Skocz do zawartości

Fotki z Mistrzostw Polski w kolarstwie torowym


Rekomendowane odpowiedzi

Przykry artykuł czytałem ostatnio o naszym mistrzu świata, który ma dietę od związku, przekraczającą niewiele ponad minimalną krajową. Nie ma też kontraktu z żadną grupą zawodową. Pustki na trybunach też przykre. Może kwestia reklamy, bo podobno wstęp był za darmo, ja po fakcie się dowiedziałem, że są mistrzostwa.

Odnośnik do komentarza

Polski sport nie jest zorientowany na niesienie pomocy takim ludziom. Np. lekkoatleci poza jakąś wąską grupą sami muszą zadbać o siebie. Praktycznie każda kariera trwa krótko, bo gdy zacznie się "dorosłe życie" to okazuje się, że trzeba jednak poświęcać treningi na pracę zarobkową. W kolarstwie jest pewnie to samo. Są może jakieś pieniądze na sprzęt, "na związek", ale zwykła pomoc finansowa już pewnie nie trafia do zawodników.

Odnośnik do komentarza

Temat rzeka. Sport się bardzo zmienił w ostatnich latach. Dramatycznie się skomercjalizował a co za tym idzie dramatycznie zwiększyła się konkurencja, między innymi za pomocą sprzętu czyli "wyścigu zbrojeń" jeśli chodzi o kolarstwo oraz nowych metod treningowych. Kiedyś wystarczyło mieć trochę talentu, klub dał rower i jak ktoś był pracowity, zacięty i dobry wydolnościowo to szybko osiągał dobre wyniki.

 

Dziś chętnych do osiągnięcia tych wyników jest wielokrotnie więcej. Są rodzaje sportu w którym są duże pieniądze. Jeśli chodzi o kolarstwo to takie są na szosie. Ale dotyczą tylko garstki na absolutnym topie. Reszta walczy o przetrwanie.

 

A kolarstwo torowe to już sport absolutnie niszowy. Są państwa gdzie trochę tych welodromów mają i gdzie kibice przychodzą. Tak jest w UK, Francji czy Niemczech. Ale tamtejsze związki są bogatsze i lokalni sponsorzy są bogatsi. I mają gwiazdy, które oprócz jazdy na szosie, mają sukcesy na torze. Jak Wiggins czy Cavendish.

 

My mamy jeden tor. Wybudowany w korupcjogennym układzie w bardzo złym, źle skomunikowanym miejscu. Ale są państwa, wcale nie biedne, które nie mają ani jednego. Norwegia swoje mistrzostwa torowe od lat rozgrywa w Pruszkowie :)

 

Ta historia z Mistrzem Świata, Adrianem Teklińskim, jest z pewnością smutna. Ale sądzę że znajdzie pozytywne zakończenie. Jestem pewien, że prezes Banaszek nie pozwoli mu przepaść. Sam jest byłym kolarzem i wie jakim zaszczytem i honorem dla naszego kolarstwa jest koszulka Mistrza Świata zawodowców.

 

Miałem ostatnio zgrzyty z pewnymi działaczami w związku związane z moim młodym i byłem zmuszony poprosić go o pomoc i pomógł. Więc nie jest to działacz kręcący tylko swoje biznesy tylko człowiek, któremu na kolarstwie zależy.

 

W kapitaliźmie kariera sportowa to bardzo niepewna inwestycja. Czytałem ostatnio fajny artykuł sprzed paru lat, jednego z braci Banachów, ile potrzeba żeby "wyhodować" topowego zawodnika MTB. Absolutnie minimalna kwota na stworzenie pięcioosobowej grupy z której byc może wyhodujemy medalistę czołowych imprez to 5 mln złotych. Ale raczej bliżej w stronę 10. Kto da takie pieniądze bez żadnych gwarancjiy sukcesu? Nikt. Dlatego tylko państwo może się tym zająć. Projekt "Justyna Kowalczyk" przyniósł efekty bo stworzono dla niej profesjonalny team. Z trenerem, sparingpartnerem, serwisantami i masażystą. Obserwusję jak ona trenuje i gdzie jeździ. Czasem nawet wymienimy parę słów pod komentarzen na FB. Jest poza domem ponad 300 dni w roku. Ostatnio trenowała katorżniczo na nartorolkach w Bułgarii na podjazdach szosowych na ok. 2000 m.

