Skocz do zawartości

Prędkości na rowerze.


Rekomendowane odpowiedzi

Janciowodnik, a co powiesz na to: jadę szosą pod wiatr, prędkość średnia tak ze 25, przede mną panienki na jednym rowerze (na siodełku i bagażniku). Przyspieszam żeby dogonić, prędkość rośnie 30, 35 przyspieszam - zaczynam je dochodzić. Kurde ile "kierowczyni" ma pary w nogach. Dojeżdżam, patrzę - silnik na ramie. Uff. kamień z serca. No i pikawa przestaje zapierdzielać, a oddech wreszcie się uspokaja i tętno wraca do normy. :D

Odnośnik do komentarza

Mnie tak ostatnio doszedł policjant na elektryku, poginam sobie tak ok 30 na godzinę na prostej i dochodzi mnie bez zadyszki z miłym pouczeniem żebym zjechał na ścieżkę rowerową (tzn pseudościeżkę jak to u nas). No to grzecznie zjechałem, ale popsioczyliśmy oboje na te ścieżki jadąc ramię w ramię.

No i przy okazji się dowiedziałem że policyjne mają wspomaganie do 35 km/h, więc po prostu trzeba jechać szybciej :D

Odnośnik do komentarza

Ja tak miałam ostatnio - pojechałam w okolice Nawojowej zobaczyć rower. Samochodem pod górę wyjeżdżałam na zmianę na 2 i 1, bo inaczej się nie dało. No i taka gadka-szmatka z gościem (gościem! dzieciak ok. 14-letni), więc mówię, że tutaj to ja dziękuję na rowerze wjeżdżać. A on najzupełniej szczerze: "e, nie, tu jest spoko. Tam trochę dalej to są większe góry". Więc się dowiedziałam :D

 

A z kryzysem miałam na myśli to, że ostatnio po prostu nic mi rowerowego nie wychodzi. Dwa lata temu miałam ciężki MTB Kandsa, jeszcze obwieszałam go trzykomorową sakwą po 10-15kg i zwiedzałam w swoim tempie świat w promieniu 100km. A teraz: przerzutki nie te, waga nie ta, amortyzacja nie ta, komfort nie ten i czuję się jak stara baba, co na wszystko narzeka :( I o ironio! - wsiadam na Kandsa i nadal stwierdzam: cholera, ciężko, trudno, a mimo wszystko dużo wygodniej. To może człowiek od czegoś takiego zgłupieć ;)

Odnośnik do komentarza

Ja miałem duży kryzys ze 3 lata temu. Wszyscy mnie urywali, nawet dziewczyny. Nie miałem siły jechać ani szybko ani daleko. Długo szukałem przyczyn i problemów było kilka. Ale podstawowy był hormonalny. PESEL i za mało testosteronu. Jak poprawiłem morfologię, zacząłem jeździć regularniej i bardziej dbać o regenerację to wszystko w miarę wróciło do normy.

 

Z moich rowerów jestem zadowolony. Coś tam planuję uprade'ować. Ale generalnie jazda moimi szosami i moim mtb sprawia mi przyjemność i nie narzekam. Mam na oku bardziej nowoczesnego mtb ale nie jest to pilne.  Sprzedałem crossa i chyba mtb zaraz też zejdzie. Jak jeszcze sprzedam zalegającą mi szosę Ridley'a to pewnie kupię tego mtb co mam na oku.

Odnośnik do komentarza

Nie wypominając Ci absolutnie peselu (bo nie on tu decyduje), masz też dużo więcej doświadczenia. Ja miałam w tym tysiącleciu cztery rowery, z czego trzy były różnych typów (MTB, cross i szosa), w dodatku każdy budżetowy. Jak już wielokrotnie pisałam, nie mam rowerowych znajomych ani zaprzyjaźnionych sklepów, więc szukam po omacku, a budżet na eksperymenty mam bardzo ograniczony.

