Skocz do zawartości

Rowerowe powiedzonka, od których rdzewieje mi łańcuch


Rekomendowane odpowiedzi

1. "Nie ma złej pogody..." - a ja uważam, że to sama prawda. Wielu ludzi boi się jeździć na rowerze kiedy pada, wieje, jest zimno itd. Zamiast ubrać się odpowiednio do pogody mówią - "się nie da". A ja uważam, że się da jeśli człowiek się odpowiednio ubierze.

 

Oczywiście, że się da, ale czerpie przyjemność z tego jakiś ułamek procenta ludzi. I oni próbują na siłę przetłumaczyć innym, że to takie fajne i super. Jakby ludzie nie wiedzieli, jak się jeździ w deszczu. Mówię tu zwłaszcza o jakimś dalszym jeżdżeniu, niż 5-10 km do pracy.

 

2. Nie wiem jak to rozumieć? Czy jako naśmiewanie się z XTR-a czy jako naśmiewanie się z tych co go nie mają. Ja nie mam i nie czuję potrzeby posiadania (może jak wygram w Lotto - chociaż podobno najpierw trzeba zagrać) Ale jak kogo stać to niech sobie kupi. Najważniejsze są jak zawsze "silniki". Lewy i prawy. A reszta to trochę marketingu i technologia, która nie musi ale może pomóc. I najpewniej zawodnikom dla których liczy się każdy ułamek sekundy i każdy gram wagi. A dla zwykłych śmiertelników... to jak Lamborgini do miasta. Co z tego że takie zajebiste skoro i tak stoi w korkach.

Tak rozumieć, że wystarczy, że pokażesz logo XTR, albo napiszesz, że Twój rower kosztował powyżej 3000 złotych i od razu pojawia się ktoś, kto wytknie Ci, że to nie sprzęt jest najważniejszy. Jakbyś w tym co napisałeś tak twierdził. Tak jak napisałem w tekście - nie znoszę przechwalania się i robienie z siebie co-to-nie-ja. Ale działań w drugą stronę też nie znoszę. Jak ktoś ma kasę, to niech jeździ na XTR-ze i nikomu nic do tego.

 

 

Generalnie skrytykowałem w tekście podejście "moja racja jest najmojsza, a reszta to frajerzy, piździpączki i wydający kasę na prawo i na lewo" :)

Odnośnik do komentarza

Cholercia, ja mówię "pedalarze", jak jedziemy z Moniką autem i proszę ją aby wyjrzała, czy z prawej strony, po rowerówce, nie jadą właśnie oni :) Ale mówię to tylko prywatnie i z miłością :)

 

 

Co innego prywatnie w gronie osób, które się znają i rozumieją kontekst, a co innego publicznie. Mnie też zdarzy się powiedzieć z przymrużeniem oka  "cholerni pedalarze" jak zatrzymuję się samochodem przed przejazdem. :-)

Odnośnik do komentarza

Oczywiście, że się da, ale czerpie przyjemność z tego jakiś ułamek procenta ludzi. I oni próbują na siłę przetłumaczyć innym, że to takie fajne i super. Jakby ludzie nie wiedzieli, jak się jeździ w deszczu. Mówię tu zwłaszcza o jakimś dalszym jeżdżeniu, niż 5-10 km do pracy.

 

Tak rozumieć, że wystarczy, że pokażesz logo XTR, albo napiszesz, że Twój rower kosztował powyżej 3000 złotych i od razu pojawia się ktoś, kto wytknie Ci, że to nie sprzęt jest najważniejszy. Jakbyś w tym co napisałeś tak twierdził. Tak jak napisałem w tekście - nie znoszę przechwalania się i robienie z siebie co-to-nie-ja. Ale działań w drugą stronę też nie znoszę. Jak ktoś ma kasę, to niech jeździ na XTR-ze i nikomu nic do tego.

 

 

Generalnie skrytykowałem w tekście podejście "moja racja jest najmojsza, a reszta to frajerzy, piździpączki i wydający kasę na prawo i na lewo" :)

Teraz zajarzyłem, wczoraj nie mogłem skumać w którą stronę idą prześmiewajki z XTRa  :P 

Pycha to jeden z największych grzechów współczesnego społeczeństwa. Bardzo często chcemy mieć więcej, lepiej szybciej. Kupujemy przedmioty tylko dlatego, że są "naj". A za jakiś czas kupujemy kolejne, bo są jeszcze bardziej "naj". W którymś momencie warto sobe zadać pytanie "po co?" Stąd mój wniosek, że na codzień liczą się nogi i to co potrafią podać, a sprzęt jest dodatkiem. Wiadomo, że im lepszy tym większa przyjemność z jazdy (bo z przyjemnością dla portfela to już różnie :huh: ).