 

Mają Włoszczowska to samo. Stworzono dla niej team. Czasem przewijały się w tym teamie inne, bardzo utalentowane zawodniczki. Ale nie podołały. Teraz stworzono super team. Maja i "Jolka Demolka" czyli Jolanda Neff. Efektem jest tytuł Mistrzyni Świata Jolki i czwarte miejsce Majki. A dla firmy Kross, głównego sponsora, wyśmienita reklama i otwarcie drzwi z jej pomocą do wejścia na rynki zachodnioeuropejskie.

 

A u młodzieży kolarskiej.

 

Mój znajomy, ojciec 14-latka, Mistrza Polski Szkółek Kolarskich na torze i czołowego zawodnika na szosie, zdradził mi niedawno że ten sezon kosztował go "dobry samochód". Więc zapewne ponad 50 tys zł. Składa się na to sprzęt torowy i szosowy i wyjazdy na topowe wyścigi w Polsce w ilości ok. 30 z noclegiem i jedzeniem.

 

Inny znajomy, załatwił konkurentowi mojego Marka, 13-latkowi, kontrakt sponsorski z producentem rowerów. Dostał od producenta sprzęt plus budżet na wyścigi.

 

Sam zaczynam przygotowywać ofertę dla sponsorów i rozpoczynać ich poszukiwanie. Bo z własnych środków nie jestem w stanie pokryć kosztów mojego młodego, pozwalających na rozwój na najwyższym poziomie.

 

Natomiast związki jeśli mają sponsorów tytularnych, jak ostatnio został pozyskany Orlen dla PZKol, mają z pewnością możliwość pomóc najbardziej utalentowanym zawodnikom. Ale to dopiero od pewnego, zwykle wyższego poziomu. Zwykle od juniora. Ale w tym czasie jakoś do tego juniora trzeba zawodnika doprowadzić. Ministerstwo Sportu ma teraz program, nie pamiętam nazy, 100+ czy jakoś tak gdzie najlepszym zowodnikom, chyba tylko dyscyplin olimpijskich, w wieku 18-23 lata ufundowuje stypendium 40 tys zł rocznie. Dzięki temu nie musza isć do pracy i mogą trenować. Natomiast ich związki sportowe musza im pomóc ze startami, sprzętem i innymi tematami.

 

Idealnie byłoby gdyby sport zawodowowy sam się finansował. Ale chyba nie jest to możliwe. Najbogatsza grupa zawodowa Sky, też jest w jakimś stopniu grupa narodową i jest związana z British Cycling.

Odnośnik do komentarza

Masz rację - temat rzeka. Medialność sportowców innych niż piłkarze jest bliska zeru i dlatego sponsorzy nie proponują żadnych kontraktów. W twoim Jacek świecie Maja Włoszczowska to ktoś bardzo znany. Krótka sonda wśród przeciętnych ludzi na ulicy z pytaniem o znanego sportowca polaka na rowerze, będzie zapewne szokiem. Ktoś może będzie pamiętał Szurkowskiego, ktoś skojarzy Kwiatkowskiego i Majkę (łatwe nazwiska) ale Bodnar będzie poza zasięgiem poznania. Taki fakt.Tak samo jest z lekkoatletami. Na mityngi przychodzi garstka ludzi i prawie każdy jest związany z lekkoatletyką. Wyjątkiem jest memoriał Kamili Skolimowskiej, który w tym roku zgromadził tysiące kibiców.

