Skocz do zawartości

Jak się poruszacie po mieście, gdy brak ścieżki?


Marekk

Rekomendowane odpowiedzi

SÄ ulice, gdzie bez problemu da radÄ wyprzedzaÄ rowerzystÄ z bezpiecznym odstÄpem. I na takich ulicach jadÄ na tyle blisko krawÄżnika, na ile mogÄ bezpiecznie. W przeciwnym razie bezpieczna odlegÅoÅÄ to taka, która gwarantuje nie zmieszczenie siÄ samochodu obok.
Czyli taki styl dynamiczny - raz przy krawÄdzi, raz Årodkiem.

Dodatkowo, jeÅli jest pusta droga, to jadÄ Årodkiem, i chwilÄ przed byciem wyprzedzanym zjeżdżam do krawÄdzi. Wówczas kierowcy planujÄ wiÄkszy Åuk, ale po tym jak zjadÄ już nie zmieniajÄ planów i odlegÅoÅÄ wyprzedzania zauważalnie roÅnie.

-Bez lusterka ani rusz z tym trickiem.

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Jak jest ścieżka to jadę. Jak nie ma to jadę asfaltem, ale robię to z głową. Jak chce trochę przycisnąć to jadę w teren. Między Tomaszowem, a Opocznem są fajne drogi. Większość po remontach. Ruch jest przeważnie mały to się można bujnąć. To samo na Piotrków. Wkurza mnie jak jest ścieżka, a ktoś śmiga asfaltem. W tamtym tygodniu widziałem kilka takich przypadków. Wracałem z nocnej zmiany. Godzina 5 rano. Może i ruch mały jest o tej porze,ale nie zmienia to faktu, że widziałem sporo oszołomów jadących nie ścieżką w dodatku bez żadnego oświetlenia i bez kamizelki. To jest prawdziwe przekleństwo. Najważniejsze jest myślenie zdroworozsądkowe.

Odnośnik do komentarza

A ja mam takie pytanie, bo byłem przekonany co do swojej racji, ale powoli wątpię... wjeżdżam na kilkupasmową jezdnię w centrum miasta, od pewnego momentu prowadzi równoległa droga rowerowa, która mnie w ogóle nie urządza, bo skręca w prawo, a ja w lewo. Wydaje mi się, że nie mam obowiązku na nią zjeżdżać na krótkim odcinku? Chwilę jadę pasem najbardziej po prawej, obok drogi rowerowej, zmieniam go dopiero na lewy przed skrętem (a raczej przeciskam się w korku) Parę razy zostałem już otrąbiony...

Odnośnik do komentarza

"Prawo o Ruchu Drogowym  Art 33
 

Kierujący rowerem jest obowiązany korzystać z drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów, jeśli są one wyznaczone dla kierunku, w którym się porusza lub zamierza skręcić."

 

Musiałbyś tu wkleić mapę Google z zaznaczoną trasą, którą jedziesz. Bo dla każdego co innego oznacza "krótki odcinek" :)

Odnośnik do komentarza
  • 2 miesiące temu...

Dziś byłem zmuszony użyć auta. Jechałem przez pewną wieś i niemal skosiłem rowerzystkę. Dobrze, że lało i ogólnie jeżdżę ostrożnie i nic się nie stało. Mało tego, że kobita jechała bez oświetlenia to bez kamizelki i do tego wiozła na kierownicy bańkę na mleko sporych rozmiarów. Żeby było śmieszniej przez ową wieś jest piękny szeroki chodnik, a ta batmanka jechała sobie po jezdni. Czasami mentalność ludzka nie tylko na wsi potrafi człowieka zaskoczyć.

Odnośnik do komentarza

Co do świateł zgoda, nie trawię batmanów. Ale co do chodnika już mniej: widzę po Trójmieście jak robi się DDRy kosztem chodników i piesi są mocno poszkodowani.

 

Z drugiej strony są warunki kiedy można wyjątkowo skorzystać z chodnika i czasem warto.

 

Choć sytuacja z środy, zeszły tydzień, w Gdyni: oblodzony DDR i chodnik, mokra posolona droga, z buspasem.  Wybrałem nielegalnie buspas, ale nie spotkałem się z negatywnymi reakcjami ze strony kierowców. W sumie mnie nawet autobus wpuścił na drogę. Pewnie kierowca widział co się działo na przystankach.

 

W każdym razie nic nie jest czarno-białe.

