Skocz do zawartości

Co może się jeszcze przydać na rower i czy warto?


Rekomendowane odpowiedzi

Kapcia na razie nie miałem. A z narzędzi ma ten zestaw  narzędzi lidla z torebką.  I temu pytam bo ta torebka więcej nie pomieści. A pompkę, czy dętki tez planuje bo się przydać mogą. I temu by ją pasowało by ją zamienić, narzędzia przełożyć i miejsca zostanie.  A liczniki przejrzę, widzę, że mam w czym wybierać. A takie bez gps to na które warto okiem rzucić?  

Odnośnik do komentarza

@DawidK, na wstępie za życzenia zdrowia dziękuję (@Rowerowy, Tobie również). Widać były szczere, bo wyzdrowiałam zw rekordowym tempie - bez żadnych tabletek jeden dzień choroby plus jeden dzień migreny (to już z jedną tabletką) i dziś zdrowa jak ryba! No, oczywiście na rower jeszcze się nie porwę, bo trzeba odbudować odporność, ale w każdym razie normalnie funkcjonuję :)

A wracając do tematu:

1. Jeśli masz darmowy kompresor 24/7, to oczywiście pompka stacjonarna jest zbytecznym wydatkiem, natomiast pompka awaryjna przyda się na pewno. Najtańsza do crossa da radę, ale trochę upocić się można i ciśnienie na pewno szałowe nie będzie. Jakkolwiek do domu dojedziesz. No i dodatkowo, jak to słusznie w innym temacie dopiero co zauważyliśmy - prawo Murphy'ego działa bezbłędnie: odkąd mam pompkę, tak naprawdę na przestrzeni ostatnich 10 lat - w MTB łapałam kapcie na zasadzie: niezauważalna dziurka, zwyczajny powrót do domu, zejście do piwnicy po 2 dniach i - ojej! powietrza nie ma! Trwało to przez pierwszy miesiąc, wada fabryczna opon, które dziurawiły od wewnątrz dętki. Odkąd wymieniłam, kapcie się skończyły. Z kolei w szosie złapałam trzy kapcie w pierwszych dwóch tygodniach, w tym dwa w domu, jeden na trasie - znów wada fabryczna, tym razem liche opaski do obręczy. Po wymianie zero kapci. Tak naprawdę jedyna prawdziwa dziura na... w sumie nie wiem, na pewno z 10-15 tysięcy kilometrów będzie, a może i znacznie więcej? Nie umiem nawet zgadnąć, bo zliczam to dopiero od dwóch lat. W każdym razie załóżmy, że na te 15 tysięcy to jeden prawdziwy kapeć trafił mi się na ścieżce rowerowej, gdzie trafiłam na jakiegoś zardzewiałego gwoździa, który przebił i oponę, i nawet wkładkę antyprzebiciową. Oczywiście akurat wtedy pompki przy sobie nie miałam :D Roweru nie oszczędzam, jeżdżę po wszystkim, po czym daję radę utrzymać równowagę.

2. Uchwyty do pompki mogą być oczywiście montowane pod koszyk bidonu, ale nie zawsze zdaje to egzamin. Mnie tak gimbaza zajumała tanią, plastikową pompkę spod sklepu. Kolega z kolei przypadkiem gdzieś musiał zahaczyć i zgubił (jak tak czytam fora, to nie jest jakimś niezdarnym wyjątkiem). Ewentualnie, jak ma ktoś zacięcie, można sobie uszyć małe etui i przytraczać do górnej rury. Całkiem niedawno chciałam nawet taki projekt zrealizować, ale wpadła mi w ręce moja fantastyczna pompka chowana w sztycy i plan szycia umarł śmiercią naturalną.

