Skocz do zawartości

Prędkości na rowerze.


Rekomendowane odpowiedzi

Za to pewno na plus jest znajomość miasta. Ja przyznam się uczciwie, że nie ogarniam infrastruktury rowerowej w Tarnowie. Omijam miasto od lat, mam gotowe trasy, jak się szybko wydostać na południe i zachód miasta (czasem wolę nadłożyć drogi), a reszta to dla mnie czarna magia. W dodatku jest to u nas naprawdę na rympał i często mocno zamaskowane, bo wszędzie są wyłącznie chodniki z kostki, a część z nich opatrzono znakiem CPR. Do tego ludzie jeżdżą nawet po zwykłych chodnikach, z kolei mknące szosy notorycznie olewają ścieżki i nawet jak robią korek, to i tak suną ulicą. Jednym słowem wolna amerykanka ze strażą miejską w tle, która niczym żółwie ninja - pojawia się nagle, powlepia mandatów i zaś znika na pół roku :p

Odnośnik do komentarza

Znajomość nie jest zła Oświęcimia, ale wiadomo Oświęcim mniejszy od Tarnowa. U mnie problem w takich ścieżkach to, że są w większości z kostki brukowej. Tu muszę rację Elle przyznać bruk bet nieźle zarobił. Mnie nawet na moim crossie potrafi przetrzepać na takiej kostce. A i minus tam, że gdzie wjazdy i wyjazdy z posesji to nie równo jest, takie hopki co kilka metrów i dla mnie  nie wygodne. Więc szosowcom się nie dziwę, że asfalt wolą, w sumie ja też wolę. A i trzeba uważać bo ludzie tam chodzą czy jeżdżą jak chcą i trzeba zwalniać by nie wpaść na kogoś. A u mnie plus teraz bo zrobili obwodnice a na niej ścieżkę asfaltową i teraz mam 2 trasy spokojnymi drogami asfaltowymi przez wioski gdzieś 15-20 km dojeżdżam do obwodnicy i ścieżką kawałek i jestem już na wiślanej trasie rowerowej. Wcześniej przez miasto jechać musiałem by dojechać, teraz szybciej wygodniej. I plus taki że mam piękne widoki w okolicy po drodze mogę zboczyć i mam piękne stawy natura 2000 i rezerwat. Ale szosą bym nie dał rady wjechać bo kiepski asfalt czasami i utwardzone kamieniste drogi. A crossem fajnie się jedzie. A przy okazji zapytam odczuwalna będzie prędkość większa jak bym zmienił opony z 42 na np. 35, 38 lub 40. Dużo stracę na komforcie na drogach poza asfaltowych? Podobno 42 to optymalny kompromis na asfalt i polne, kamieniste, leśne czy utwardzone drogi. 

Odnośnik do komentarza

@Janciowodnik ale żeś poszedł z tą expresówką :D No nie życzę spotkania z Polizei - mogą dać maksymalny wymiar kary.

 

@Jacek używam od dawna lusterek (w szosie też miałem) i naprawdę sobie chwalę. Właśnie do takiej jazdy obok siebie (bo można na niektórych drogach) widzę z daleka, że ktoś z tyłu nadjeżdża zanim go jeszcze usłyszę. Do szosy są takie małe cudeńka ledwo widoczne dla postronnych. Warto.

 

Co do przepisów to im więcej jeżdżę tym bardziej przekonuję się do tego żeby jazda DDR-em nie była obowiązkowa, a jazda chodnikiem zakazana (i nie mówię tu o wyjątkach ujętych w obecnym prawie). 

Odnośnik do komentarza

Lusterka, szczególnie jak jeździ się pochylonym są wygodne, bo ma się gorszą widoczność i nie jest tak łatwo się co chwilę obracać (np. w mieście) aby zobaczyć czy ma się wolną drogę.

 

Co do chodników: jeżdżę w 99% czasu po mieście i chodniki są najmniej bezpiecznym oraz komfortowym miejscem. Jak już faktycznie ulica jest mało przyjazna dla  roweru, to lepiej poszukać jakieś alternatywy, gdzie prędkości są niższe, a i jest przy okazji ciszej.

