NANOPROTECH – test smaru do rowerów

Mam w sobie sporą dozę sceptycyzmu do wielu rzeczy. Otrzymując do testów smar do roweru w sprayu, nie byłem do końca przekonany czy to ma szansę się udać. Wiecie z jakim produktem od razu kojarzy się taki spray – WD-40. Niby do wszystkiego, ale do porządnego smarowania, zwłaszcza łańcuchów niezbyt się nadaje. Mimo wszystko postanowiłem dać szansę firmie NanoProtech i ich smarowi antykorozyjnemu do rowerów. Jak sami przekonują, skład WD-40 został opracowany 50 lat temu, a technologia NanoProtech to najnowsza zdobycz techniki, korzystająca z osiągnięć nanotechnologii.

Jak smarować łańcuch sprayem

Jak deklaruje producent, smar tworzy na pokrytej nim powierzchni nanopowłokę. Dzięki temu smar nie zostanie usunięty ani przez wodę, ani przez brud. Do tego minimalizuje osadzanie i przylepianie brudu oraz błota. Co ciekawe, nawet przejazdy przez kałuże czy strumyki, ma nie powodować wypłukiwania się smaru. Na opakowaniu możemy również przeczytać, że smar zabezpiecza wszelkie metalowe elementy przed korozją i wypiera wodę. Te właściwości będę bacznie testował przez najbliższy czas, bo na takie obserwacje potrzeba długoterminowego testu. NanoProtech został również przetestowany w ekstremalnych, syberyjskich warunkach, przez dwóch rowerzystów. Według nich, nawet w temperaturach dochodzących do -55 stopni Celsjusza smar sprawdzał się bardzo dobrze.

Cóż, takie są zapewnienia producenta. A jak było w rzeczywistości podczas moich testów? O tym napiszę za chwilę.

Test zacząłem od naniesienia smaru w kilka miejsc na rowerze. Spryskałem linki hamulcowe w miejscach gdzie wchodzą do pancerzy, klamki hamulcowe, mechanizmy przerzutek, mechanizmy hamulców oraz łańcuch. Smar można nanosić na wiele innych elementów, generalnie na wszystko co wymaga smarowania, może oprócz tych miejsc gdzie wymagany jest smar stały. Oczywiście przed nałożeniem smaru, trzeba dobrze wyczyścić powierzchnię, żeby nie psikać na błoto. Szczególnie dotyczy to łańcucha, musi być on czysty przed smarowaniem. Nakładanie smaru na brudny, zabłocony czy zapiaszczony łańcuch, przyniesie więcej szkód, niż pożytku. Więcej na temat czyszczenia łańcucha w rowerze przeczytasz w podlinkowanym wpisie.

Smar do łańcucha spray
Jak smarować przerzutki

Łańcuch do czyszczenia najlepiej byłoby zdjąć (koniecznie pamiętając o zakupie spinki do łańcucha, jeśli pierwszy raz zdejmujesz łańcuch) i dokładnie „wyszejkować” w butelce z niedużą ilością benzyny ekstrakcyjnej. W ten sposób dostaniemy najlepiej wyczyszczony łańcuch. Od razu dodam – zapomnij o ciśnieniowych myjkach. Choć znam wielu zwolenników takiego mycia roweru, to mimo wszystko trzeba niezwykle uważać, by nie wypłukać smaru z piast, suportu, sterów itd. Niby wszystko jest szczelnie zamknięte, ale przy wysokim ciśnieniu wody, szybko może się okazać, że nie tak do końca szczelne.


Dlatego jeśli nie chcesz zdejmować łańcucha, wystarczy szmatka nasączona benzyną ekstrakcyjną i trochę czasu, by go dokładnie wyczyścić. Dobrze jest również przy okazji przeczyścić zębatki na korbie oraz kasecie. Na koniec przetrzyj łańcuch suchą szmatką i dopiero na tak przygotowany łańcuch nałóż smar. Aplikowanie smaru nie stanowi większego problemu, ważne jest to, by nie zalewać nim łańcucha. W przypadku smaru w postaci oleju, należy go nakładać na pojedyncze ogniwa łańcucha, a po jego wchłonięciu, zetrzeć nadmiar z łańcucha, tak by był on nasmarowany w środku, a nie na zewnątrz.

W przypadku NanoProtech, zrobiłem trochę inaczej. Naniosłem go równomiernie na cały łańcuch, głównie by sprawdzić czy będzie łapać brud. Producent deklaruje, że po dziesięciu minutach od nałożenia, na powierzchni łańcucha utworzy się wodoodporna warstwa, do której nie będzie przywierał brud. Fakt, faktem, ten smar ma zupełnie inną strukturę niż olej do łańcucha, tak więc brzmi to całkiem wiarygodnie. Taka warstwa powinna dodatkowo zabezpieczyć łańcuch przed kurzem. Nie pozostało mi w takim razie nic innego, jak sprawdzić jego działanie w praktyce. Warto po naniesieniu smaru i odczekaniu kilkunastu minut, przetrzeć jeszcze łańcuch delikatnie szmatką, jeśli nałożyliśmy go za dużo.

Jak smarować hamulce rowerowe
Jak smarować linki hamulcowe

Wreszcie mogłem spróbować wrócić na rower, po moim ostatnim wypadku. Nie będę ukrywał, że nie jestem jeszcze w stanie wybrać się na przykład na jednodniową trasę liczącą 200 kilometrów. Ale przecież nikt nie powiedział, że nie mogę sobie rozłożyć dłuższych dystansów na raty :) Test przeprowadziłem na rowerze mojej Moniki, ponieważ góralem było mi łatwiej wjechać do lasu i w wodę. Dodatkowo Monika jeździ rowerem do pracy, więc od siebie dołożyła kilkaset kilometrów miejskich przejazdów testowych.

Do pracy świeżo posmarowanego łańcucha nie mam żadnych obiekcji. Pracuje cicho, między zębatkami przeskakuje płynnie, w sumie działa tak samo, jak posmarowany produktami konkurencji. Po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów, sprawdziłem wygląd łańcucha. Przyczepiły się do niego nieduże ilości pyłu, ale mniej niż podczas smarowania olejem. Napęd nie wydawał żadnych niepokojących dźwięków i nadal działał poprawnie.

Jeżdżąc w słoneczny, suchy dzień, nie miałem możliwości sprawdzenia, jak będzie się zachowywał po delikatnym zamoczeniu. Ale co się odwlecze, to nie uciecze, okazja pojawiła się dość szybko. Dwa dni później, wyjechałem z domu gdy świeciło słońce, niestety pogoda dość szybko się zmieniła i przyszedł deszcz. W deszczu przejechałem kilka kilometrów, a potem przestało padać, więc miałem „przyjemność” zaliczyć jedynie kilka kałuż. Po takim przejeździe łańcuch zrobił się oczywiście dość brudny, ale postanowiłem dać mu najpierw trochę odpocząć i wyschnąć. Gdy wysechł, przetarłem go czystą szmatką – brud z powierzchni schodził bardzo łatwo, czyli faktycznie smar pozostał na powierzchni łańcucha.

Jak smarować klamkę hamulca

Nieraz pisałem, że nie jestem totalnym pedantem rowerowym. Po przejeździe w błocie, gdy możemy je zdrapywać szpachelką z czoła, oczywiście należy dokładnie wyczyścić cały rower. Ale w lżejszych warunkach, nie oszukujmy się – mało kto będzie za każdym razem z nabożnością czyścił łańcuch w benzynie ekstrakcyjnej. W każdym razie ja przetarłem go tylko z grubsza suchą szmatką i tak oddałem rower Monice. Poprosiłem, by zasygnalizowała, gdy z pracą łańcucha zacznie się dziać coś niedobrego.

Okazało się, że w suchych warunkach mogła przejechać jeszcze kilkadziesiąt kilometrów, zanim łańcuch zaczął sygnalizować, że już nie jest idealnie. Wtedy wyczyściłem go dokładnie i naniosłem smar jeszcze raz. Znów zaczęła jeździć do pracy (i jeszcze w kilka innych miejsc przy okazji) rowerem i tym razem obyło się bez deszczu. Do tego doszła dalsza wycieczka i smar nadal spełniał swoje zadanie. Nie można powiedzieć – po jakichś 200 kilometrach zebrał już więcej brudu na łańcuchu, ale nadal nie było tak źle.

Werdykt – ciężko jest porównać wydajność smarów. Nie jeździmy w laboratoryjnych warunkach, jeździmy z różną częstotliwością, przy różnej pogodzie. Ale ja nie zauważyłem potrzeby częstszego smarowania, czy gorszej pracy łańcucha w porównaniu z tradycyjnymi olejami. Tu byłem miło zaskoczony – spray, a działa dobrze. Spokojnie nadaje się do rowerowego użytku. I sam chętnie do końca wykorzystam opakowanie, które otrzymałem.

Jeszcze odnośnie laboratoryjnych badań, producent przeprowadził test na smarowność. Z tego co się dowiedziałem, w takim badaniu sprawdza się jakie duże skazy pojawią się na kulkach, które są posmarowane smarem i poddane obciążeniu. Z badania wynika, że ten bardzo dobrze chroni smarowane powierzchnie. Smar kosztuje ok. 30 złotych i to rozsądna cena.

Smar Nano Protech antykorozyjny do roweru

Skomentuj Lukasz1234594 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

105 komentarzy

  • Ja staram się dbać o moją meride jak tylko potrafię najlepiej, kupuje markowe części smary, czysto ją myję itd, bo uważam, że powinno się dbać o to, co daje nam tak dużo przyjemności. Czytam wiele waszych artykułów, by jeszcze bardziej się dokształcić i mam nadzieję, że mi się to udaje i mój rower będzie mi służył jeszcze długie lata ;-)

  • Gdy mój rower zaczyna wydawać niepokojące dźwięki, zawsze cały przecieram szmatką nasączoną WD-40, a po kilku minutach suchą szmatką. Do łańcucha używam swojej mieszanki smaru molibdenowego i oleju (taki do mieszanki do paliwa :D ) sprawdza się świetnie, sam olej za szybko znikał z łańcucha, zaś sam smar za bardzo łapał brud, aż tak po kilku próbach udało się uzyskać coś sensownego bez wydawania majątku na specjalne specyfiki :)

    Nie powiem, bo bardzo ułatwiłby mi życie taki smar w spray’u.
    Pozdrawiam

  • Niestety nie posiadam wystarczająco dużo miejsca i narzędzi, żeby samodzielnie dokonać profesjonalnego czyszczenia (mała zagracona piwnica), dlatego co sezon oddaje rower do serwisu. Oprócz tego po „brudniejszych” trasach przeczyszczam łańcuch i zębatki, niestety tylko szmatką, bo nie mam jak rozkuć łańcucha, trudno dostępne miejsca koło korb czyszczę patyczkami higienicznymi :D

    Ogólnie to szukam dobrego sposobu na wyczyszczenie zapiaszczonego łańcucha bez zdejmowania go z roweru ^^

  • @Piotr – najlepszy sposób, to zainwestowanie w skuwacz do łańcucha (i spinkę do jego późniejszego spięcia). Przyzwoity skuwacz można kupić na Allegro za 20-30 złotych.

    Lepszego sposobu na dokładne wyczyszczenie łańcucha chyba nie ma. Ja w każdym razie jestem bardzo sceptycznie nastawiony do wszelkich „maszynek do czyszczenia łańcucha”.

    Jeśli nie chcesz inwestować w skuwacz, możesz przy następnej wizycie w serwisie, poprosić by panowie założyli Ci spinkę. Ale czy tak, czy tak, inwestycja w skuwacz się opłaci, bo potem sam będziesz sobie wymieniał łańcuch na nowy.

  • Jestem pierwsza :) ? A więc w rowerze przede wszystkim dbam o napęd. Dbanie o napęd jest chyba najważniejszą rzeczą, aby móc przemieszczać się bez zdenerwowania. Albowiem inne dźwięki niż szum opon są denerwujące. Nie posiadam spinki na łańcucha, dlatego czyszcząc napęd przekładam cienki kawałek szmatki w każde ogniwo łańcucha po kolei. Czasochłonne, ale daje satysfakcję – bo to przecież ja sama dopieściłam mój rower :) .

    Również szmatką czyszczę po kolei każdą przestrzeń zębatek i same zębatki. Czynności te wykonuję po naocznych oględzinach, wtedy gdy widać, że łańcuch jest bardzo brudny. Poza tym po każdym deszczu przecieram łańcuch i zębatki szmatką, ponieważ nie posiadam błotników i przy takiej pogodzie łatwo piasek do niego się lepi. Reszta smarowania to już kosmetyka – czyli linki i inne części.

