Rzadko jeżdżę w nocy, ale jadąc ostatnio przez miasto(!) byłem przerażony jak szybko można wjechać w niewidzialnych bikerów.

  • 100zł za komplet oświetlenia??? Bez przesady, naprawdę za kilkanaście złotych można dostać sensownie świecące lampki. Nie chcę podawać konkretnego producenta ale jest jedna polska firma która robi bardzo fajne lampki.

    • A sa one wodoodporne ? Jesli nie to nie warto kupowac bo przy byle mzawce czy nawet mgle przestaje takie cus dzialac i mamy nieswiadomego batmana – lepiej kupic pozadny sprzet i miec pewnosc ze ZAWSZE bedzie on dzialac.

      PS Polecam lampki firmy – zapis fonetyczny – ketaja nieco drogawe ale wodoodporne i niezniszczalne (raz mi sie wypiela tylna – z mojej winy – w czasie jazdy i rozsypala przy upadku, pozbieralem poskladalem i dziala do dzis a ma juz prawie 20 lat.

        • Tak tylko zapomnialem jak to sie pisze wiec fonetycznie zapisalem jak ktos tak powie to w kazdym rowerowym beda wiedziec o co chodzi a jakbym zle napisal nazwe to maga wrozyc o co chodzi

  • @Wojtek – miasta być może tak. A miasteczka? A wsie?

    Po drugie nigdzie nie napisałem, że komplet lampek za 100 złotych to tanie lampki. Każdy kupuje to co uważa. Czytanie ze zrozumieniem się kłania.

    Po trzecie to, że masz rower za 200 złotych nie oznacza, że masz nie dbać o bezpieczeństwo swoje i innych. To tak jakbyś powiedział, że masz samochód za 1000 złotych i masz w gdzieś jeżdżenie na światłach, bo ci akumulatora i żarówek szkoda. Błagam.

    Po czwarte nie chodzi tylko o kierowców samochodów, którzy są uzbrojeni w reflektory. Chodzi o kulturalne zachowanie wobec innych rowerzystów i pieszych. Ale jak widać niektórym się tego nie przetłumaczy.

    @Play – matko święta, to nie kupuj! Za kilkanaście złotych za komplet moim zdaniem nie kupisz nic sensownego, wydaje mi się, że bardziej od 30-40 złotych się zaczynają. Ale lepsze takie nawet za kilkanaście złotych niż żadne. Byleby miały baterie dobre.

  • @Wojtek: w odróżnieniu od kasków, kamizelek, OC i tablic rejestracyjnych, oświetlenie roweru plus odblask z tyłu są obowiązkowe. Koniec dyskusji. Zachowania kierowców to inna sprawa.

  • To raczej Wy macie spaczony pogląd na temat oświetlenia, a zarzucanie mi że nie czytam ze zrozumieniem to już zakrawa na Twoją głupotę…

    Ale po kolei, piszesz:

    „Tym bardziej, że niezłe oświetlenie przednie i tylne można kupić za naprawdę sensowne pieniądze. Testowany niedawno przeze mnie zestaw Energizer Bike Light kosztuje niecałą stówkę”

    No to polecam Tobie przeczytać to jeszcze raz, potem jeszcze raz, a potem zrozumieć, że dla czytelnika „sensowne” pieniądze oznacza „tanio” i jakbym był złośliwy to Twoim zwyczajem odesłałbym Cię do liceum czy podstawówki na naukę czytania.

    Druga sprawa, dlaczego żeście się tak uparli na to oświetlenie? Statystyki mówią jasno, z faktami chyba nie chcecie negocjować, że oświetlenie roweru to jest żaden problem, nikt od tego nie ginie ani nie staje się ranny (w porównaniu do ogromu ofiar z innych przyczyn).

    Czepianie się kogokolwiek bo w tej mitycznej wiosce jedzie bez świateł jest co najmniej śmieszne w momencie gdy setki tysięcy kierowców naraża rowerzystów jeżdżąc po mieście 70-100kmh i nie zwracając na nich najmniejszej uwagi.