3. Jesteś chyba jedyną znaną mi osobą, której apka działa przy bieganiu, a na rowerze zawodzi. U wszystkich innych jest dokładnie na odwrót :D Mniejsza z tym. Apki mają dużo wad i to już stwierdziliśmy ponad wszelką wątpliwość. Jedyna zaleta to tak naprawdę cena - telefon zawsze jakiś się ma, licznik trzeba zakupić. Liczniki za ten tak zwany tysiąc to nie do końca zawsze jest tak, jak już pewnie zresztą zdążyłeś zauważyć po wpisach kolegów. Ja się zdecydowałam na Lezyne, bo z czujnikami kosztuje on tyle, co goły Garmin 520. Zaznaczam, że zakupu nie byłam pewna, bo nigdy w życiu nie miałam czegoś tak kosmicznie drogiego, więc zakup z UK czy inna super rewelacyjna używka mnie niespecjalnie interesowała - musiałam mieć psychiczny komfort, że mogę to odesłać i wrócić do kochanego Base 1200 ;) Dlatego opinie Jacka w tym konkretnym przypadku w żaden sposób do mnie nie przemawiają. Wróćmy do Lezyne - wybrałam wersję najdroższą, Super GPS, która ma baterię do 24h i pamięta 400h treningu (można oczywiście zgrać na serwer i skasować z urządzenia). Ale są też urządzenia tańsze (szczególnie Macro GPS, mający pamięć "jedynie" do 100h treningu oraz nie mający barometru i akcelerometru, to jest jednak do przeżycia, natomiast pozostałe wersje nie mają możliwości podłączenia akcesoriów i to już duży ból). W każdym razie gołe Macro i Super GPS to koszt ok. 430zł i 600zł, akcesoria można dokupić później - jedno to pas HR, drugie to pomiar prędkości (z koła) oraz kadencji (2w1). Zestaw wychodzi taniej, za to kupując osobno, można rozbić koszty. Tym sposobem Lezyne wypada taniej niż nawet MIO 105 (gołe 499zł), a niestety wersja 100 nie obsługuje żadnych akcesoriów. Przyznam więc, że trochę dziwi mnie jego niepopularność. Oczywiście nie znaczy to, że jest bez wad, ale z takich obiektywnych wyliczyłabym chyba jedną: zawyżanie temperatury (Base 1200 rozpieszcza pod tym względem), ale może to kwestia mojego egzemplarza? W każdym razie niemal zawsze jest to ok. 3-4 stopnie więcej niż w rzeczywistości. Poza tym działa wszystko tak, jak miało działać. Komuś może nie pasować, że nawigacja nie gada, innemu brak języka polskiego (jest angielski), jeszcze innemu, że hasła: skręć w prawo/w lewo działają wyłącznie po śladzie rysowanym na ichniejszej platformie lub z nawigacji z telefonu. Cóż, powiedzmy, że się na to za te pieniądze godzę, bo nie było mi to niezbędne, a po śladzie na ekranie zdarzyło mi się jechać samochodem do Częstochowy przez Katowice i potem z powrotem. Zgubiłam się dwa razy - pierwszy z własnej głupoty, bo były dwa zjazdy na autostradę, jeden za drugim i skręciłam za wcześnie, na Kraków, zamiast na Katowice. Drugi natomiast to już w samych Katowicach - musiałam włączyć zwykłe gadające Google, bo piętra czeropasmowych estakad były nie do ogarnięcia na małym ekraniku w dodatku po zmroku, gdy wali śnieg, a ludzie mijają cię slalomem :P Na rowerze na szczęście jest to znacznie prostsze. Podsumowując - gdybym miała kupić teraz np. do mojego MTB czy wcześniejszego crossa, w których są/były najtańsze amortyzatory Suntoura (w MTB to nawet bez blokady), a licznik... kurczę, no kupiłabym raz jeszcze ten licznik. Aha, oczywiście trasy (wraz z parametrami) możesz eksportować bezpośrednio na Stravę, a pośrednio na Endomondo (czyli pobrać i wysłać ręcznie za pomocą importowania treningu).