Co więcej, z natury jestem praktykiem - bardzo szybko się uczę, gdy coś dostaję do ręki, umiem pokombinować, szybko łapię różnice, ale nie potrafię uczyć się w teorii. Mogę czytać dniami i nocami przeliczniki zębów i ilość zębatek w kasetach, możesz podrzucać mi jeszcze setki obrazków i wyliczeń z cyklu: ciśnienie w oponach lub ciężar ramy, ale nie mam grama wyobraźni, jak by to miało działać, póki nie da mi się ktoś na takim czymś przejechać. I tego nie rozwiąże mi niestety żadna dieta ;)

Odnośnik do komentarza

Janciowodnik, a co powiesz na to: jadę szosą pod wiatr, prędkość średnia tak ze 25, przede mną panienki na jednym rowerze (na siodełku i bagażniku). Przyspieszam żeby dogonić, prędkość rośnie 30, 35 przyspieszam - zaczynam je dochodzić. Kurde ile "kierowczyni" ma pary w nogach. Dojeżdżam, patrzę - silnik na ramie. Uff. kamień z serca. No i pikawa przestaje zapierdzielać, a oddech wreszcie się uspokaja i tętno wraca do normy. :D

Już gdzieś wcześniej o tym pisałeś. W Radomiu rzadko spotyka się takie wynalazki, a jeżeli już - to jak do tej pory - wszystkie objeżdżałem. Pewnie im dalej na wschód - tym słabsze silniki zakładają :)

 

Mnie tak ostatnio doszedł policjant na elektryku

W Radomiu takich nie mają.

 

 ale popsioczyliśmy oboje na te ścieżki jadąc ramię w ramię.

 

Wykroczenie.

 

 

 

 

 

No i przy okazji się dowiedziałem że policyjne mają wspomaganie do 35 km/h, więc po prostu trzeba jechać szybciej :D

Na ekspresówce spokojnie przekroczysz 40. Ekrany zasłaniają od wiatru, szybko jadące auta - naprawdę ciągną. Tym samym - odpowiednio interpretując przepis (zakaz ruchu pojazdów, których cechy konstrukcyjne ograniczają prędkość poniżej 40 km/h) - nie popełniasz wykroczenia :)

 

Ja tak miałam ostatnio - pojechałam w okolice Nawojowej zobaczyć rower. Samochodem pod górę wyjeżdżałam na zmianę na 2 i 1, bo inaczej się nie dało. No i taka gadka-szmatka z gościem (gościem! dzieciak ok. 14-letni), więc mówię, że tutaj to ja dziękuję na rowerze wjeżdżać. A on najzupełniej szczerze: "e, nie, tu jest spoko. Tam trochę dalej to są większe góry". Więc się dowiedziałam :D

 

 

Trochę pobłądziłem na lokalnych drogach. W płaskiej okolicy była jedna górka. Podjazd na mapie nie wygląda groźnie (35/450 m), ale realnie ma kształt paraboli. Ostatnie 100 m - zygzakiem. Na górce stanąłem, by zapytać o drogę. Gość odpowiedział, że w zasadzie - to dobrze jadę, ale można było dołem. Tam jest druga droga :)

 

A z kryzysem miałam na myśli to, że ostatnio po prostu nic mi rowerowego nie wychodzi. Dwa lata temu miałam ciężki MTB Kandsa, jeszcze obwieszałam go trzykomorową sakwą po 10-15kg i zwiedzałam w swoim tempie świat w promieniu 100km. A teraz: przerzutki nie te, waga nie ta, amortyzacja nie ta, komfort nie ten i czuję się jak stara baba, co na wszystko narzeka :( I o ironio! - wsiadam na Kandsa i nadal stwierdzam: cholera, ciężko, trudno, a mimo wszystko dużo wygodniej. To może człowiek od czegoś takiego zgłupieć ;)

Taka kolej rzeczy :(

Jeszcze nie tak dawno jeździłem na ostrym na przełożeniu 3,07, potem zmieniłem na 2,89, a jak miałem pod wiatr - przekładałem na 2,71. W końcu doszedłem do wniosku, że na dłuższe trasy jednak potrzebuję zmiennych przełożeń. Coś z nogą nie halo. W przyszłym tygodniu zjeżdżam do serwisu. Zobaczymy, co fachman powie ;)

Ale, co ciekawe - na ostatniej ścieżce - pod wiatr - noga wytrzymała, ale rozbolało mnie śródstopie od spodu. Miałaś rację, pisząc kilka miesięcy temu, że buty do pływania są za miękkie, ale ze względu na inną dolegliwość - inne na razie nie wchodzą w rachubę.

