Skocz do zawartości

Co może się jeszcze przydać na rower i czy warto?


Rekomendowane odpowiedzi

Hej potrzebuję kilku porad. O tym, że decathlon mi ciuchy sprezentował nie będę pisał , bo już wspominałem. Ale w tym samy czasie zbiegło się to, że napisał do mnie facet z grupy rowerowej na FB. I, że mnie od dłuższego czasu obserwuje i podoba mu się to co robię i chciałby mi pomóc. I podarować coś na rower co się może przydać. 

1 rzecz: I tak Czytałem ostatnio i oglądałem trochę filmików o kadencji. Na blogu Łukasza tez i dla amatora nawet warto podobno. Aktualnie mam stary model Sigma BC 1200 plus bezprzewodowy. I czy jest sens warto mierzyć dodatkowe parametry i jaki licznik polecacie? Czytając tu tematy dużo Garminów, Wahoo I Lezyne polecacie. Lecz  to są drogie liczniki i czy faktycznie jeżdżąc aż tak się patrzy na zapis trasy i się przydaje? Aktualnie kręcę tak, że mam  zazwyczaj cięższe przełożenie i kręcę wolno korbą, a tu lepiej częściej na lżejszych przełożeniach.  

2 rzecz to pedały spd się nie sprawdziły. Ale mam platformówki Wellgo M-21 plus noski. Może warto i polecicie jakieś dobre  platformowe? 

3 rzecz to torebka podsiodłowa i trójkątna pod ramę. Tą pierwszą mam z zestawem narzędzi z Lidla, ale nie jest dobrej jakości i nić więcej nie zmieszczę do niej. I może jakieś narzędzia lepsze od Lidlowskich. A drugą mi mama za darmo przywiozła, tam gdzie pracuje 4 zł dała, za jakąś chińską. I tu pytanie co możecie polecić, gdzieś mi się obiło, że jakąś Elle dużą polecała. 

4 rzecz plecak rowerowy, obecny mam z Lidla. Nie wygląda źle, jak dużo kg nie zapakujesz pewnie trochę wytrzymać. Ma nawet pokrowiec przeciw deszczowy i miejsce na bukłak. Ale wada brak  wentylacji i plecy są mokre i czuć tez co mam w rowerze. Możecie polecić coś podobnej wielkości, ale dobrze wentylowany i usztywniany? 

Oczywiście nie wiem co i jak ile może przeznaczyć, nie chciałbym go na nie wiadomo jakie koszty naciągać. I spytam przy okazji jak mnie odbieracie. Bo miałem zarzut ostatnio,  że żeruję na ludziach i wzbudzam litość by coś dostać. A jak mnie nie stać to albo mam nie jeździć albo w Lidlu byle co, ale tanie kupować. I  czy jak często piszę o tym, że niepełnosprawny jestem, to jest męczące i sprawiam wrażenie, kogoś kto się użala nad sobą. I czy wkurza was jak napiszę, pochwalę się, że coś dostałem itp.  Pozdrawiam :) 

Odnośnik do komentarza

Zawsze możesz zaproponować krytykom zamianę:

Zamień się ze mną skoro ci się nie podoba, może uda ci się lepiej, pokażesz jak to zrobić dobrze (cokolwiek to znaczy). Ale bierzesz wszystko.

 

Tak czasem widzę spojrzenie 20-25 latka, bo mam auto, mieszkanie, dzieci co nie płaczą ponnocach, dobra pozycje zawodowa, chodzę po sklepie bez kartki (specjalnie skupiam się na materialnych tematach).

Zazdrościsz?

Możemy się zamienić. Moje 50 lat tez zabierasz. Z wszelkimi tego konsekwencjami i dodatkami.

 

Tylko żony nie oddam bo jest zajebista ;P

 

Sory, tak mnie na filozofię wzięło, lepiej wróćmy do rowerów.

Odnośnik do komentarza

Torby pod siodło i na ramę - może Sport Arsenal? Całkiem dobre i niedrogie. Mam trójkątną na ramę od paru lat i co prawda w tej chwili ni używam ale sporo przeżyła.

Plecak mam podobny do tego poniżej ale 20 litrów, trochę inne paski i o połowę tańszy. Nie widzę go obecnie na stronie.

https://www.decathlon.pl/plecak-turystyczny-forclaz-30-air-damski-id_8382977.html

Odnośnik do komentarza

Jak już opanuję paląca mnie zazdrość, napiszę tak... ;) ;) ;)

 

Plecaki gorąco odradzam, chyba że komuś zimno w plecy. Choć i to nie do końca, bo szybko robi się mokro, a jak jest mokro, to i przestaje być cieplutko. Nie wspominając już o obciążeniu kręgosłupa, a z tego, co zrozumiałam po Twoich postach, nie jest to chyba najmocniejszy element Twojego organizmu ;) Ja tam jestem prawie pełnosprawna, a plecak zdaje egzamin co najwyżej do 10km. I to na bardzo upartego.