    Jako, że dojeżdżam do pracy rowerem i trasę mam mieszaną – asfalt, kurz, piach – to roweru całego za często nie myję, ponieważ musiałabym to robić codziennie. Dbam również poprzez dokręcanie luzów i regulowanie hamulców (regulacji przerzutek jeszcze się nie nauczyłam :) ) . Przydałby mi się taki smar do przetestowania, ponieważ rower dla mnie to codzienność :) . Pozdrawiam

  • Rower to mój słaby punkt, przecieram szmatką całość przy każdym spotkaniu ;) . Łańcuch smaruje po 100 km czyli praktycznie po każdym treningu. Na ile wystarczy mi ten smar? Na tyle by stwierdzić czy faktycznie jest coś wart!

  • Witam, chcę wziąć udział w konkursie więc przejdę do rzeczy. Rower czyszczę co jakiś czas, jest to różnie zależnie od dystansów, warunków itp. Czyszczenie dzielę sobie na dwa rodzaje: generalny oraz tzw. z grubsza. Jeżeli chodzi o generalny, to biorę się do tego w taki sposób, że demontuję z roweru koła, w nich smaruje i przeglądam piasty, odkręcam z tylnego koła kasetę, którą dokładnie czyszczę w benzynie, następnie ściągam łańcuch, który tak samo czyszczę, a następnie pozostaje ściągnąć korbę i rozkręcić poszczególne zębatki i tak samo je dokładnie wyczyścić.

    Smarowanie również piasty w przednim kole jak i przy okazji przegląd co się tam dzieje. Gdy tego dokonam, montuję z powrotem poszczególne części i zabieram się za resztę. Odkręcam linki i demontuję je wszystkie, przecieram i smaruję w środku pancerzy, aby lżej i lepiej chodziły. Odkręcam kierownicę i ściągam cały przód, stery itd. następnie rozbieram przedni amortyzator, przeglądam jego cały środek oraz czyszczę. Montuję to wszystko z powrotem już czyste i nasmarowane tak jak należy. Myślę że to tyle, pozostaje wykonać małe testy, sprawdzić działanie hamulców, przerzutek, co nieco wyregulować o ile jest taka potrzeba.

    Przejdę teraz do mojego drugiego rodzaju dbania i smarowania „z grubsza” :)

    Dokonuję takiego w momencie gdy rower jest po prostu zakurzony, łańcuch brudny i był eksploatowany w lżejszych warunkach i po mniejszym przebiegu. W takiej sytuacji odwracam rowerek, demontuję łańcuch oraz tyle koło, łańcuch czyszczony w benzynie, kasetę zostawiam na kole i szmatką ze specjalnym czyściwem w spray przecieram każdą zębatkę, kółka od tylnej przerzutki oraz przednia korba. Montuję wszystko tak jak było.

    Na końcu pozostaje poprawić jeszcze wygląd wizualny :) Szmatka z wodą i czyszczę ramę i wszystko pozostałe. Przecieram do czystego i rower jest jak NOWY :) Pozostało wsiadać i ruszać dalej przed siebie. Dziękuję i Pozdrawiam :)

  • Jeśli chodzi o kosmetykę, to staram się utrzymywać go w czystości przez cały czas. Nie, żebym czyścił go po każdym wyjeździe (dojeżdżam do pracy, więc szybko by mi się to znudziło), ale jeśli moje poczucie estetyki przy spojrzeniu zostaje urażone, opłukanie wodą i przetarcie szmatką czyni cuda :) Łańcuch staram się przetrzeć na koniec każdego dnia: obłożenie szmatą i kilka obrotów korbą pozwalają mu błyszczeć (tutaj wydatnie pomaga doskonały smar konkurencji na bazie wosku :) ).

    Czysty łańcuch to czysta kaseta – przetarcie raz na miesiąc wystarcza, kółka przerzutek przecieram raz na tydzień. Przynajmniej raz w tygodniu przecieram obręcze oraz klocki środkiem odtłuszczającym, aby nie było niespodzianek przy hamowaniu. Tyle jeśli chodzi o kosmetykę.

    Sprawdzenie działania hamulców przed każdym wyjazdem to dla mnie oczywistość. Regularnie sprawdzam też zużycie łańcucha za pomocą przymiaru (raz na dwa/trzy tygodnie), wymieniam linki kiedy czuję, że stare już nie pracują jak powinny. Codzienna pielęgnacja to jakieś dwie minuty – spokojnie wystarczą. 10 minut w sobotę, 20 raz na dwa tygodnie. Duży przegląd ze smarowaniem to 2h, ale nie jest konieczny częściej niż co pół roku. Przebieg roweru to około 700 km miesięcznie.

  • Chciałbym zapytać o samo smarowanie łańcucha, niekoniecznie w kontekście tego testu. Po przeczytaniu kilku artykułów zastosowałem się między innymi do Twoich porad, rozkułem łańcuch, „wyszejkowałem” w benzynie, założyłem spinkę. Po założeniu łańcucha nasmarowałem go olejem do łańcuchów i po kilku minutach dokładnie wytarłem do sucha. Niestety przedwczoraj w trasie złapał mnie deszcz i dzisiaj na łańcuchu bardzo mocno wyszła rdza. I tu moje pytanie – czemu i jak temu zapobiegać? Bo zawsze lepiej zapobiegać, niż leczyć ;)

  • @Grzesio – jakim konkretnie olejem go nasmarowałeś? I jaki masz łańcuch (marka, ew. model)?

    Według producenta, smar który przetestowałem – zabezpiecza powierzchnie przed rdzewieniem. Jeszcze nie jestem w stanie powiedzieć, czy tak faktycznie jest naprawdę, ale jeszcze nic w rowerze nie zardzewiało :)

    Generalnie łańcuch nie powinien rdzewieć, po jeździe w deszczu. Może trzymasz go na balkonie, albo w wilgotnej piwnicy? Bo rdza raczej nie wychodzi ot tak w jeden dzień.

  • Muszę stwierdzić, że jestem rowerowym pedantem… może nie tylko rowerowym? Jeśli chodzi o czyszczenie na co dzień, to zazwyczaj mokre chusteczki do elementów lakierowanych oraz szmatka z benzyną ekstrakcyjną do elementów smarowanych smarem. Wiadomo – najważniejszy jest napęd. Łańcuch czyszczę starym sprawdzonym sposobem, czyli shake w butelce z benzyną ekstrakcyjną. Godzinami można przecierać go szmatką, nawet poszczególne ogniwka, ale nic nie wyczyści łańcucha tak jak właśnie omawiany shake.

    Po tegorocznej wyprawie rowerowej wzdłuż Dunaju pierwszy raz dokumentnie rozebrałem swój rower na pojedyncze części. Wszystkie elementy ruchome najpierw wyczyściłem szmatką i benzyną, a dopiero potem przesmarowałem. Smar? do łożysk zazwyczaj Łt-43 lub teflonowy, do łańcucha smar dedykowany Shimano lub Brunox.

    Bardzo polecam benzynę ekstrakcyjną w sprayu. Wynalazłem takową w Lidlu podczas tygodnia rowerowo-motorowego. Kosztowała około 4 zł za dużą puszkę, starczyła na pół roku i do dziś żałuję, że kupiłem tylko jedną. Bardzo dobrze sprawdza się ona przy czyszczeniu łożysk oraz kółek przerzutek (pamiętać należy, że bardzo wypłukuje smar, który trzeba uzupełnić).

    Jak na razie jedynym elementem roweru, który wydaje się dla mnie dość problematyczny w konserwacji pozostaje amortyzator, ale i to pewnie z czasem dam rade przezwyciężyć ;) Szczytem mojego rowerowego pedalstwa, było owinięcie roweru folią spożywczą do pociągu podczas podróży na południe Polski :)

  • Ja do nadgorliwców w kwestii dbania o rower raczej nie należę, choć od kiedy mam nowszą Czarną Strzałę (od lutego), to wolę wszelkim usterkom zapobiegać niż je później usuwać. Co jakieś dwieście… czasami 300 km zabieram się za czyszczenie łańcucha i zębatek takim gadżetem z pędzelkiem do tego przystosowanym i tu przyznam, że jak już zacznę to robić, to końca nie widać ;) zębatka po zębatce, ogniwko po ogniwku i tak mogę się bawić kilka godzin – taaaki dziwny sposób relaksu. Tak jak dzieci lubią się ubrudzić błotem, to ja smarem?? :))

    Ale z racji, że rower traktuję jak przyjaciela, to jak zaczyna się dziać z nim coś niedobrego to jadę z nim do lekarza-serwisu. Nie jestem aż tak obeznana we wszystkim, a po drugie niestety nie posiadam całego zaplecza narzędzi, więc stosuję zasadę „nie znam się, nie zaczynam” i wszystkie grubsze sprawy robi zaprzyjaźniony pan serwisant.

    Podobno (wg moich znajomych) nietypowe jest to jak go traktuję, kiedy muszę go odstawić (zimą ciężko jeździ się na kolarzówce). Otóż mam dużą garderobę, a tam miejsce… na rower. Zamiast belki z wieszakami w jednej przegródce jest hak, na którym wieszam rower. Myślę, że w ten sposób ogumienie mniej dostaje w kość niż w komórce, gdzie temperatury są zbliżone do tych na zewnątrz… ;)
    I to chyba tyle na ten temat :)

  • Swojego Raleigh-ta myję głównie po błotnych przygodach… Po niedzielnej 100-ce (właściwie w trakcie) po Górach Sowich umyłem go na ręcznej myjce samochodowej. Musiałem, napęd już nie dawał rady. Tydzień wcześniej zmieniłem łańcuch, (sram pc850) smar był fabryczny. Kleiło się do niego wszystko, jazda zaczynała być męcząca, a nawet nurtująca. Po myciu jak nowy.

    W domu płyn MEGLIO (mycie ręczne) odtłuszcza, zmywa świetnie, (odplamia ubrania) itp. rewelacja POLECAM. Następnie smarowanko, nie pamiętam nazwy smaru do łańcucha (kupiony w sportowej sieciówce) i kręcę dalej, jak co dzień, do pracy, czekając na kolejną 100-kę.

  • Ja nie dbam o rower, to rower dba o mnie – żebym się nie zasiedział tylko ruszał bo ruch to zdrowie ;)
    A poza tym? Ma ładnie wyglądać i nie skrzypieć (i tu się wiele nie różnimy: i rower i ja)

  • Jeżeli chodzi o stan i kosmetykę napędu to ja czyszczę łańcuch co 2-3 wyjazdy, jak już zaczyna chrząkać od brudu to pora wytrzeć szmatką a najlepiej dać 100ml albo więcej benzyny i go wymoczyć w dobranym do tego pojemnika z zamknięciem w celu nie rozlania benzyny. Jeżeli już jesteśmy przy benzynie to nie musimy wylewać jej dla tego że jest brudna wystarczy odczekać te parę dni a osad brudu sam opadnie na dno, następnie delikatnie można odlać czystą benzynę do drugiego pojemnika tak żeby się nie zmieszała od nowa z brudem osadzającym się na dnie.

    Ze smarowaniem to nic innego jak nałożenie jednej kropli smaru na jedno ogniwo łańcucha, ja stosuję do tego smar marki PEDRO’S na ciężkie warunki, sprawdza się też w suchych warunkach jak najbardziej lecz najlepiej w mokrych na swoją lepkość, w trakcie nakładania smaru na ogniwa łańcucha czekamy aż wchłonie do środka i jedziemy dalej ;)

    Co do kosmetyki kasety i blatów korby, tak samo należy im się najlepiej kąpiel w benzynie i wyczyszczenie pędzelkiem, a na koniec przetarciem sucha szmatka. Co do smarowania kasety i blatów korby, to myślę, że nie ma znaczenia, ponieważ jak się nałoży na łańcuch odpowiednią ilość smaru, następnie potem pobawimy się przełożeniami, to sam smar najdzie na zębatki z łańcucha. Ja to nazywam tak zwane wykorzystanie nadmierne użycie smaru na łańcuchu.

    Lecz pamiętajmy żeby nie przesadzić ze smarem na łańcuchu, ponieważ kółeczka w przerzutce tylnej lubią zabierać troszkę smaru i z kontaktem kurzu mogą się nieźle nabrudzić. Opisałem oczywiście najczęstsze miejsca działania kosmetyczne w rowerze, które trzeba dość często czyścić, z resztą to zależy kto ma jakie części.