    Proponuję zatem żebyś napisał kolejny artykuł, będzie równie merytoryczny, że wszyscy mają dość rowerzystów jeżdżących po śniadaniu. Albo takich ze słuchawkami na uszach, bo jak to można tak! Albo należy w końcu wytępić tych złych rowerzystów którzy jeżdżą w niezasznurowanych butach!

    Wszystkie te fakty są na poziomie takim jak to przedstawiasz że rowerzyści po zmroku jadą bez lampek czy odblasków i to powoduje równie takie samo zagrożenie jak powyższe sznurówki czy śniadanie i pełny żołądek.

    Zrozumiałeś?

    Dodam od siebie że mam zestaw lampek Mactronik gdzie przednia kosztowała ok 150zł a tylna 48zł i ich używam. Ale do głowy mi nie przyjdzie wygadywać głupoty w stosunku do innych rowerzystów bo jadą bez lampki, po to mam przednią żeby widzieć gdzie jadę a co mi do tego jak ktoś lubi jeździć na ślepo? Do tej pory nawet nie miałem szansy zderzyć się z „batmanem” jak to opisujesz mimo że jeżdżę po nocach i to dużo.

  • @Wojtek – nie wiem skąd pomysł że piętnowanie batmanów to „głupoty”.

    Odkąd kilka razy zdarzyło mi się spotkać takich, gdy ja byłem za kierownicą auta, wiem jak niewiele potrzeba by takie spotkanie skończyło się tragedią. Nie, nie trafiłem żadnego, ale kilka sytuacji było gorących. I nie mów mi, że taki ryzykuje tylko swoim życiem, bo w praktyce bardzo różnie może się skończyć takie spotkanie.

    Ja jeżdżę sporo na rowerze, także w zimie (długie wieczory) i nie wyobrażam sobie jazdy w nocy bez oświetlenia. Moje oświetlenie kosztowało kilka stówek (w tym rewelacyjna „Bocialarka” na przodzie), ale wiem że rozsądne minimum można kupić już za 20-50 zł.

    A jazda w nocy bez choćby mrugającej zawieszki z Obi za 10zł to czysta głupota i narażanie życia (swojego i innych). Nie tłumacz tępych batmanów dla zasady (bo co? bo to mimo wszystko rowerzysta więc trzeba go popierać?).

  • @Wojtek – się znalazł kolejny, który czepia się każdego przecinka. Dziwne, że wyrywasz słowa z kontekstu i nie zacytowałeś tego zdania do końca, które kończy się tak:

    „a śmiało można kupić jeszcze tańsze zestawy, które też będą wystarczające”.

    Normalnie nóż się w kieszeni otwiera, zaraz pewnie będziesz się wykłócał czy pisząc park miałem na myśli skwerek, las czy czyjś ogród. Bitch, please.

    To jeszcze tylko zapytam na koniec – po jaką cholerę ci tylna lampka???

  • -> Wojtek: piszesz:
    „Czepianie się kogokolwiek bo w tej mitycznej wiosce jedzie bez świateł jest co najmniej śmieszne w momencie gdy setki tysięcy kierowców naraża rowerzystów jeżdżąc po mieście 70-100kmh i nie zwracając na nich najmniejszej uwagi.”

    To że setki tysięcy kierowców łamie przepisy nie znaczy że rowerzyści również mają łamać przepisy (obowiązkowe oświetlenie po zmierzchu). Osobiście jeżdżę dużo zarówno rowerem jak i samochodem, i w kilku wioskach (np: Karsewo, Jelitowo, Grotowo, Szczytniki Czerniejewskie – wymieniam żeby podać konkretne przykłady) po zmroku widzę bardzo często nieoświetlonych rowerzystów, których naprawdę trudno dostrzec jadąc przepisowe 50km/h. Jak widzę takiego rowerzystę zawsze mam ochotę się zatrzymać i wręczyć mu komplet lampek :) i może kiedyś zacznę tak robić.

  • Co to za herezje że można jezdzić bez światełek wieczorem i w nocy. Raz że mandat za to jest, a dwa to jak proszenie się o wypadek. Może sam wyłącz lampki i spróbuj tak pojezdzić przez jakiś czas.