 

Zgadzam się z Tobą, że teraz sam talent może nie wystarczyć tak, jak to było kiedyś. Zaplecze w postaci sprzętu, metod (obozy wysokogórskie), dietetyków, psychologów masażystów, w ogóle całego teamu to faktycznie koszt pewnie sześciu zer rocznie tak, by robić to na zawodowym, światowym poziomie.

 

Na zachodzie wiele sportów cieszy się wielka estymą. Wystarczy dodać, słynny biegacz brytyjski Mo Farah ma nadany tytuł szlachecki i może używać "Sir" przed nazwiskiem. U nas masowo królują raczej sporty zespołowe. Raz była Małyszomania. I tyle.

 

Związki sportowe w regionalnej Polsce to kliki leśnych dziadków. w moim mieście to są te same osoby co 25 - 30 lat temu. Nereformowalny beton, któremu zależy tylko na pensjach i dietach dla siebie przy delegacjach do Warszawy. Sytuacja jest fatalna.

 

Inna sprawa jest też w temacie, który sam podjąłeś kiedyś na forum. Głód sukcesu młodych i lepiej wykształconych trenerów powoduje niestety, to, że mając młodego, zdolnego zawodnika zajadą go jak konia, tak, że nie dotrwa w sporcie nawet do wieku U23. Wypali się mentalnie albo zniszczy sobie zdrowie kontuzjami. Twoje podejście do kariery syna wydaje się wyważone. Pozostaje kibicować i życzyć szczęścia w karierze sportowej jemu i innym młodym adeptom.

Odnośnik do komentarza

Z tym zajechaniem zawodnika przez trenerów nie do końca bym się zgodził. Wielu z tych trenerów nabywa doświadczenie z czasem. Wraz z nim jest w stanie lepiej ocenić jak duże obciążenia zastosować. Pytanie brzmi co trener z tego ma? Różnie bywa. Najczęściej własną satysfakcję. Zarobki w kolarstwie są raczej niskie. Zarobić i to nieźle można natomiast na trenowaniu dorosłych amatorów, którzy mają pieniądze. Pojawiło się wielu trenerów, którzy to robią. Najlepsi mają stawki za ułożenie planów treningowych, dietetycznych i suplementacyjnych dochodzące do 600 i więcej zł miesięcznie. Jak ma 10-15 zawodników to może wyciagnąć 10 tys miesięcznie. Co najmniej tyle zarabia kilku topowych jak Kogut czy Starzyński.

 

Natomiast jest wielu trenerów prawodzących własne kluby. Jest to trochę niewdzięczna praca. Ale jak ktoś ją lubi to fajnie jest obserwować postępy dzieci. W młodszych grupach wiekowych jest jeszcze mało wyścigu zbrojeń, chamstwa i gry nie fair więc rywalizacja jest czysta i fajna. Im dalej w las tym gorzej.

 

Nasz klub bardzo się rozrósł. Jest to obecnie jeden z największych klubów w Polsce. Najwięcej jest małych dzieci, do 12-tego roku życia. Potem zaczynają się wykruszać. Tych najmniejszych mamy chyba ponad 60. W kategorii młodzik czyli 13-14 lat mamy ok. 30. Junior młodszy 15-16 lat ok. 20 a juniorów 17-18 już tylko 10. Więc idzie naturalna selekcja.