    Starsze wiadomo, że potrzebują więcej i częściej godzin poświęconych żeby je utrzymać, a nowsze mają ten + że technologia idzie do przodu, a konkretnie też w zabezpieczeniu od zabrudzeń np. piast kół lub sterów wraz z suportem.

  • Dwa, trzy raz w roku rozbiórka na części pierwsze prawie do gołej ramy, szorowanie kół i ramy w wannie, polerowanie śrubek, kremowanie siodełka specjalnym preparatem, montaż, smarowanie, regulacja, jazda próbna. A poza tym mniej lub bardziej regularne czyszczenie napędu – albo w szejku z benzyny ekstrakcyjnej, albo – jak na szybko – maszynka do łańcuchów, wpierw w płynie do usuwania smarów, potem w benzynie ekstrakcyjnej, potem smarowanie. Właśnie jestem przed drugim generalnym myciem roweru, więc z chęcią przygarnąłbym ten smar i sprawdził działanie – zbliża się sezon mokry:)

  • Samego roweru w geście estetyki nie czyszczę zbyt często, jako że wybłyszczony bardziej rzuca się w oczy, myju myju estetyczne zostawiam po naprawdę hardkorowych treningach przy których ciężko odczytać napisy zdobiące jego ramę. Jak dla mnie, najważniejszy jest napęd, wcześniej jako całkowity laik na początku mojej przygody z rowerowaniem dokładałem jedynie smaru do łańcucha i przez to łapał tony kurzu i piachu systematycznie się przecierając. Po około 3 miesiącach napęd nadawał się do wyrzucenia.

    Bardzo nieprzyjemna rzecz musieć wymienić cały napęd bo mimo wszystko to nie jest składak który można smarować pastą ścierną a i tak mu nic nie będzie, zarobiłem na ulotkach trochę grosza i zakupiłem już zestaw z trochę wyższej półki, po tym całym incydencie po ok. 100-150 km czyszczę dokładnie cały napęd i tu TIP bo BEZ ZDEJMOWANIA ŁAŃCUCHA I PRZY NIEWIELKIM NAKŁADZIE PRACY!!!

    1.Ustawiam rower do góry kołami
    2.nasączam szczotkę do pastowania obuwia (najlepiej dość szorstką) benzyną ekstrakcyjną bądź innym podobnym preparatem
    3.kręcę korbą manewrując ową szczotą tak by wszystkie elementy były dobrze przeczyszczone (gwarantuję skuteczność bo dociera dobrze w szczeliny między ogniwami)
    4.obejmuję łacuch suchą szmatką (najlepsze stare bawełniane koszulki) i kręcę korbą by usunąć nadmiary benzyny.
    5.zużytą szczoteczką do zębów nakładam smarowidło kręcąc przy tym korbą. I tu zaczynają się schody bo nigdy jeszcze nie udało mi się dobrać smaru idealnego i za każdym razem kupuję inny, poki co najlepiej działał stary radziecki olej pół płynny odnaleziony gdzieś w piwnicy (ostał się chyba jeszcze po dziadku) jednak już dawno się skończył.
    6. suchą szmatką usuwam nadmiar podobnie jak w pkt. 4

    Sposób skuteczny i na tyle szybki, że można go zastosować na siłę nawet przed wyjazdem do pracy.
    Mam nadzieję że mój skromny poradnik uratuje niejeden wasz napęd ;)

  • Bądźmy szczerzy. Rower myję dopiero wtedy gdy jest brudny. Rozrabiam wodę z płynem do mycia naczyń i ściereczką czyszczę cały rower. Potem przecieram go suchą. Elementy brudne od smaru / oleju czyszczę szmatką moczoną w benzynie ekstrakcyjnej. Zębatki korby i w przerzutce myję szczoteczką do zębów i szmatką. Obie maczam w benzynie.

    Przed myciem suchą szmatką przecieram kilkukrotnie łańcuch. Później namaczam ją i ponownie przecieram. Następnie zdejmuję łańcuch i wkładam do pojemniczka na śniadanie (takiego z uszczelką), zalewam benzyną i szejkuję.

    Po umyciu całego roweru, zakładam łańcuch. Przecieram go kilkukrotnie szmatką. Gdy wszystko jest gotowe zakładam łańcuch, smaruję go po kropli na każde ogniwo i dwukrotnie przejeżdżam całą kasetę zmieniając biegi. Następnego dnia rano ścieram nadmiar oleju z łańcucha i gnam do pracy ;)

    Raz do roku wymieniam także pancerze i linki, wymieniam smar w sterach, jeśli trzeba to oddaję także koła do centrowania / serwisu łożysk. Poza tym moje rowery (2 z 3) stoją zawsze w pokoju, a nie w garażu. Takie warunki pozwalają utrzymać śrubki i łańcuch z dala od rdzy.

    Wyznaję teorię, że czysty rower to rower zadbany rower.

    • Pomysł z pojemniczkiem „śniadaniowym” świetny! Dzięki. Ale powiedz, co robisz z tą benzyną po myciu łańcucha? Zlewasz i wykorzystujesz ponownie? A wypłukany brud?

  • Mieszkając nad morzem bardzo ciężko jest utrzymać rower w czystości. Wystarczy jeden wyjazd w jego pobliże a wszędzie mamy piach (nawet jeśli po nim nie jeździliśmy!), co za tym idzie skrzeczący łańcuch, pedały i wszystko inne.

    Rower czyszczę jedynie „z grubsza”, w dużej części dlatego, że nie mam gdzie, w spokoju, zrobić tego dokładnie. W końcu jednak trzeba będzie się przełamać, bo każde dotknięcie jakiejkolwiek części napędu powoduje u mnie proces odwrotny do tego, który przeszedł Michael Jackson ;D
    Chociaż, …może też zostanę gwiazdą! Just clean it!

    Pozdrawiam

  • Lubie chłopa (mój rower). Fleja z niego straszna, a jak… Wraca toto takie ućląkane (normalnie jak ten dzik nie przymierzając z dowcipu Bałtroczyka: https://www.youtube.com/watch?v=3bEkcncXdSM <-polecam obejrzeć, ućląkane, wyjątkowo brzydkie, nawet jak na dzika :). Nie mam nic przeciwko, bo w sumie prawie zawsze wracamy razem lekko ućląkani (i nie tylko :)

    Może poza jedną wyprawą, kiedy to zostawił mnie w samego w lesie. Nic to… Fajny jest i wszystko jest ok, poza tym, że muszę z nim mieszkać w jednym pokoju < To już musicie sobie wyobrazić sami ;-)

  • SWOJ ROWER PODDAJE REGULARNEMU ZAUFANEMU SERWISANTOWI WYMIANA KLOCKOW REGULACJA HAMOLCOW ORAZ PRZEZUTEK RAZ NA MIESIAC MYJNIA RECZBA I KONTROLA CISNIENIA W OPONACH CO TYDZIEN TO PODSTAWA ROWER MAM GARAZOWANY I STARAM SUE GO NIE WYSTAWIAC JEZELI NIE JADE W TYM CZASUE NA DLUGIE DZIALANIE SLONCA LUB DESZCZUAA

  • U mnie ten problem wygląda tak, że nie dbam za bardzo o rower, a pownienem. Nie stać mnie na profesjonalny przegląd, a moje zajmowanie się rowerem, sprowadza się do przetarcia ściereczką i pryśnięcie WD-40. Ale myślę, że powinienem zmienić nawyki ;)

  • Hehe, chętnych widać dużo, firma zbankrutuje. :)

    Więc tak: o rower nie dbam jakoś specjalnie, myję kiedy jest brudny i tyle. Choć może nie do końca. Regularnie sprawdzam ciśnienie w oponach, wymieniam klocki i raz na kilkanaście dni przyglądam się łańcuchowi. Jeśli złapie dużo brudu, wtedy do akcji przystępuje skuwacz i słoik z benzyną. Choć ostatnio umyłem w rozpuszczalniku uniwersalnym i też było dobrze. Do czyszczenia zawsze zdejmuję łańcuch, bo to zajmuje chwilę a efekt gwarantowany.

    Nie mam szczotki do kaset ani innych dziwolągów, więc zębatki czyszczę wąskim kawałeczkiem szmatki namoczonej w benzynie. Szmatkę wprowadzam między tryby i poruszam tam i z powrotem. Efekt też bardzo dobry. Do tego dochodzą wszelkie niezbędne regulacje, w zasadzie zawsze załatwiane w trasie. Natomiast, jako że nie posiadam kluczy do suportów, do kaset, bacika, ściągacza do korb itd. więc z poważniejszymi rzeczami zmuszony jestem wizytować serwis.

    Aha, od czasu do czasu wpuszczam kropelkę oliwki do pancerzy linek i do fajek. Znakomicie poprawia to ich działanie. Na koniec: łańcuch smaruję zwykłą oliwką maszynową za 5 złotych i jestem zadowolony. Ale oczywiście chętnie sprawdzę nano spray z inteligentnymi molekułami i na bajerze z wypasem. :)

    Serdecznie pozdrawiam producenta oraz oczywiście autora bloga.

  • Jak dbam o swój rower?? To proste, od czasu do czasu, jak już rower jest dość zabrudzony biorę wiaderko z wodą i płynem do mycia naczyń oraz gąbkę i czyszczę ramę. Później zabieram się za napęd i do tego wtedy zużywam dużo szmatek, jednego słoika 3 butelek z rozpuszczalnikiem bądź benzyną ekstrakcyjną i smar firmy Rohloff. Oczywiście na początku zabieram się za ściągnięcie łańcucha i wyszejkowaniem go w słoiku z rozpuszczalnikiem, potem go sobie wieszam w odpowiednim miejscu żeby ciecz odparowała.

    W międzyczasie szmatkami nasączonymi rozpuszczalnikiem czyszczę wszystkie zębatki i w kasecie i w korbie oraz w przerzutce. Później zakładam łańcuch i smaruję olejem po jednej kropelce na ogniwo. Po jakimś czasie jak olej spenetruje ogniwa łańcucha, przecieram łańcuch czystą szmatką z nadmiaru oleju i można śmigać :P

    Oczywiście dwa razy do roku rowerek idzie na serwis, do profesjonalnego mechanika rowerowego na przegląd lub ewentualną wymianą części na nowe, jeśli się jakieś zużyją :D

  • Jako amator ostrej jazdy po lesie często zdarza mi się babrać w błocie :) dlatego często rozbieram rower na części pierwsze, osobno koła, amortyzator, korbę, kasetę itd. jako że mam ramę typu full rozkręcam ją na zawiasach, później ramę dokładnie myję w wannie i suszę. Podczas skręcania dokładnie czyszczę szmatką każdy zakątek ramy i reszty roweru i smaruje odpowiednimi smarami.

    Czyszczenie pod ciśnieniem niszczy nie tylko łożyska, ale lubi też zrywać lakier z ramy, dlatego nie myję ciśnieniówką ;) Gąbka, szmatka, woda i trochę benzyny ekstrakcyjnej raz w miesiącu wystarczy, żeby rower był czysty jak nowy ze sklepu :)

  • Zaś ten Wasz cały WD – 40 w zasadzie przy rowerze jest całkowicie zbędny. A już na pewno nie jest stricte smarem. Na Odyna!

  • Serwisowaniem mojego roweru zajmuje się mój mąż. Głupio przyznać, ale ja się na tym kompletnie nie znam i szczególnie za tym nie przepadam. Ale dla niego czas spędzony w garażu, na dłubaniu przy rowerach to wielka przyjemność. Piszę to szczerze, nie siedzi tam z przymusu :) No i taki smar z pewnością by mu się przydał.

  • Witam ,
    mam 16 lat i jeżdżę już naprawdę długo, bo z upływem lat pasja ciągle rośnie. Mam Krossa Level A2 (2013), to mój pierwszy rower, nie jest zbyt drogi jak na rower górski i tak dobry jaki bym chciał mieć, choć wymieniam najgorsze części na lepsze, ale męczę go ile można :) :)

    Myję go po każdej jeździe, zwykle ma na sobie kilka kilo błota i traw. Mam taki wieszak pod sufitem w garażu, gdzie wkładam siodełko i cały rower trzyma się w powietrzu. Mam zasadę dotyczącą mycia: nie używać szlaufa, mojego krossika myję rękami i schodzi trochę czasu.

