Skocz do zawartości

Trener rowerowy


niet

Rekomendowane odpowiedzi

  • 3 lata później...

Pytanie co chcesz osiągnąć? Moim zdaniem początkujący amator nie potrzebuje trenera. Przyda się trener zawodnikowi, który wskoczył na poziom walki zbliżającej do podium czołowych lokalnych wyścigów. I to wtedy kiedy ten amator ma ogarnięte wszystkie elementy układanki wyścigowej. Czyli posiada dobry sprzęt, pulsometr, pomiar mocy (bardzo przydatny ale nie niezbędny), prowadzi dzienniczek treningowy, ma ogarniętą dietę, sen i suplementację, trening siłowy i rolowanie. A jeśli nie, to są to wyrzucone pieniądze. Lepiej zainwestować w kilka książek i wsłuchiwać się w sygnały swojego organizmu. W Warszawie trener "kopiuj i wklej" bierze 300 zł miesięcznie, zaangażowany fachowiec 500-800 zł, trener a papierami trenera klasy światowej 1000-1500 zł.

Co do testów w laboratorium to odpuść. Na początke w pełni wystarczą testy z licznika, najlepiej Garmina. Jak chcesz poważnie podejść to napisz jakimi zasobami dysponujesz to coś podpowiem. A z własnego doświadczenia powiem że bardzo szybki progres uzyskuje się trenując samemu dwa razy w tygodniu a w weekend jeżdżąc ustaki z "lokalną koniną". Podstawowym problemem amatora jest słaba ekonomia procesów glikolitycznych. Kup książki Hebisz "Fizjologiczne podstawy treningu", Alle/Cheung "Kolarstwo zaawansowane", Friel "Podręcznik treningu z pomiarem mocy", Friel "trening z pulsometrem". Pamiętaj że lepiej być niedotrenowanym niż przetrenowanym. I pamiętaj żeby nie przesadzić kosztem zdrowia bo pociąg z napisem "wyczyn" już dawno odjechał. Poczytaj wpisy na temat treningu Twojego ziomka, Przemka Zawady. Jeśli czytasz po angielsku załóż konta na Training Peaks i TrainerRoad i czytaj pojawiające się tam artykuły.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję, w takim razie zostaje tak jak jest.

Moje "treningi" wymyślone przez siebie samego w opozycji do 500zł/mc dla trenera zewnętrznego będą musiały wystarczyć. No i bardziej zależy mi na utrzymaniu: 

1. własnego zdrowia;

2. wagi.

Stravy nie używam, miernika mocy nie posiadam. Pulsometr mam. Używam go na trenażerze. Odpalam treningi HIIT autorstwa GCN na youtube. Częstotliwość treningów: poniedziałek/środa/piątek. Dostępny czas: poniedziałek i środa max 1 godzina, piątek max 3 godziny. Poniedziałek: interwały (ciężkie, puls max 190, czas 30/40minut ), środa: równa mocna jazda (puls 150-170 czas jak poniedziałek), piątek to Indoor Cycling (też youtube) lub inne w zależności od samopoczucia i równe kręcenie bez patrzenia na pulsometr.

A pomysł z trenerem, to chodziło o usystematyzowanie, wskazanie dalszej drogi. W minionym roku na moich trasach testowych (Staniszów-skocznia Orlinek Karpacz, Kowary-Przełęcz Okraj, Staniszów-Przełęcz Karkonoska) zrobiłem życiowy czas (odkąd go mierzę). Teraz to chyba walka by nie być gorszym niż rok wcześniej.   

Od ok. 6lat rocznie przejeżdzam ok 3,5-3.8 tys km. 