4. Na początku jeździłam dokładnie jak Ty i nie widziałam w tym nic złego. Ale też muszę przyznać, że pobolewały mnie czasem kolana. Na szczęście szybko mi to przeszło i mogło wynikać również ze słabego obudowania stawów mięśniami, jak to zwykle jest, kiedy człowiek chce zamienić kanapę na rower. W każdym razie po sezonie "jeździeckim", przyszła zima i trenażer, na którym przełożenia 3x5-6-7 hałasowały nieziemsko. I tak nauczyłam się jeździć na lżejszych, a szybciej, wówczas marząc - jak tylko wrócę na polko (tak, to Tarnów, my chodzimy na pole, a nie na dwór :P), od razu sobie wrócę do tych moich twardych przełożeń. I co? Nie wróciłam. Teraz są dla mnie za ciężkie, jakoś niewygodnie mi, wolę popedałować ciut szybciej, nawet jeśli pary brak. Czy to znaczy, że kadencję mam szałową? A skąd! Ona dopiero teraz jest na przyzwoitym poziomie (ok. 70) i przyznam, że już trochę macham na to ręką (właściwie, jakby było tak, że Lezyne miałby czujniki prędkości oraz kadencji osobno, to tego drugiego w ogóle bym nie brała). Ale jak tylko bardzo o tym marzysz, to jasne - spróbuj sobie, żeby się przekonać samemu. Mnie taki pomiar był właśnie potrzebny po to, aby uświadomić sobie, że jest jednak zbędny. A bez niego, bym tylko siedziała i marzyła.

5. Przechodząc do licznika, który miałby kadencję, a nie miał GPS, no to niestety jest mały kłopot, bo Sigma podłożyła świnię z nową serią liczników przewodowych, wycofując nawet z topowego modelu możliwość jej pomiaru (!) Dla mnie skandal i granda, o czym pisałam na forum kilkakrotnie już jakiś czas temu. Tym sposobem zostaje Sigma 16.16 STS CAD ze swoim standardem kompatybilnym jedynie ze sobą. Koszt: ok. 200zł. Wady są takie, że akcesoriów nie użyjesz już do niczego innego, poza tym po ponad roku walki muszę przyznać Jackowi rację, że Sigmy mają lipny uchwyt (zwłaszcza widzę to teraz, gdy mam Lezyne, którego chyba młotem pneumatycznym musiałabym wytrząsać z uchwytu :P). Na początku tego nawet tak nie widać, ale im więcej razy włożysz i wyjmiesz Sigmę z uchwytu, tym słabiej ona się trzyma, niestety. Druga rzecz to czym jest dla Ciebie wydatek (lub perspektywa wydania przez kogoś) 200zł. Dla mnie nagle wydało się to sumą ogromną, kiedy pomyślałam: okej i dalej będziesz jeździć z drugim telefonem do Endomondo, prędkość będziesz mieć czasem z kosmosu (rekordowo jechałam ponad 300km/h :D), kadencji sobie nijak potem do treningu nie wpiszesz. Na półśrodek mogę wydać 50, może max 100zł (to już dość dużo, po zgubieniu Sigmy 16.12, drugi raz na taki licznik się nie zdecydowałam). Potem będę się bujać, ewentualnie sprzedam z dużą stratą, znów zostanę bez niczego. To sprawiło, że kiedy podsumowałam potrzeby, oferty oraz koszty, najkorzystniej wyszło kupienie czegoś rozwojowego. Najlepiej więc też zrób sobie podobną analizę SWOT, uwzględniając w tym również czas, po upływie jakiego stwierdzisz, że wydatek się "zwrócił". Innymi słowy, jeśli teraz kupię sobie buty za 50zł, nie będzie mi ani trochę żal, jak się rozlecą po sezonie lub też zmieni się o 180 stopni moda i przestanę w nich w ogóle chodzić. Ale jak wydam na nie 200zł, to już będę mocno rozczarowana takim obrotem sprawy. Dlatego między innymi na pierwszą szosę nie kupiłam świetnego Tribana 540, ale lichą 500-tkę. Pozwoliła mi ona określić, że jednak szosa to fajny rower, pozwala mi też zauważyć, na co mam zwrócić uwagę przy wyborze czegoś na dłuższe lata, do czego nareszcie będę mogła kupować po iluś tysiącach napęd (a nie ciągle zmieniać całe rowery :P). Z kolei kupując Tribana 520 byłabym tak naprawdę w rozkroku - ani to ulepszać, ani też się tego pozbywać (bo zawsze z relatywnie dużą stratą), ani wmawiać sobie, że to idealny rower.