Odnośnik do komentarza

@Janciowodnik ale żeś poszedł z tą expresówką :D No nie życzę spotkania z Polizei - mogą dać maksymalny wymiar kary.

25 lat w więzieniu o zaostrzonym rygorze! :D Ale wiesz, najpierw go muszą dogonić :D

 

@Jacek używam od dawna lusterek (w szosie też miałem) i naprawdę sobie chwalę. Właśnie do takiej jazdy obok siebie (bo można na niektórych drogach) widzę z daleka, że ktoś z tyłu nadjeżdża zanim go jeszcze usłyszę. Do szosy są takie małe cudeńka ledwo widoczne dla postronnych. Warto.

Prawda. Też używam, nikt nawet nie zauważa (zdarzało się, że mówili, czemu się nie obracam, tylko tak na rympał skręcam :D). I przyznam, że już sobie nie wyobrażam jazdy bez.

 

Co do przepisów to im więcej jeżdżę tym bardziej przekonuję się do tego żeby jazda DDR-em nie była obowiązkowa, a jazda chodnikiem zakazana (i nie mówię tu o wyjątkach ujętych w obecnym prawie).

Jacy dzisiaj z rana ci ludzie mądrzy! ;) Zgadzam się z Tobą. Rzeczywiście tu by się przydał zdrowy rozsądek, ale póki jest z tym ciężko, zostają przepisy. Niestety, ale zawsze zdarzy się oszołom na składaku, któremu przeszkadza kilka osób na holendrach i będzie blokował potem główną ulicę. Albo kurier, któremu tak się spieszy, że postanowi sobie skrócić drogę przez chodnik. Z drugiej strony ci ludzie chyba i tak mają przepisy w siodełku, i robią, co chcą, bez względu na zapisy w kodeksach.

 

@Maciej, są naprawdę różne chodniki. Chodniki podmiejskie, chodniki wiejskie, chodniki wieczorne i chodniki nocne - chodniki zwyczajnie puste przez 60-70% dnia. A czasem nawet i więcej.

Odnośnik do komentarza

25 lat w więzieniu o zaostrzonym rygorze! :D Ale wiesz, najpierw go muszą dogonić :D

 

Prawda. Też używam, nikt nawet nie zauważa (zdarzało się, że mówili, czemu się nie obracam, tylko tak na rympał skręcam :D). I przyznam, że już sobie nie wyobrażam jazdy bez.

 

Jacy dzisiaj z rana ci ludzie mądrzy! ;) Zgadzam się z Tobą. Rzeczywiście tu by się przydał zdrowy rozsądek, ale póki jest z tym ciężko, zostają przepisy. Niestety, ale zawsze zdarzy się oszołom na składaku, któremu przeszkadza kilka osób na holendrach i będzie blokował potem główną ulicę. Albo kurier, któremu tak się spieszy, że postanowi sobie skrócić drogę przez chodnik. Z drugiej strony ci ludzie chyba i tak mają przepisy w siodełku, i robią, co chcą, bez względu na zapisy w kodeksach.

 

@Maciej, są naprawdę różne chodniki. Chodniki podmiejskie, chodniki wiejskie, chodniki wieczorne i chodniki nocne - chodniki zwyczajnie puste przez 60-70% dnia. A czasem nawet i więcej.

 

 

Co do chodników patrzyłem z perspektywy moich tras, czyli centra miast. A tam jest problem nie tylko z dużą liczbą pieszych, ale także z tym, że rowerzysta na nich jest słabo widoczny (szpaler drzew, odsunięcie od drogi itp.). Na swojej trasie mam ok 50-100 metrów, gdzie faktycznie jadę chodnikiem (ścieżka kończy się w zasadzie barierką oddzielającą pasy jezdni), ale moja prędkość wtedy to parę km/h: wzdłuż chodnika jest bardzo wysokie ogrodzenie i nie widać, czy ktoś z posesji wyjeżdża. Nie dość, że będę winny kolizji, to jeszcze się poobijam.