 

Odnośnik do komentarza

Rozumiem że zależy ci na szosie? Jak jedziesz podjazd to mierz przede wszystkim progres VAM. Czyli ilość metrów na godzinę. Dobry, wytrenowany amator jedzie ok. 1000. Czołowy wyczynowy junior ok. 1400. Zawodowiec 1600. Ja nigdy szybciej niż 800 nie jeździłem. Ale też nigdy nie ważyłem mniej niż 82 kg. Załóż Stravę. Raz że będzie miał historię wszystkich jazd na wyciągnięcie ręki a dwa że tam masz podany VAM w czasie podjazdu. Nie przesadzaj z interwałami. Zima powinno się robić bazę w tlenie bez żadnych interwałów. Interwały na wiosnę. Nie przeginaj jeśli zależy Ci na zdrowiu. Nie jeźdź na bardzo wysokich tętnach. Ja i moich paru kolegów przeginaliśmy. W efekcie mamy problemy z arytmią. Treningi są dla tych co się ścigają i "muszą". Amator nieścigający się nic nie musi. Może jeździć dla przyjemności i dla zdrowia. Wyczyn ze zdrowiem ma mało wspólnego. W czasie kiedy mocno jeździłem przejeżdżałem rocznie 8-10k.

Odnośnik do komentarza

Samemu trzeba zobaczyć jakie mamy granice. Miałem nieszczęście spędzić miesiąc w klinice kardiologicznej i rozmawiałem z wieloma lekarzami. Wielu z nich uprawia sport. Nieoficjalnie mówią że ekstremalne wyzwania typu maratony, triathlony czy jazdy ultra na rowerze, przyczyniają się do problemów kardiologicznych. Nieoficjalnie dlatego że ich szef biega maratony i nigdy tego nie przyzna.

Czytam teraz książkę byłego kolarza na ten temat, Leonard Zinn - Haywire Heart, ale opornie mi idzie. Ja mogę powiedzieć że był czas kiedyś miewałem 190 na ustawkach w 40 lat i 175 w 50. I było to za dużo. Nie należało chyba przekraczać 90% tych wartości. Natomiast mimo że w 40 lat zrobiłem sobie wszechstronne badania a potem co parę lat, to nic one nie wykazały. Arytmia rozwijała się u mnie latami. Były objawy na pulsometrze, których nie umiałem zanalizować. W jakimś momencie miałem przeczucie że coś jest nie tak ale żadne echo serca czy holter nic nie pokazywały. W jakimś momencie zaczęto mnie leczyć na wieńcówkę, której nigdy nie miałem, przyczyniając się do szybszego rozwoju arytmii. Niestety trafiałem na tzw. kardiologów-hydraulików i potrzebowałem kardiologów-elektryków. Trafiłem do nich o wiele lat za późno. Z drugiej strony znam wielu kolarzy starszej daty co nie mają takich problemów. Sądzę że czynniki są genetyczne jak i środowiskowe. Jeden z kolegów jest szczupły i bardzo wysoki a drugi dużo niższy, otyły i nadużywający alkoholu w przeszłości. Ten pierwszy w niecałe 50 lat miał udar niedokrwienny, a ten drugi zaczął mieć arytmię w ok. 60 lat. U mnie w rodzinie prawie wszyscy zmarli na zawał, więc miałem to na uwadze. Ale wiadomo że facet to by chciał zawsze więcej, szybciej, mocniej. Moim błędem było jeżdżenie z byłymi kolarzami i próba dociągnięcia mojej wydolności do ich poziomu. Jakbym jeździł sam czy z kumplami to z pewnością postęp choroby byłby wolniejszy o ile w ogóle by się rozwinęła. Dołożyło się pewnie turniejowe granie w tenisa do 50 lat. Więc jak to z wszystkim. Fanatyzm w żadnej dziedzinie nie jest wskazany ?

Dawniej jeżdżono bez pulsometrów i mierników mocy i bardziej "wczuwano" się w organizm. Być może tędy droga. Stosuję to z synem, który się ściga. Jak mu się nie chce, to go nie zmuszam. Jak widzę że jest padnięty i śpi, to olewamy szkołę i treningi i daję mu pospać. Widać organizm tego potrzebuje. Ale uważam że każda szybsza czy cięższa jazda powinna być z pulsometrem i należy obserwować czy nie było jakichś niepokojących skoków pulsu.

