Trasa Sieradz-Łódź + przejazd Łódzką Koleją Aglomeracyjną

Od pewnego czasu chodziło mi po głowie przetestowanie nowych pociągów, poruszających się po województwie łódzkim – czyli Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej. Na razie dostępne są połączenia Łódź-Sieradz i Łódź-Zgierz, choć siatka połączeń ma być rozbudowywana. Moim zamysłem był przejazd pociągiem do Sieradza i powrót na dwóch kołach. Nadal nie jestem w 100% formie, ale 70 kilometrów było akurat na moje możliwości. I udało się :) Głowa wytrzymała, nogi też dały sobie radę, a ja cieszyłem się świetną pogodą. Przejazd nowiuteńkim pociągiem wywarł na mnie spore wrażenie (pozytywne), dlatego postanowiłem się z Wami podzielić kilkoma przemyśleniami – co dobrego i złego dzieje się na kolei.

Łódzka Kolej Aglomeracyjna Pociąg

ŁKA Flirt

Moje odczucia po przetestowaniu pociągu Flirt (tak się nazywają te modele) są bardzo pozytywne. Czułem się tak, jak wtedy, gdy do Łodzi zawitały pierwsze nowoczesne, niskopodłogowe autobusy. Powiew luksusu i nowego świata :) Teraz to normalka, ale kto wcześniej jeździł tylko zdezelowanymi Ikarusami, ten wie o co chodzi. W nowych pociągach jest przytulnie, wygodnie, świeżo. Mam nadzieję, że tak pozostanie. Nie rozglądałem się za kamerami wewnątrz wagonu, ale mam nadzieję, że obsługa pociągu ma oko na bezpieczeństwo pasażerów i wandali.

Tak na marginesie – zbudowano lub odnowiono sporo przystanków kolejowych, na obecnej i przyszłej trasie ŁKA. Gdy jakiś czas temu jechałem do Kutna (niestety jeszcze zwykłym „kiblem”), stanęliśmy na przystanku Zgierz-Północ. Nowy przystanek, ładna kostka, barierki, wiata. No właśnie, wiata… caluteńka pomazana od prawej do lewej strony. Aż mi gula w gardle stanęła jak to zobaczyłem. Brak słów na takie umysłowe zacofanie. To między innymi przez takich ułomków, tkwimy jeszcze w Ciemnogrodzie.

Ale wracam do mojej niedzielnej podróży. Miło i komfortowo, świetnie się jedzie nowym pociągiem i po dobrze przygotowanych torach. Plusem jest brak opłat za przewóz roweru, unika się dzięki temu bzdurnych sytuacji, gdy np. w Przewozach Regionalnych koszt biletu na rower wynosi 7 zł niezależnie od długości trasy. I kiedyś na króciutkiej trasie zapłaciłem 5 zł za siebie i 7 zł za rower.

pociag-flirt-wnetrze

Z miejscami do przewozu rowerów zbyt różowo nie jest, chociaż nie sprawdzałem tego w obydwu wagonach. W swoim namierzyłem trzy wieszaki, które można wykorzystać, reszta musi się gdzieś w przejściach tłoczyć. Gdy ja jechałem, był luz i prawie pusty pociąg, ale w tygodniu może nie być tak łatwo zabrać się z rowerem. No i wieszaki nie są do końca przystosowane do przewozu rowerów. Być może przewoźnik na to zwróci uwagę i naniesie poprawki. Słusznie zwrócił na to już uwagę Piotr – haki do zaczepienia kół są metalowe, niezabezpieczone żadną gumą. Obręcz podczas takiej podróży może się odkształcić. Nie mówię, że stanie się to od razu, ale podczas częstszych podróży jest taka możliwość.

Wczytywanie

Takie podróżnicze luksusy w drodze do Sieradza :) #lka #lodz #sieradz

Zobacz w Instagramie

Ogumowanie przydałoby się również na rynience trzymającej tylne koło. Być może problem dotyczy tylko rowerów z węższymi oponami, ale mój rower przy przyspieszaniu i hamowaniu pociągu – bujał się na boki. Z tym nie byłoby problemu, gdyby przy tym opony nie tarły o metal – jednocześnie niemiłosiernie piszcząc. Piotr w swojej recenzji napisał, że włożył bilet pomiędzy hak, a obręcz. Ja też użyłem biletu, ale włożyłem go pod oponę, by tak nie piszczała :)

Gniazdko 230V 220V w pociągu

Ale to tyle marudzenia. Reszta to same pozytywy – gniazdka 230V pod siedzeniami, wygodne fotele, monitory. Powoli się kolej cywilizuje i mam nadzieję, że nowe kierunki dla ŁKA będą powstawać jak najszybciej. Na niektórych przystankach można jeszcze co prawda zobaczyć taki widok, jak na zdjęciu poniżej, ale myślę, że niedługo i tam będzie przeprowadzony remont.