    A więc do rzeczy: najpierw rekami zdzieram brud, który jest najwidoczniejszy, następnie ściągam łańcuch i wkładam go do butelki z benzyna, ( zwykle daje tą robotę siostrze, żeby trochę poszejkowała nim :d ) zdejmuje koła i je czyszczę, jakąś mokra ściereczką obręcze i piasty, wyciągam brud, trawę z kasety, następne idą Vbrejki, myje klocki i same hamulce.

    Potem przerzutki, mam taka stara i sprawdzona metodę czyszczenia, czyli stara szczoteczka do zębów, bardzo pomaga, z zewnątrz wyszczotkowuje piasek, i czyszczę tak żeby się świeciła, oczywiście wszystko na sucho. W tylnej przerzutce, zdejmuje po kolei kołeczka i je myje ze starego smaru i błota, na koncu dopiero myje rame, najpierw mokra a potem sucha sciereczka. Cały rower składam w całość (zakładam koła, łancuch, zaciskam vbrejki).

    Kiedy łancuch obeschnie, nasmarowywuje go smarem CHAIN WATERPROOF OIL WET, który strasznie polecam :d , potem innym smarem (nie pamiętam nazwy -,-) idą sprężyny od przerzutek i hamulców, następnie idą amortyzatory, czyszce golenie i smaruje Brunoxem, chodza przepięknie po tym smarze, chociaż amortyzatory nie są za rewelacyjne, na końcu patrze czy wszystko ładnie chodzi: Napęd, hamulce, amortyzacja itp.

    Rower po kąpaniu dziękuje i idzie grzecznie spać :)
    Pozdrawiam, Hubert

  • Dbanie, od nowości nie zdejmowany. Przebieg poniżej kilku tysięcy.

    Gdy łańcuch pracował „sucho” używam(łem) tego co się nawinęło… Olej maszynowy 8, trochę starszy od roweru, z pewnością więcej niż pełnoletni

    W czasie trasy wybrzeżem Bałtyku (587 km kilka razy obficie padało, naoliwiłem łańcuch przed całym wyjazdem, a w trakcie po i przed deszczem, łańcuch i tylnia przerzutka bez rdzy.

  • O rower dbam w sposób opisany przez Ciebie w jednym z wcześniejszych wpisów: https://roweroweporady.pl/jak-umyc-rower/ :)

  • Ja do mycia roweru nie podchodzę aż tak pedantycznie jak sporo osób opisuje to powyżej. Moim zdaniem błotny kamuflaż dodaje rowerowi sporo wdzięku! Nie zbieram jednak próbek gleby z „zaliczonych” ścieżek na takich miejscach jak napęd czy amortyzator! No dobra – przyznam się bez bicia: nie zawsze tak było. Raz wróciłem z niedzielnej błotnistej wyprawy bardzo późno, a rano czekał mnie wyjazd na studia, więc rower wylądował w garażu bez żadnej kąpieli. Gdy po dwóch tygodniach zobaczyłem mój rower powiedziałem sobie – nigdy więcej!

    Teraz, gdy mam czas to uskuteczniam szejkowanie, a w razie jego braku całkiem nieźle sprawdza się środek w sprayu do czyszczenia łańcucha, który usuwa smar i brud. Potem oczywiście smarowanie. Do tego przetarcie goleni amortyzatora + brunox lub smar. To jest moim zdaniem niezbędne minimum – tak jak szybki prysznic po rowerze. Ale gdy ma się więcej czasu można pomyśleć o długiej kąpieli z pielęgnacją detali – zarówno ciała jak i roweru ;)

  • No to tak;)
    Ramę przecieram miękką szmatką, a opony szczotką(bike trzymam w domu). Trudno dostępne miejsca czyszczę sprężonym powietrzem. Czasami nakładam jakiś wosk na części lakierowane.

    Więcej czasu poświęcam na czyszczenie napędu. Zdejmuje łańcuch i szejkuje go w butelce(z otworem o dużej średnicy) z benzyną ekstrakcyjną. Po szejkowaniu łańcuch wywieszam do odparowania benzyny. Zębatki czyszczę odtłuszczaczem w sprayu i szmatką(najszybsza metoda), przecierając szpary pomiędzy nimi. Przerzutki małą szczoteczką i odtłuszczaczem.

    Po założeniu czystego łańcucha zabieram się za smarowanie. Używam olejów teflonowych FinishLine lub Shimano. Olej Shimano wydaje się być bardziej odporny na lekki deszcz i wytrzymuje trochę dłużej.

    Po nasmarowaniu łańcucha, ustawiam skrajne przełożenia biegów(1 i 8, później 3-1) i kręcę pedałami, tak aby dobrze rozprowadzić olej(rower ustawiony na stojaku, obroty bez obciążenia). Tak nasmarowany łańcuch zostawiam na noc, a rano wycieram nadmiar oleju.

    Element, który też wymaga większej uwagi to przedni amortyzator. Systematycznie przecieram golenie miękką szmatką i smaruje je BRUNOXEM. Po aplikacji środka na golenie, kilkukrotnie naciskam na kierownicę, w celu rozprowadzenie go po całości. Nadmiar wycieram miękką szmatką.

    Od czasu do czasu odtłuszczam obręcze kół i klocki hamulcowe.

  • Witam!
    O swój rower dbam dosyć często i szczegółowo go analizuję. Począwszy od kierownicy a skończywszy na korbie :). Sprawdzam czy łańcuch jest dobrze naoliwiony, czy wszystkie podzespoły są dobrze poskręcane, czy nie ma luzów, czy koła nie piszczą podczas kręcenia, czy klocki hamulcowe nie są już bardzo zużyte, czy linki hamulcowe dobrze naprężone, powietrze w oponach, staram się też o czystość „ogólną”.

    A w przypadkach gdy nie jestem czegoś pewien, jeżeli nie chcę zepsuć, to oddaję rower do zaufanego serwisu i jako stały klient zawsze mam zniżkę! :) Do czyszczenia zawsze używam takiej starej szczotki, która dobrze usuwa brud.

    P.S. Również nie ukrywam, że takowy spray przydałby mi się bardzo i chętnie bym z niego skorzystał bo jeszcze nie miałem okazji.

    Kuba

  • Ja jako kompletny rowerowy laik oddaje swojego ukochanego Unibike Voyagera regularnie do serwisu. Znalazłem taki w którym pracują pasjonaci biorący udział w rajdach i wyprawach rowerowych.

    Po wyregulowaniu i nasmarowaniu przez nich rower zawsze jest „lepszy niż nowy” :)
    Choć nie ukrywam że łańcuch i linki staram się smarować regularnie samemu :)

  • Siemanko :) o swój sprzęt dbam przede wszystkim zapewniając mu regularne wypady „w nieznane”, zawsze w dobrym towarzystwie z wesołymi postojami w ciekawych miejscówkach. W trakcie wypadów raz na jakiś czas daję mu się napić deszczówki (odstanej w kałuży albo prosto z chmury), czasem posmakuje błota, schrupie świeżej trawy albo suchych gałęzi, a raz na jakiś czas rozkładamy się wygodnie nad rzeką, rozpalamy ognisko i relaksujemy. Zauważyłem że bardzo dobrze mu to robi na psychikę temu „roweru” :)

    Jeśli zapytacie jak dbam o stronę fizyczną, odpowiedź jest prosta: tak jak umiem. Robię co trzeba, żeby na następnym wypadzie nie piszczał i nie rzęził ze zgryzoty, tylko szumiał oponami z zadowolenia. Może nie zawsze jest piękny i pachnący, ale zawsze zadowolony z wypadu niezależnie od dystansu :)
    I takie to dbanie, o szczegółach technicznych nie piszę, jest tu od tego wielu lepszych fachowców.

    Pozdrower!

  • Ja swojego poprostu staram się nie zaniedbywać, czyli jeżdzę na nim co najmniej kilka razy w miesiącu – wtedy jest zadowolony!

  • Za moją hybrydą nikt się nie ogląda – I DOBRZE, więc również specjalnie nie staram się, by świeciła przykładem, bo służy do jazdy, a nie na wystawę rasowych psów. Jak w powieściach Nienackiego „Pan Samochodzik” – szybka i brzydka, za to zawsze jest 100% sprawna.
    Ze smarowaniem nie przesadzam, ale hamulce, linki, cały napęd i wszelkie łożyska zawsze uczciwie wyczyszczone, nasmarowane i w razie bólu – wymienione.

    Bo z rowerem jak z kobitą – też potrzebuje dużo miłości i szacunku, a pieniądze na konserwację i regenerację to INWESTYCJA, a nie koszt. I byle wytrzymała do Złotych Godów.

  • Jestem ninja i mój rower też jest ninja. Ninja musi być cichy. Robię tak żeby mój rower był cichy. Im cichszy tym lepszy. Ninja czasem się ubrudzi. Wtedy się myje. Nic więcej, nic mniej, a-ku-ra-tnie.

  • Hej Łukasz,

    o swój rower dbam bez większych odchyleń od normy, czyli raz na 1-2miesiące wycieram go z całego kurzu i błota, smarowanie łańcucha i przerzutki oraz testowa próbna jazda dla „rozgrzania” sprzętu. Na zimniejsze dni go dodatkowo chronię, bo „garażuję” rumaka na klatce.

  • Niektórym osobom dbanie o rower kojarzy się z czymś nieprzyjemnym, a ja szczerze mówiąc świetnie się przy tym bawię. Jestem posiadaczem roweru KROSS Level A6. Niektóre rzeczy robię w domu, np. czyszczenie łańcucha szmatką po każdej jeździe a niektóre u mojego kumpla w garażu. Ma odpowiedni stojak, narzędzia, smary itp. Dużo jeżdżę po lasach, ścieżkach szutrowych, w deszczu i w słońcu, więc mój rower pod koniec tygodnia naprawdę wymaga solidnego czyszczenia. Przeważnie to sobota jest dniem przeznaczonym na tego typu rzeczy.

    Ja osobiście zawsze zaczynam od czyszczenia ramy, amortyzatora, obręczy kół i kierownicy. Często muszę wydłubywać błoto z pod siodełka, bo rzadko używam błotników :) Najwięcej zabawy jest z korbą i kasetą. Nie używam WD-40 tylko benzyny ekstrakcyjnej. Wychodzi mi to taniej. Pędzelkiem staram się wyczyścić wszystko bardzo dokładnie a na koniec jeszcze wszystko przecieram szmatką. Czasami zdarzy mi się nawet użyć sprężonego powietrza, aby wydmuchać jakieś zabrudzenia. Na sam koniec zostawiam łańcuch. Nie mam go odpinanego, więc również czyszczę go za pomocą pędzelka. Po wyczyszczeniu oraz osuszeniu wszystkiego biorę się za smarowanie łańcucha i pozostałych elementów, które tego wymagają. Generalnie rower wygląda jak nowy :), ale przyznam, że lubię go takiego obłoconego. Fajnie też się prezentuje :) Pozdrawiam

  • Musze przyznać, że dbanie o moją meridę mam ułatwione, gdyż mój ojciec prowadzi serwis rowerowy ;) Choć nawet oddanie roweru w „spokrewnione” ręce, gdy jest ubłocony po mojej czasem dość niespokojnej jeździe, byłoby wstydem, więc od czasu do czasu urządzam gruntowne szorowanie na podwórku za blokiem – sąsiedzi mają chyba wtedy ubaw: ubłocony rower, ja i wiaderko z gąbką – rezultat: prawie miss mokrego podkoszulka ;)

  • Witam, jeśli chodzi o mojego Gianta, to średnio raz w tygodniu spryskuje elementy lakierowane środkiem do nabłyszczania deski rozdzielczej samochodu (nie będę reklamował, ale chyba każdy właściciel samochodu wie o jaki produkt konkretnie chodzi ;]), przecieram szmatką i rowerek błyszczy jak yyyy… wiadomo co :D

    Ale to na koniec, a zaczynam od wyczyszczenia wszystkich części ruchomych (zębatki, łańcuch itp.), następnie smarując co trzeba produktem w sprayu innej firmy więc z chęcią sprawdzę czy będzie jakaś widoczna różnica :) a raz w roku (najczęściej zimą), rozbieram rowerek na części pierwsze, czyszczę każdą część osobno, wymieniam co trzeba, poleruje ramę i rower jak z salonu :)

    Pozdrawiam,
    Paweł.

