Skocz do zawartości

pokonanie dłuższego dystansu bez przygotowania


Rekomendowane odpowiedzi

Mam taką wątpliwość, za której rozwianie byłabym niepomiernie wdzięczna :)

Jest sobie osoba, która w lipcu i sierpniu przejechała w sumie ok. 500km (wycieczki po 40-50km). Czy myślicie, że taki ktoś po dwutygodniowej przerwie od jeżdżenia jest w stanie przejechać dwa dni pod rząd po ok. 100km? Poza bardzo krótkim odcinkiem szutrowym droga jest asfaltowa, pierwszego dnia dość płasko, drugiego kilka podjazdów, ale tempo wycieczki jest takie, że spokojnie można rower wprowadzać ;) Poza tym jak coś jest do dyspozycji wóz techniczny, a co ok. 20km krótki lub dłuższy postój (w sumie podróż każdego dnia od startu do celu zajmuje jakieś 10h).

Pytam, bo znajoma ma wątpliwości i dyskutujemy, czy taki wyjazd to porywanie się z motyką na słońce, czy zwyczajne wyzwanie, któremu jest w stanie sprostać prawie każdy rowerzysta.

Odnośnik do komentarza

Dużo zależy od ogólnej kondycji i motywacji, oczywiście sprawny rower też pomoże ;) Piszesz że znajoma jeździ na 50km wycieczki, jak się po takiej trasce czuje? Mogłaby jechać dalej, albo na drugi dzień wsiada i robi drugie 50km? Czy może dochodzi do siebie kilka dni? Jeśli po takich 50km wszystko gra, nic nie boli i jest chęć do dalszej jazdy to da radę. Czemu 100km ma zająć 10h ? Jadąc tylko 20km/h wychodzi 5 dodać nawet 2h na wszystkie postoje to i tak mamy 7h brutto :)

Odnośnik do komentarza

Wiem z poprzedniego roku, że to mniej więcej tyle właśnie trwa. Niektóre postoje są dłuższe, bo wydawany jest ciepły posiłek, z kolei ogon nijak nie wyrabia nawet tych 20km/h - i głównie na tym buduję mój optymizm ;) Rower jest sprawny, tegoroczny, w dodatku szosa, więc lekki. Jej sporadyczne jazdy wynikają głównie z braku czasu, bo dużo pracuje. Po ostatniej wspólnej sześćdziesiątce jedyna rzecz, jaka odmówiła nam obu posłuszeństwa, to lekki ból karku, zwłaszcza, że na jakichś 10km asfalt wyglądał jak sito. Ale ku mojemu zaskoczeniu na drugi dzień nikt tego nawet nie pamiętał i w zasadzie przeszło po kilku godzinach.

Znacznie gorzej jest właśnie z głową. Rok temu pojechała w tę samą drogę kilkuletnim MTB (dodajmy, że opony Kenda Koyote 26x1,95, więc katorga) i teraz ma problem z wiarą w siebie, i trudno mi ją przekonać, że naprawdę te dwa rowery dzieli przepaść. Tak więc szukam autorytetów, bo powoli sama już przestaję wierzyć, że moje przekonanie ma jakiekolwiek logiczne uzasadnienie i nie jest huraoptymizmem ;)

Odnośnik do komentarza

Z mojej praktyki każdy jednorazowo jest w stanie przejechać dwa razy dłuższy dystans niż jeździ na co dzień. Ale czy dwa dni z rzędu? Niekoniecznie. Mam doświadczenie z moją młodą 25-letnią przyjaciółką z MTB. Jeździ do 100-120 km ale w dosyć wolnym tempie, tak 14-16 km/h. Pierwszego dnia w Górach Świętokrzyskich zrobiliśmy 110 ale tempo było ze 2-3 km wyższe niż to którym zwykle jeździ. I przewyższenie chyba z jakieś 1200m. Następnego dnia ledwo jechała. Nie była w stanie się zregenerować ani wytworzyć tyle mocy żeby kolejnego dnia coś więcej pojechać. Miało być dwa dni po 100. A drugiego zrobiliśmy 50 w bardzo wolnym tempie. Z tym że jazda interwałowa i tempo miały z pewnością znaczenie. Więc może jak tempo w jej strefie komfortu to może da radę 2 dni. A przejechała już kiedykolwiek 100 km? To młoda dziewczyna z dobrą regeneracją czy w średnim wieku?

Odnośnik do komentarza

Właśnie czasu pozostało niewiele, bo do wtorku trzeba podjąć decyzję. A z tą pozycją na rowerze to na dwoje babka wróżyła i pewnie póki nie przejedzie kilku godzin, to się nie przekona.

Zaletą wyjazdu jest to, że jedzie kilka grup w bardzo różnym tempie, a szosy należą do rzadkości. Na prostej ci najszybsi ciągną około 20-25km/h, a najwolniejsi może 15-18km/h (dodam, że prawie cały czas jechaliśmy z wiatrem).

