Skocz do zawartości

budżetowy "mieszczuch"


Rekomendowane odpowiedzi

@pepe, nie wiem jak sól, bo jeździłam głównie po lesie, podczas gdy asfaltowe drogi były prawie suche (zresztą, aby do lasu dojechać, muszę pokonać ok. 1km). I powiedzmy, że po takiej okazjonalnej jeździe po lesie można się pobawić w to, o czym piszesz, ale jak już mam kilka dni pod rząd jazdy za sprawunkami, to słusznie podejrzewa @Maciej - można już nie mieć do tego serca i ja przyznaję, że w przypadku takiego roboczego woła nie mam i zostawiam je dla szosy ;) Natomiast masz rację odnośnie kasety i łańcucha. Rzeczywiście, to one dostały w kość najbardziej, a na kasecie zauważyłam nawet gdzieniegdzie rude cęteczki. Natomiast przerzutki to zapewne skutek uboczny innych moich eksperymentów :D

 

@Macieju, oczywiście zgadzam się z wszystkimi zaletami, o jakich piszesz, ale sam wiesz, ile za swój rower zapłaciłeś - to raz. A dwa - nawet jeśli w porównaniu do jakiegoś gościa z siłki jesteś chuchrem, to jeszcze większym chuchrem jestem ja w porównaniu do dwumetrowego faceta ;) Wnoszenie nawet na jedno piętro każdego kolejnego kilograma robi dla mnie sporą różnicę. Do tego stopnia, że jedną z przyczyn, dla których zrezygnowałam z gravela, była waga o jakieś 2kg wyższa od wagi szosy. Oczywiście do piwnicy mam bliżej niż na trzecie piętro, więc do tych wartości nie podchodzę aż tak restrykcyjnie. Z drugiej jednak strony nie widziałam jeszcze budżetowego roweru miejskiego poniżej 15-16kg (i to w wariancie optymistycznym).

Co do pogody czy raczej tematu praktyk służb drogowych niestety wiele nie jestem w stanie powiedzieć. Z racji pracy w domu od ponad 5 lat wychodzę sporadycznie i najczęściej są to zakupy, a te mogę sobie wybrać, aby nie robić w trzaskający mróz i obfite opady śniegu ;) Jakkolwiek znajomi narzekają, że mają po zimie w samochodach całe podwozie do mycia, a obuwie w białych zaciekach, więc jak widać solą sypią, nie wiem jedynie, czy jak wszędzie, czy dużo. Napędowi czasem starczy jednak czasem zwykła woda, która wypłucze smar i potem brak ciepła, aby wdarła się jakaś rdza, więc niekoniecznie trzeba czekać na zimę. Ba, śmiem zaryzykować, że wilgoć bywa dużo gorsza od wysuszającego powietrze mrozu.

Chciałam jeszcze spytać odnośnie wielobiegowej piasty - jak jest z jej trwałością? Faktycznie nic jej nie jest straszne i regularnie serwisowana działa bez względu na warunki pracy? Przy okazji, po czym poznaje się, że coś z nią jest nie tak? Chciałabym wiedzieć, na co zwrócić uwagę, gdyby trafił się używany rower akurat z takim wynalazkiem :)

Odnośnik do komentarza

No niestety, mój waży 20kg (po przeróbkach, gotowy do jazdy z sakwami), a typowe holendry to 18-22kg. Są lekkie po 15-17kg (zakładając kompletne wyposażenie z dynamem w piaście, amortyzatorem centralnym z przodu, sztycą amortyzowaną), ale ceny rzędu 1300 euro mnie "ciut" przerażają. Nikłe pocieszenie, że są składane na całkowicie oddzielnej linii produkcyjnej i w dodatku ręcznie. Ale kiedyś sobie taki kupię, choć to "kiedyś" jest mocno nieokreślone. :-)

 

W każdym bądź razie problem z wagą rozumiem. Długo szukałem odpowiedniego modelu dla mojej dziewczyny. Przy jej wadze 45kg dźwiganie 20kg roweru na drugie piętro nie wchodziło w rachubę. Udało mi się trafić na nieprodukowaną obecnie Gazelle, która jednocześnie była w pełni wyposażona (poza amortyzacją). Musiałem czekać 1,5 miesiąca aż ją wyprodukują. :-) Widziałem jakoś niedawno Batavusa na hamulcach rolkowych i nexus 7, ale bez dynama i amortyzacji, ale nadal to jest 17,6kg.