Odnośnik do komentarza

Jest jeszcze coś takiego jak odwrócona periodyzacja. Polega na rozpoczęciu okresu przygotowawczego od treningów krótszych o dużej intensywności, czyli właśnie interwałów, a dopiero w drugiej części tego okresu przechodzi się do długich treningów o charakterze tlenowym. Ma to zastosowanie właśnie w naszym klimacie.

Odnośnik do komentarza

Jacku, dałeś mi teraz trochę do myślenia. W tym roku 29 lat. Na zawodach MTB mam średnie tętno około 170-178, maksymalne tętno w zeszłym roku 216. 2 lata temu robiłem sobie badania serca przed triathlonem i na pół godziny po ukończeniu i wychodziło u mnie teoretycznie wszystko okej. Poczytam jednak o tych treningach i chyba zmienię swoje podejście...

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Ja mam trenera. Online oczywiście + kontakt telefoniczny, mailowy, facebook itd w razie potrzeby.

Trening rozpisany średnio na tydzień, potem na kolejny itd, itd. Oczywiście trening dopasowany do czasu jaki można poświęcić, sprzętu. W zasadzie już 13 miesiąc w ten sposób trenuję i bardzo sobie chwalę. Po roku samodzielnego jeżdżenia mniej więcej się zdecydowałem. Teraz trener już zna moje wszystkie słabe i dobre strony, dogadujemy się co do celów, wyścigów i bardzo fajnie to wygląda.

Nie mam czasu i ochoty metodą prób i błędów sam dochodzić do czegoś dwa razy dłużej. Z trenerem będzie to krócej, mądrzej, skuteczniej, z mniejszym ryzykiem przetrenowania, niedotrenowania, przeciążenia, itd..

Oczywiście na samym początku może to być plan treningowy tak jak Jacek napisał "kopiuj - wklej" ale w miarę upływu czasu i tego jak trener będzie obserwował zmieniające się parametry, trening jest coraz bardziej dopasowany i "uszyty" na miarę.

Oczywiście ja trenuję i jeżdżę stricte na sportowo na szosie (w 2020 - 16 500 km). Cudów nie mam się oczywiście spodziewać w wieku aktualnie 42 lat, ale mam zamiar na wiosnę 2021 coś namieszać w lokalnych wyścigach.

 

 

Odnośnik do komentarza

Człowiek jest kluczowy. Rozmawiałem z kolegą, medalistą wielkich imprez torowych, który jest trenerem i powiedział, że woli mnie wykształconego i obudowanego technologią ale zaangażowanego i z doświadczeniem niż super-hiper "pistoleta" który widzi w tym tylko zarobek. Natomiast mało mam do czynienia z rynkiem trenerów w PL. Paru znam i mam o nich jakieś zdanie i wiem że bywa różnie. Musi być pewna chemia i poprawa wyników. Ja się sam przez to wszystko niestety przegryzam ale chyba z dobrymi wynikami. Bo jak zamieściłem pozycję młodego na zagranicznych grupach to trenerzy tam się produkujący ocenili, że "world class". Więc coś tu dobrze robimy. Wczoraj go Niemcy nie wpuścili na samolot do domu z Alicante do Berlina bo nie miał testu na Covida. Wyjdzie mu na dobre bo posiedzi jeszcze 2 tygodnie w Hiszpanii czyli 4 tygodnie w sumie. 2 dni temu trening 130 km, 3150 przewyższenia.

W sam trening dużo nie ingeruję. Od tego jest trener klubowy, który konsultuje się też z trenerem kadry. Bardziej zajmuję się sprzętem i aerodynamiką, co konsultuję z różnymi ludźmi z naszego i zagranicznego podwórka. Natomiast są takie treningi że zlecam mu jakiś test czy próbujemy jakichś nowych elementów. Mam natomiast na horyzoncie bardziej cele długofalowe więc specjalnie się nie przejmuję jakimiś wynikami po drodze. W zasadzie interesują nas tylko Mistrzostwa Polski jako kryterium kwalifikacyjne a  docelowo Mistrzostwa Europy i Świata i wyścigi międzynarodowe.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...