  • Ja swojego bike’a czyszczę kiedy uważam że to już czas. Jeśli pogoda nie dopisuje to nawet codziennie (szczególnie w zimie). Jak jest ładnie to średnio co 200km. Zasada jest taka że kiedy słyszę że coś już tam trzeszczy to zabieram się za serwis. Czyszczę głównie napęd. Rower odwracam do góry kołami, zdejmuje łańcuch (god bless spinki do łańcuchów) i wrzucam do butelki po nestea (duży otwór wylotowy), troche benzyny ekstrakcyjnej i bawię się w barmana. Później czysta ścierka i wycieramy do sucha. Koronki kasety,kółeczka wózka przerzutki i tarcze korby czyszczę szczoteczką do zębów maczaną w benzynie i przecieram szmatką.

    Przerzutki przecieram i od razu smaruje po kropelce we wszystkie ruchome części FinishLine zielonym. Zakładam łańcuch i znów po kropelce FinishLine czerwonym (na dobrą pogodę) lub zielonym (na kiepską). Obracam kilka razy korbą i nadmiar smaru wycieram. Jeszcze tylko troszkę oleju do środka pancerzy linek i serwis uważamy za skończony :D

    ok 20min roboty, a wszystko chodzi jak w zegarku

  • Tak się składa, że powróciłem jakiś miesiąc temu do moich 2 kółek napędzanych siłą mięśni wymarłego już gatunku Cadex HCM-3. To już 10 letni weteran pamiętający czasy osprzętu serii STX-RC.

    Ostatnie 6 „sezonów” spędziłem przy motocyklach sportowych, najróżniejszych, jednak zawsze „szosowych”. Dzieliły mój czas zarówno na trasach krótkich jak i bardzo wyczynowych takich jak tor w Przeźmierowie…

    Lubię gdy sprzęt jest czysty, opowiadać by o tym można godzinami, więc skupię się na tym co jest niemal identyczne w moto i „rowero” – łańcuch.

    Pierwsze co mnie uderzyło po powrocie to…. ależ ten łańcuch cieniutki! (6 lat temu przy starcie przygody motocyklowej było na odwrót – „ależ ten łańcuch grubaśny!”). W motocyklach sportowych czyszczenie łańcucha jest istotną kwestią jego żywotności. Rytuał był następujący: czyszczenie kerozyną, osuszanie a następnie smar – zawsze w sprayu aplikowany przez słomkę (nakładany na ciepły łańcuch!), dla zastosowań cywilnych zawsze biały i klejący. Nie tak klejący ale jak oliwki na „mokre” dla świata rowerowego – po wyschnięciu taki smar motocyklowy pozostawia bardzo lepki film niczym klejąca strona żółtych karteczek. Sam proces smarowania łańcucha odbywał się następująco: nakładanie od wewnętrznej strony mającej styk z zębami, na dolnej stronie tak, ażeby grawitacja działała na naszą korzyść i smar wnikał do wewnątrz ogniw, po kolei na każdej stronie łączących ogniwa sworzni, a wszystko w kierunku takim jak napęd obraca się podczas podczas jazdy. Myślę, że w rowerze aż tak daleko idąca maniera przy smarowaniu jest zbyteczna, jednakże sądzę, że gdyby ktoś chciał zrobić to teoretycznie „idealnie”, tak jak robi się to w łańcuchach przenoszących większe obciążenia to byłby to dobry sposób. Zdziwiło mnie po „powrocie” że tak niepopularne w świecie rowerowym są środki smarujące w sprayach, bez których w moto nie można się po prostu obejść.

    Przyznam się szczerze, że zanim miałem styk z motocyklami, z rowerowym łańcuchem obchodziłem się po macoszemu. Jednakże moje podejście po tych doświadczeniach mocno się zmieniło.

    Zawsze sprawnie działającego, lśniącego i bezgłośnego łańcucha życząc Wam i sobie ;)

    – AKwasigroch

  • Czyszczenie roweru zaczynam od…

    kupienia zgrzewuni piwka, co by się milej siedziało. Do tego piwo ma witamine B, która po długiej jeździe w trudnym terenie niweluje zakwasy które moglibysmy dostać. Wracając do czyszczenia:
    Okiem niefachowca patrze co jest brudne i wymaga dokładniejszego czyszczenia, rozbieram na czynniki pierwsze i dokładnie segreguje części (lubią się gubić bardziej niż dzieci). Później przy użyciu benzyny e. wszystko powoli i dokładnie czyszczę. Zostawiam to na chwilę, żeby sobie dokładnie obeschło i zajmuję się ramą.

    Tę czyszczę przy użyciu odrobiny mydła i płynu do mycia okien, lepiej się błyszczy;) Następnie części, które trzeba nasmarować smaruje FinishLinem do warunków suchych a łańcuch smaruję napierw Rohloff-em a później olejem parafinowym FL. Rohloff to chyba najlepsze 'zmarowidło’ do łańcucha jakie zostało wymyślone, a olej parafinowy dodatkowo go zabezpiecza. Następnie wszystko składam do kupy, na sucho sprawdzam czy nic nie terkocze i , choć mam ochote wsiąść i zrobić testową jazdę, kładę się spać, żeby znowu wstać rano i sprawdzić dzieło wczorajszego dnia:)

  • Raz do roku po sezonie powierzam rower fachowcom. Tam go dopieszczają bo wiedzą jak.
    Normalnie czyszczę go po większych przeżyciach, oliwię miejsca narażone olejem maszynowym. Nie jestem pedantem w czyszczeniu roweru, ale po tym artykule dostałem motywację do większego dbania z użyciem Nano Protech.

  • Mój rower czyszczę po każdym treningu trzymając się się słów ” jeżeli zadbasz o rower to on zadba o ciebie”. Wszystko w tedy działa bezproblemowo co daje dużo frajdy z jazdy jak nic nie szeleści, nie piszczy i nie stuka?

  • Ja dosyć często pucuję swój rower. Standardowo co 500 km ściągam łańcuch i funduję mu kąpiel w benzynie, a potem czyszczę na sucho szmatką. Do czyszczenia elementów napędu używam WD-40. Do smarowania się nie nadaje, ale nie znam lepszego środka do czyszczenia blatów, czy kasety. Kasetę wycieram szmatką „na błysk”, ewentualnie szczoteczką do zębów szoruję trudnodostępne miejsca. Po takiej operacji myję cały rower za pomocą zwykłego wiadra z wodą i płynu do mycia naczyń. Do smarowania łańcucha (co ok. 150 km) używam Rohloff’a lub oleju ceramicznego Finish Line.

  • Ja swój rowerek co tydzień myję ciepłą wodą z detergentem + mycie napędu benzynką ekstrakcyjną. Po wszystkim smarowanie i sprawdzenie ogólnego stanu roweru.

  • Trochę się rozpisałem :)
    W jaki sposób dbam o swój rower? Nigdy nie myję go myjką ciśnieniową. Uważam to za fatalny pomysł, z powodów opisanych powyżej. Nie myję swojego roweru bardzo często, bo nie mam na to czasu. Staram się to robić raz w miesiącu, najczęściej w weekend przed Masą Krytyczną.

    Do czyszczenia biorę szczotkę (zmiotkę), wiadro wody z płynem do mycia naczyń, butelkę z benzyną i starą szczoteczkę do zębów. Zaczynam od łańcucha. Czasem go rozkuwam, ale niestety nie potrafię skuć i potrzebuję pomocy (tak, tak, wiem – spinka… tylko 20 zł za mały kawałek metalu to moim zdaniem przesada, 10 to już max. W pierwszej kolejności kupuję ważniejsze, najbardziej eksploatujące się części, a na spinkę do łańcucha kasy nie wystarcza), więc szczoteczką do zębów, mocząc ją w benzynie, szoruję każde pojedyncze ogniwo, a następnie wolnobieg i zębatki przy korbach.

    Gdy już skończę z czyszczeniem tych części, biorę szczotę i szoruję rower zaczynając od kół i kończąc na kierownicy. Po umyciu płuczę albo świeżą wodą z wiadra albo wężem ogrodowym, jeśli takowy mam pod ręką.

    Następnie, jak już dokładnie spłukałem cały płyn z roweru, wycieram łańcuch do sucha i odstawiam rower na kilkanaście minut w słońcu, żeby dosechł. Smaruję olejem za 5 zł, robię dwa okrążenia po podwórku, wycieram nadmiar smaru i cieszę się jazdą przez następny miesiąc.
    Sporadycznie zrobię tak samo z rowerem brata, bo on go nie konserwuje w ogóle.

    Po czymś takim nie narzekam i jedzie mi się raczej bez problemów, ale jest lato. Mamy wrzesień i nadchodzi paskudna jesień. Opady, błoto, a później śnieg i… ten cudowny środek, masa niebiańska, dzięki której mamy czarny asfalt i dobrą przyczepność – sól.

    Przez kilka lat jeździłem MPK podczas zimy (samochodu nie posiadam, jeszcze), ale w końcu, gdy trasa, którą w ciągu lata, tramwajem linii 1 pokonywałem w ciągu niecałych 40 minut, przekroczyła w zimowym korku 4 godziny powiedziałem NIGDY WIĘCEJ! Teraz jeżdżę rowerem i unikam usług przewoźnika jak ognia.
    Ale wraz z korzystaniem roweru w zimę przychodzi problem śniegu i soli. Po zimie trzeba wymienić cały napęd, bo jest wykorzystany, co wiąże się z kolejnymi wydatkami… :(

    NanoProtech mogłoby zakończyć ten problem. Zaoszczędziłbym mnóstwo pieniędzy, ale przede wszystkim czasu, który jest na wagę złota (jestem uczniem i uczęszczam do szkoły o bardzo wysokim poziomie, która zajmuje 1 miejsce w rankingu wojewódzkim, a 8 w ogólnopolskim). W każdym razie, nawet jeśli wygrana nie trafi się mnie, to bardzo dziękuję za możliwość podzielenia się swoimi spostrzeżeniami na temat mycia roweru i życzę wszystkim 'konkurentom’ powodzenia i szerokiej drogi, a przede wszystkim radości z jazdy. Pozdrower :)

    Ale się rozpisałem :D

  • Witam

    Rower jest do jeżdżenia a nie do pucowania „szmatką przy każdej okazji” ;)
    Z reguły po każdej przejażdżce odstawiam rower prosto na jego miejsce bez czyszczenia gdyż nie ma takiej potrzeby. Natomiast gdy już faktycznie staje się brudny to wtedy spłukiwanie, mycie delikatną szczotką, spłukiwanie, obsuszanie szmatką i na swoje miejsce.

  • Nie jestem maniakiem błota – po każdej wycieczce w kałużach dokładnie czyszczę rower i wszystkie mechanizmy w benzynie. Po pół godziny jest wszystko idealnie, tylko trzeba trochę poczekać, aż nowo nałożony smar przeschnie. Jak Kuba Bogu – tak Bóg Kubie. Rower sprawuje się wtedy idealnie.
    Pozdrawiam

  • Dbanie o rower można porównać do naszego najbliższego przyjaciela. Najpierw gdy zaczynałem jeździć w ogóle mnie to nie interesowało jak to tam wszystko chodzi. Po przejechaniu pierwszego „tysiaka” zacząłem rowerek doglądać, czy nic mu się nie dzieje ;). Więc: systematycznie smarować i czyścić łańcuch, myć wehikuł od święta, ciśnienie w oponach sprawdzać przed wyprawą, na otwarcie sezonu zrobić szejka i nasmarować piasty.

    Pozdrawiam ;)

  • A u mnie wygląda to tak:

    Z racji dostępności miejsca (duża piwnica), raz do roku rower rozbieram na czynniki pierwsze, koła, piasty, zębatki, przerzutki, widelec, wymiana linek, wymiana klocków (w ciągu roku i tak trzeba, ale przy generalnej rozbiórce i tak montuje nówki), łożyska… Zostaje sama rama i części.
    Większość ląduje w ropie dla odtłuszczenia, usunięcia piasku itp. Potem smarowanie i skręcenie.

    W ciągu roku zwykle pomaga myjka samoobsługowa (omijać miejsca smarowane bo potrafi wypłukać smar!), reszta ściereczką z ropą (okolice piast, kasety) i płyn z wodą dla uzupełnienia. Do sucha i wystarcza.

    Łańcuch (2 – 3 razy w sezonie, chyba że faktycznie w spore błocko się wpakuję to częściej): tu zwykle odkręcam śrubkę od blachy przy przerzutce przedniej, zdejmuję koło i pakuję w miskę z ropą. Na dwa razy zwykle żeby część pozostałą na kasecie zamoczyć. Pędzel i czochram ile wlezie :)
    Potem zwykle wycieram aby usunąć nadmiar, jak wyschnie zwykle na łańcuch z podłożoną szmatką leci zwykła oliwa do maszyn (nie sprawiła mi do tej problemu, łańcuch nie rdzewieje, niewiele do niego przywiera), potem trzeba suchą przetrzeć aby usunąć nadmiar.

