Skocz do zawartości

Zakaz jazdy rowerem


Rekomendowane odpowiedzi

Można i tak  :D

http://wwww.epoznan.pl/news-news-88607-Rowerem_pod_prad_i_po_torowisku_tramwajowym

Jako "usprawiedliwienie" powiem tylko, że jesli rowerzysta pojedzie prawidłowo DDR po prawej stronie i na najbliższym skrzyżowaniu będzie chciał skręcić w lewo, to musi stać dwa cykle świateł (na wprost i potem "w lewo"), potem poczekać aż przejedzie kolejna fala i dopiero wjeżdża na jezdnię. 

Mimo wszystko to co zrobił to lekki przypał.

Odnośnik do komentarza

W jeździe torowiskiem tramwajowym pod prąd - widzę analogię do poruszania się pieszo lewą stroną drogi poza obszarem zabudowanym. Nie wiem dlaczego tyle emocji wokół tego zdarzenia?

Może jestem stary i głupi, ale wydawało mi się, że ideą powstania ścieżek rowerowych była poprawa bezpieczeństwa i zwiększenie płynności ruchu. Albo nie mam racji, albo ich projektantom  - nie do końca się to udało ;)

Przykład: w miejscowości Warka (mazowieckie) - ścieżka rowerowa zaczyna się kilkanaście metrów za rondem i znajduje się po lewej stronie (jadąc z W-wy do Radomia). Oczywiście - znak B-9. Zjeżdżam z ronda, hamuję, zjeżdżam do osi jezdni, czekam na możliwość skrętu w lewo (żeby wjechać na ścieżkę). Jeśli za mną nadjedzie większe auto - nie może ominąć z prawej strony, bo jest wąsko. Stoi. I wszyscy, którzy nadjechali za nim. Rondo się korkuje. W pewnym momencie jadący z przeciwka nie mają już możliwości na nie wjechać. Wedy w końcu ktoś mnie puszcza. Wjeżdżam na ścieżkę rowerową, przejeżdżam nią ok. 300 m (bo tyle ma). Przejazdem dla rowerów wracam na jezdnię. Najpierw czekam, aż puści mnie ktoś jadący z naprzeciwka, potem - jadący w moim kierunku. Wtedy wraz ze mną czeka ten, który mnie puścił najpierw, bo na środku jezdni jest wysepka, ale węższa niż długość roweru. W końcu szczęśliwie włączam się do ruchu, przejeżdżam jeszcze 100 m i mam skrzyżowanie ze światłami. Zazwyczaj na nim doganiam/omijam tych, którzy stali za mną - nie mogąc zjechać z ronda.  Gdybym  jechał normalnie - jezdnią - wszyscy przejechali byśmy o 1 lub 2 cykle świateł wcześniej.  
 

Odnośnik do komentarza

Znam to. Też się spotykam z takimi durnymi rozwiązaniami.  :( Niestety takie rozwiązania projektują teoretycy, którzy rower znają jedynie z obrazka albo jeździli komunijnym. A przez źle pojętą ideę bezpieczeństwa utrudniają życie wszystkim uczestnikom ruchu dodatkowo wprowadzając "nutkę niepewności" przy przejeżdżaniu rowerem przez kolejne pasy jezdni... które najczęściej są zablokowane przez samochody czekające na wjazd na rondo.

Odnośnik do komentarza

Znam to. Też się spotykam z takimi durnymi rozwiązaniami.  :( Niestety takie rozwiązania projektują teoretycy, którzy rower znają jedynie z obrazka albo jeździli komunijnym. 

Dokładnie. 

