Skocz do zawartości

Uniwersalny MTB do 5k


Rekomendowane odpowiedzi

Dnia 10.03.2021 o 10:03, jajacek napisał:

Marin ma wędkę marketingową w postaci ram stalowych. Taka rama z pewnością lepiej tłumi drgania niż rama aluminiowa ale jest oczywiście znacznie cięższa. Czy tłumienie drgań jest tak potrzebne w rowerze terenowym? Nie mam przekonania. Mam stalową ramę sprzed 20 lat w rowerze do jazdy po mieście i po bułki. Nie przeceniałbym jednak jej zdolności do tłumienia drgań. W rowerze wyprawowym, pod sakwy może zwróciłbym na to uwagę. Tylna piasta jest w amerykańskim standardzie czyli szybkozamykacz z Boost. Nie jest to za dobry standard ale Amerykanie lubią tak mieszać żeby trzeba było kupować od nich części a nie od kogoś innego. Rower ma dobrego amora, przyzwoity napęd, jako takie hamulce i bardzo szerokie opony do jazdy przede wszystkim w cięższym terenie. Jego geometria jest trailowa czyli bardzo dobrze jedzie w dół, średnio po płaskim i trochę gorzej pod górę. Nie do końca jest to pełny Trail, gdyż takowy powinien posiadać wzmocniony amor z grubszymi goleniami. Firma Marin zbudowała PL pewną bazę fanatycznych wyznawców jej produktów, do której mi bardzo daleko. Jarają się stalą, trailową geometrią i tym że firma był jednym z prekursorów MTB

Podczepie się, żeby nie tworzyć góry wątków. Co byś powiedział o geometrii Marina ? Jest według ciebie dosyć wygodna czy bardziej sportowa ? Próbowałem porównać to z kilkoma rowerami ale Marin ma dość specyficzne wymiary. Czy kąt główki ramy idący w szybkie zjazdy nie zaburza przeznaczenia roweru jakim jest według producenta branie go na "długie wyprawy" ?

Odnośnik do komentarza

@MalySzaryCzlowiek Ale którego Marina? Szczerze mówiąc pokłóciłem się na temat geometrii z Michałem Lalikiem prowadzącym serwis który namiętnie czytuję 1enduro.pl Nigdy nie twierdziłem że jestem alfą i omegą w rowerach mtb. Mam w nich krótkie, kilkuletnie doświadczenie (w  przeciwieństwie do trekkingów i szosy). Jeden start w maratonie mtb w którym byłem piąty, kilka wyjazdów górskich i dziesiątki ustawek mtb z ludźmi jeżdżącymi ostro i ścigającymi się w mtb. Jeździłem też zarówno na rowerach chłamach (miałem Speca za 850 zł), jak i na takich za 30+ tys zł. Na kołach 26, 27,5 i 29 cali. W stosunku do kogoś kto jeździ regularnie po górach jest to doświadczenie żadne. Natomiast w stosunku do tych co jeżdżą po równinach, a takich jest jednak większość, jest ono całkiem spore.

A o co poszło? O to że Michał, w artykule, który podejrzewam (być może niesłusznie) był sponsorowany, zachwalał Marina Bobcat Trail:
https://www.1enduro.pl/test-marin-bobcat-trail-3-2021/

Z mojego punktu widzenia, jest to rower chłam. Ma tzw. kotwicę w d. bo waży 15,3 kg. Nie ma amortyzatora tylko atrapę z gównolitu, nie ma hamulców tylko ich atrapę, no i nie ma napędu nadającego się do jazdy innej niż rekreacyjnej, bo ma jakiegoś podłego Altusa. No i on i jego wyznawcy twierdzili że jest "przyzwoity" rower zabawowy, bo ma bijącą na głowę rowery XC geometrię o 2 stopnie i 120 cm skoku zamontowanej atrapy amora. Ja stwierdziłem że jest to kompletny strucel za którego bym nawet połowy ceny nie dał i zaczęła się gównoburza z wyznawcami Marina.

A co tu konkretnie mogę powiedzieć? Ano to, że jeździłem testowo na karbonowym fullu Specialized Stumjumper FSR z podobną geometrią. Siedziało się jak na holenderce, mega wygodnie. Można było podjechać pod niemal każdy możliwy krawężnik, kamień, krzaczory, korzenie i co kto chce. Niestety ten rower ledwo jechał do przodu. Wspaniale zjeżdżał z góry i tym jest głównie enduro, dyscypliną głównie związaną ze zjazdami grawitacyjnymi. Pod górę jedziemy w bike parku na wyciągu. A dół mamy fulla z dużym skokiem zawieszenia, którym możemy napieprzać po niemal każdym terenie. Najlepiej w zbroi, kasku fullface i ochraniaczach na piszczele i golenie.