    I jedzie…

  • @Michał Kacper
    Za 20 zł to kupisz cały łańcuch na zimę, spinki zwykle są od 4-6 zł do łańcuchów 6-8 rz. Lepsze łańcuchy lub promocyjne zestawy kaseta + łańcuch kupisz często ze spinką.

    Zimą doskonale sprawdzi się drugi rower – stalowy – bardziej odporny na działanie soli, niż ALU. Używana stara rama, używane koła, przekładnia w piaście ( z hamulcem), opony do błota, błotniki i dobre światła.
    Z tego najdroższe będą dobre światła :-))

  • Ja na sam początek przemywam cały rower z kurzu itp. wilgotną szmatką tak aby wszystko lśniło :D (szprychy itp.). Zajmuję to trochę czasu ale warto. Potem zabieram się za napęd. Nasączoną w rozpuszczalniku szmatką czyszczę łańcuch, zębatki i przerzutki z resztek smaru. I na koniec smarowanie :). Używam do tego specyfików marki shimano gdyż uważam, że WD się do tego nie nadaje bo nie smaruje łańcuch od środka. Chwilka przerwy np. na herbatę i przecieram łańcuch z nadmiaru oleju. Rower sprawny i gotowy do jazdy :D

  • Nie każdy jest entuzjastą rowerów i dbanie o rower jest dla nich udręką. Ja nie należe do tej grupy osób i czuszczę swój rower regularnie (o ile to możliwe). Dobrze wiemy że napęd to sprawa kluczowa i trzeba poświęcać mu sporą ilość czasu. Mycie, smarowanie i trochę chęci, sprawi że wycieczki rowerowe staną się więcej niż przyjemnością.

  • A ja mam znacznie odmienną taktykę dbania o rower. Uważam że rower należy jak najmniej myć przy użyciu wody, więc dokładniejsze mycie robię mu maksymalnie 2 razy do roku, chyba że trafi się jazda w mega błocie. Tak to w sumie od większego święta przecieram na sucho. Dzięki temu zabiegowi poszczególne części przy jeździe całorocznej bez względu na warunki wytrzymują mi konkretne dystanse bez potrzeby jakiegokolwiek zaglądania do nich: np. obecnie suport ma 40 tys. km, piasty 30 tys. km., stery 60 tys. km.
    Najważniejsze jest dbanie o napęd, ale ono także ogranicza się tylko do minimum: przecieranie szmatką i smarowanie smarem do pił łańcuchowych co 200-400 km. Mimo tego minimum napęd jest sprawny bardzo długo.

  • @Dziamdziak – bez jaj, chyba przecinka zabrakło! 60k km dla sterów? Abstrakcja! 40k dla suportu? Co to za typ? 30k km dla piast? W samochodzie często padają szybciej.

  • Czytając komentarze, zaczęła nurtować mnie pewna myśl: czy wszyscy czytelnicy mają sztywne widelce, czy może nikt nie dba o amortyzator?
    Po 30 komentarzu było jeszcze gorzej! Brunox deo, tu się nie spieram, służy do pielęgnacji amortyzatorów, ale – na litość – nie do smarowania! Jest środkiem silnie penetrującym, łatwo przenikającym przez uszczelki. Jego wtłoczenie do amortyzatora spowoduje rozcieńczenie oleju/smaru stałego, który faktycznie odpowiada za smarowanie (kwestia inaczej wygląda w przypadku najtańszych uginaczy).

    A teraz do rzeczy, czyli co jak kiedy w rowerze robię.
    Przed każdą jazdą:
    -Czyszczenie amortyzatorów: wykałaczką pozbywam się kurzu ze styku uszczelka/goleń, z grubsza ręcznikiem papierowym przecieram golenie. Następnie brunox na ręcznik i przecieranie goleni. Uginam kilka razy amor i wycieram kurz który wyszedł spod uszczelki (operacja powtarzana, aż kurz przestanie się pojawiać). Ostatni krok, wytarcie goleni amortyzatorów do sucha! Brunox ma utworzyć film o grubości mikronowego rzędu – więcej go tam nie potrzeba!
    -Sprawdzenie ciśnienia w oponach, mi wystarczy palcami, na przedzie mam 2.2 na tyle 2.8 jeśli tył nie jest zbyt miękki i jest wyraźnie twardszy od przodu to dalej nie wnikam
    -Pobieżne sprawdzenie czy ośki są dokręcone
    -Jeszcze wypadałoby sprawdzić ciśnienie w amortyzatorach ale jest to zbyt upierdliwie szczególnie w dualair od RS. Nie sprawdzam – zbyt niskie ciśnienie wyczuwa się momentalnie podczas jazdy – pompka zawsze w plecaku.

    Gdy już błoto przeszkadza aby wsiąść na rower:
    Tutaj raczej nie jestem zbyt delikatny. Myjka ciśnieniowa i po sprawie, łącznie z napędem. Ciśnienie myjki jest na tyle duże, aby strumień skierowany na cześć kasety za osią, obracał nią oraz zaciągał łańcuch. W ten sposób mam pięknie wstępnie umyty napęd.
    Teraz odezwą się obrońcy łożysk – tak, wiem, że łożyska trochę na tym cierpią ale jeśli są one uszczelniane, to kilkadziesiąt takich zabiegów przeżyją (jak nie więcej).
    Co do samych łożysk, bardziej świadomych użytkowników rowerów, zachęcałbym do dobierania komponentów wyposażonych w standardowe łożyska, które kupimy po kilka złotych od sztuki w sklepie.
    Dobra, rower wysechł, jedziemy dalej:
    -Łańcuch do szejkera, potem na glebę i po kropelce na ogniwo – FL wet, SH wet, Rohloff lub suchy olej – w zależności od humoru i tego co się dzieje za oknem. Jak sobie tak poleży z 3h to wycieram do sucha.
    -pozbywanie się gluta z kołeczek przerzutki, zębatki są już raczej czyste po myjce. Przerzutka z rzadka dostanie po kropelce mazidła na sworznie.
    -sztyca wek z roweru, wnętrze podsiodłówki do sucha, sztyca do sucha i na noc na szafkę. Niestety największy mankament myjek ciśnieniowych, Moczenie wnętrza ramy. Przed ponownym montażem, na sztycę trochę lubrykacji.
    -czyszczenie klocków hamulcowych oraz okolic tłoczków
    – zestaw pt. przed każdą jazdą.

    Doraźnie:
    -skrzeczy łańcuch – smarowanie, jeśli upaprany mocno to z szejkiem na wstępie.
    -skrzeczą stery/kiera – rozebranie mostka/sterów czyszczenie i smarowanie
    -skrzeczy sztyca – pucowanie i smarowanie
    -skrzeczą pedały – rozbieranie/czyszczenie/smarowanie – ewentualnie wymiana uszczelek/łożysk (mam cranki, do których producent przewidział rebuilt kit) ale częściej kończy się na wykręceniu i wyczyszczeniu gwintu.
    -skrzeczy korba – rozebranie/czyszczenie/pucowanie/smarowanie

    Co 50 godzin jazdy: wymiana oleju smarującego w amortyzatorze
    Co 250 godzin jazdy: pełen serwis amortyzatorów
    Raz w roku: rozebranie do zera pucowanie/smarowanie, wymiana linek przerzutki i sztycy, wymiana oleju w hamulcach ….

    Spory elaborat z tego wyszedł a i tak pewnie o połowie zapomniałem 

  • O rower dbam namiętnie:
    co 300 km czyszczenie całościowe (szmatka, gąbka i wycieranie do sucha)
    potem zaczyna się zabawa z napędem: czyszczę łańcuch ogniwo po ogniwie, koło zębate po kole zębatym. Zajmuje mi to z dobrą godzinkę. Potem smarowanie: łańcuch, napęd i wszystkie potrzebne zakamarki, gdzie olej jest niezbędny do dobrej pracy. Dodatkowo po sezonie oddaję rower do serwisu na porządny przegląd, regulację i ewentualną wymianę zużytych części. W tym roku pójdzie do wymiany suport, łańcuch i kaseta – trochę to będzie kosztowało. A jeżdżę na Hibike’u. Niemiecka precyjza – bardzo dobry góral.

  • @Radziu to nie jest żadna abstrakcja. Stery zwykłe, tanie półzintegrowane Cane Creek. Pracowałyby dalej gdyby nie pękła rama. Suport na octalink BB-ES25 (wcześniej miałem jakiś na kwadrat i BB-ES51 i one również miały po ponad 20k km i były sprawne). Piasty Shimano RM60, Novatec T802 cały czas bezawaryjne.

  • @Dziamdziak- chcesz nam powiedzieć, że na dystansie równym: 0.75 obwodu kuli ziemskiej po równiku nie zaglądałeś do piast, na dystansie 1x równik nie zaglądałeś do supportu oraz 1.5 x równik nie zajrzałeś do sterów?

  • Lubię, gdy rower jest czysty i sprawny, ale nie lubię, by utrzymywanie go w takim stanie wymagało nadmiernego wysiłku. Dlatego przed zakupem kolejnych rowerów ustaliłem sobie listę pożądanych cech i wyposażenia, które można podsumować tak: minimalna obsługowość.

    Przy jednym rowerze można poświęcić wiele czasu na czyszczenie napędu i innych podzespołów. Gdy pojawią się kolejne – zwyczajnie nie ma na to czasu. Stąd szczerze polecam rozwiązania typu piasta planetarna, zamknięty w szczelnej obudowie łańcuch lub (o ile rower użytkujemy w mieście lub w turystyce szosowej) hamulce rolkowe. Wiem, że rozwiązania te mają wadę w postaci dużej masy i zwykle wyższej ceny, ale dają znacznie wyższy komfort użytkowania.

    Obecnie testuję coś lżejszego – piasta planetarna + pasek zębaty bez obudowy. Wygląda ciekawie, działa bezgłośnie, a konserwacja sprowadza się do sporadycznego opłukania wodą. Nie ma smaru, więc nie grozi ubrudzenie spodni, a kurz czy piasek nie bardzo ma się do czego przykleić. Rzecz jasna nie ma też mowy o rdzy. Jestem tylko ciekaw jak wypadnie trwałość takiego rozwiązania w stosunku do zwykłego łańcucha w obudowie.

  • Lubie, jak rower chodzi sprawnie i cicho, dlatego o mojego speca dbam następująco:
    -co tydzień czyścze i smaruje łańcuch czyszcze kasete, myje rower i wykonuje inne podstawowe czynności
    -przed każdą jazdą sprawdzam stan hamulców
    -poważniejszych napraw dokonuję z książką ZINN I SZTUKA SERWISOWANIA ROWERU GÓRSKIEGO

  • @BIK4DONE

    Faktycznie :D
    Coś mi się tak ubzdurało, że to takie drogie, nie wiem czemu :P

    A rower mam stalowy, od zawsze. Jeszcze nie jeździłem na aluminiowym, ale stalowy też rdzewieje, gdy musi prawie cały dzień stać w brei sól-śnieg-piasek. Po powrocie do domu zawsze go czymś przetrę, lecz musiałbym się nieźle nagimnastykować, by wszystko zetrzeć. A i tak po moczeniu w mieszance od 6 do 20 wytarcie tego za dużo nie daje :P

  • Ja staram się jak najczęściej z nim rozmawiać – o jego problemach, wątpliwościach, o tym jak się czuje i na co ma ochotę. Czasami jest ciężko, jest zimny i niechętny do współpracy, ale wystarczy trochę go rozruszać i nagle się okazuje, że chodzi płynnie jak SLX, mimo, że to tylko Deore!

  • Cześć,
    Pedantem nie jestem, ale mam alergię na piszczące, zardzewiałe łańcuchy. Jak więc dbam o rower?
    W zasadzie dokładniej pochylam się tylko nad napędem. Co kilkaset kilometrów zdejmuję łańcuch, wrzucam do butelki z benzyną – i tam zostaje na dłuższy czas. Wyciągam z woreczka drugi łańcuch, wyczyszczony i nasmarowany. Zakładam na rower i zapinam zapinką.