 

Największym zagrożeniem dla takiego dziecka jest talent, zbyt szybki sukces i rodzice żądni sukcesu. Mamy kilkoro takich co bardzo szybko zaczęli wygrywać prawie wszystkie wyścigi w których startowali. Wynikało to z dobrej wydolności, dobrej techniki, częstych treningów i bardzo częstych startów w wyścigach. Dwa lata temu konkurent mojego Marka z Mazowsza startował w ok. 50-ciu wyścigach rocznie. To jest ilość dni wyścigowych, które robią w sezonie niektórzy zawodowcy. Rodzice bardzo zamożni, dzieciak miał więc rowery po 10-25 tysięcy każdy. Wygrywał bardzo dużo, na podium był prawie zawsze. Ale nie urósł i przytył. W kolejnym roku silniejsi fizycznie zaczęli mu dokładać. Pomału spadał na dalsze miejsca. Sprzęt nie był już mu w stanie pomóc. Dziś już startuje tylko sporadycznie ale widzę po nim że jest sfrustrowany i chyba już za chwilę zobaczymy go tylko na maratonach rodzinnych.

 

Mamy w klubie jednego chłopca, bodajże 11-latka. Duży talent jeśli chodzi o MTB. Bardzo dobry technicznie. Malutki, szczuplutki. Ma super sprzęt. Dużo startuje. Trenuje chyba 5 razy w tygodniu. Wygrał szybko wszystko co było do wygrania w jego kategorii wiekowej. Ale teraz zaczyna przegrywać. Widać że bardzo ciężko to znosi. Czy będzie jeszcze trenował za 2-3 lata? Nie wiadomo.

 

Mój syn też dosyć szybko miał umiarkowane sukcesy. W MTB nigdy mu specjalnie dobrze nie szło. Był wyrośnięty, nie miał zbyt dobrej koordynacji i techniki i nigdy nie miał wypasionego sprzętu. Wygrywali z nim dwa lata młodsi i niźsi o głowę. Ale trenował w miarę regularnie. Zimą się totalnie obijał ale pływał, grał w piłę, tyle że odpoczywał od roweru. Na szosie jego warunki fizycznie powodowały że szybko zaczął zdobywać wysokie miejsca. Ale jeszcze nie dominował. Z kolei ma wyjątkową naturalną wydolność taką, której większość nie ma. Nie trzeba było dużych bodżców trenignowych żeby osiągnąć skutek. W zeszłym roku na Mazowszu na szosie dominował już totalnie. Były dwa wyścigi. W jednym jechał on, w drugim reszta. w jakimś momencie odjeżdżał i nikt nie był w stanie się utrzymać. Ale też miał już sprzęt z którym od nikogo specjalnie nie odstawał a był o głowę wyższy od większości więc dominował warunkami fizycznymi.

 

W MTB jeszcze nie dawał rady. I nie miał sprzętu. Ale z założenia startował tylko w ważnych wyścigach. Namawiano mnie żeby startował w różnych pomniejszych ale od początku się na to nie zgadzałem. Interesował mnie tylko rozwój w dłuższym dystansie i medale Mistrzostw Polski. Tak zwane lokalne "ogórki" ani żadne cykle zawodów nigdy mnie nie interesowały co zresztą czasami było źródłem konfliktu. No i w ciągu roku mało startował. Kilkanaście wyścigów. Jak inni startowali on jeździł ze mną po górach.

 

Śmiesznie było na jego pierwszych Mistrzostwach Polski na szosie. Na czasówce nie miał stroju czasowego tylko opływową koszulkę pływacką z Decathlonu. Miał wpinane pedały szosowe ale jechał w nich trzeci raz i miał problemy z wpięciem się na starcie. Jak ochraniacze aero na buty miał moje zimowe ochranicze przeciwdeszczowe. Koła miał już stożki ale nie karbonowe jak czołówka tylko alu. Rower na starej ramie karbnowej ze starym osprzętem Ultegra na którym jeździ do dziś. Pytałem nascyh trenerów fachowców z Mazowsza jak oceniają jego szanse. Pytają. Jeździ na torze? Nie. Ile razy trenuje? 2. Obejrzeli rower, sprzęt. Jeszcze się pośmiali z niego na starcie że nie umiał się wpiąć. Zapytałem jak oceniają który będzie? Powiedzieli miejsca 40-60. Jechało ponad 80. Był trzeci! Jakby nie to że śię nie umiał wpiąc byłby drugi bo do drugiego stracił jakiś ułamek sekundy :)

