Skocz do zawartości

Rower Haibike, używany, trzymany na balkonie


Rekomendowane odpowiedzi

A może ktoś z forum ma blisko to podjedzie i obejrzy

Jestem z Lodzi, nie wiem, czy ktoś jest blisko. Zainteresowanie tematem, co w sumie rozumiem ;)), jest nikłe. Dowiedziałam się teraz, że rower jest kupiony ponad 5 lat temu. Byłam dzisiaj z nim w serwisie, podobno osprzęt jest dobry, ale bardzo stary, np. tych konkretnych manetek Deore nie ma już na rynku. Czy rower traci wartość wraz z wiekiem, czy w przypadku rowerów nie jest to tak proste?

Odnośnik do komentarza

Rower zasadniczo nie traci aż tak bardzo na wartości z wiekiem, przynajmniej nie tak szybko jak samochód.

Przy odpowiednim przechowywaniu i 15 lat mu nie zaszkodzi. Jeżeli stał na balkonie, to już jest trochę gorzej, z tym, że jak rozumiem serwis nie wykrył poważnych problemów. Jeśli tak, to moim zdaniem po wyczyszczeniu, przesmarowaniu i regulacji można śmiało użytkować.

To że akurat takiego modelu manetek Deore nie ma na rynku, nie jest żadnym problemem, jeżeli są sprawne można używać dalej. Gdy się ewentualnie zepsują (raczej po wielu latach nie wcześniej), nie powinno być problemu z dokupieniem nowych podobnych, nie muszą być identyczne. Prawdopodobnie jest to system 3x7 (3 przełożenia przednie, 7 z tyłu), wciąż dostępny.

Jeżeli rower był wyprodukowany 5, czy nawet 15 lat temu (po komponentach wygląda że może to być 15), dokupienie innych części na ewentualną wymianę też nie powinno być żadnym problemem (podobnie jak z manetkami, nie muszą być identyczne, jest mnóstwo alternatywnych).

Odnośnik do komentarza

Czy opłaca się w takim razie zapłacić 40% ceny za rower prawie sześcioletni, trzymany na balkonie, zardzewiały? Tak wstępnie wyceniono mi go w serwisie, ale mam wątpliwości. To 600 zł. Zapłaciłam już za czyszczenie go, wymianę łańcucha i szpilki, ale większość rdzy z wolnobiegu nie zeszła, jest za głęboko wżarta. Trochę rdzy jest też na trasie, jest aluminiowa. Kupuję go dla syna. Syn za te 2-3 lata z niego wyrośnie i zastanawiam się, czy nie przepłacam.

 

Pisanie postów bez pierwszej porannej kawy powinno być surowo zabronione ;). Poprawiłam, bo 600 zł to 40% wyjściowej ceny, czyli 1500, które koleżanka zapłaciła prawie 6 lat temu (wiosna 2013).

Odnośnik do komentarza

No może faktycznie 600 zł może być trochę dużo. Nie mam pewności, ale ten rower był raczej wyprodukowany wcześniej niż 6 lat temu, czyli nie był kupowany jako nowy.

(Firma Haibike od wielu już lat, więcej niż 10  w tym modelu montuje hamulce tarczowe, a w tym przypadku są v-brake).  (http://bikemag.hu/kerekparteszt/mountain-bike/haibike-jack-fekete-capa)

Odnośnie zardzewiałego wolnobiegu (chyba że to jest kaseta ? ) to nowy kosztuje około 30 zł, ale jeżeli ten jest tylko zardzewiały, ale nie zużyty, to nie ma co wymieniać.

 

Jeżeli uważasz że 600 zł to za dużo, a jeszcze nie zapłaciłaś, to zaproponuj 400. Biorąc pod uwagę nakłady na serwis, plus duże prawdopodobieństwo że rower jest jednak dość stary (prawdopodobnie około 15 lat) będzie to uczciwa cena.

Odnośnik do komentarza

No może faktycznie 600 zł może być trochę dużo. Nie mam pewności, ale ten rower był raczej wyprodukowany wcześniej niż 6 lat temu, czyli nie był kupowany jako nowy.

(Firma Haibike od wielu już lat, więcej niż 10  w tym modelu montuje hamulce tarczowe, a w tym przypadku są v-brake).  (http://bikemag.hu/kerekparteszt/mountain-bike/haibike-jack-fekete-capa)

Odnośnie zardzewiałego wolnobiegu (chyba że to jest kaseta ? ) to nowy kosztuje około 30 zł, ale jeżeli ten jest tylko zardzewiały, ale nie zużyty, to nie ma co wymieniać.