Byłem na takim wyjeździe na Słowacji, gdzie byli ze mną ludzie z rowerami enduro. Wyciąg nie wiadomo czemu nie działał i po 2 dniach odstawania po 30 minut na swoich fullach 15-16 kg od ludzi co jeździli na lekkich rowerach XC, przenieśli się do restauracji konstatować ciężki los endurowców, spożywając lokalne napoje chmielowe :)

Z drugiej strony mamy rowery HT XC. Są to rowery, które są zwykle lekkie, mają tylko amortyzację z przodu o skoku 100 (wyjątkowo 120 mm), lekkie komponenty, średniej klasy hamulce i geometrię, która przede wszystkim sprzyja szybkiej jeździe z siodła po równinach i szybkiemu podjeżdżaniu pod górę. Taki rower w terenie górskim daje sobie gorzej radę na zjazdach i grubych korzeniach bo ma zwykle lżejsze i bardziej wycieniowane opony a przede wszystkim geometrię, która sadowi użytkownika zbyt wysoko i za bardzo do przodu na zjeździe. Ale po to wymyślono droppery zwane u nas myk-mykiem, żeby opuścić siodełko na górskich, ostrych zjazdach. Dzięki temu znacząco lepiej i bezpieczniej się zjeżdża i można zjechać na zjazdach o bardzo dużym nachyleniu. Najlepszym przykładem jest Maja Włoszczowska, która używa takiego rozwiązania w swoim rowerze, w wyścigach XC, pomimo ich większej wagi. Bo sprzyja to bezpieczeństwu (miał już poważne wypadki z tego powodu) i większej płynności na zjeździe, dającej dodatkowe sekundy.

W ostatnich latach producenci dostosowali tę geometrię XC to najnowszych trendów. Czyli długą górna rura, krótki mostek, łagodny kąt główki ramy.

Geometria typu trail daje jeszcze łagodniejszą główkę ramy, 120-130 mm skoku i czasem dodaje myk-myka. Czy to się lepiej sprawdza na równinach? Bardzo wątpię. Po co nam więcej niż 100 mm skoku na równinach? Po co łagodniejsza geometria potrzebna podczas zjazdu? Moim zdaniem do niczego nie potrzebna. Natomiast nie twierdzę, że jazda takim rowerem to nie może być fun. Trzeba by spróbować. Nie miałem okazji takiego ujeżdżać. Natomiast tak jak patrzę na te Mariny, to jak dla mnie są  typowym produktem amerykańskim. Czyli 75% marketingu, 25% jakości i rzeczywistych zalet. Być może że trzeba mieszkać w terenie górzystym lub mocno pofałdowanym żeby dostrzec ich zalety, których ja, płaskoziemiec, nie widzę :)

Odnośnik do komentarza

Przeczytałem tę recenzję i faktycznie trochę trąci reklamą. Natomiast oddać trzeba, że wspomnieli tam o tym, że mimo wszystko jest to tani rower i na takim sprzęcie trzeba by niektóre elementy powymieniac. Ty czy osoby zaznajomione trochę z tematem to wychwycą odrazu, jedynie szkoda, że ktoś kompletnie zielony w temacie może kupić taki rower i myśleć, że ma maszynę do ujeżdżania trudnego terenu na podstawie takiej opinii.

Chodziło mi natomiast konkretnie o Marina Pine Mountain 1, teraz jak zwróciłeś uwagę na ich konstrukcję to tak sobie myślę, że konstrukcja tego modelu jest mocno nie przemyślana jeśli ma służyć, tak jak to deklaruje producent do długich wycieczek i bike packingu. Co do stalowych ram nie mam jeszcze punktu odniesienia, planuje gdzieś tam za jakiś czas składać rower od podstaw dla doświadczenia, kto wie może wyląduje jakaś stalowa konstrukcja u mnie.

Wgl i to się tyczy marina z recenzji i wielu wielu producentów, chyba bardziej niż wcześniej sprzedawcy i osoby reklamujące ich starają się ludziom wciskać ładnie zapakowane gówienka... Rowery od światowych producentów po 3/4/5 tys. sprzedawane nierzadko z komponentami rodem z rowerów stojących na pasażu w Auchanie czy innym markecie. Szkoda bo to trochę odstraszanie ludzi od kolarstwa, takich dla których rower miał być czymś więcej niż dwoma kołami i kierownicą.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...