 

Co do trwałości piast wielobiegowych. Trudno powiedzieć, bo żadnej jeszcze nie popsułem poza zerwanymi linkami. Nexus 3 popularny w rowerach publicznych ma opinię idiotoodpornego. Generalnie, szanujący się użytkownik powinien z każdego nexusa raz na 5000 kilometrów wyjąć wkład i go namoczyć w specjalnym oleju. Wtedy trwałość producent określa na 25 tysięcy. Ja się nie szanuję i jadę na zarżnięcie napędu. Dotychczas 18 tysięcy (nexus 7) i bez niespodzianek. Prędzej mi się łańcuch tak wydłuży, że skończy się napinacz. Mam tendencję do jazdy siłowej i nie dbam o rower (ale bez przesady: jak coś czuje, że jest nie tak, to naprawiam, napęd ma chodzić bezproblemowo).

 

No i właśnie: napęd jednorzędowy. Szeroki łańcuch, wysokie koronki zębatek, brak przekosów. Nawet bez pełnej osłony posłuży długo i luźny tak łatwo nie spadnie. Po prostu jeździ się aż będzie przesadnie za luźny i zmieniasz go z zębatkami. Wymiana tylnej jest prosta i tania (20 złotych?).

Generalnie: jeśli biegi wchodzą bez zbędnej zwłoki, zgrzytów (zakładając, że nie zmieniamy ich pod dużym obciążeniem) i ogólnie napęd nie wydaje dziwnych dźwięków (poza "cykaniem"), to jest duża szansa, że jest w pełni sprawny. Tylko taka uwaga: nexus 3, 7, 8 (w tym ostatnim serie inne niż "premium") mają tendencje do "cykania" podczas jazdy, na każdym biegu inaczej. To normalne.

 

W nexus 8 premium jest cisza poza biegami 5-8, gdzie przestając pedałować i lekko cofając pedały usłyszysz charakterystyczny dźwięk, to reduktor. Jego też przez moment słychać i czuć w manetce podczas zmiany biegów pomiędzy 4 a 5 biegiem.

 

Wszelkie zgrzyty, problemy z zmianą biegów dyskwalifikują piastę.

 

Co do innych wrażeń, to w nexus 7 bieg:i 1, 3, 5, a w nexus 8 biegi: 2,4, 8 pracują jakby ciut ciężej (ale to tylko takie wrażenie) i jakby można wyczuć minimalne drgania w stopach jak piasta pracuje pod dużym obciążeniem.

Obecnie katuję nexus 8 i jak dobiję do 25 tysięcy chcę go rozebrać. Ale to jeszcze 3 lata. Poprzedni rower z nexus 7 po niecałych 9 tysiącach kilometrów sprzedałem kolejnej osobie. Nadal jeździ, bo mijam ją dosyć często.

Odnośnik do komentarza

Wow, bardzo Ci dziękuję za tak wyczerpujący miniwykład :) A masz może jakieś rozeznanie w "nie-nexusach"? Mam na myśli rowery np. na piastach Sram (bodajże 1.3) oraz Shimano Alfine, bo na takie zdarzyło mi się dotychczas trafić.

 

Niestety, z tymi wagami tak już jest - nawet jak widzę rowery bez przerzutek w piaście i bez dynama, a nawet bez amortyzacji (czyli w teorii lżejsze), to i tak ważą zawsze więcej niż najtańsze klocowate MTB. Natomiast drugą rzeczą, która w rowerach miejskich mnie zniechęca, to wyprostowana pozycja, która nie do końca mi odpowiada, zarówno ze względu na wiatr, jak i kręgosłup (jakoś się lubi umiarkowanie położyć - pewnie naleciałości z lat spędzonych na MTB :D). Tak naprawdę jedyna chyba rzecz, która mnie w nich kusi to (obok bezawaryjności) niski przekrok przydatny na światłach i takich tam. Tak poza tymi naszymi dywagacjami jednak, myślę, że z rowerem miejskim jest mimo wszystko jak z kapeluszem - niby każda dama nosi kapelusz, ale nie każda kobieta automatycznie zostaje damą po jego ubraniu. Czasem jest wręcz odwrotnie - całkiem ładna kobieta ubierając kapelusz, robi z siebie klauna. I w głębi serca mam właśnie takie poczucie o sobie w połączeniu z czymś Gazelopodobnym ;)

Odnośnik do komentarza

@Maciek

 

Jak to jest z oporami gdy jeździ się na Nexusie? Miałem okazję wypróbować rower miejski w Olsztynie - ma Nexus 7. Jeździło mi się ciężko. Nawet na najlżejszym biegu nie czułem luzu. Nie wiem na ile to kwestia wagi roweru (olsztyński mieszczuch pewnie waży koło 20 kg). Jednakże na moim Giant'cie, który nie jest cudem techniki jeździ się wyraźnie lżej.