Odnośnik do komentarza

Wiem, że nic nie jest czarno-białe. Miasto jest lepiej oświetlone, więcej chodników, więcej ścieżek. Ten chodnik w tej wsi jest prawie nowy i naprawdę szeroki. Zresztą po godzinie 18 na wsi ruch prawie zanika o tej porze roku. Może się mylę, ale jeśli ta kobieta pojechała by chodnikiem dużo lepiej by zrobiła, bo miała ku temu warunki. Jeśli miała by porządne oświetlenie lub chociaż kamizelkę to bym się tak strasznie nie czepiał. Dobrze, że ruch mały i udało mi się ją wyminąć bez problemu.

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc temu...

Nie wiem, czy kiedykolwiek uda dotrzeć się do mentalności przynajmniej nie których Polaków. Idę z buta do pracy na nockę. Ciemno, kiepska pogoda do tego pada i jaki widok. Starsza kobitka leci starą damką bez jakiejkolwiek lampki, czy kamizelki główną ulicą miasta mimo, że po prawej stronie jest chodnik, a zaraz obok chodnika jest nowa ścieżka rowerowa. Krew człowieka zalewa. Nie wiem to nazwać? Głupota? Upór i przekora ludzka? A może jak to określa dziś młodzież- mentalność janka polaka cebulaka.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...
  • 3 tygodnie później...

Jazda na rowerze jest moim zdaniem najprzyejmniejszą formą, ale jednak jest bardzo niebezpieczna. Na drodze trzeba uważać... Nawet ścieżki rowerowe dzisiaj nie są do końca bezpieczne, bo często prowadzą właśnie blisko jezdni. Sam po mieście poruszam się głównie na motorze, bo musze dosyc długie km codziennie przemierzać, ale przy odpowiednich akcesoria i ubraniach, wydaje mi się to być bezpieczniejsze niż jazda na rowerze!

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc temu...

Tyle, że nie zawsze między "z zasadami" oraz "zachowaniem zdrowego rozsądku" da się z czystym sumieniem postawić to "i". Przyznam, że osobiście bardzo frustruje mnie sytuacja u mnie w mieście i częściej nie tyle nawet zniechęca do przestrzegania przepisów, ile wręcz przekonuje do wyrzucania ich z pamięci. Wiem, że brzmi to przerażająco, ale naprawdę odkąd jeżdżę w miarę regularnie i świadomie, coraz częściej rozmaite sytuacje wymagają ode mnie wyłącznie zdrowego rozsądku i całkowitego zapominania o przepisach - paradoksalnie - dla własnego i innych zdrowia. Także psychicznego, choć nie tylko.
Sytuacje, o których tu piszecie, znane mi są bardziej z Krakowa, ale byłam tam na rowerze raptem 3-4 razy. Na co dzień poruszam się po Tarnowie i tu w niektórych miejscach sytuacja jest kuriozalna. Mamy mnóstwo rowerowych ścieżek czy raczej ciągów pieszo-rowerowych, ale jedne i drugie to droga przez mękę z różnych przyczyn. Te w centrum są zapełnione pieszymi, którzy nie zwracają dosłownie na nic uwagi, chodzą całą szerokością, wypuszczają biegające dzieci, trzymają psy na smyczy i najczęściej są święcie oburzeni, kiedy się na nich zadzwoni. Również na DDRach, no bo przecież kto będzie przechodził z wózkiem z dzieckiem na drugą stronę, jak po tej ma swój blok i wyszedł na spacer? Albo jeszcze lepiej - mamy DDR oddzielony od chodnika żywopłotem. Nikt nie chodzi po chodniku, tylko wszyscy po DDR, bo chodnik jest za blisko ulicy (a tu tak fajnie za żywopłotem), a poza tym jej mniej równy.

Do tego geniusz urzędników jest imponujący - mamy taki jeden ciąg wzdłuż górki. Omijać tam pieszych to jedno, znacznie większym wyzwaniem jest jednak w ogóle sama jazda - jedziesz pod górę i co 20 metrów według przepisów należałoby zejść z roweru, bo ciągi są przerywane przecznicami, na których są przejścia dla pieszych. Na samym szczycie górki - przejście dla pieszych z włączanym światełkiem, chociaż spokojnie mogłoby się zmieniać na zielone razem ze światłami dla dla aut (to nie jest skrzyżowanie z sygnalizacją sekwencyjną i w ogóle nie utrudniałoby to w żadnym razie ruchu ani samochodom, ani pieszym). Oczywiście jest to ulubiona okolica Strażników Miejskich kręcących się tam na rowerach, więc jak tylko mogę, szerokim łukiem omijam okolicę. Zwłaszcza, że strażnicy dziwnym trafem czepiają się wyłącznie osób młodych lub tak wyglądających - 50+ lub wyglądający na niedzielnych rowerzystów mogą przejeżdżać przez przejścia dla pieszych bez kłopotu. Zwłaszcza jeśli jadą w przeciwną stronę niż strażnicy ;)