Peron kolejowy brzydki
Niektóre przystanki wyglądają jeszcze tak
Dworzec Sieradz
Ale niebawem będą wyglądać tak jak ten w Sieradzu

Dworzec w Sieradzu

Na zwiedzanie Sieradza nie miałem zbyt wiele czasu, głównie dlatego, że nie wiedziałem jak szybko uda mi się wrócić do Łodzi. Ale zajrzałem do centrum, gdzie akurat odbywała się impreza „Biegi Ulicami Sieradza„. Biegło naprawdę dużo ludzi i to w każdym wieku, aż miło było popatrzeć. W ogóle w Sieradzu sporo się dzieje, jeśli chodzi o modernizację ulic, budynków, infrastruktury i kiedyś muszę tam wrócić, by wszystko na spokojnie obejrzeć. Takie miejsca mają swój urok, a ciekawe jest to, że Sieradz jest jednym z najstarszych miast w Polsce.

Sieradz centrum

Bieganie w Sieradzu

Stare Miasto Sieradz

Teatr Miejski Sieradz

Jazda do Łodzi upłynęła mi na zwiedzaniu różnych nawierzchni asfaltowych. Cóż, takie uroki jazdy po Polsce, raz drogi są lepsze, a raz takie, że można zęby stracić. Ale też z roku na rok jest coraz lepiej, przynajmniej z mojej perspektywy.

Województwo Łódzkie Szlaki Rowerowe

A Wy zwiedzacie na rowerach swoje województwo? Co ciekawego udało się Wam zobaczyć w tym roku?

Skomentuj Wdk. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

18 komentarzy

  • Łukasz – jakbyś jeszcze kiedyś do Sieradza jechał – chętnie jak tylko czas na to pozwoli – oprowadzę Cię trochę po mieście ;) ŁKA już kilka razy jechałem – jest świetnie, roweru jeszcze nie wiozłem, ale trzeba będzie to zmienić w przyszłym roku :) Co do kamer – byłem u maszynisty, kawałek trasy przejechałem z Nim – ma dotykowy panel z podglądem z 4 kamer w środku – każdy z obrazów może powiększyć na cały, pokaźny ekran, na stacjach ma widok z dwóch kamer na zewnątrz :) Co do wieszaków – sam Flirt składa się z dwóch wagonów które są identyczne, tak więc mamy 4 wieszaki stałe plus dwa składane – szału nie ma, szczególnie że rower za darmo się wozi – może być w wakacje lekki problem z tym.

    No ale zobaczymy jak to będzie – od listopada na trasie Sieradz – Łódź będą tylko flirty jeździć, kibelki będą do 13 grudnia obsługiwać Łódź – Ostrów i Łódź – Poznań – po 13. grudnia zastąpią je zmodernizowane kibelki – EN57 aKŁ – te w barwach województwa łódzkiego, z klimą i innymi bajerami ;)

  • Baardzo dobry wpis! ;)
    Co prawda ja w tym roku tylko Tychy- Wisła (70 km), ale jestem z siebie dumny, że dałem radę przejechać to bez większych problemów. Zważając na fakt, że rower kupiłem w kwietniu tego roku, po 3 letniej przerwie w jeździe.
    W tym sezonie wpadło już 1300 km i nadal rośnie. Zobaczymy na ilu się zatrzyma!

    Pozdrawiam ;)

  • Dla mnie przydatna informacja jak najbardziej. Nie korzystam z środków transportu publicznego, ale powoli się przekonuje zważywszy na to, że nitka która mnie interesuje w moim mieście właśnie kończy się remontować i najprawdopodobniej nie wiedział bym gdzie rower w takowym „tramwaju” zainstalować.

  • Nigdy, przenigdy nie korzystam z haków do wieszania roweru za koło. Haki niszczą obręcze, rower trudno się wiesza (zawsze mam przynajmniej jedną sakwę), a przy niepogodzie rower brudzi. To nie jest prorowerowe rozwiązanie. Prorowerowy jest wolny kawałek podłogi. :)

  • @Michał – dzięki za propozycję, jak tylko wpadnie mi do głowy pomysł, by znowu jechać do Sieradza, na pewno się odezwę.

