Skocz do zawartości

Jaki jest nowy rower MTB za 300 zł? - Arkus Proximo VX-220M


Rekomendowane odpowiedzi

Kupiłem Arkusa Proximo trzy sezony temu i teraz mogę w pełni szczerze i prawidłowo go zrecenzować. 

 

Taki rower - tutaj rocznik 2009 za 300 zł - jest dla takich, którzy chcą pogrzebać sobie przy częściach, które trzeba wymienić już po pierwszych kilometrach. Jakie to części? Pełna specyfikacja jest pod tym linkiem - na blogu Rower w Gazie.

 

Oto link - http://wp.me/p9nkqv-2C

Mieliście styczność z podobnym cudem?

 

Odnośnik do komentarza

Co to w ogóle za potwór z lewą korbą Alivio i prawą Arkus? Ciekawych rzeczy można się dowiedzieć, naprawdę nie spodziewałam się, że tak się da złożyć rower :)

 

Szacun dla Ciebie, że wystartowałeś i ukończyłeś zawody na czymś takim. Jakkolwiek jednorazowe 70km to nie jest jakiś szałowy dystans, więc trudno ocenić, na ile w ogóle możemy mówić o jakimkolwiek komforcie jazdy. Inna sprawa, że jesteś młody. Ja jak miałam 20 lat, dojeżdżałam codziennie po dwie godziny na studia. Ponieważ czasem zajęcia zaczynały się o ósmej, a kończyły o siódmej wieczorem, regularnie sypiałam na siedząco w pociągach. Teraz natomiast nie jestem się w stanie zdrzemnąć, żeby nie obudzić się z bólem tego i owego ;) Myślę, że tak samo jest właśnie i z rowerem, zwłaszcza na dłuższą lub częstszą jazdę.

 

Ciekawa jestem, co konkretnie Ci się sypało i było nie tak, ponieważ dopiero to weryfikowałoby w moich oczach, czy rower nadaje się dla Januszów do sklepu, czy też wyłącznie na śmietnik. Bo tak to raczej nie widzę zastosowania - włożyłeś w niego drugie tyle i nadal jest to produkt roweropodobny. Ale też ten wpis potwierdził mi to, co twierdzę uparcie, broniąc na tym forum rowerów za 1500zł - liczy się na pierwszym miejscu zapał i samozaparcie, a sprzęt to taki dodatek. Podpisuję się również pod życzeniami przedmówcy - obyś tych dwóch nigdy nie stracił! :)

Odnośnik do komentarza

Jeżeli po przejechaniu zaledwie 1000 km, okazało się, że musiałeś włożyć w ten rower prawie drugie tyle ile kosztował, a poza tym zmarnowałeś kupę czasu na chodzenie po sklepach, wymianę części itd., to myślę, że odpowiedź jest oczywista. Twój tekst będę rozpowszechniał po internecie jako ostrzeżenie.

Odnośnik do komentarza

Łukaszu, pamiętaj o walorze edukacyjnym - za kurs warsztatu rowerowego dałbyś znacznie więcej, w dodatku psuło się na tyle szybko, że człowiek nie zdąży zapomnieć, jak to się robiło :D

Dla przykładu ja mam taki problem z odkręcaniem pedałów - robię to raz na 1-2 lata, więc każdorazowo muszę sprawdzić, w którą stronę trzeba ciągnąć. Jakbym musiała wymieniać je co pół roku, robiłabym to z marszu z zamkniętymi oczami ;)

Odnośnik do komentarza

trzymam kciuki za projekt przełaj,... no i aby zapał do jazdy rowerem nie wypalił się jak już zrobisz prawko,..

Pod koniec stycznia mam zamiar zacząć... Mam nadzieję, że uda się bez większych przeszkód, ale i tak na pewno będę korzystał z forów m.in. tego więc zachęcam do śledzenia. :)  :) A na prawko i tak czekam, ale rower również pomocny.

Odnośnik do komentarza

Dla przykładu ja mam taki problem z odkręcaniem pedałów - robię to raz na 1-2 lata, więc każdorazowo muszę sprawdzić, w którą stronę trzeba ciągnąć. Jakbym musiała wymieniać je co pół roku, robiłabym to z marszu z zamkniętymi oczami ;)

To gratuluję, bo ja ni cholery nie mogę tego zapamietać. Niby to logiczne i powtarzalne ale za każdym razem mam problem :D

@psuszek 456 - jeśli po przejechaniu ok. 1 tys. km wymieniłeś tyle części to znaczy, że były najgorszego sortu. Jesli ktoś lubi tego typu rowery (bądź nie stać go na inny), to najrozsądniej po kupnie (proponuję używany) wywalić cały osprzęt "no name" i wrzucić nawet najprostszy Shimano Tourney. Seria TX800 sprawuje się naprawdę przyzwoicie. Właśnie tak zrobilem z rowerem, który kiedyś dostałem. Ze starego zostałarama, widelec, kierownica, sztyca i na początku koła. Reszta poszła na złom. Nowe części wraz z malowaniem ramy w garażu kosztowały jeśli dobrze pamiętam ok. 300 - 350 zł. Nadal ktoś mógłby powiedzieć, że to złom (waży ok. 18kg!) ale przejechał kilkadziesiąt tys. km. i części się nie psuły a zużywały. Rower nadal mam choć miałem go wyrzucić po kupnie nowego i czasem go użytkuję. Nawet zastanawiam się czy nie jeździć nim jak przyjdzie śnieg i związane z tym solenie na drogach.