 

Jeżeli uważasz że 600 zł to za dużo, a jeszcze nie zapłaciłaś, to zaproponuj 400. Biorąc pod uwagę nakłady na serwis, plus duże prawdopodobieństwo że rower jest jednak dość stary (prawdopodobnie około 15 lat) będzie to uczciwa cena.

Rower był podobno złożony dla niej te prawie 6 lat temu. Pewnie może tak być, że sklep wypchnął nowe fabrycznie ale zalegające części, stąd one są tak stare?

Odnośnik do komentarza

Obawiam się że nie dojdziesz jak było. Jednak ten rower nie wygląda na składany z części na zamówienie. Np. jest sporo komponentów firmy XLC (siodełko, sztyca, chwyty). Podobne montował Hibike. Jest mało prawdopodobne, żeby ktoś dał do złożenia rower i końcowy efekt wyszedł mu bardzo podobny do tego co sprzedaje fabryka. Jest to poza tym nieopłacalne.

Chyba  że to "składanie" polegało na tym, że ktoś miał używany rower sprowadzony z Niemiec w którym coś było uszkodzone i to naprawił, np, dał nowe opony. Nie wiem, w sumie są to takie gdybania.

Reasumując jak dasz te 400 czy nawet 500 zł, a mechanik sprawdził już że jest ok, przeczyścił, wyregulował, to moim zdaniem warto kupić.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za odpowiedź :). To znajoma. Myślałam, że jeśli kupować używany rower, to właśnie od znajomych, bo informacje będą pewne :(. Ten wątek może być chyba ostrzeżeniem, że na interesach ze znajomymi też można się przejechać.

 

Byłam z nim w 2 serwisach. W obu zgodzono się, że jeszcze te minimum 100-120 zł trzeba włożyć w dodatkowe czyszczenie i regulację (manetki, hamulce), to wszystko już po wymianie łańcucha, szpilki, czyszczeniu wolnobiegu, itd. Mam zdjęcia z serwisu, rower był w naprawdę opłakanym stanie i pierwszy serwis sporo z tego doczyścił. Niestety nie mam jak tutaj wrzucić zdjęć. Podobno też wyregulował, co trzeba, ale jednak nie, bo przerzutki nie zawsze wchodzą jak trzeba, przedni hamulec delikatnie trze o oponę. Oczywiście o ile coś w nim jeszcze nie wyjdzie w trakcie, to ta cena minimalna powinna być OK. Ja już włożyłam w niego 170 zł.

Odnośnik do komentarza

Znajoma niekoniecznie musi być winna. Być może serwis/handlarz czy kto to był, tak jej powiedział, a ona powtórzyła.

Regulacja hamulca v-brake to jest chwila, mimo to, też mi się zdarzyło, że serwis sobie nie poradził, przerzutki też raczej łatwo jest ustawić (chyba że konieczna jest wymiana linki i pancerza). Obydwie te operacje dobry serwis powinien zrobić za jakąś symboliczną kwotę max 10-20 zł. Może trzeba reklamować usługę w serwisie i niech poprawią za darmo ?

W każdym razie i tak moim zdaniem warto. Za podobną kwotę nie kupiła byś nowego, chyba  że jakiś najtańszy z marketu, który pomimo, że nowy byłby znacznie gorszy.

Odnośnik do komentarza

Wychodzi z tego jakiś mój pamiętnik ;), ale ponieważ myślałam, że kupuję stosunkowo nowy, choć zaniedbany rower i to za dobrą cenę, zajęłam się wszystkim od przesyłki po serwisowanie. Zapłaciłam za to, żeby ktoś od niej ten rower odebrał, przeczyścił i wysłał do mnie. W sumie zapłaciłam 240 zł (w tym te 170 za serwisowanie), ale to wszystko działo się w Kraku, a ja jestem w Łodzi. Złożyłam rower i poszłam z nim do serwisu, a potem jeszcze do kolejnego. W pierwszym powiedziano mi, że trzeba w niego włożyć te 150-200 zł za takie super czyszczenie i wyregulowanie wszystkiego, w drugim, że powinniśmy się zmieścić w tych 100 zł z regulacją. Nie wiem, gdzie takie rzeczy robią za symboliczną cenę... Mogę zadzwonić do Krakowa i powiedzieć, że 2 serwisy w Łodzi uważają, że rower trzeba dalej czyścić i regulować, ale nie wiem, czy coś w ten sposób załatwię. Mam wrażenie, że trochę jednak zostałam oszukana, bo z kontekstu wynikało, że rower to stosunkowo niedawny zakup, choćby dlatego, że ponad rok temu chciała go sprzedać za 1000 zł. Nie przypuszczałam, że mogła tyle chcieć za rower ponad czteroletni, po tym jak sama zapłaciła za nowy 1500. Teraz widzę, że ta cena była mocno przestrzelona?