 

@dawidm, mnie się zdarzały lepsze numery - kluczy od liku (wtedy jeszcze nie miałam multitoola, wszystko osobno), szmateczki, łateczki, pompeczka... tylko jakoś nie wiem, czemu w ogóle łyżek nie woziłam :D Dopiero zorientowałam się grubo po pierwszym tysiącu. No, ale magiczna moc pompki mnie ustrzegła i pewnie dlatego w ogóle nawet reszta nie była nigdy potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Elle szacunek, że aż tyle ci się pisać chciało. Z moich pieniędzy na razie nie mam kasy. A i też nie wiem ile ktoś da radę wydać, podrzucę mu to co polecaliście i zobaczę co w stanie jest mi kupić. Aplikacja podczas biegania jest ok zasięg nie ucieka. Jedynie to czasem długo łapie zasięg. A na rowerze gubiła i to dość często.  A i odnośnie liczników, zawsze mi się na rower kojarzyła tylko sigma, a teraz widzę, że to badziewie i warto ją unikać. I jest dużo więcej dobrych firm. A skądś kojarzy mi się Polar, ale tu nic nie wspominacie o nim.   Tak zauważyłem, że masz Lezyne i faktycznie do Wahoo czy Garmina nie tak drogi jest. A i obejrzałem Mio, mają też wybór modeli.O tej kadencji trzeba będzie spróbować, z początku pewnie trudno przestawić się będzie :)

Odnośnik do komentarza

Zbierałam się od dwóch dni, bo na telefonie bym ducha wyzionęła ;) a dopiero dziś byłam w stanie zasiąść przed monitorem.

 

Polar jest oczywiście bardzo dobrą firmą, ale się szanuje i zwyczajnie nie jest opłacalny. Poza tym o rowerze mają według mnie mniejsze pojęcie niż np. o bieganiu (ale może dlatego, że na bieganiu się nie znam? a może dlatego, że dużo małpują od Garmina, część pomijają i jeszcze chcą za to dużo "piniondzów" :P). Pewnie dlatego często się go pomija :)

Natomiast co do aplikacji, winien może być sam telefon (moduł GPS), wersja oprogramowania, wersja systemu, prędkość internetu/zasięg (jeśli wspomagasz namierzanie). Połączenie kilku tych kwestii daje multum konfiguracji. Ja na przykład przez ponad dwa lata używałam najtańszy Windows Phone 8 z Endomondo (kosztował - fabrycznie nowy, nie żaden outlet - 250zł). Był naprawdę stabilny, czego nie można powiedzieć o testowanym przeze mnie Androidzie za prawie 1000zł ;) Ale trwało to do pewnego czasu - trudno powiedzieć, co zawiniło. Czy aktualizacja systemu, czy apki Endomondo i nagle zaczęły się cyrki - zrywanie połączenia BT z pulsometrem oraz szukanie nie wiadomo ile GPS. Co ciekawe, sam system pas HR widział, z kolei mapy nawigacji lokalizowały w mig. Tak czy owak, po którymś dorysowywaniu odcinka ręcznie, łączeniu tego wszystkiego w całość, korygowaniu wysokości i różnych innych głupotach, które każdorazowo zajmowały mi co najmniej godzinę po jeździe, wreszcie postanowiłam się pożegnać. Teraz jazda zgrywa się w domu na telefon (podczas krótkich jazd nie biorę go z domu, planuję zabierać w wakacje), a z telefonu na serwer, kiedy się kąpię, następnie włączam komputer, eksportuję ZIP, biorę z niego plik FIT i taki importuję do Endo. Trwa to szybciej niż pisanie tego zdania ;)

A tak w ogóle z ciekawości, jakiej apki używasz?

Odnośnik do komentarza

Wtrącę się: jeśli chodzi o polara, to firma pionierska, z długimi tradycjami (jak na branże technologiczną ;)) w gadżetach sportowych. Ale akurat rower traktują po macoszemu. Mają bodajże 2 produkty stricte rowerowe, które niestety nie do końca dorównują konkurencji. Plus jak powiedziała Elle, cenią się.