 

Sport Arsenal ma dość szeroką ofertę produktów i dla każdego coś się znajdzie. Wszystko zależy od dystansu oraz ilości bagażu, jaki ze sobą zabierasz. Osobiście polecam dwie torby - większą na rzeczy typu kurtka, dętka, narzędzia itp. oraz mniejszą, podręczną na jakieś drobne jedzenie, pieniądze czy telefon. Z większych ostatnio zachwycam się modelem W2B 602 (koniecznie nie 603! bo się nie opłaca). Natomiast na cięższy bagaż typu dodatkowa butla z wodą to już raczej bagażnik (może być na sztycę) plus np. model 450.

 

Większość narzędzi jest przereklamowana ;) Jak się ma ambit i plany do majsterkowania w domu, można pokupić, natomiast na trasę i podstawowe czynności wystarczy komplet imbusów (tzw. multitool). Drogiego nie miałam, natomiast polecam Kellys Stinger 8 - jak na razie przebił wszystkie imbusy, jakich używałam w życiu. Co do tego? Dwie pompki - jedna dobra stacjonarna (całkiem wporzo jest ta z Lidla) oraz awaryjna na wyjazdy. Do tego łyżki do opon (Decathlonowe za niespełna 10zł) i spinkę na łańcuchu. Reszta dla zapaleńców.

 

Mam Base 1200 (przewodowy) i tak naprawdę to najfajniejszy licznik jaki miałam :) A czy komuś potrzebna kadencja, GPS i tętno. Hm, wiesz - niektórym niepotrzebny w ogóle licznik (patrz: Rowerowy), a robią tysiące kilometrów rocznie :D A są tacy, którzy wywalają tysiąc (patrz: Elle) na licznik, który jakby uderzyć się w piersi, wcale nie jest im potrzebny ;) De facto wszystkie te bajery są pomocne dla osób, które naprawdę trenują, dla pozostałych będzie to gadżet. Kadencję możesz określić sobie sam - wiesz, czy jedziesz siłowo, czy raczej często kręcisz korbą. Dokładność jest w przypadku amatora sprawą drugorzędną, bo z zasady ma się jeździć tak, aby się jak najmniej namęczyć. Podobnie jest z pomiarem tętna. Jedynych takie pomiary frustrują, innych motywują, aby być lepszymi, jeszcze inni zbierają je bez zobowiązań. Według mnie ważne jest to, aby nie kupować rzeczy tylko dla zasady, bo inni polecają, ale zwyczajnie dla siebie i własnej radości (chyba że komuś radość sprawia przynależność do grupy dzięki posiadaniu pewnych rzeczy, ale wtedy lepiej znaleźć sobie dobrego psychologa, zamiast dobrego licznika :P). A GPS? Tu też zależy. Można jedynie trasę rejestrować, ku pamięci, a można korzystać z nawigacji lub w ogóle mapy, co jest przydatne, jeśli chcemy odkrywać nieznane dotąd tereny, a planujemy wrócić do domu przed zmrokiem. Można także narysować sobie trasę w domu i potem nią podążać. I tu po raz kolejny pytanie, czy jest to niezbędne? Ano nie jest, ale może okazać się przydatne lub dawać poczucie bezpieczeństwa.

Ja osobiście lubię gadżety i jestem kolekcjonerem ;) Jeździłam przez dwa lata z Endomondo tylko w celu rejestrowania tras (nawet dokoła miasta), potem dorzuciłam do tego puls. Przez moment miałam licznik z kadencją (ale sobie zginął w lesie), ale to tak na marginesie, bo szybko okazała się zbędnym bajerem. Natomiast brakowało mi trochę nawigacji, badziej jeszcze jazdy po śladzie, szczególnie, że kilka razy się pogubiłam z tego, co planowałam w domu. Poza tym duży ekran był męczący, wiecznie rozładowana bateria, raz na czas awarie systemu, które sprawiały, że cały wyjazd poszedł się rypać, albo zwyczajnie raz na czas zgubiony sygnał GPS. Wszystko to bardzo mnie drażniło, więc po bardzo długich przemyśleniach, zakupiłam drogaśny licznik - z utylitarnego punktu widzenia zbędny, ale z już z punktu widzenia komfortu psychicznego nieodzowny. Musisz więc sam sobie odpowiedzieć, czego potrzebujesz z takich czy innych względów i raczej nikt z nas nie wymyśli tego za Ciebie. Możemy co najwyżej podpowiedzieć, co wybrać do konkretnych potrzeb oraz podpowiedzieć, jakie korzyści przynosi takie czy inne rozwiązanie.