    Dlaczego drugi łańcuch? Staram się wydłużyć czas używalności kasety i zużyć przynajmniej dwa łańcuchy zanim zetrę zęby w kasecie. Kiedyś nawet miałem trzy łańcuchy, ale wtedy myliła mi się ich kolejność :)

    A do smarowania używam oleju do pił łańcuchowych. Chętnie spróbuję tego nowego wynalazku.
    Co do reszty roweru: staram się jak najmniej używać WD40 czy innych tego typu środków, bo po kilku aplikacjach rower wygląda jak plujący olejem dwusuwowy motorower – czyli jest cały oblepiony mieszanką błotno olejową.

  • Mój sposób dbania o rower to po prostu nie dbać – brud i błoto konserwuje ;D Póki co rower ma kilka dobrych lat i kilkanaście tysięcy więcej kilometrów za sobą i działa jak nowy;)

  • Kiedy najdzie mnie ochota lub gdy szosa o to szlocha
    cicho w kącie tak ukradkiem, o co prosi szybko zgadnę.

    Prosi o rzecz całkiem zwykłą, by ją czyścić, chce być czystą,
    więc nie tracąc czasu wiele chcąc być szczerym przyjacielem
    zbieram szmatki i szczoteczki, biegnę do mej szosóweczki.

    Już ją pieszczę, już ją głaszczę, odtłuszczaczem ją namaszczę
    w przemysłowym gdzieś kupiony, w rowerowym polecony.
    Niegdyś ekstrakcyjna mi służyła lecz ostatnio się skończyła
    więc zamiennik wnet nabyłem i dziś wiem to- przepłaciłem.

    Źle zrobiłem, przepłaciłem lecz niejedno wyczyściłem
    Psiknę trochę, powycieram, już się w brud preparat wżera
    Na łańcuchu ten sam zabieg: zwilżę silnie i odstawię.
    Niechaj penetruje żwawo tak by wszystko wyszło klawo.

    Wcześniej w ruch poszła szczoteczka szorowała po nim z deczka
    ta od zębów już zniszczona, czyścicielka wymarzona.
    W prawo, w lewo i od spodu chce by łańcuch jak za młodu
    jak wyjęty wprost z pudełka błyszczał niczym cud-perełka.

    Na sam koniec do strzykawki wlewam jakiś olej rzadki
    i powoli posuwiście czynię me ogniwka śliskie
    tak by mi służyły wiele, tak się staję szosy przyjacielem.

    Już nie szlocha, już nie woła, już się toczą gładko koła
    a ja na niej, ją dosiadam, dbaj o rower- tak powiadam.

  • Ja swój łańcuch oliwię tanim olejem do łańcuchów pił łańcuchowych i jestem bardzo zadowolony z efektów.. Chętnie się przekonam czy warto zacząć wydać więcej kasy na taki spray,czy dalej jechać po taniości.. ale z dobrym skutkiem :]

  • Hej, ja nie mam czasu na czyszczenie roweru. Poprostu gdy się pobrudzi jadę na most Dębnicki wyrzucam go do Wisły. Obok jest sklep rowerowy więc kupuję nowy i jadę do domu na czystym. Czasem jak pada, lub jest śnieg to trzy razy wracam na most i do sklepu zanim uda mi się dojechać do domu na czysto.

    Niestety ponieważ takie kupowanie rowerów nie jest zdrowe dla mojego portfela, to nie mogę pozwolić sobie na tak kosztowne fanaberie jak smar w sprayu. Dlatego też z chęcią przyjmę taki prezent. Na rower to i tak nie psiknę, aby olej Wisły nie zanieczyścił, ale przynajmniej przesmaruję zamek od piwnicy w której trzymam rower.

    Pozdrawiam

  • Cóż… to ja czyszczę i smaruję napęd bardzo nietypowo (ot, lenistwo, nie chce mi się ściągać, wąchać benzyny itp). Najpierw płaskim śrubokrętem wydłubuję spomiędzy ogniw, zębatek i z kółek przerzutki zaschnięty brud. Szczególnie po jeździe w terenie bywa go sporo. Potem za pomocą WD40 rozpuszczam resztę i czyszczę starą szczoteczką do zębów. Spłukuję wodą, suszę szmatą i oliwię.

    Czym? Olejem do… pił łańcuchowych. Nieco rzadszy od olejów rowerowych więc trzeba częściej oliwić (ok. 200km) ale w końcu też do łańcuchów pracujących w brudnym środowisku. I relacja ilość / cena zdecydowanie na korzyść.
    Może nie jest idealnie, ale ponad 8 tys. na jednym komplecie (korba + łańcuch + kaseta) przejeżdżam.

  • Witam
    „Kto smaruje ten jedzie” , a czym to już każdy ma swój sprawdzony sposób. W/g mego doświadczenia (cztery rowery w rodzinie) najważniejsze by mimo wszystko jednak smarować i to systematycznie. Praw mechaniki i niestety marketingu producentów (jakość produkowanych obecnie napędów to temat rzeka) nie oszukamy, i każda nawet najdroższa, najlepiej konserwowana część się po krótszym lub dłuższym przebiegu zużyje.

    Ja stosowałem już różne smarowidła z różnych półek cenowych i mimo wszystko ostatnio i tak ” zajeździłem” swój napęd, ale przekraczając kilkukrotnie normy przebiegu przewidziane przez producentów, jak mnie uświadomiono w serwisie.

    Niestety bowiem nie mam ani miejsca, narzędzi ani czasu na rozbieranie rowerów do ostatniej śrubki (zazdroszczę mającym takie możliwości) stąd konserwacja ograniczona do warunków mieszkania w blokowisku.

  • Ja za czyszczenie roweru zabieram się dopiero wtedy, gdy już nie mam innego wyjścia. Nie będę ukrywał, że czyścioszkiem nie jestem. Może rower nie ocieka wtedy błotem, ale zbyt czysty też nie jest. No i normalna procedura, szmata, woda, trochę czasu i rower aż błyszczy.

    Kiedyś smarowałem łańcuch tym co akurat było pod ręką, ale to było bez sensu. Smar do pił czy łańcucha motocyklowego może jest dobry jeśli się jeździ kilkanaście kilometrów, raz w tygodniu. Szybko przestawiłem się na specyfiki dedykowane do rowerów i od tego czasu o wiele mniej syfu lepi się do łańcucha. Ciekawi mnie bardzo, jak to jest z tym smarem NanoProtech i chętnie też go przetestuję na własnym rowerze.

  • Jak ja dbam o swój rower? Podstawą dla mnie jest cicho działający łańcuch, jeśli tu coś szeleści to się biorę za rower. Mam specjalne urządzenie (3 szczotki) do czyszczenia łańcucha, który myję ~3 razy w benzynie ekstrakcyjnej i po wysuszeniu dopiero smaruję smarem. Oczywiście przy każdym czyszczeniu łańcucha czyszczę też wielotryb i przednie zębatki. Raz na kilka miesięcy smaruję linki przerzutek i hamulcowe i w zależności od potrzeby (~3 miesiące) lubię umyć ramę szamponem i wypolerować plastmalem – pięknie potem błyszczy i dłużej jest czysty.

    Dość często reguluję też hamulce, bo lubię jak są mocne. Na ośkach mam założone „obrączki” filcowe i dzięki temu mam zawsze czyste ośki. Poza tym bardzo dużą wagę przykładam do oświetlenia – mam fantastyczne oświetlenie Axa Pico 30 lux steady z przodu (skutecznie mi oświetla ~50 m przed rowerem), a wkrótce będę miał też BARDZO skuteczny sygnał dźwiękowy – potrójna fanfara na sprężone powietrze. Zrobię w końcu porządek z tymi „świętymi krowami” łażącymi po ścieżkach rowerowych ;-) Jak tylko będę miał to zainstalowane to prześlę Łukaszowi zdjęcia, a może nawet uda mi się jakiś filmik dostarczyć – zobaczycie jak będą wyskakiwać z kapci ;-)

    Dobra, dobra wiem, że sygnał ma być nieprzeraźliwy… ale i ścieżka rowerowa ma być dla rowerów, prawda?

  • Rower, by służył mi jak najdłużej, jest konserwowany na bieżąco.

    Najczęstszej interwencji wymaga napęd. Ponieważ łańcuch mam zabudowany, brudzi się mniej, jednak olej wydobywa się z ogniw, co sprawia, że po jakimś czasie zaczyna być słyszalny przy wilgotnym powietrzu (nie jest to jeszcze skrzypienie lub piszczenie, bo tego bardzo nie lubię). Demontuję wówczas osłonę i myję ją wodą z detergentem. Łańcuch, jeśli jest czysty i jedynie suchy, smaruję olejem klasy lepkościowej VG32, z zawieszonym w detergencie siarczkiem molibdenu. Gdy jednak okazuje się, że jest coś poprzyklejane, wtedy stosuję Gex w spreju, po czym smaruję Yeldem. Jeżeli dwukrotne czyszczenie Gexem nie pomaga, to łańcuch demontuję i czyszczę benzyną ekstrakcyjną w koszu łaźni ultradźwiękowej. Po wytarciu i naoliwieniu olejem z siarczkiem molibdenu zakładam i jest ok. Gdy łańcuch zaczyna szorować w obudowie, naciągam go, ale po dwóch korektach naciągu wymieniam. Gdy napęd (zazwyczaj mała zębatka) ma „rekinie zęby”, wtedy kompleksowo wymieniam cały napęd.

    Co kilka miesięcy sprawdzam luzy i stan ogumienia, chyba że odczuwam dyskomfort podczas jazdy bez trzymanki (test geometrii roweru). W takiej sytuacji sprawdzam luz na piastach i koryguję kluczem nr 17. Dętkę łatam, gdy złapię kapcia. Gdy łat jest dużo lub guma zaczyna zamieniać się w sito – wymieniam. Każdy zabieg na dętce połączony jest z talkowaniem gumy. Dętki łatam bez zbytecznego zdejmowania koła.

    Linka hamulcowa smarowana jest przelewanym pod pancerzem olejem parafinowym, podobnie jak i linka sterująca skrzynią biegów (Sachs S7). Przy takiej okazji koryguję naciąg linki w clip-boxie. Gdy biegi źle się przełącza, tankuję piastę olejem przekładniowym Hipol, smaruję clip-box,a jeśli to nie pomaga, to rozbieram piastę i myję w nafcie (łaźnia ultradźwiękowa), płuczę w benzynie ekstrakcyjnej. Wianki smaruję smarem litowym (typu ŁT), a piastę po zmontowaniu i skasowaniu luzu tankuję 5 ml oleju przekładniowego. Przy tej okazji sprawdzam stan kulek i bieżni, by w miarę wcześnie nabyć części i przy następnej okazji dokonać wymiany. Zazwyczaj to pomaga. Luzy i ew. wymiany części koryguję, gdy odczuwam dyskomfort w trakcie jazdy. Serwisowi pozostawiam jedynie zaplatanie koła i ew. większe centrowanie i wymianę suportu, bo nie mam klucza.

    Podczas sezonu deszczowego i zimy ramę przecieram mleczkiem z dodatkiem smaru silikonowego, a ew. błoto zmywam szlauchem. Regularnie czyszczę (nawet kilka razy tygodniowo) odblaski, światła i lusterko.

    Dzięki takiemu traktowaniu roweru (nie trwa to dłużej niż dwie godziny, co jakiś czas) mój miejski Batavus działa bezawaryjnie cały rok, robiąc ok. 10000 km rocznie, podobnie jak i Batavus żony.

  • Sprawa jest raczej prosta. Jako zagorzały miłośnik motoryzacji już od dziecka nie mając możliwości dbania o samochód, grzebałem w rowerach i grzebię do dzisiaj.
    Co prawda, zarówno ja jak i moje zabawki nieco urosły, tak też moja miłość do dwóch (rower) i czterech (samochody) kółek pogłębiła się jeszcze bardziej.

    Każdy kto mnie dobrze zna, wie, że o pojazdy dbam jak tylko potrafię najlepiej. Prawda jest taka, że nigdy nie oszczędzam na kosmetykach, narzędziach i częściach. Zawsze staram się wykonywać wszystkie naprawy sumiennie i z największą dbałością o szczegóły.

    Przedewszystkim – częste czyszczenie. Podobno częste mycie skraca życie. Nie w tym przypadku. Uważam, że nie ma niczego bardziej przyjemnego jak wsiąść na czysty rower, bez obaw, że na rękach czy ubraniu zostaną resztki brudu. Zawsze po przejażdżce w deszczu/błocie wycieram rower do sucha. Jeśli jest taka możliwość myję go jeszcze tego samego dnia. Odrębna sprawa to smarowanie. Jak głosi staropolska prawda – kto nie smaruje ten nie jedzie. Nie ma niczego gorszego niż ciężkoobracające się piasty kół, skrzypiące pedały czy „dzwoniący” łańcuch. Po prostu lubię, kiedy rower przemieszcza się „gładko” i bezszelestnie.