Odnośnik do komentarza

Na opory w piaście nie ma innego lekarstwa jak pojeździć dłużej na czymś co tę piastę posiada - nie dlatego, że opory nagle znikają czy zmniejszają się z czasem ale "wrażenie ciężkości" przemija bo sie do tego człowiek przyzwyczaja.

Istotą eliminacji wrażeń jest odpowiednio dobrana zębatka na planetarce (która ustala wynikowo czy mamy koronkę np. 11-30 czy 16-42) - dobiera się to w odpowiednim kalkulatorze i zaraz po zakupie wymienia w serwisie za 20 zł wraz z kosztem zębatki.

Kto o tym wie nigdy nie będzie narzekał na "opory" bo to dość złudne wrażenia dla kogoś kto jest świeżo wypoczęty i jedzie po mieście.

Prawdą jest, że planetarki maja wyczuwalne opory większe od typowych klasycznych "przerzutkowych" ale przykładowo dla mnie różnica w wygodzie jazdy na 20 czy 100 czy nawet 200km jest żadna  - czyli niezależnie czy po płaskim czy po górach nie ma to większego znaczenia.

Problemy są w psychice i w organiźmie - jak się zaczyna wiosna jazde to moc jest mikra, ale wystarczy miesiąc jazdy i z 1000km w nogach - organizm staje się elastyczny i te nikłe różnice w oporach nie maja znaczenia.

Dopowiem precyzyjniej - do prędkości ok. 30/h na klasycznym rowerze i 40/h na innym - potem każdy tracony Wat także na tych drobnych różnicach robi swoje - chociaż dla mnie planetarka przy mniejszych czołowych oporach jest idealna na każda prędkość.

Jak zwykle teoria teorią ale moja druga połowa nigdy więcej nie chciała wracać do koronki tylnej - kręcenie lewo/prawo dźwignią Nexusa 7 powoduje natychmiastowa zmianę biegu (już po 1/4 obrotu korby) a odpowiednio dobrane biegi (zębatka na wstępie) powoduje że kolejne 15% w górę czy w dół sa idealnie dobrane pod kadencje na poziomie 75 - typowe dla mieszczucha - i takie "pyk pyk i juz zmienione" Jej odpowiada bardziej niż jakieś opory które ... przestała? nie czuła? nie wiedziała, że są? ...

Powtórzę - opory planetarek są demonizowane i nie jest to 10x więcej - moje przednie koło po napędzeniu luzem wykonuje około 80 obrotów a tylne Nexus 8 premium na świeżym smarze 30-35 - ta niby 2-3 krotna różnica w praktyce nie jest wyczuwalna nawet na 200 km trasie ...

Odnośnik do komentarza

@Elle. Niestety, ale innych piast poza Rohloffem nie miałem, a i ten bardzo krótko, bo ta piasta to prosty sposób na trzykrotnie zwiększenie wartości mojego roweru. :D

 

Co do pozycji na rowerze: miejskie rowery są bardzo specyficzne i mocno wyspecjalizowane -- to najmniej uniwersalna grupa rowerów. Ja pierwszego holendra zaryzykowałem z ciekawości i w poszukiwaniu czegoś, co pomoże odpocząć mojemu kręgosłupowi. Po kilku latach to jednak co innego przy nich mnie trzyma: idiotoodporność jak w samochodzie, dobra widoczność podczas jazdy w miejskich korkach (w innym o ramie zbliżonej do hybrydy ciągle myślałem o zakupie jakiegoś lusterka) i coś, za co polubiłem jazdę w zimę i na którą doczekać się nie mogę: genialne prowadzenie w zimę. Niski środek ciężkości, przeniesienie ciężaru na tylne koło i bezpieczna pozycja swoje robią. W ciągu 6 lat wywróciłem się 3 razy, z czego tylko raz jadąc (gołoledź ale bez żadnych strat poza wstydem).

Niemniej rozumiem pewną niechęć. Podobnie ja się źle czułem na rowerze szosowym: dla mnie najpiękniejsze rowery (mogłyby istnieć tylko te i mieszczuchy), ale nie dla mnie, a jak jeszcze ubrać się w obcisłe... byłby dramat. ;-)

Co do rowerów do miasta, ale nie klasycznych mieszczuchów, to przypomniała mi się oferta producentów duńskich i holenderskich (z myślą o rynku duńskim): z jednej strony bardziej pochylona sylwetka, brak amortyzacji, dynama, czy pełnej osłony łańcucha. Z drugiej zaś: piasty wielobiegowe, hamulce rolkowe/torpedo/v-brake, porządne błotniki, komfortowe siodełko (często Brooks) i waga około 13-15kg (rama stalowa). U nas na północy coraz częściej je widzę na drogach, ale nadal nowe są mało popularne. Za to warto zwrócić uwagę na rynek używanych. Nie śledzę tego segmentu zbytnio, ale rozpiętość modeli ram jest od miejskich, po hybrydowe i urban (z resztą te ostatnie coraz bardziej popularne wśród producentów).