Odnośnik do komentarza

Teraz zajarzyłem, wczoraj nie mogłem skumać w którą stronę idą prześmiewajki z XTRa  :P

Pycha to jeden z największych grzechów współczesnego społeczeństwa. Bardzo często chcemy mieć więcej, lepiej szybciej. Kupujemy przedmioty tylko dlatego, że są "naj". A za jakiś czas kupujemy kolejne, bo są jeszcze bardziej "naj". W którymś momencie warto sobe zadać pytanie "po co?" Stąd mój wniosek, że na codzień liczą się nogi i to co potrafią podać, a sprzęt jest dodatkiem. Wiadomo, że im lepszy tym większa przyjemność z jazdy (bo z przyjemnością dla portfela to już różnie :huh: ).

 

Moim zdaniem jeszcze większym jest zawiść.

 

Sąsiad kupił wypasiony rower? Zamiast powiedzieć: - Ej, ale fajny, mi XTR nie jest potrzebny do szczęścia, ale jak Tobie sprawia przyjemność to super!

Ale wiele osób myśli (albo pisze w internecie): - Rower na XTR-ze? A na kij ci taki? Lansować na bulwarze się będziesz! I tak ci się popsuje! Ciekawe skąd masz na to pieniążki, złodzieju. A niech ci się dętki poprzebijają (aha, masz bezdętki, cholera :\

 

Dajmy ludziom robić co IM sprawia przyjemność. Stanie Lambo w korku? Proszę bardzo. Toczenie się na szosówce za 30 koła? Czemu nie. Komputer za 10 koła tylko do pisania tekstów? A co w tym złego?

Pamiętaj, że zawsze się znajdzie ktoś, kto może wytknąć Twoje wydatki. Kupisz rower za 1500 złotych, to ktoś Ci powie, że on ma za 800 zł, a Twój to już w ogóle zbytek i luksus. A potem przyjdzie ktoś kto ma rower za 200 złotych i zacznie wpuszczać w poczucie winy tego z rowerem za 800 zł. A potem... :)

 

Poszedłem w ekstremalny przykład, ale jest takie powiedzenie, że punkt widzenia zależy od stanu w kieszeniach. To co dla jednych jest kosmosem i niewyobrażalną sprawą, dla innych to normalny temat. I póki nie kupuje się rzeczy, by się nimi przechwalać, a po prostu po to, aby się nimi nacieszyć (lub spróbować zasypać emocjonalną pustkę, co się oczywiście raczej nie uda), to dla mnie to jest spoko.

Odnośnik do komentarza

Niedawno widziałem film, w którym pokazano jak nowe auto za 1,5 miliona co chwila się psuje. Kontrolki zachowują się jak choinka, auto gaśnie itd. Większość komentarzy była właśnie w stylu o jakim piszesz: "złodziej", "skąd miał pieniądze", "dobrze mu tak" itp. Prawie nie bylo nic na temat tego, że został zrobiony w bambuko przez firmę i jeździ złomem, a wydał taką kasę. Zero współczucia. Zawiść w czystej postaci.

Odnośnik do komentarza

Wszystko to to definicja Polski i Polakow. Gdzie indziej tak nie ma.

Tu niestety jest najbardziej gowniany kraj i ludzie i nic nigdy tego nie zmieni.

O, a to jest powiedzenie, od którego mi rdzewieje łańcuch, jak ludzie ciągle plują na swoje, najczęściej w złudnym przekonaniu, że są lepsi. Takie same gadki widywałam po angielsku. Oczywiście, może generalnie jest ciut inaczej, ale "generalnie" to bardzo złudna droga do jakiejkolwiek prawdy. Mam czasem wrażenie, że Polacy zwyczajnie marzą o byciu sfrustrowanymi - wszędzie tylko doszukują się zazdrości sąsiada, a każda krytyka no to wiadomo, że hejt albo sfrustracje Polaczka, bo hejtu i frustracji jest tyle, że nikt już nawet nie wysila się, aby je odróżnić od tego, nad czym warto przez moment pomyśleć. I to jest dla mnie naprawdę smutne, a nie taki czy inny obraz społeczeństwa. Jak się chce coś z tym zrobić, to się nie podąża tą samą drogą.

 

Specjalnie dla Was zrobiłem małą aktualizację wpisu.

Czuję się bardzo dopieszczona ;) Szczególnie, że naprawdę nie musiałeś. Poza tym dla każdego co innego jest trudne - dla mnie 10km/h jest spoko (mówię o motoryce, bo psychika siada :p), ale za to nie umiem nawet pięciu sekund ujechać bez trzymanki. Albo na tylnym kole. No i trudno.