    @Piotrek – oczywiście kupiłem przez internet. Z biletomatem nadal był problem, bo przy mnie ktoś chciał kupić, ale przyszedł konduktor i powiedział, żeby się wyluzować, bo można kupić u niego. Ja nienawidzę stać w kolejkach, albo bać się czy maszyna zadziała – więc jak tylko jest taka możliwość kupuję przez internet.

  • Cześć.
    Moim zdaniem dobrze, że piszesz o swoich wycieczkach, bo robisz to w ten sposób, że przekazujesz istotne informacje, nie zanudzając przy tym czytelników, więc pisz dalej i nie przejmuj się niepochlebnymi komentarzami, bo do każdego artykułu znajdzie się i zwolennik i oponent.

    Na koniec chciałeś aby opisać co ciekawego zobaczyliśmy w swoim województwie, więc pozwolę sobie napisać, że w tym sezonie wybrałem się z mojej wioski z pod Głogowa do Wrocławia. Pierwotnie miało to być około 100 km, bo powrót planowałem pociągiem, ale tak dobrze mi się jechało, że pobiłem swój rekord życiowy i wykręciłem 215 km, czyli przejechałem tam i z powrotem na rowerze.

    Nie jestem zawodowym kolarzem, ani też młodzieniaszkiem, bo na karku mam ponad 40 lat, więc swój wynik uważam za bardzo dobry, tym bardziej, że do jazdy na rowerze wróciłem 2 lata temu po prawie 16 letniej przerwie. No dobra trochę odszedłem od tematu, więc wracam do sedna. Chciałem pojechać do Wrocławia, gdyż jako dwudziestolatek także wybrałem się do tej miejscowości na rowerze, ale wróciłem pociągiem. Dzięki temu wyjazdowi mogłem porównać warunki w jakich w tamtych czasach jeździło się rowerem, a warunki w jakich obecnie.

    Ponad 20 lat temu drogi na pewno były w gorszym stanie, niż to ma miejsce obecnie i na całej trasie nie było ani jednej ścieżki rowerowej, no chyba że o jakiejś zapomniałem. Na korzyść z kolei przemawiało to, że ruch samochodowy był o wiele razy mniejszy, więc brak ścieżek w niczym nie przeszkadzał. Teraz natomiast byłem zachwycony ścieżką rowerową wzdłuż nowej drogi w okolicach Brzegu Dolnego, ścieżka ta ciągnie się przez kilkanaście kilometrów i pozwala na przejazd na drugą stronę Odry. Jest to ścieżka z ekranami dźwiękochłonnymi na całej jej długości i bez obawy wybrałbym się nią rowerem z dzieckiem, widać, że jest to całkiem nowy twór, bo ruch zarówno na ulicy, jak też na ścieżce jest minimalny, co na pewno niedługo się zmieni. Gdyby takich ścieżek było więcej, to turystyka rowerowa mocno by się rozwinęła w naszym kraju, bo na tym odcinku drogi czułem się całkowicie bezpieczny, nikt mnie nie mijał na przysłowiową gazetę, bo byłem bezpiecznie odgrodzony od ruchu samochodowego.

    Tak więc zwiedziłem stolicę mojego województwa i przypomniałem sobie dawne czasy, przy okazji pobiłem mój rekord życiowy w długości trasy przejechanej w jeden dzień i zobaczyłem sporo zmian na lepsze. Był to sentymentalny i optymistyczny wyjazd, może dlatego optymistyczny bo nie wracałem pociągiem, tylko dałem radę wrócić na rowerze, a może dlatego, że na tej trasie kursują pociągi, które dzieli przepaść do pociągu opisanego przez Ciebie.

    Pozdrawiam wszystkich, którym udało się doczytać moje wypociny do końca, a tych których znudził mój opis pozdrawiam podwójnie ;)

  • Mam mieszane uczucia do dolnej części mocowania na rower, gdzie opiera się tylne koło. Plus: nie ma pałąka, tylko rynienka — mniejsza szansa obicia wózka przerzutki (vide: częsty widok w SKM w Trójmieście). Minus: w deszczowe/śnieżne dni spływająca woda będzie szybko brudzić okolice siedziska. Ale to drugie to urok pionowych wieszaków.