 

Tapatalk'd

Odnośnik do komentarza

następnie włączam komputer, eksportuję ZIP, biorę z niego plik FIT i taki importuję do Endo. Trwa to szybciej niż pisanie tego zdania 

 

To także może działać automatycznie: https://tapiriik.com. Wchodzisz na stronkę, klikasz „Sync” i za jakiś czas masz w Endo, czy tak jak ja, jeszcze w 4 innych serwisach (bo się długo nie mogłem zdecydować, który będzie wiodący :P) Możesz też zapłacić twórcy 2 dolary rocznie i nawet pamiętać o stronie nie musisz, bo ze Stravy będzie się samo wrzucało cyklicznie. To trwa dłużej niż wrzucanie ręczne, bo pracuje na budżetowym serwerze i synchronizacja jest chyba raz na godzinę, ale nie muszę pamiętać, bo od momentu wysłania z Lezyne na Stravę wszystko dzieje się samo.

Odnośnik do komentarza

@Empet, faktycznie ktoś (może Ty? przepraszam :)) już kiedyś o tym pisał. Na razie zostaję przy tym, bo to w sumie miły dla mnie rytuał - tak, jakbym sobie przypinała mały orderek do klapy za wyjeżdżoną trasę. A gdyby ona importowała się cyklicznie, w tle, to tak chyba bym się czuła, jakbym co jakiś czas wyjmowała z szafy mundur z nowymi orderami :D ;)

 

@DawidK, możesz spróbować kiedyś na rowerze. Możliwe, że jak próbowałeś Runtastic na rowerze, to działał średnio, bo jak sama nazwa wskazuje, to apka stworzona przede wszystkim z myślą o biegaczach.

W Endo jest między innymi opcja jazdy po śladzie narysowanym w domu (lub wziętym od kogoś innego, nie musisz tej osoby znać). Główny problem Endo - w moim odczuciu - jest taki, że ma problem z multitaskingiem. Podobnie jednak jak i większość aplikacji. Czyli wygaszony ekran jeszcze przeskoczy, ale jak sobie wymyślisz zrobienie kilku zdjęć na postoju albo sprawdzenie czegoś w przeglądarce, to zawsze istnieje ryzyko: aplikacja nagle się zatrzymała, skontaktuj się z pomocą... Bo normalnie panowie i panie z supportu namalują mi farbkami wciętą trasę :P Można więc albo na każdym postoju kończyć trening i zaczynać nowy (potem łączyć na stronie w serwisie), albo w ogóle robić tak co godzinę lub dwie. Nie znaczy to, że trasę zawsze wetnie, albo że wcina regularnie. Chodzi o to, że jak się to może zdarzyć, to zwyczajnie nie chciałam nigdy, aby się zdarzyło ;)

Jak zrobisz konto na Endo, chętnie się zaprzyjaźnię :) Może mnie bardziej do jazd zmotywujesz, bo mam bardzo nierowerowych znajomych. Mój kolega dodał wczoraj po kilku miesiącach trening - przeszedł 0,06km. Chyba do WC :D

Odnośnik do komentarza

Ok co mi szkodzi Endo spróbować.  A i kusisz Elle znajomością :) Masz rację dość często fotkę jakąś komórką cyknę. Może kiedyś randka rowerowa ja od siebie na Tarnów, a ty od siebie na Oświęcim i się  w połowie trasy spotkamy :) Ja mam trochę znajomych biegowych dużo i rowerowych też, ale z nimi nie jeżdżę to już zawodowcy jak na amatorów. Mamy w Oświęcimiu klub rowerowy Passionbike i biegowy Zadyszka i należę do nich :)

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc temu...

Hej dostałem rabat 50% na plecak Camelbacka. Do moich potrzeb polecili 2 modele: http://camelbak.online/p/plecak-camelbak-mule-lr-15-100-ozpo rabacie dokupienia za około 325 zł i http://camelbak.online/p/plecak-camelbak-hawg-lr-20-100-oz po rabacie za około 350 zł. Z bidonu zadowolony jestem bardzo. A co możecie powiedzieć o tych plecakach są solidne itp.warte w tej kwocie?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...