Jacku, odpowiadając na Twoje pytania. Tak jak pisałam, ten sam dystans pokonała dokładnie rok temu i wtedy też zrobiła ostatnie setki. Teraz wskutek większej ilości obowiązków jeździ mniej i krócej. To młoda kobieta, 28 lat, bez żadnych problemów zdrowotnych, w tym również bez nadwagi. Sprawdziłam przewyższenia i trasa, na którą się wybieramy to pierwszego dnia 470m w górę i 416 w dół, a drugiego 760m w górę i 820 w dół.

A ta tajna broń, to coś konkretnego i zdrowego? Bo apteki jakoś mało mi się że zdrowiem kojarzą ;)

Odnośnik do komentarza

Zdrowego nic. Sama chemia :)

 

Plan bitwy :)

 

Gutar Nutrend, bardzo dobry energetyk, stosować w drugiej połowie dystansu jak ktoś opada z sił.

Magnez z B6 w płynie we fiolce. Działa niemal natychmiast jak kogoś łapią kurcze

Ibuprofen na drugi dzień przed jazdą, dobry póki się mięśnie nie rozgrzeją

Tyson z Guaraną i magnezem na drugi dzień z rana (uwaga, moczopędny) tudzież podwójne espresso macchiato jeśli ktoś nie toleruje Guarany

Wypasione śniadanie z rana na bazie tłuszczu i węgli (zdrowe i konkretne :) )

 

Tak dla ciekawostki zanotowałem sobie jedno z moich mega śniadanek w górach, w hotelu. Można się pośmiać:

Średnie espresso z odrobiną mleka - 5x
Jajecznica z 3 jaj, ja się da to na bekonie,  boczku lub szynce
Ciemne pieczywo z masłem 2x
Bułka ciemna z masłem 1x
Ser żółty - 5 plastrów
Wędlina - 5 plastrów
Pasztet - 1 plaster
Jogurt - 1 kubeczek
Miód - kilka łyżeczek
Gejpfrut - kilka plastrów
Jakieś roladki z sosem tatarskim, serem i wędliną - 2 sztuki

 

Regeneracja po pierwszym dniu

Rolowanie rollerem, zmniejsza zakwasy i działa bardzo korzystnie na regenerację

Duże dawki lecytyny. Na mnie to działa, nie wiem jak na innych

Aspargin czyli magnez plus potas po jeździe

Kąpiel nóg w lodowatej wodzie

Skarpety kompresyjne

Odnośnik do komentarza

@Elle, jeśli chodzi o "aptekę" to sugerował bym raczej izotonik własnej produkcji. Zawsze to zdrowsze. Ewentualnie dodatkowo jakiś magnez. Dobre śniadanie, spokojne tempo, częste przerwy i schodzenie z siodełka, żeby tyłem "pooddychał". Jakaś kawka na trasie.

Jeśli pozycja na szosowce będzie odpowiednia, to koleżanka nawet nie zauważy tych 100 km. Jak poczuje wiatr we włosach i zobaczy jak lekko się jedzie to pokonacie ten dystans duszo szybciej i bez problemów zdrowotnych. A po jeździe warto wziąć (jeśli można) ciepły prysznic i strzelić browarka  ;). 

A nawet jeśli będzie zmęczona, obolała itd. To po kilku dniach wszystko minie, a w pamięci pozostanie zrealizowane wyzwanie.

Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Bardzo dziękuję Wam za opinie. Koleżanka sprawia wrażenie podbudowanej, że to jednak nie tylko moja szaleńcza wiara w coś nierealnego. Choć z ostateczną decyzją czekamy jeszcze na pogodę ;)

Oczywiście zamierzamy się zaopatrzyć w izotoniki (ja na dłużej niż dwie godziny nawet się bez niego nie wybieram), a do tego jakieś batony zbożowe. Z kawą nie zaryzykujemy, bo w ogóle jej nie pijemy i organizm mógłby różnie zareagować. No i oczywiście czeka nas dokarmianie po drodze, więc paliwa nie zabraknie :)

Odnośnik do komentarza

Pierwszy dzień za nami, 112km z hakiem ze średnią 20,8km/h, więc jestem dumna. Zwłaszcza, że trzy tygodnie powracającego przeziębienia i antybiotyk trochę niestety dały się we znaki, tak że braku przygotowania szosa nie nadrobi w całości (pomaga jednak jak może ;)). Do tego jakiś wariat zmienił trasę na ponad 100m więcej podjazdów, no i spory wiatr - wszyscy mają dość ;)

Obie dałyśmy radę, tyle że koleżanka jest tylko zmęczona, a ja mam nadwyrężony mięsień trzygłowy i raz na czas łapie mnie taki jakby jego skurcz (nigdy czegoś takiego nie przerabiałam), wtedy boli nieziemsko i nie da się dosłownie nic zrobić, ale za kilkanaście sekund puszcza i przechodzi. Na razie zrobiłam stretching, rozmasowałam szklaną butelką, a na noc zamierzam wziąć ibuprofen i od kogoś wybębnić coś voltarenopodobnego. Chyba że macie jakieś lepsze sugestie ;)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...