Jeszcze co do tego tempa babć - faktycznie bliżej mi do opcji Rowerowego. To znaczy wolę "wlec się" 40km/h niż 10km/h, a zdarza się, że bez względu na prędkość, po prostu nie sposób czegokolwiek wyprzedzić. Tak jak czasem ominąć mającej zerową prędkość rozwalonej studzienki ;)

 

Generalnie skrytykowałem w tekście podejście "moja racja jest najmojsza, a reszta to frajerzy, piździpączki i wydający kasę na prawo i na lewo" :)

I z tym się zgadzam w 100% :)

 

To nie jest Twoja słabość i nie daj sobie tego wmawiać. Po prostu nie chcesz, nie lubisz, nie umiesz i już. Nie dajmy się zapędzić w kozi róg czyichś wymagań. Po jednych to spłynie jak po kaczce, a inni poczują się gorsi, bo ktoś ważny tak powiedział. Nie tędy droga.

Chyba nieco inaczej to definiujemy. Ja nie postrzegam słabości jako coś dyskryminującego, tylko ocenę sytuacji, szans itd. Gdybym nie wiedziała, że jestem słaba, z moim charakterem, jutro jechałabym rowerem do Warszawy, a w niedzielę wbijała na Jackowe Grupetto ;) Świadomość własnych słabości (nie tych wciskanych mi przez kogoś, tylko rzeczowej oceny swoich umiejętności) daje ponadto szansę na zmianę na lepsze. Oczywiście, nie wszystkie te szanse zamierzam wykorzystać. Niektóre słabości wiem, że są i nie mam zamiaru nic z nimi robić. Albo kosztowałoby mnie to niewspółmiernie wiele. I tak na przykład wciąż potrzebuję faceta do wniesienia wersalki choćby na parter, a co dopiero na piętro ;) Trudno, c'est la vie. Ale przecież nie będę pisać - jestem silna, a wersalki i tak nie wnosi się co dzień, więc to niczemu nie przeczy :p Nie wiem, czy dobrze to tłumaczę.

 

A tak w ogóle wiecie co? Przypomniałam sobie, że raz w życiu miałam takie zacięcie z pogodą. W czerwcu 2016, czyli wtedy gdy zaczęłam moje poważne rowerowanie, cały miesiąc miałam rozpisany na takie małe treningi w systemie 2+3 (czyli środy i niedziele wolne). I wtedy wychodziłam z domu dosłownie według grafiku - lało żabami, a ja najpierw na bieżnię, a potem godzinę na rower. Ech, samą siebie podziwiam, jak się mi przypomni! :D

Odnośnik do komentarza

Oczywiście, że się da, ale czerpie przyjemność z tego jakiś ułamek procenta ludzi. I oni próbują na siłę przetłumaczyć innym, że to takie fajne i super. Jakby ludzie nie wiedzieli, jak się jeździ w deszczu. Mówię tu zwłaszcza o jakimś dalszym jeżdżeniu, niż 5-10 km do pracy.

Tak sobie jeszcze pomyślałem, że co innego jazda dla przyjemności w deszczu, a co innego jazda komunikacyjna. W drugim przypadku powiedzonko jak najbardziej słuszne, bo i tak do roboty muszę jechać, a przynajmniej jest mi łatwiej w sensie ubioru.

Zresztą ja trochę inny jestem bo lubię deszcz. Wolę go od słońca. Ale to takie skrzywienie. ;) 

 

Wszystko to to definicja Polski i Polakow. Gdzie indziej tak nie ma.

Tu niestety jest najbardziej gowniany kraj i ludzie i nic nigdy tego nie zmieni.

"Ludzie ludziom zgotowali ten los". Zacznijmy coś z tym robić, a będzie lepiej. :) Zacznijmy od siebie...

Odnośnik do komentarza

Z tym deszczem to tak na dwa razy u mnie. Jeśli olać kwestię wyglądu mojego i roweru, to letni lub późnowiosenny deszcz są całkiem miłe (pomijam oberwanie chmury, choć i w takim zdarzyło mi się jechać, gdy gałęzie i konary spadały przed i za naszymi rowerami). Więc taki normalny deszcz na pewno jest milszy niż żar z nieba. Ale niestety, jak potem przychodzi do suszenia tego wszystkiego oraz mycia lub przynajmniej smarowania roweru i martwienia się, skąd jeszcze coś się wypłukało, to już zaczyna być całkiem średnio ;) Tym sposobem obecnie jeżdżę wyłącznie w suchych warunkach.

No, ale tak jak piszesz - ja nie muszę, bo poza domem na mnie nikt nigdzie nie czeka. Praca to dobry motywator, co oczywiście nie umniejsza ani trochę, że się nie dajesz i wybierasz każdorazowo dwa zamiast czterech kółek.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...