Druga rzecz z kolei to ścieżki podmiejskie, z których w teorii mam obowiązek korzystać. Skorzystałam raz i to była jedna z najgorszych moich wycieczek w życiu (po kamieniach nad rzeką jedzie się przyjemniej). Całość wyłożona kostką iks lat temu, niemal nieuczęszczana, więc raz po raz wyrastają na niej kępy trawy, a do tego korzenie z przydrożnych drzew wybrzuszyły kostkę - powyżej 12km/h jedzie się jak po tralce, po 5 minutach kręgosłup całkowicie odmawia posłuszeństwa i ramiona również wysiadają. Jednocześnie obok mamy ulicę szeroką na cztery samochody (ale pasy są tylko dwa: w jedną i drugą stronę), więc spokojnie jest miejsce, aby tamtędy jechać i nikomu nie zagrażać.

Ostatnio doszła dodatkowo plaga wieczornych biegaczy ubranych na czarno i nie mających najmniejszego odblasku czy innej lampeczki. Biegnie taki prosto pod koło z przeciwka i myśli, że jak w ostatniej chwili go zauważę, to spokojnie skręcę.

Podsumowując - tak, zdarza mi się świadomie łamać przepisy, bo najczęściej kieruję się zdrowym rozsądkiem oraz dobrem swoim i innych uczestników ruchu. Jak widzę pusty chodnik i uliczkę, na której wszyscy parkują tak, że jadące samochody z trudem się przeciskają, to nie robię dodatkowych korków, mając za nic, że wlecze się za mną sznurek aut, tylko zjeżdżam na ten chodnik. I jeśli nawet na tym chodniku są ludzie, to wiem, że to jest ich miejsce i nawet, jak mnie bardzo wkurzają, to wtedy pokorniutko wlekę się za nimi, a dopiero przy możliwie bezpiecznej okazji wyprzedzam. Tak samo traktuję przejścia dla pieszych łączące rowerowe ścieżki. Wydaje mi się absurdem i większym kłopotem gramolenie się z roweru i na rower, niż grzeczne jechanie i uważanie na wszystkich pieszych. Ktoś oczywiście może powiedzieć, że jest to subiektywne i zdrowy rozsądek to rzecz interpretacji, podczas gdy przepisy są uniwersalne i gdyby ich każdy przestrzegał, to by nie było żadnych problemów. Nie wiem, na dzień dzisiejszy trochę trudno mi w to uwierzyć (nie byłam w takich cudownych i owianych legendą krainach, jak Benelux czy inna Islandia), chociaż chciałabym się przekonać, że ma to sens. Na razie jest to na tyle dalekie, że zostanę przy tym rozsądku ;)

Odnośnik do komentarza

Ostatnia wypowiedź nasunęła mi jeden przypadek, który jest dość upierdliwy. Mianowicie DDR przerwana przejściem dla pieszych bez śluzy/przepustu rowerowego. Oznacza to w teorii, że powinniśmy zejść i rower przeprowadzić, inaczej grozi nam mandat za łamanie przepisów. Poniżej dwa screeny wspomnianego skrzyżowania. Kiedyś wyczytałem, że tutaj problemem jest ustalenie właściciela tego kawałka ziemi, ale nie wiem ile w tym prawdy. W każdym razie jest to niewygodne i uprzykrza życie rowerzystów, korzystających z tejże części systemu DDR ;)

ZkCnc8x.jpg
4GPOc3m.jpg

Odnośnik do komentarza

Dokładnie to miałam na myśli. Czasem wolę nadłożyć drogi, niż jechać taką trasą w godzinach aktywności strażników ;) Jak zresztą zauważyłam w Tarnowie ten problem jest niestety nagminny i patrząc optymistycznie, to może z 10% połączeń stanowią przejazdy. Reszta to przejścia dla pieszych. I wcale nie przekonuje mnie ta wersja o właścicielu gruntu, bo nie chciałabym aż tak źle myśleć o naszym UM, że na żadnej ulicy nie mogą ustalić, co jest czyje :P

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...