    „Ogumowanie przydałoby się również na rynience trzymającej tylne koło. Być może problem dotyczy tylko rowerów z węższymi oponami, ale mój rower przy przyspieszaniu i hamowaniu pociągu – bujał się na boki. ”

    Ciężko wybrać dobre rozwiązanie, chyba wszyscy by musieli mieć jeden rozmiar kół/opon.

    Ogromny plus za gniazdko 230V. Jeszcze by dali USB (do zasilania telefonów) i byłby ideał. :-)

    Cieszy mnie, że kolejne trasy kolejowe są coraz bardziej przyjazne rowerzystom, bo na dłuższe odcinki do pracy rower + pociąg jest bardzo dobrym połączeniem (patrz: Holandia).

    @Grzegorz P.

    Doczytałem do końca i mianem „wypocin” nazwać tego nie można. Ale faktycznie: jest coraz lepiej

  • „Haki do zaczepienia kół są metalowe, niezabezpieczone żadną gumą. Obręcz podczas takiej podróży może się odkształcić. Nie mówię, że stanie się to od razu, ale podczas częstszych podróży jest taka możliwość.”

    Chyba szybciej odkształci obręcz się od zwykłej jazdy pod ciężarem człowieka, niż pod wagą roweru :O

    Chyba, że jesteś lżejszy od roweru, stąd twoja obawa. ;)

  • Nie podróżuję koleją zbyt często, ale opierałem się na informacjach, które uzyskałem od różnych osób. Dlatego użyłem słowa „może” :) Co nie znaczy, że od razu musi.

  • Z tym odkształcaniem to w sumie rozchodzi się jedno zjawisko, które zauważyłem (ja już przez to unikam tych wieszaków): rower, gdy pociąg podskakuje na naszych super równych szynach, także nie jest nieruchomy, na obręczach pojawiają się charakterystyczne punktowe „obicia”. Haki działają jak metalowy młotek uderzający w aluminiową obręcz. Co ciekawe, właściciele stalowych obręczy mogą spać spokojnie.

    Zaznaczam, że problem dotyczy głownie kogoś kto codziennie korzysta z wieszaków. Jak ktoś raz „od święta”, to może się nie przejmować. No chyba że ma obręcz z jakieś „podróbki” aluminium.

    Choć główny powód, dla którego nie korzystam, to każdorazowa uciążliwość zdejmowania sakw z roweru. Na szczęście nikomu nie przeszkadza stojący rower, efektem ubocznym jest więcej miejsca na rowery.

  • Zazdroszczę tej ŁKA. Marzę, aby w Krakowie i Małopolsce też w końcu powstała kolej aglomeracyjna z prawdziwego zdarzenia, przy okazji ułatwiająca dojazd na Górny Śląsk. Przydałoby się to też, bo dałoby alternatywę dla aut i obchodzenie tygodnia zrównoważonego transportu nie byłoby tylko czczym gadaniem urzędników.

    Haki na ścianie w wagonie jakoś nie przekonują mnie. Na dłuższe trasy zabieram sakwy, a po drugie – przynajmniej w starszych wagonach nie wyglądają stabilnie. Wolę podłogę.

    I Łukaszu… miło przeczytać u Ciebie coś innego niż tylko o tym, jak odkręcić pedały czy w co się odziać (co też jest ciekawe). Niektórzy zapominają chyba, że rower to ma być przygoda i radość. W końcu po to inwestuje się czas i pieniądze w rower i akcesoria, by potem z niego korzystać. Korzystać czerpiąc frajdę z przejażdżek kilkukilometrowych jak i tych kilkusetkilometrowych. Taki wpis jak dziś w dobry sposób przypomina, że rower to przede wszystkim turystyka i rekreacja. Jak najbardziej pasuje do profilu tego bloga.

    Jeszcze inna rzecz, że tematy kolejowe jak najbardziej zazębiają się z turystyką rowerową (o czym w naszym kraju ciągle mało kto wie i pamięta).

  • A ja chciałbym Cię zapytać o trasę którą wracałeś do Łodzi? W zeszłym roku jechałem w obie strony do Sieradza, trasa wiodła mniej więcej w pobliżu DW 710 – DW479, ogólnie starałem się nie jechać Dw 710, bo jest wąska a w pewnych godzinach natężenie ruchu bywa spore. Niestety za Szadkiem w kierunku Rossoszycy nie znalazłem alternatywy, jechałem krótko tym odcinkiem, a mimo to zdarzyła się jedna niebezpieczna sytuacja. Dlatego pytam czy masz jakąś bezpieczniejszą trasę? Może lepiej bokami na Poddębice a stamtąd na Sieradz? Czy lepiej bez półśrodków, najkrócej DK 14/12?