 

 

@MARIUSZZZ: piasty wielobiegowe mają większe opory niż te zewnętrzne: wystarczy podnieść koło i nim zakręcić. Niemniej -- o ile jeździsz rekreacyjnie, a nie z stoperem w ręku -- nie powinieneś odczuć różnicy w jeździe. Z opisu wynika, że rower niekoniecznie był zadbany. Niestety, rowery publiczne tak często mają.

 

Co do różnicy w jeździe, to najbardziej odczuwa się mniejszy zakres przełożeń (no chyba że mówimy o Rohloffie lub Alfine 11) no i waga. Opory są do pominięcia, szczególnie że nie zależą od wieku piasty (w przeciwieństwie do zewnętrznych przerzutek, które wymagają czyszczenia).

@Mociumpel: dlatego ja nie wrócę raczej do przerzutek zewnętrznych w przypadku codziennego użytkowania.

Odnośnik do komentarza

@Macieju, bardzo mnie zainteresowałeś tymi "Duńczykami". Z grubsza rzecz biorąc, jest to dokładnie to, czego szukam, szczególnie, że typowo "leżąca" pozycja niezbyt mnie interesuje ;) Kojarzysz może jakieś marki, które warto przyuważyć? Najwyżej się okaże, że cena nie ta, rozmiar nie ten albo w złym regionie mieszkam :p

Odnośnik do komentarza

Szczerze mówiąc słabo znam duńskie marki, żebym mógł jakąś w ciemno polecić. Najczęściej przewija się Linus (ale mnie jakoś nigdy nie zachwycił i nie widzę u niego rowerów typu "urban") i jest dużo małych manufaktur, gdzie w zasadzie rower składany jest na zamówienie (kiedyś w Kopenhadze naliczyłem sześć lokalnych marek). Zwykle jest tak, że szukam czegoś przez Google i trafiam na jakąś stronę duńskiego producenta.

 

Obawiam się cen nowych rowerów -- jakby nie patrzeć to Skandynawia. Nawet holenderscy producenci podbijają ceny modeli tylko dlatego, że mają trafić do Danii. Ale jest szansa, że się trafi na sprowadzaną od nich "używkę" na OLX itp. Używany do miasta nawet lepszy, bo mniej by bolała potencjalna kradzież.
 

Odnośnik do komentarza

Oczywiście jedynie używane biorę pod uwagę, dlatego ta uwaga o rozmiarach i/lub lokalizacji. Jak się zresztą okazało po wieczornej kopaninie na OLX, mogę zostać wróżbitą w Polsacie ;) Tak więc ramy głównie duże, a lokalizacje niemal same na Pomorzu, ewentualnie w jakimś Toruniu :p No i znaleźć ramę cr-mo to już w ogóle walka z wiatrakami.

W zasadzie mój obecny główny dylemat polega na tym, z czego lepiej zrezygnować - stalowej ramy/widelca czy przerzutek w piaście? Bo jednego i drugiego nidyrydy.

Odnośnik do komentarza

Mam jeszcze takie pytanie a propos jednorzędowych korb. Rozumiem, że przy wyższej klasy napędach 1x10 czy 1x11 kosztują one tyle, ile kosztują. Jak jednak szukać korby tego typu, co znajduje się choćby w tanich (ok. 1000zł) skladakach czy w takich rowerach z Deca, które mają z tyłu wolnobieg 7rz. Raczej korb narrow wide tam nie uświadczy - no to co właściwie trzeba kupić, jakby się chciało takie cosik złożyć samemu? Albo wymienić kiedyś korbę.

Bo na razie widzę tylko takie za 300-400 lub stricte do singli.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...
1 godzinę temu, rowerowy365 napisał:

Ale macie tu dylematy ?. Sąsiad kupił rower w Carefour za uwaga! 250zł. Z pełną amortyzacją. To jest dopiero hicior. ? Niska rama (Elle coś dla Ciebie), zwrotny bo cholernie krótki, koła 26" - do miasta idealny. ?

 

Kiedy on mi się nie podoba ? No i na pewno nie waży do 15kg.

A kolega nie wmawia Ci, jak lata temu moja koleżanka, że jest naprawdę porządny, bo kosztował aż 250zł? ? (Z tym, że jej akurat kosztował ponad 400 w Realu, więc możliwe, że był naprawdę porządny ? W końcu wszyscy wiemy, że niemiecka marka to jest coś!, a nie jakiś tam Francuz...)

 

@pepe, ja jednak pół filmu czekałam, kiedy rama pójdzie na pół ?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...