 

Na razie jak widać po wynikach wydaje się że miałem rację. Dwa brązowe medale Mistrzostw Polski na szosie, złoty medal MTB. Ale nie należy dmuchać balonika. Są to na razie strasznie krótkie dystanse. Czasówka na Mistrzostwach Polski na szosie ma 5km. Wyścig ze startu wspólnego 32 km. Wyścig na Mistrzostwach Polski MTB 9 km. Dopiero za dwa lata kiedy przejdzie do juniora młodszego będzie widać czy jest w stanie być w czołówce. Tam już będą czasówki po 10km, wyścigi ze startu wspólnego 80-100 km i wyścigi MTB 2-3 razy dłuższe.

 

Na razie zaczynamy też bawić się na torze. Za tydzień wystartuje po raz drugi w życiu. Zobaczymy jak mu pójdzie. W pierwszym starcie, który był na Mistrzostwach Polski w wyścigu na jedno okrążenie ze startu lotnego nie zmieścił się w dziesiątce. W wyścigu punktowym nie ogarnął na którym okrązeniu trzeba finiszować i przestrzelił dwa finisze. Ale pierwsze koty za płoty.

 

Natomiast ma bardzo duże rezerwy. Trenuje średnio ze 2-3 w tygodniu. 3 w porywach ale rzadko. Mało się ściga. Nie jest wyeksploatowany. Więc zwiększając umiejętnie obciążenia można bardzo dużo osiągnąć. Ale musi sam do tego dorosnąć. Na razie jak mówi że mu się nie chce isć na trening to ja mówię, ok, nie idź. Odżywia się byłe jak. Płatki śniadaniowe, parówki, pizza, MCDonalds, kebab, słodycze. Je co chce i kiedy chce. Ale jest naturalnie szczupły. No i sam pilnuje wagi. Jak się obje to następne dwa dni je mniej. Przy 177 wzrostu waży ok. 60 kg. Tkanka tłuszczowa 6,7%. To są parametry jak u dorosłego kolarza zawodowego. Więc jeszcze mamy rezerwy w doborze składników odżywczych. Nigdy nie spożywał żadnych suplementów diety a wielu w tym wieku już tak. Więc to kolejna rezerwa. Nie ma żadnych super rowerów ani kół, rezerwa. Nie ma masażysty, nie jeździ za motorami, nie jeździ zimą na zgrupowania zagraniczne. A niektórzy jego rówieśnicy owszem. Dlatego sobie spokojnie chodzę i podśmiewam się z tych wszystkich, którzy stają na głowie żeby dziecko zwyciężyło w klasyfikacji generalnej jakiegoś cyklu wyścigów w 10,11,12 czy 13 lat. Ja wiem że my mamy czas.

 

A co zrobić z dzieckiem, które trenuje 5-6 razy w tygodniu i ściga się 40-50 razy? Jaki mu zwiększyć obciążenia? No i tu jest własnie rola rodzica i trenera żeby go odpowiednio prowadzić. Ale nie jest to łatwe i większości się nie udaje.

Odnośnik do komentarza

Z medialnością kolarzy się zgadzam. Niska rozpoznawalność. Parę razy rozmawiałem z ludźmi mówiąc że syn się ściga na rowerze. Powiedziałem że na szosie i na MTB. 90% pytało co to jest MTB bo nie miało pojęcia. Sądzę że 90% nie będzie też miało pojęcia kto to jest Włoszczowska. Za to Anita Włodarczyk jest już chyba rozpoznawalna. Z całym szacunkiem do jej dyscypliny, którą zresztą uprawiałem i byłem Mistrzem Mazowsza, to rzut młotem jest dyscypliną beznadziejną w porównaniu do kolarstwa, które nie dość że można uprawiać całe życie to jest ono znacznie ciekawsze moim zdaniem. Ale na Kwiatka czy Włoszczowską ludzie potrafią przyjść. Na Mistrzostwach Polski MTB było bardzo dużo kibiców. Na oficjalny trening z Kwiatkiem w Warszawie przyjechało ponad 500 szosowców :)