Odnośnik do komentarza

@Elle co ty robisz przed monitorem o takiej nieludzkiej porze? :D

 

Co do plecaka, to akurat ja używam ale póki co plecy zdrowe ;) . Dzięki temu mogę dużo zapakować. Wczoraj miałem poranne ciuchy (długie spodnie i bluzę), nowe części do roweru, pojemniki plastikowe na żywność, a i jeszcze cztery piwka się zmieściły. ;) Natomiast fakt, nie każdy chce lub może wtedy duża podsiodłówka, tak jak pisze Elle.

http://www.alpinbike.pl/arsenalsport.php?photo_id=974

na ramę:

http://www.alpinbike.pl/arsenalsport.php?photo_id=40

Do tego dwa uchwyty na bidony i możesz zaliczyć dłuuugą trasę.

 

Co do licznika polecam jazdę bez niego. Człowiek skupia się bardziej na otoczeniu - ale wiem, jestem w mniejszości.

GPS - ostatnio oglądałem fajnego Garmina z serii Etrex (chyba 20 albo 30). Gdybym miał kasę to właśnie taki byłby na moim wyposażeniu (czasem mapa papierowa nie wystarcza). Przydaje się nie tylko na rower ale również na wędrówki piesze.

Odnośnik do komentarza

Tak jak już Elle wspomniała rodzaj licznika/GPS'u to kwestia indywidualna. Każdy szuka czegoś innego zależnie od potrzeb. Najważniejsze pytanie czy GPS będzie Ci potrzebny, bo wtedy będziesz szukał znacznie droższych.

Tak czy siak w przeciwieństwie do rowerowego365 uważam, że to fajny i przydatny gadżet nawet w wersji minimalnej, tj. zliczania km pojedynczej wycieczki i całości pokonanych km. Dobrze mieć takie informacje dla siebie choćby żeby określić swoje możliwości, jeśli chciałbyś pokonywać dluższe dystanse.

 

Jeśli chodzi o akcesoria to polecam pompki jeśli jeszcze nie masz. Stacjonarna + ręczna. Za takie z wyższej półki trzeba dać ok 100zł.

 

Jeśli chodzi o torebkę podsiodłową to fajne robi Topeak, np.: https://www.topeak.com/global/en/products/saddle-bags/129-aero-wedge-pack

Te to koszt ok 60zł, mają je w GoSport/Intersport.

Odnośnik do komentarza

A ja tego Topeaka odradzam. Nie, żeby gołosłownie - mam go. W tej cenie polecam bardziej Sport Arsenal 311 (seria Expedice). Pojemność jest podobna, jednak - czym Topeak mnie mocno rozczarował - łapie brud i wodę momentalnie, tak że nawet nie próbuje udawać wodoodpornej. Ja rozumiem, że nie każdy jeździ w deszczu, bo sama nie jeżdżę. Ale kałuże się zdarzają. I zdarzają się jakieś przelotne opady. Za każdym razem wszystkie rzeczy wewnątrz były mokre.

 

@Elle co ty robisz przed monitorem o takiej nieludzkiej porze? :D

Przeziębiłam się, poszło na zatoki i spać nie mogłam. Ale już na szczęście nieco lepiej, więc od razu, siup, na forum ;)
Odnośnik do komentarza

A dziękuję, przyda się. Właśnie się wkurzam, że za oknem wiosna kipi, ludzie na rowerach, a ja zdechła ;)

 

Odnośnie blaknięcia, faktycznie prawda. Ale też zastanawiam się, czy w ogóle z natury te czarne torby nie blakną? SA czy każde inne. Nie mówię o jakichś np. Crosso, bo to też zupełnie inna cena i inny materiał, ale te szmaciane chyba tak mają i już.

Odnośnik do komentarza

A ja tego Topeaka odradzam. Nie, żeby gołosłownie - mam go. W tej cenie polecam bardziej Sport Arsenal 311 (seria Expedice). Pojemność jest podobna, jednak - czym Topeak mnie mocno rozczarował - łapie brud i wodę momentalnie, tak że nawet nie próbuje udawać wodoodpornej. Ja rozumiem, że nie każdy jeździ w deszczu, bo sama nie jeżdżę. Ale kałuże się zdarzają. I zdarzają się jakieś przelotne opady. Za każdym razem wszystkie rzeczy wewnątrz były mokre.

 

Przeziębiłam się, poszło na zatoki i spać nie mogłam. Ale już na szczęście nieco lepiej, więc od razu, siup, na forum ;)

A widzisz, i znowu potrzeby, co kto szuka :)  Ja mam błotniki, nawet do gravel'a zakładam i ta torebka jest w rozmiarze S, więc prawie się chowa pod siodełkiem i moim tyłkiem. A i błotniki chronią przed obryzganiem. 