  • 100% racji dla autora! Kilka dni temu jechałem po 22:00 ścieżką rowerową pod wałem na rzece. Równolegle, 150 metrów dalej biegła droga, praktycznie bez latarń, raz na ileś przejeżdżał samochód, ale światła raczej nie docierały do ścieżki. Na niebie było (wcześniej, w dzień) trochę chmur, ale było widać gwiazdy – tyle miałem światła.

    Wybrałem się, bo w dzień było 35*C, a wieczorem się uspokoiło. Nie miałem świateł, ale „wiedziałem”, że przecież nikt nie będzie jechał o tej porze. Ledwie widziałem tylko nieco jaśniejszą nawierzchnię ścieżki oraz krawężnik oddzielający ją od wału.

    Pruje sobie środkiem jakby nigdy nic, aż tu nagle myślałem, że mnie jakieś ufo pochłania! Okazało się, że miąłem się z dwoma innymi rowerzystami – przejechałem dokładnie środkiem między nimi!!! Zauważyłem ich może z 3-4 metry ode mnie. Oni mnie chyba też, bo minęli mnie bardzo bliziutko – jechali po prostu koło siebie tylko w takiej odległości by jeden nie zahaczył drugiego, a tymczasem ja wcisnąłem się między nich :D .

    Ludzie, ja mało klocka nie popuściłem! Normalnie wydałem z siebie jakiś dźwięk przestraszenia i się zatrzymaliśmy. Któremuś z nich odpadła pompka, poświeciłem telefonem. Przepraszam-przepraszam i dalej w drogę.
    To było skrajnie głupie z mojej strony, mogło się skończyć otarciem mojej mordy o kostkę jak nie gorszymi obrażeniami, bo oczywiście żadnych kasków ochraniaczy ani rękawiczek nie posiadam.
    Teraz mówię sobie koniec z takimi wyczynami.

  • @Wojtek
    Prowadząc auto to naprawdę wygląda zupełnie inaczej! Jadąc autem nie raz niemalże w ostatniej chwili zauważam takiego „batmana” i często gdyby nie refleks taki batman wylądował by w rowie ewentualnie na słupie. Kierowca widząc jakiekolwiek czerwone światełko jest w stanie się odpowiednio wcześniej przygotować do sytuacji (zwolnić przygotować do wyprzedzenia itd.). Nawet w mieście 50km/h a po 23 jak wiemy obowiązuje 60km/h w miastach to i tak sporo zwłaszcza porównując masę samochodu (mała osobówka liczmy 1100kg) do niczym nie osłoniętego roweru ważącego max 25kg to jak mrówka gnieciona młotkiem. Więc nie głoś herezji o światełkach bo autor ma 100% rację. Lepiej wydać te 30 zł na światełka zamiast wydawać znacznie więcej na rehabilitację.

  • Oświetlenie to podstawa, w planach miałem kupić sobie jakąś porządną latarkę na przód roweru, aby nie tylko być widocznym, ale również oświetlała drogę, niestety, taka latarka trochę kosztuje.

  • Taka lampka nie musi kosztować majątku. Mactronic robi ciekawe lampki w rozsądnych pieniądzach, choć trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że porządne i dobrze świecące produkty muszą swoje kosztować.

  • Najlepsi są w „Wioskowi kamikaze” jadą na rowerze i w reku trzymają latarkę. Często widzę takie osoby.

    • lepsza latarka w reku niz nic, sam przez dlugi czas tak jezdzilem do pracy bo nie mialem kasy na lampke a nie chcialem kupowac badziewia i z tylu mialem stara mrugajaca
      a z przodu latarka w garsci

  • W daawnych dobrych, czasach milicja miała o tyle fajne, co skuteczne sposoby: jak złapali gościa na rowerze bez świateł, to wykęcali mu wenyle. A jak próbował dyskutować – to dostawał pałą po grzbiecie. Eeehh – i komu to przeszkadzało? ;)
    A malkontentów z pewnością przekonałby widok jaki wrył mi się w pamięć: szarym świtem gość leżący bez butów na asfalcie i pogięty rower na poboczu. I kierowca samochodu biegający w szoku i powtarzający: LUDZIE! JA GO WCALE NIE WIDZIAŁEM…
    Sam mam dwie migające lampki z tyłu + 2 odblaski, jedna lampka migająca biała z przodu + odblaski w szprychach. Lampki po 6 zł./szt. Zapalam je także w dzień pochmurny lub deszczowy.. ZALECAM jeśli nie chcesz leżeć boso na asfalcie….