Nie wiem, czy w ogóle pakowałabym się w zakup roweru prawie sześcioletniego, zaniedbanego, zerdzewiałego, itd., patrząc na to, ile w to włożyłam czaus, itd. Ech :/.

Odnośnik do komentarza

Efekt końcowy może być jednak całkiem dobry. Plusem jest to, że rower jest jednak markowy i komponenty są markowe.

Problemem by było, gdybyś kupiła coś takiego jak sprzedają w marketach, wtedy nic się nie da zrobić.

A tak, to jest spora szansa, że po ostatecznym wyregulowaniu (chyba już raczej w Łodzi ) będzie ok.

Przykładowy cennik : http://dralbin.pl/pl.serwis_rowerowy.html : regulacja hamulca 10 zł , regulacja przerzutki  15 zł .

Odnośnik do komentarza

Takie rady to można dawać na przyszłość, bo teraz nie mają większego sensu - kasa wydana, rower jest. Dlatego zresztą wielokrotnie na tym forum odradzałam zakup rowerów używanych, które dla większości tutejszych użytkowników to "grosze, aby zrobić na tip top". Tyle, że dla laika to po pierwsze nie są grosze, po drugie nawet nie wie, co jest niezbędne, a co przydałoby się zrobić.

Ja to przerabiałam dwukrotnie przy zakupie samochodu - sprzedawca nie zejdzie z ceny, bo używany, ta część stówka, tamta pięćdziesiąt, zerwany kabelek i tyle. Potem okazuje się, że cała elektryka jest zrypana i u speca zostawia się w sumie ze dwa tysiące, czyli ok. 20% wyjściowej ceny. Ale póki samochody są kilkakrotnie droższe, niestety muszę się z tym pogodzić. Z rowerami jest inaczej - tak jak pisze Mociumpel, nowy, sensowny kupisz za 1800 (może i mniej), więc rat w większości przypadków można nawet nie poczuć (a już na pewno mniej niż w przypadku auta za 20-30 tysięcy i więcej), używki natomiast zostawmy tym, którzy umieją, wiedzą i chcą dłubać.

Tak, jak napisał kolega wyżej - nie zrywaj znajomości z koleżanką i nie pomstuj na nią ;) Oczywiście mogła, ale nie musiała chcieć źle. W serwisach różne rzeczy opowiadają i różnie określa się pojazdy zdatne do użytku. Spotkałam się z takimi skrajnościami, jak zardzewiałe hamulce i ciężko chodzące linki, co do których stwierdzano, że jednak chodzą i hamują, a od kilkuletniego roweru tej klasy nie ma co oczekiwać cudów. To zresztą kolejna bolączka serwisów i to nawet tych renomowanych - jak widzą rower za 6-7 tysięcy, to się przyłożą, a jak taki za 1,5k, to przecież wiadome, że skoro z fabryki wyjechał złom, to niby co oni mogą zrobić?

Jeśli idzie o samą wycenę, to dla mnie też rzecz dyskusyjna. Może się zdarzyć, że przerzutek z racji zużycia w ogóle nie da się wyregulować idealnie i dlatego jeden serwis zrobił, co się da (czyt. dramatu nie ma, czasem tylko coś przeskoczy), natomiast drugi stwierdzi, że koniecznie trzeba wymienić cały napęd, bo tak przecież nie da się jeździć. Jeden i drugi będzie miał rację. Wszystko zależy od tego, czego potrzebuje i wymaga klient. Tak czy owak zwyczjanie nie oczekuj, że kilkuletni rower za paręset złotych będzie działał cudownie i płynnie. To tak, jakby kupić używaną Skodę Citigo i być rozczarowanym, że nie ma kopyta, jak nowa Octavia. Co wcale nie znaczy, że Citigo jest samochodem szrotem nadającym się wyłącznie na śmietnik.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...