Ale jeśli ktoś szuka większej i jest to bardziej odkryte no to musi szukać czegoś bardziej wodoodpornego.

Odnośnik do komentarza

Torebki te Alpinbike fajne są, jest w czym wybierać. Ta podsiodłowa fajnie, że może mniejsza być, to duży plus. Więc może się uda i zawitają do mnie. Bo się przekonałem, myślę do nich. Choć Topeak też fajne ma widzę.  

Plecak u mnie fajna rzecz, bo nie tylko używam na rower, ale i na wycieczki z fundacji często jeździmy. I ten z decathlonu nie jest drogi. i fajnie jako uniwersalny mógłby się sprawdzić, tak myślę. Ten z Lidla ma 20l więc taki 20-30l  powinien wystarczyć. Myślę nie za mały nie za duży. A odnośnie pleców to mam krzywy trochę kręgosłup i nie jest to u mnie za mocne.  

Pompka w sumie nie mam, ale jak potrzebuję to mi kompresorem kolega pompuje. Ale wiadomo taka mała na trasę nie wiadomo kiedy się może przydać. 

Licznik sprawa wygląda tak.  Zanim kupiłem licznik, używałem aplikacji na komórce. Ale  do biegania super się sprawdza, to na rowerze się nie sprawdziła. Bardzo ciężko  i nie wygodnie się z  tym jeździło i gubił się zasięg i szybko bateria w telefonie padała. Ten sigma 1200 mierzy parametry odnośnie czasów i dystansów i te parametry są dla mnie wystarczające Ale i jeżdżę coraz więcej z początku było średnio 20-30 km teraz średnio 50 km i więcej. Raz też zrobiłem 110 km i będę chciał  takich setek robić czy dystansów ponad 50 km więcej.  I kusi mnie pójść dalej i monitorować inne parametry np. kadencję. A odnośnie Gps czy tak bardzo potrzebne. Napiszę tak fajnie by było jakby używać licznika jak do tej pory a np. w tle czy na 2 ekranie, gps by mierzył trasę, czy pokazywał zaplanowaną. Ale nie mam na to ciśnienia, a i są to drogie urządzenia około 1 tyś. I mają dużo parametrów do wyświetlania, a na większość pewnie zerkał nie będę, tylko na zapis trasy i jakieś podstawowe dane. I  myślę, że taki z pomiarem gps i z podstawowymi danymi do wyświetlania są takie, coś podobnego jak aplikacje na telefon? A i lubię się motywować i chwalić,wrzucam dane z biegania na fb z aplikacji. A z licznika też da tak radę?  Ale szczerze mając swoją  kasę 1 tyś, to wolałbym zmienić amortyzator, jak licznik. A  odnośnie kadencji raczej siłowo jeżdżę, mam cięższe przełożenia zazwyczaj 3 z przodu i z tyłu 5 w górę. Czyli wolno kręcę korbą ,tak myślałem, że lepiej. A pod górkę wiadomo mniejsze, lżejsze. A chciałbym też, popracować nad lepszą jazdą i  by mniej się męczyć ekonomiczniej jeździć. A i jak nie spróbuję nie przekonam się czy mi to potrzebne czy nie. A nie mogę kogoś na nie wiadomo jakie koszty naciągać i nie wiem ile ktoś chce przeznaczyć na pomoc i jak to ma wyglądać. A i myślę, że czytelnie napisałem, co mam na myśli. Jeszcze raz dziękuję, za taki odzew. A Elle zdrowia życzę i wsiadaj na rower :)

Odnośnik do komentarza

Torebki - bardzo indywidualna sprawa tym bardziej, że na rynku są setki modeli. Ale SA to całkiem porządna firma.

Plecak jeszcze raz mogę polecić. Prawie wcale nie pocą mi się plecy od kiedy go mam - choć uczciwie przyznam, że lato jeszcze przede mną. Więc sprawdzone jesienią i zimą.

Nie wyobrażam sobie wyjazdu bez pompki (oraz zapasowej dętki i łyżek). Nawet 10 km od domu "kapeć" będzie upierdliwy - 2 godziny pieszo do domu.

Jeśli chodzi o GPS i jako taką nawigację to zerknij też na MIO 200 (ew. 205). Opinie są całkiem pozytywne. Podpowiedziałem Garmina bo chodzi na zwykłych paluszkach i to kilkadziesiąt godzin. Nie wyświetla trasy w sensie nawigacji ale służy do pokazania pozycji na mapie, jeździe po śladzie i coś tam jeszcze. Mio to typowa nawigacja, która może gadać: "skręć w lewo" itd. Wytrzymuje krócej ale jest bardziej przyjazna i pokazuje więcej parametrów jazdy.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...