To może jeszcze jeden kwiatek ;) :

W miejscowości Głowaczów (mazowieckie) w ciągu DK48 z rynku do końca obszaru zabudowanego jes ok. 1 km. Najpierw dość ostro z górki, stopniowo coraz łagodniej, wreszcie - przed samą tabliczką - płasko. Dopóki nie było ścieżki i znaku B-9 - na pierwszych 100 m rozpędzałem się do ok. 60 km/h, potem prędkość stopniowo spadała, ale przed tabliczką miałem jeszcze ok. 45. Jeśli ktoś nie mógł wyprzedzić i musiał jechać za mną (jest wąsko i przejście dla pieszych z wysepką), to przejeżdżał ten odcinek w minutę i kilkanaście sekund i na końcu miał ponad 40 km/h na budziku. Tyle, że uniemożliwiałem mu przekroczenie dozwolonej prędkości na obszarze zabudowanym :) .

Teraz ok. 400 m od rynku zaczyna się ścieżka, więc z górki zjeżdżam wolno, a przed samym zjazdem jeszcze mocno zwalniam, bo muszę wykonać kilka ostrych skrętów, a tam często jest trochę piachu. Jeśli ktoś jedzie za mną - w tym samym czasie przejeżdża 400 m i startuje od prędkości 10 km/h.

Ciekawe, że nikomu nie przeszkadza, jak rowerzysta na tym odcinku wjeżdża pod górkę jezdnią? Ścieżka jest wówczas po lewej stronie, nie ma na nią wjazdu i nie ma znaku B-9.

Odnośnik do komentarza

No to jeszcze jeden kwiatek z ostatniej wycieczki:

Gdybym tylko miał takie uprawnienia - zgłosił bym do Nobla kandydaturę budowniczego infrastruktury rowerowej w Siedlcach (mazowieckie).

Ulica zjeżdża ostro w dół pod wiadukt, znak B-9, ścieżka idzie górą. Po ok. 200 m kończy się serpentyną. Coś jak podjazd dla wózków inwalidzkich, tylko węższa i dłuższa. Nie policzyłem ile ma zwojów, ale wygląda imponująco ;) . Skarpa ma ok. 15 m wysokości.

Nie twierdzę, że nie da się nią zjechać... z prędkością pieszego, trzymając lewą ręką klamkę, a prawą - barierkę po wewnętrznej. Ale zjazd zajął mi kilka minut. Może trzeba poćwiczyć? :)

I znów: nikomu nie przeszkadza, jak rowerzysta wjeżdża jezdnią pod górkę. Nie ma znaku B-9 i serpentyna od dołu nie jest oznakowana jako droga dla rowerów, co akurat wydaje mi się rozsądne :D.

Niemniej - miejscowi również pod górkę wprowadzają rowery tą serpentyną. Taka właśnie pani zrobiła mi grzeczność: postawiła rower przy samej barierce na zakręcie i jakoś się przecisnąłem. Ale mam kierownicę szerokości 38 cm i rozstaw osi 99 cm. Ciekawe, jak by to wyglądało w przypadku MTB 29"? :D 

Odnośnik do komentarza

Ja mam dla odmiany ścieżkę luksusową, lokalizacja Białobrzegi Radomskie, droga w kierunku miejscowości Wyśmierzyce.

Co ciekawe nie ma chodnika, za to jest ścieżka rowerowa odgrodzona od jezdni słupkami. Z drugiej strony też są piękne barierki żeby rowerzysta nie wpadł w krzaki. Ta konstrukcja ciągnie się ze dwieście metrów.

Jak widać pani na rowerze i tak wolała jechać jezdnią  (chociaż tam jest wąsko i nie ma pobocza). 

(Zdjęcia własne)

 

0f39d9c2840b9fb9.jpg

 

1edb28d5dda8d872.jpg

Odnośnik do komentarza

No ścieżka zacna, chyba nawet szosą bym po niej pomykał :)

 

Jakkolwiek czasami zdecydowanie bezpieczniej czuje się na drodze, pośród kierowców, którzy mimo wszystko zdali egzamin na prawo jazdy i znają jakieś podstawy ruchu drogowego, niż na ścieżkach gdzie chwilami jest wolna amerykanka, małolaty jadące bez trzymanki, piszące w czasie jazdy na telefonach, gapiący się w bok, ze słuchawkami na uszach, rolkarze bujający się całą szerokością, czy też paniusie które chyba nie opanowały sztuki zmiany biegów i bujają się na najcięższym przełożeniu jakby miały się zaraz na mnie przewrócić. I ta cała zbieranina mija mnie jadąc z naprzeciwka, że czasami człowiek naprawdę ma ochotę wskoczyć na jezdnię nawet pośród TIRy.