Wniosek taki, że za trzy stówki to raczej sprzęt do sklepu po piwo, a nie do regularnej jazdy.

Odnośnik do komentarza

A czy Ty myślisz, że my tego sposobu nie znamy? ;) Cała sztuka zapamiętać, czy w kierunku tyłu się odkręca, czy przykręca :D I tu mam identycznie, jak Rowerowy. Tak przy okazji jeszcze pedałowej dygresji - smar, nie smar (też używam, żeby nie było), zauważyłam ostatnio, że bardzo dużo zależy od gwintów. W Kandsie mam korbę Shimano Alivio, jeżdżę bez oszczędzania, nie czyszczę roweru, wstawiam do piwnicy - pedały po dwóch latach poszły po jednym mocniejszym przekręceniu. Tymczasem w szosie mam korbę Ounce (co zrobić, tak dali) i tu gwinty są koszmarne - po miesiącu (!), mimo smarowania, jeżdżenia w suchych warunkach i regularnego czyszczenia roweru, walczyłyśmy z siostrą we dwie kilkanaście minut, żeby je ruszyć. Aha, pedały te same - shimanowskie M520.

 

Tourney nie jest taki zły. Ostatnio podarowałam znajomej mojego starego 10-letniego rozkleciołka na wolnobiegu z mieszanką SIS i Tourney'a. Ku mojemu zdziwieniu, to wszystko wciąż działa :) Oczywiście nie ma takich przebiegów, jak Twoje, @rowerowy. Może przez te 10 lat uzbierał ciut więcej, co Ty rocznie :D

Odnośnik do komentarza

Jak macie problemy z zapieczonymi np. pedałami, polecam użycie opalarki/suszarki do podgrzania części zewnętrznej (czyli np. korby w którą wkręcona jest oś pedała). To przy parach np. aluminium-stal. Nie mam pojęcia co w przypadku elementów z tworzyw sztucznych szumnie nazywanych karbonem. No ale taki sprzęt dokręca się przy użyciu kluczy dynamometrycznych.

Odnośnik do komentarza

Co to w ogóle za potwór z lewą korbą Alivio i prawą Arkus? Ciekawych rzeczy można się dowiedzieć, naprawdę nie spodziewałam się, że tak się da złożyć rower :)

 

Szacun dla Ciebie, że wystartowałeś i ukończyłeś zawody na czymś takim. Jakkolwiek jednorazowe 70km to nie jest jakiś szałowy dystans, więc trudno ocenić, na ile w ogóle możemy mówić o jakimkolwiek komforcie jazdy. Inna sprawa, że jesteś młody. Ja jak miałam 20 lat, dojeżdżałam codziennie po dwie godziny na studia. Ponieważ czasem zajęcia zaczynały się o ósmej, a kończyły o siódmej wieczorem, regularnie sypiałam na siedząco w pociągach. Teraz natomiast nie jestem się w stanie zdrzemnąć, żeby nie obudzić się z bólem tego i owego ;) Myślę, że tak samo jest właśnie i z rowerem, zwłaszcza na dłuższą lub częstszą jazdę.

 

Ciekawa jestem, co konkretnie Ci się sypało i było nie tak, ponieważ dopiero to weryfikowałoby w moich oczach, czy rower nadaje się dla Januszów do sklepu, czy też wyłącznie na śmietnik. Bo tak to raczej nie widzę zastosowania - włożyłeś w niego drugie tyle i nadal jest to produkt roweropodobny. Ale też ten wpis potwierdził mi to, co twierdzę uparcie, broniąc na tym forum rowerów za 1500zł - liczy się na pierwszym miejscu zapał i samozaparcie, a sprzęt to taki dodatek. Podpisuję się również pod życzeniami przedmówcy - obyś tych dwóch nigdy nie stracił! :)

Jeżeli chodzi to korby to sam zmieniłem na Alivio tylko jedną, ponieważ druga nie wymagała wymiany, a ja chcę jak najbardziej oszczędzać na naprawach tego roweru ze względu na jego wartość. A przecież i tak wydaje sporo.

Jeżeli chodzi o zawody to również napisałem relację z nich (tutaj link do relacji - >JURATOUR<). Generalnie w tak fatalnych warunkach nie da się jechać po wynik do tego w MTB. Brak hamulców, przerzutka jak zamurowana to jedne z przygód. Jeżeli chodzi o trasy rekreacyjne to da się, aczkolwiek na pewno na lepszym rowerze było by po prostu...lepiej i wygodniej.

Generalnie pisząc o tak słabych jakościowo częściach czy sprzęcie chcę pokazać pewną kontrowersję, że od sportu i aktywności (jakże potrzebnej) nie należy się odwracać jeśli nie ma się najlepszego sprzętu.

Dziękuję i pozdrawiam! 

Odnośnik do komentarza

Jeżeli po przejechaniu zaledwie 1000 km, okazało się, że musiałeś włożyć w ten rower prawie drugie tyle ile kosztował, a poza tym zmarnowałeś kupę czasu na chodzenie po sklepach, wymianę części itd., to myślę, że odpowiedź jest oczywista. Twój tekst będę rozpowszechniał po internecie jako ostrzeżenie.

Dziękuję Panie Łukaszu za rozpowszechnienie i zainteresowanie. To prawda jeżeli ktoś chce kupić rower do jazdy, trenowania, zawodów i mieć z nim spokój tzn. nie serwisować go częściej niż jeździć to nie ma szans żeby wydać tylko 300 zł. Ale w tym roku postaram się go znacznie poprawić i wszystko udokumentuje.

 

Pozdrawiam 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...