Odnośnik do komentarza

Oczywiście że można. Pod warunkiem że "nie utrudnia ruchu" i masz zjechać jak nadjeżdża podjazd. Rozumiem że masz mieć oczy wokół głowy albo lusterka. Wszystkie te przepisy są debilnie skonstruowane. Od dawna mówię że UE powinna zrobić jedne zunifikowane przepisy do których PL powinna mieć obowiązek się zastosować. U nas przepisy ustanawia parlament a w nim jak wiadomo zasiada banda debili. Więc jak może być coś z sensem?

Odnośnik do komentarza

A ja słyszałam, że ramię w ramię można jeździć, jeśli nie stwarza to zagrożenia - co daje szerokie pole interpretacyjne ;) Tak jak z tą Twoją ekspresówką :P

Ok. Wygrałaś ;)

 

Oczywiście że można. Pod warunkiem że "nie utrudnia ruchu" i masz zjechać jak nadjeżdża podjazd. Rozumiem że masz mieć oczy wokół głowy albo lusterka. 

Serio, serio? Używasz lusterek? Chciał bym to zobaczyć :D Możesz wrzucić jakieś zdjęcie?

Odnośnik do komentarza

Oczywiście że można. Pod warunkiem że "nie utrudnia ruchu" i masz zjechać jak nadjeżdża podjazd. Rozumiem że masz mieć oczy wokół głowy albo lusterka. Wszystkie te przepisy są debilnie skonstruowane. Od dawna mówię że UE powinna zrobić jedne zunifikowane przepisy do których PL powinna mieć obowiązek się zastosować. U nas przepisy ustanawia parlament a w nim jak wiadomo zasiada banda debili. Więc jak może być coś z sensem?

a myślisz ze ta banda debili znacząco różni się od bandy debili w Brukseli? Mam duże wątpliwości jeśli właśnie chodzi o różne "ciekawe" regulacje i przepisy wprowadzane przez UE :)

Odnośnik do komentarza

Ja mam na swoim crossie teraz fajne średnie prędkości jak na mnie. I mam wielką frajdę, bo mam gdzieś 18 km/h na oponach 42c. Więc myślę nie ma źle. Pewnie na węższych lepiej by było i bym odczuł  różnice, ale pewnie jazda poza asfaltem dużo mniej komfortowa by była. I jeszcze u mnie ten problem nie do końca pewnie się czuję na rowerze. Mam wokół siebie trochę pagórków czy górek, gdzie zjeżdżając mógłbym mieć ponad 40  czy nawet i 50 km/h . Czego się obawiam i zwalniam z takich górek, najszybciej co jechałem to  36km/h. to trochę stracha miałem. I pewnie jakbym nie zwalniał to średnia prędkość dużo wyższa by była. Ale i tak mam frajdę z  jazdy :)  

Odnośnik do komentarza

Ja wczoraj na szosie miałam 16km/h na dystansie 15km :D Nie ma to jak miasto, kostki, losowość ścieżek oraz nagłych przejść dla pieszych. Ostatni raz taką średnią miałam w środku nieodśnieżonego lasu.

 

Na trasie Gdynia-Gdańsk (dom-praca, 24km), mam coś ok 18-25km/h (zależy jak zawieje i czy jest sztorm -- urok pasa nadmorskiego). Nawet rower elektryczny niewiele da, poza byciem mniej zmęczonym (ale kiedyś go sobie kupię :-)). Podobnie jak się na próbę przesiadłem na przełaja z mieszczucha: momentami było nawet gorzej. No ale cóż: 38 przejazdów z światłami, 2 miejsca z robotami drogowymi... Plus za to, że to najpewniejszy środek transportu jak się mieszka i pracuje w centrum dużego miasta (szczególnie jak wczoraj podtopiło Gdańsk i Sopot).

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...