Odnośnik do komentarza

@rowerowy, niby wymysł diabła, a pierwsza moja myśl, gdy to zobaczyłam, to: boskie! :D

 

Ja dziś jechałam wzdłuż stumetrowej rowerowej ścieżki, która chyba przez mieszkańców wsi jest równie lubiana, co przeze mnie ;) Najwyraźniej ktoś przekręcił złośliwie znak i teraz na początku ścieżki widnieje przekreślone C-13. Czyli można się powołać ma debilizm w najczystszej postaci, że DDR się kończy w momencie, gdy zwykła ulica przechodzi w ulicę z wykostkowanym pasem obok :D

Odnośnik do komentarza

Jakkolwiek czasami zdecydowanie bezpieczniej czuje się na drodze, pośród kierowców, którzy mimo wszystko zdali egzamin na prawo jazdy i znają jakieś podstawy ruchu drogowego, niż na ścieżkach gdzie chwilami jest wolna amerykanka, małolaty jadące bez trzymanki, piszące w czasie jazdy na telefonach, gapiący się w bok, ze słuchawkami na uszach, rolkarze bujający się całą szerokością, czy też paniusie które chyba nie opanowały sztuki zmiany biegów i bujają się na najcięższym przełożeniu jakby miały się zaraz na mnie przewrócić. I ta cała zbieranina mija mnie jadąc z naprzeciwka, że czasami człowiek naprawdę ma ochotę wskoczyć na jezdnię nawet pośród TIRy.

 

Ja mam akurat tą wątpliwą przyjemność że codziennie przejeżdżam ścieżkami rowerowymi przez centrum Warszawy (Świętokrzyska). Jak się nie trafi co najmniej kilka z w/w przypadków, to jest święto. Oprócz tego widziałem już takie ewenementy:

- rowerzysta z psem na smyczy 

- rowerzysta jadący z drugim pustym rowerem obok

- rowerzystka (waga ciężka) prezentująca tzw. uśmiech hydraulika (lub dekolt hydraulika : http://www.garnek.pl/asiao/25189561/tzw-dekolt-hydraulika )

- osobnicy na różnej maści elektrycznych hulajnogach, deskorolkach i innych, mniej więcej raz na tydzień pojawia się nowy model, np. ostatnio taki widziałem: https://opiniertvagd.pl/surfboard-kawasaki-kx-sb-6-5-dla-kogo-deskorolka-z-jednym-kolem/, w sumie nic do nich nie mam, przynajmniej jadą normalnie prawą stroną 

- kilkuletnie dzieci na rowerkach, mamusia idzie sobie chodnikiem obok , dzieci są niebezpieczne, bo najmniej przewidywalne

 

Ale chyba najgorsi są jednak rowerzyści szybcy w wściekli. Niestety w centrum Warszawy jest ich sporo, często jeżdżą grupkami. Podstawowa zasada to nieużywanie hamulców, nigdy. Kolejna osoba powiela działania pierwszej. Np. jak pierwszy z grupy nie ustąpi pierwszeństwa pieszemu na przejściu przez ścieżkę, reszta zrobi to samo. Często taki pieszy zostaje osaczony, ktoś przejedzie przed nim, kolejny za nim, itp. Najgorsze jest właśnie to, że zasuwają w okolicach 30 na godzinę w miejscach gdzie zdrowy rozsądek podpowiada, żeby być przygotowanym na nagłe zatrzymanie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...