  • Dodam do tego jeszcze raz, ku przypomnieniu – pamiętajcie o dobrych bateriach/naładowanych akumulatorkach.

    Nieraz widzę osoby z lampkami, które świecą już na granicy widzialności :( A po włożeniu dobrego zasilania z pewnością dobrze by świeciły.

  • Ja do swoich migałek dolutowalem kabelki i podłączam je do akumulatorków wyjętych z baterii laptopowej. Akumulatorki Li-Ion – dwa połączone równolegle, leżą sobie wygodnie w kuferku. Ładowanie raz-na-ileś-tam, a mrygają jak szalone ;)

  • Niezły patent :) Ja mam teraz mocnego Mactronika z przodu, ale muszę pomyśleć o czymś tylko migającym, bo ten wcina baterie jak szalony :)

    • Dokup do niego porzadne akumulatorowe baterie (polecam baterie do aparatow fotograficznych – sa mocniejsze i lepiej znosza ladowanie) z ladowarka i masz po problemie.
      Kupilem ze 4 lata temu ladowarke na 220 z 4ma aku.bateriami i smigaja do dzis :D

      • Mam od dawna akumulatorki Varty AAA i AA o największej pojemności jaką udało mi się znaleźć. Ale nawet najmocniejsze akusy nie przeskoczą tego, że Mactronic wcina je szybko. Kupiłem sobie ostatnio migającego Cateye, a Mactronica zostawiam tylko na jazdę nocą.

  • Łukasz pomyśl o zasileniu mactronika aku Li-Jon, Li-Fe lub podobnym. Tylko pamietaj Ni-MH maja 1,2V i do zasilania silnych lamp są szeregowane( najczęściej 3), co daje w sumie 3,6V. Li-Jon naładowany ma 3,5V, Li-Fe3V, a pojemność o niebo wyższą niż Ni-MH, na dodatek lepsza wydajność prądową.
    Niestety z silnych lamp zasilane Li-Jonami są tylko latarki taktyczne, reszta nędznymi Ni-MH. Do tych latarek można kupiś uchwyty na rower. Mają tylko jedną wadę, nie mają asymetrycznego odbłyśnika, więc łatwo nimi oślepiac jadących z naprzeciwka.

  • Łukasz,
    Podejrzewam, że na co dzień (tak wynika z Twoich zdjęć) jeździsz rowerem crossowym, ale gdybyś kiedyś zamierzał przesiąść się na trekkingowy to zdecydowanie polecam prądnicę w piaście, a do tego fantastyczne lampy Axa Pico 30 lux study! Ta lampa efektywnie oświetla drogę na odcinku 50 m i szerokości ~5-6 m, a znaki drogowe i inne odblaski są widoczne z odległości ~300 m. Po prostu rewelacja! Ta lampa to rowerowy odpowiednik samochodowych xenonów! Gorąco polecam, a cena 70-90 zł.

  • Znam markę Axa, a dokładnie tą lampkę ma moja mama i potwierdzam – świeci bardzo dobrze.

    A ja nie mam crossa, tylko hybrydę :) Chociaż jak zakładam semi-slicki, to się robi trochę crossowy :) A to mój rower:

    https://roweroweporady.pl/cube-sl-cross-comp-odchudzanie-roweru/

  • Tanie lampki za 20zł w zupełności spełniają swoją rolę – rowerzysta staje się widoczny.

    Ja polecam jednak oświetlenie na dynamo. Jest zamontowane na stałe, nie można o nim zapomnieć, wystarczy mieć zapasowe żaróweczki, które są tak małe, że wszędzie się zmieszczą. Dynamo się nie rozładuje.

  • Nie ma o czym dyskutować, bo to jałowa dyskusja – logika, instynkt samozachowawczy i prawo nakazują używać oświetlenie. Dyskusja jałowa, bo nie ma sensu przekonywać przekonanych, a (z zasady) nieprzekonanych żaden argument i tak nie przekonana.