    Myślę że w przyszłym roku (po otwarciu S8) na DK 14/12 natężenie ruchu powinno się na tyle zmniejszyć, że rowerem tamtędy będzie się przyjemnie jechać.

  • @Tomeq – jechałem dokładnie tak jak napisałeś. Można jeszcze z Lutomierska pojechać na Porszewice i 71 do Konstantynowa i potem koło oczyszczalni do Łodzi.

    Na pewno jest jakaś alternatywa, mniejszymi drogami, ale ja jechałem w niedzielę, więc ruch był bardzo umiarkowany. Dlatego nie szukałem innej drogi. Można jechać też 12, z jednej strony szerokie pobocze, z drugiej naprawdę spory ruch, nawet w niedzielę. Pewnie tak jak piszesz – gdy będzie otwarta S8 w całości – będzie dużo, dużo lepiej.

  • Bardzo przydatny artykuł :) Co do ŁKA nie miałem jeszcze okazji jechać ale cieszy mnie sama myśl o tym, że za przewiezienie roweru z Sieradza do Łodzi i z powrotem, nie zapłacę tak jak do tej pory 14 zł.

    Jeśli macie problem z dojechaniem z Szadku do Sieradza to proponuję taką przyjemną trasę: http://www.gpsies.com/map.do;jsessionid=9B4AE4C5E3E3B972690212C4B72123AA?fileId=wndwbqrykjkdqgyj
    lub drugi wariant, w którym z Szadku jedzie się w kierunku Zduńskiej Woli i dalej w Suchoczasach skręca się w prawo na Korczew, jadąc przez Wólkę Wojsławską. Niestety nie wiem jaki jest stan tej drogi.

  • ” To między innymi przez takich ułomków, tkwimy jeszcze w Ciemnogrodzie.”

    Bardzo Cię przepraszam Łukaszu, ale ja nie tkwię w żadnym Ciemnogrodzie ani Ciemnogrodzianinem się nie czuję. Ułomków umysłowych, fakt, sporo dookoła ale to w żadnym razie nie jest miara ciemnoty całego społeczeństwa czy kraju. Zresztą tylu ułomków ciemnogrodzkich widziałem w różnych częściach świata, że w porównaniu z nimi wypadamy różowo i malinowo.
    Nie ulegaj liberalno – lewackiej ideologii z tęczą w godle i nie używaj ich pokrętnej retoryki, mającej na celu zohydzić człowiekowi jego kraj, odpaństwowić społeczeństwo tak by jednostka czuła się ” obywatelem świata „, nie wykazywała przywiązanie do narodu tylko, co najwyżej, do określonej grupy społecznej; zarazem nie wykazywała absolutnie żadnych postaw patriotycznych. Oczywiście wiadomo komu na tym najbardziej zależy od dobrych 150 lat…
    Tak więc drogi Łukaszu, umówmy się że jesteśmy Polakami, żyjemy w Polsce, naszej Ojczyźnie, kochamy nasz kraj i w żadnym razie nie jesteśmy żadnym Ciemnogrodem. Co najwyżej nieco zbyt wolno korygujemy niechlubne zaszłości i wypaczenia…
    To co, umawiamy się?
    :)

    • Zbyt daleko idziesz w interpretacji moich słów. Nic nie jest czarne albo białe. Jest Ciemnogród i jednocześnie obok Jasnogród. Ale akurat w tym zdaniu pisałem o tych gorszych rzeczach, które widzę, które nazywam właśnie Ciemnogrodem.

      Co do jakichś tęcz, lewaków itd. to błagam, żadnej polityki u mnie na blogu.

  • Idea ŁKA jest świetna. Testowałem składy do Zgierza i do Sieradza. Automaty biletowe jeszcze nigdy nie działały, są to tylko ozdobniki. Haki na rowery, to jakaś pomyłka. Chyba rzeźnik je projektował. Początkowo nie było dolnych rynienek, więc rowerem bujało na wszystkie strony, jak tylko pociąg się rozpędził. Teraz jest ciut lepiej, ale jeżeli masz sakwy, koszyk lub mniej siły, to roweru nie powiesisz. Przydałby się pomysł z Finlandii, gdzie rowery wpina się poziomo. Na krótkie trasy wieszanie roweru jest bezsensu i dlatego tęsknię za tzw. jednostkami, gdzie był przedział dla turystów z dużym bagażem i 20 rowerów można tam było zmieścić..