 

Co do kierowców, którym rowerzyści przeszkadzają, czy którzy robią sobie skróty po DDR/chodniku: od kiedy jeżdżę z kamerką, to nie tyle co czuję się bezpieczniej, bo to mit, ale zauważyłem, że jakby lepiej jestem widoczny przez kierowców, no i nie ma prób dyskusji. Nawet nie muszę jej włączać (o czym ciągle zapominam), cuda proszę Państwa; lampka nie dała rady, a wideorejestrator tak. :-)

Odnośnik do komentarza

Ja zauważyłam, że podobnie działa szosa ;) Kiedy jeździłam na MTB, regularnie wymuszano na mnie pierwszeństwo. Teraz ja zwalaniam, a oni się zatrzymują :D

 

Odnośnie chodników jasne, ale myślę, że rowerowy nie chciał wrzucać na siłę rowerzystów między pieszych, a zwyczajnie pozwolić im na jazdę, jeśli warunki pozwalają. Coś jak jazda ramię w ramię - rzadko możliwa, ale dozwolona przepisami.

Odnośnik do komentarza

Tak apropos prędkości: w piątek testowałem zmodyfikowaną trasę do domu, a jednocześnie od Oliwy czułem silny motywator w postaci zbliżającej się burzy (która podtopiła i sparaliżowała dużą część Gdańska). Nie mam licznika prędkości, ale na postawie nagrania z kamerki chyba pobiłem swój rekord trasy: 28,8 km/h. Co prawda nie jest to oszałamiająca prędkość, ale jak na ciężkiego holendra, sakwy z zakupami i dokumentami całkiem znośny wynik. :D

Odnośnik do komentarza

Odnośnie chodników jasne, ale myślę, że rowerowy nie chciał wrzucać na siłę rowerzystów między pieszych, a zwyczajnie pozwolić im na jazdę, jeśli warunki pozwalają. Coś jak jazda ramię w ramię - rzadko możliwa, ale dozwolona przepisami.

Dokładnie. Są ludzie, którzy boją się jechać ruchliwą jezdnią i ja ich rozumiem. Wtedy pozwalałbym na chodnik ale z prędkościami zbliżonymi do pieszych.

Odnośnik do komentarza

Dla tych co jeżdżą na ciężkich rowerach, Phillippe Gilbert (Mistrz Świata, zwycięzca wielu prestiżowych wyścigów) vs listonosz (zamienili się rowerami):

 

 

W sumie różnice na mecie nie były jakieś duże. :-)

 

Raz przesiadłem się z swojego (coś ok 20 kg brutto) na rower kolegi (8kg). Dziwne uczucie. W swoim czułem się jak w czołgu (bo i taki jest, wytrzymał kolizję z autem i nawet z niego nie spadłem), na lżejszym miałem wrażenie, że go połamię. Fajnie się jechało, ale był nieco niepraktyczny. ;-)

Odnośnik do komentarza

Fajna rywalizacja. Ale też listonosz nie byle jaki, tylko widać jeżdżący regularnie i wycieniowany amator. Nie wiem ile ten rower listonosza ważył.pewnie ze 30 kg. Ale sądziłem że Gilbert może da mu radę.

 

@Elle

Dzisiaj z kolega trafiliśmy niemal koło domu na dwie zgrabne i fajne dziewczyny na karbonowych szosach. Oczywiście zaprosiliśmy je do wspólnej jazdy. Jedna była zawodniczka, ale druga z nich, pełna amatorka lat 38. Wycieniowana, regularnie uprawiająca sport i jeżdżąca regularnie. W tym roku ma przejechane 2500km. Jechała na takim Specu Amirze na Ultegrze, jak kupiła moja przyjaciółka. Z tym że na stożkach Mavica. Mówiła że jest nim zachwycona bo jest bardzo lekki i bardzo szybki. Po 100 km mieliśmy średnią 30. Ostatnie 20 km, mojemu kumplowi odcięło prąd i musieliśmy go holować. Więc dobry rower, systematyczność i można jeździć i szybko i daleko. Więc jest dla Ciebie nadzieja :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...