    Natomiast chciałbym zwrócić uwagę na zupełnie inny aspekt: powinien istnieć bezwzględny nakaz (i bezwzględnie egzekwowany) sprzedawania rowerów wyposażonych w kompletne oświetlenie. Większość rowerów – tych z marketów (bo po co?) i tych mniej lub bardziej 'profesjonalnych’ (bo „obciach”) – jest sprzedawanych bez wymaganego oświetlenia. No, ewentualnie jako swego rodzaju substytut ma jakieś szkiełko odblaskowe.

    Przecież nikomu nie przyszło do głowy (jak na razie), by samochody sprzedawać bez świateł przednich, tylnych, pozycyjnych… Dlaczego, więc, rowery – uczestniczące w ruchu drogowy, jako pełnoprawne środki transportu – są dopuszczane do sprzedaży w wersji 'lite’? Bez oświetlenia, dzwonka…

    Gdyby istniał taki bezwzględny warunek dopuszczenia roweru do sprzedaży, to nikt nie mógłby się tłumaczyć, że nie było, że taki mu sprzedali.

  • @Mistral – sprzedaje się takie rowery z oszczędności po prostu. Lampki zawsze można dokupić, tam gdzie kupujemy rower. A producent, dzięki temu zabiegowi może obniżyć ostateczną cenę o 20 złotych.

    Poza tym, ja osobiście wolę mieć swoje, porządne oświetlenie, a nie bazować na jakimś kiepskim oświetleniu, które wkładałby producent. Tu największa rola jest Policji, by takich nocnych jeźdźców namierzać i wlepiać mandaty.

    • A ja proponuje EDUKACJE niz mandat bo mandat bedzie zapomniany za dwa dni a edukacja nie koniecznie.
      Moj przepis na EDUKACJE
      Policjant upomina i spisuje delikwenta do bazy „batmanow” rownoczesnie wreczajac mu kamizelke odblaskowa za 25zl platne przy zatrzymaniu jako „upominek” i zyczy milej podruzy.
      Oczywiscie delikwent jest ostrzegany,ze przy kolejnym zatrzymaniu koszt kamizelki bedzie w wysokosci 50 zl a kolejne zatrzymania spowoduja potrojenie stawki „upominku” w postaci kamizelki odblaskowej..
      Dla policji koszt zaden a bespieczenstwo zwiekszone o 80% bo nawet jakby nie kupili swiatel to maja odblaskowa kamizelke ktora swobodnie moze zastapic takie oswietlenie a jest duzo tansza – w sklepie ale nie u policjanta.
      Mysle, ze po takim traktowaniu „batmani” szybko by zakupili lampki by nie dostawac „upominkow” finansowanych z ich kieszeni

      W skrocie:
      1 zatrzymanie – pouczenie i kamizelka za 25 zl
      2 zatrzymanie – pouczenie i kamizelka za 25 zl + 50 zl za dystrybucje kamizelek.
      3 zatrzymanie – pouczenie i kamizelka za 25 zl + 150 zl jw.
      4 zatrzymanie – pouczenie i kamizelka za 25 zl + 450 zl jw.
      Kto chetny do 5 tego zatrzymania ? :D – skuteczna edukacja co nie :D

  • No dzisiaj miałem ochotę się zatrzymać i normalnie każdego z liścia walić bez lampek. Ludzie wali mnie to że wy widzicie albo i nie widzicie gdzie jechac/ co jest przed wami -wasza sprawa. Wy macie być widocznymi dla innych i nie pisze tego jako rowerzysta ale również kierowca.Komplet lampek kosztuje 10 zł. To nie jest nawet koszt paczki fajek czy 4ch piw!!

  • Zgadzam się z Tobą Łukaszu. Sam wydałem ostatnio na oświetlenie w sumie ponad 200 zł. Dwie jasne lampki na przód z Kellys-a wraz z akumulatorkami oraz na tył z Autora. Dużo w pracy jeżdżę samochodem w nocy i wiem jaki to ułamek sekundy od wyłonienia się nieoświetlonego rowerzysty z ciemności do momentu minięcia się z Nim. Naprawdę nie warto oszczędzać a dla tych którzy uważają że to dużo niech zobaczą sobie model firmy cateye za ponad 2 000PLN