 

W UK torowcy też dostali tytuły szlacheckie a raczej rycerskie. Znany Wam być może Bradley Wiggins i mało znany Chris Hoy, sprinter torowy. Cieszą się wielką estymą. Nie mają problemu z kontraktami reklamowymi.

 

Kiedyś byłem absolutnym przeciwnikiem monarchii, szlachty i tego typu spraw uznając je jako nie mające prawa bytu w obecnych czasach. Dziś dostrzegam ich zaletę. Jest to piękna sprawa że można uzyskać tytuł rycerski za wybitne zasługi dla kraju w sporcie czy kulturze. Prowadząc się niegodnie można go również stracić. Więc on zobowiązuje. Wiggins otrzymał najpierw Order Komandora Imperium Brytyjskiego za zasługi dla kraju a następnie tytuł rycerski.

 

Ilość kibiców na imprezach innych niż piłka nożna czy siatkówka nie jest duża. Co do kolarstwa to kiedyś była niesamowita. Rodzice zaprowadzili mnie jako małe dziecko na stadion w Koszalinie, na którym finiszował Wyścig dookoła Polski. Czekałem wypatrując mojego idola, Szurkowskiego. Przyjechał na tym etapie daleko, pokrwawiony w rozdartych ciuchach. Nie wiem ile widzów mieścił statdion ale był prawie pełny. Mówiono mi że jak Szurkowski jechał na Wyścigu Pokoju jako faworyt i etap kończył się w Warszawie na Stadionie Dziesięciolecia, to po drodze stało ponad milion kibiców a na stadionie nie było ani jednego wolnego miejsca a to był stadion, który mieścił blisko 100 tysięcy! Szurkowski był wtedy Bogiem!

 

Zresztą lekkoatletyka czy boks też były bardzo popularne. Mam do dziś autograf Tadeusza Ruta, Mistrza Europy w rzucie młotem.

 

Działacze to kolejny temat rzeka. Ostatnio mocno się posprzeczałem z pewnymi panami w PZkol i napisałem prośbę do przezesa żeby zrobił porządek z "leśnymi dziadkami". Wielu z nich ma nawet dobre chęci ale zupełnie się nie nadaje do obecnego modelu sportu. Powinno się im umożliwić pełnienie funkcji honorowych ale odsunąć ich od spraw bieżących. Nie wspomnę już o takich, których interesuję tylko podzielenie 1000 zł na pięciu a znam takie przypadki.

Odnośnik do komentarza

Taki komentarz osoby, która patrzy na kolarstwo mocno z boku: pomijam fakt, że u nas narodowym sportem jest piłka nożna, w której mamy zwykle kiepskie wyniki, ale gry inne niż zespołowe są po prostu nudne. Dla przeciętnego widza jedynie jakieś kraksy, względnie widowiskowe ewolucje budzą zainteresowanie. Podobne wrażenia miałem z zawodów konnych: na widowni jedynie znajomi i rodzina startujących.

W zasadzie jedynym wyjątkiem był ostatnio Małysz, który potrafił przyciągnąć przed telewizor tłumy.

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc temu...

Tak, mało kto wie, że stołki i posady państwowe są naprawdę mało warte w porównaniu z tym co dzieje się za kulisami. Skakanie do gardła i kopanie po kostkach to stały element. Stara gwardia - leśne dziadki nie chcą oddać swojego żerowiska. Walka o wpływy jest bez pardonu. W przeciętnym urzędzie, gdzieś w Polsce łamanie psychy to prawie standard. A taki związek to na pewno łasy kąsek.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...