    Przeglądy? A i owszem. Zwykle trzy w roku. Przed rozpoczęciem sezonu, jeden w połowie i jeden tuż przed zimowaniem. Z racji tej, że w swojej kolekcji posiadamy sporą liczbę zabytkowych rowerów – podchodzę do nich nieco inaczej. Z racji na swój wiek – rowery te nigdy nie wyjeżdżają na deszcz. Stoją w suchym pomieszczeniu przykryte kocem. Ot takie moje małe zboczenie ;) Staram się je utrzymać w nienagannej kondycji mechanicznej oraz w jak najlepszej kondycji wizualnej. Czysty i zadbany lakier, gładkie i wypolerowane elementy chromowane, odżywione i zabezpieczone elementy z tworzyw sztucznych to dla mnie priorytet.

    Z uwagi na szacunek do dawnych samochodów i rowerów – staram się ich „nie katować”. Tzn. Nie jeżdżę w deszczu, staram się jeździć delikatnie, nie hamuję gwałtownie.
    Rower na codzień? Owszem – posiadam – ale tak jak powyżej wymienione – jest po prostu ogólnie szanowany. Wszystkie zużyte oraz te, które powoli sygnalizują swoje potrzeby – naprawiam, bądź wymieniam na nowe – nigdy nie odwlekam napraw w czasie.

    A dlaczego?

    Sprawa jest prosta. Rowery i samochody są dla mnie czymś więcej niż tylko środkiem transportu, bez względu na swój wiek i pochodzenie.

  • Zwykle wycieram ramę i osprzęt i oliwię łąńcuch. Jednak gdy przychodzi czas na konkrety, to rower zaczynam czyścić od wypięcia obu kół. Najpierw czyszczę przednie koło (obręcz, szprychy, piasta, oponę również, jeśli zajdzie taka potrzeba), następnie tylne koło: biorę kawałek szmatki i stary pilniczek do paznokci mojej mamy :], na pilniczek nakładam szmatkę i czyszczę każdą zębatkę; później obręcz, szprychy i piastę. Dalej, przy okazji wypiętych kół przecieram klocki hamulcowe, co by mi to już czystej obręczy nie brudziły ;-) Z powrotem zakładam koła. Zaczynam czyścić łańcuch szmatką. Stary smar z piachem, który nagromadził się między ogniwami usuwam patyczkami do uszu lub przeciągam cienkim paskiem szmatki.

    W międzyczasie czyszczę kółeczka, które się znajdują przy tylnej przerzutce i tarczę. Później przechodzę do przetarcia ramy roweru. Na sam koniec smaruję łańcuch i poleruję ramę preparatem motofix k2 dla połysku (przy okazji rama się tak nie kurzy). Oczywiście takie czyszczenie nie odbywa się często, ale czysty i nasmarowany osprzęt oraz wypolerowana rama dają mi satysfakcję zarówno wizualną jak i z jazdy rowerem :) Bardzo chętnie przetestuję smar Nanoprotech, a nóż widelec, to będzie strzał w dziesiątkę :-)

  • Dbać o rower jest łatwo jak jest czysty i dlatego staram się, żeby był czysty zawsze. Jeżdżę szosą więc unikam jazdy podczas deszczu, albo jak szosa jest mokra. Lubię bawić się przy rozkręcaniu roweru i dlatego mniej więcej raz/dwa razy na miesiąc rozkuwam łańcuch, myję go i smaruje. Przetestowałem już naprawdę dużo smarów do łańcucha i jedno co wiem, to to których już na 100% więcej nie użyję. Na tą chwilę używam czerwonego FinishLina, ale jakoś mam wrażenie, że dość szybko schodzi z łańcucha (ale to może kwestia tego, że robię dużo kilometrów).

    Swoją szosę trzymam zawsze blisko siebie, stoi nie ze wszystkimi innymi rowerami w kotłowni tylko przy moim biurku w gabinecie. W pralni zrobiłem specjalne miejsce na wszystkie rzeczy potrzebne na rower, tj mam tam półkę na kaski, półkę na narzędzia, pompkę i inne techniczne rzeczy i półkę na rzeczy które zawsze biorę w trasę – okulary, dętkę, portfel „rowerowy”, łyżki, czapeczkę, i inne rzeczy do ubrania, mam też specjalną półkę na preparaty do czyszczenia roweru (samochodowe szampony, woski, benzynę ekstrakcyjną itp.) i ściereczki. Aaa… za półkami mam opony na zmianę do wszystkich rowerów.

    Mój rower raczej czuje się dopieszczony i kochany, bo traktuje go jak najlepszego przyjaciela (w sumie rzadziej z psem wychodzę na spacer :P).
    Może co do samej konserwacji roweru, to ze względu że jest biały to myję go dość często (a owijkę jeszcze częściej) – nie uznaje myjki ciśnieniowej do mycia, bo nie wszystko z niego zmyję to co chcę zmyć, a to czego nie chce zmyć pewnie się wypłucze pod ciśnieniem. Wszystkie szampony samochodowe, woski, ściereczki do czyszczenia skóry (siodełko), preparaty do polerowania chromów itp. kupuje w lidlu jak jest akurat tydzień Błysk samochód i starcza mi to na rower do kolejnej takiej akcji :)

  • Witam. No cóż dużo wpisów ale spróbuję. Posiadam wielce upragniony rower Specialized Carve Pro 29 Red White Blk. Kosztował majątek i dbam o niego jak choroba chyba do przesady. Po każdej jeździe czyszczony napęd, łańcuch no i amorek Fox. Do „stajni” do domu wjeżdża już wypicowany. Czyszczony jest szmatką cały wraz z kasetą i łańcuchem i przerzutkami. Potem szczotki specjalnie zakupione do napędu i kasety. Tak przygotowany czeka na smarowanie. Ogniwo po ogniwie. Potem wycieranko do sucha.

  • Ja w dbaniu o rower wypatrzyłem fajną okazję do nauczenia dzieci (3 i 5 lat), że wbrew pozorom nie wszystko jest w dzisiejszym świecie jednorazowe. Dlatego często czyszczenie rowerów zajmuje nam pół dnia.
    Mamy zdefiniowane czyszczenie proste i czyszczenie zaawansowane połączone z przeglądem.
    Przy czyszczeniu prostym podstawą są mokre i suche szmatki do wyczyszczenia pyłu, odrobin przylepionego błota i wypucowania roweru na błysk. Dzieci szybko nauczyły się gdzie zawsze rower jest najbrudniejszy i domagały się wyjaśnień dlaczego. To fajne. Mamy też zdefiniowane rzeczy które dzieci sprawdzają przy czyszczeniu np. hamulce, zamocowanie błotników, koszyczków.

    Dużo ciekawsze dla dzieci jest zaawansowane czyszczenie rowerów kiedy zdejmujemy koła, łańcuch, czasem opony i inne akcesoria. Dzieci je czyszczą, polerują, wymieniają (maja np. dwa lub trzy rożne dzwonki do roweru). W ten sposób uczą się budowy roweru, wiedzą że tata musi sprawdzić każdy element czy jest dobrze przykręcony. Sprawdzamy nasmarowanie linek, luzy, czyścimy i smarujemy łańcuchy. Zupełnie automagicznie cały brud z rowerów przechodzi oczywiście na dzieci więc na koniec kiedy rowery są już gotowe do kolejnej wyprawy zaczynamy czyszczenie dzieci, ale to już inna opowieść.

    Cały proces naszego czyszczenia odbywa się bez wysokociśnieniowych myjek, magicznych narzędzi i zaawansowanej technologii. Woda, smar, szmatki, benzyna ekstrakcyjna – proste jak budowa roweru.

  • Ja jeżdżę dużo rowerem i po każdym powrocie swój rower myję wodą natomiast łańcuch smaruję smarem do łańcuchów w sprayu. Raz w tygodniu czyszczę swój rower środkami do konserwacji za pomocą szmatki. Linki smarowane są smarami w celu poprawy eksploatacji, łańcuch myty jest w benzynie ekstrakcyjnej a następnie zabezpieczany smarami. Do mycia łańcucha kupiłem w Lidlu specjalne urządzenie za 20 złotych i spisuje się rewelacyjnie. Piasty smarowane są za pomocą smaru z teflonem w sprayu. Myślę że właściwie dbam o swój rower i zapewni mi to bardzo długie korzystanie z jazdy bezawaryjnej.

  • Ja natomiast dbam o swój rower bardzo solidnie stosując w tym celu technologię zwaną „genialny mąż” ;) początki były trudne a rowery bez rewelacji, jak to się zwykle zaczyna u każdego rowerowego świra, ale po zainwestowaniu we własny garaż i sprezentowaniu mojej lepszej połówce książki Zinn’a się zaczęło.. teraz mój domowy serwisant regularnie robi przeglądy mojego roweru i swojego wychuchanego Kubusia (Cube), rozbierając je na części pierwsze ;) a przy tym i ja się uczę o tym np jak rozkuć łańcuch czy jak wymienić amortyzator… nasze rowery kochają błoto, kamienie i piach, często po powrocie nie znać jaki mają kolor więc pracy jest przy nich sporo, taki smar dla mojego męża to jak prezent pod choinką.. :) pozdrawiam wszystkich rowerowych domowych serwisantów ;)

  • Wiele odpowiedzi pada,że bardzo myję rower itd.. Jak dla do roweru trzeba podejść jak do kobiety trzeba o nią dbać,szanować a jak najbardziej kochać tak samo jest z rowerem trzeba go kochać,wielbić i szanować ! :) Mój rower jest cały wyczyszczony na smarowany ponieważ dażę go wielką miłością jak nie jeden mężczyzna kobietę..

  • Ja zawsze jak tylko cos sie dzieje oddaje rower w fachowe rece kuzyna ktory pracuje w serwisie rowerowym. Ja robie jego auto on moj rower. Sam nie mam takich zdolnosci wiec wole czegos nie uszkodzic zamiast naprawic.

    Rower parkuje tylko w suchym garazu zima w domu ;)

  • Dbanie o rower to rzecz bardzo ważna
    Dlatego, Łukaszu opowiem ci wierszem
    Jak czyścić, pucować i dbać o twój rower
    A w szczególności jak ja swój pieszczę

    Rzecz pierwsza, to proste, weź szmatkę do ręki
    I w wodzie z płynem zamocz ją szybko
    Następnie poleruj i pucuj twój rower
    By lśnił jak słoik ze złotą pokrywką

    A potem gdy „bicykl” wygląda na czysty
    Pora wyczyścić napęd w twym rowerze
    W tym celu ściągnij twój łańcuch błotnisty
    I razem z benzyną umieść go w szejkerze

    I szejkuj, i szejkuj ile masz sił w rękach
    By łańcuch był czysty i bez grudek błota
    A gdy już zakończysz tą czynność radosną
    Kaseta i korba to twoja robota

    Kaseta i korba powinny być czyste
    By nimi nie brudzić czystego łańcucha
    Gdy cały napęd już błyszczy jak nowy
    Oleju użyj by zgrzytów nie słuchać

    Należy smarować łańcuch, pancerze
    Golenie „amora” i powiem ci szczerze
    Że po tym wszystkim, gdy wsiądziesz na rower
    Poczujesz się Łukasz, jak na skuterze.

  • Witam. Wiadomo może, gdzie (w jakich sieciach handlowych) można zakupić ten smar? Na stronie producenta podany jest przykładowo MBike, a w salonie, w Krakowie, w ogóle nie słyszeli o tym produkcie. Chętnie bym go wypróbował.

    • Ja bym celował w zakup internetowy. Niestety nie wiem w jakich sklepach można go kupić. Możesz ew. napisać do dystrybutora z pytaniem o to.

      • Witam ponownie. Udało się zakupić ten smar. Na szczęście był w jednym ze sklepów, które znalazły się na liście producenta smaru. Ogólnie śmieszne, że podane są firmy, u których pierwsze słyszą o takim produkcie. Oby się sprawdził, gdyż jego cena, mała nie jest.

  • @disqus_7CAgtcsZTa:disqus wykorzystałeś już cały? Jak się sprawdził w sezonie jesienno-zimowym?