Skocz do zawartości

Utrzymanie kondycji zimą


Rekomendowane odpowiedzi

Bieganie na nartach (w szczegóności techniką klasyczną) należy do sportów, które można uprawiać całe życie nie ponosząc uszczerbku na zdrowiu (podobnie jak np. kolarstwo i pływanie). Oczywiście mówię o poziomie amatorskim, gdzie naszym celem jest dobre samopoczucie, a nie żyłowanie wyników.

Mój ojciec ma problemy z kręgosłupem, uszkodzone wiązadła kolanowe oraz miał urwane ścięgno achillesa. O bieganiu na nogach nie mam mowy, a na nartach to nawet w zawodach amatorskich biega :)

 

Natomiast dla osób z problemami stawowymi i kręgosłupowymi na pewno nie polecam narciarstwa zjazdowego.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Jak mają się biegówki do wysokiej wagi i zwyrodnień kręgosłupa lędźwiowego? Bo np. bieganie ze względu na wagę i obciążanie stawów mam zabronione:(

 

Biegówki po płaskim stosunkowo mało obciążają kręgosłup i kolana. Co innego po zróżnicowanym terenie. Ja w pewnych obciążeniach mam problemy z kolanami i achillesem. Mam urwane pół więzadła rzepki i miałem naderwanego achillesa (wszystko od tenisa w wersji turniejowej, niestety). Nie moge schodzić z gór w dół, bieganie po twardym też mi nie sprzyja. Natomiast biegówki jak najbardziej. Po za tym biegówki nie znaczą że musisz biegać. Możesz człapać, możesz delikatnie slizgać się do przodu, nie musi to być duża intensywność. Podbiegi stylem klasycznym pod górkę, tzw. jodełką, obciążają kolana i trochę kręgosłup lędźwiowy. Ale nikt nie zmusza do podbiegania, można sobie wolniutko podejść. Nie jest natomiast łatwo wybrać odpowiednie narty i buty. Ja najpier kupiłem biegówki bo były na promocji w dobrej cenie. Popularny zestaw Fischera, średnio wąskie, długie (205 cm) narty Sporty Crown (szerokości 5cm) plus buty bez usztywnienia w systemie NNN plus kijki. Cały zestaw kosztował koło 600 zł.

 

Są różne systemy wpinania butów. chyba najpopularniejszy jest NNN (New Nordic Norm) spotykany w wiązaniach Rottefella, Fischer, Rossignol) a po nim SNS Salomona (Salomon Nordic System) i różne wiązania. Te narty które kupiłem nadają się do jazdy stylem klasycznym po założonym śladzie (w Polsce trudny do znalezienia) więc są dosyć szybkie (przez to dla początkującego mało stabilne) i zbraku owych śladów mało praktyczne. Ale mam je do dziś choć rzadko korzystam. Pierwsze próby były kiepskie. Dużo upadków, mało przyjemności. Wybity kciuk raz czy drugi, naderwane mięśnie najszersze grzebietu przy upadku na żjeździe z niewielkiej, oblodzonej hopeczki. Drugie które kupiłem rok później to znowu trafione na posezonowej wyprzedaży Fischery do rekreacji, model Outback 68. Narty szerokości 68mm, trochę krótsze i przez to bardziej stabilne. Do użytkownia w lekkim terenie bez założonego śladu. Już było zdecydowanie lepiej.

 

Kolejnej zimy walczyłem na nich wielokrotnie. Trochę człapania, trochę podbiegania. Jednak miały pewną wadę. Były mało stabilne na zmrożonym śniegu. Ponieważ koło mnie jest kilka parków w których z nich korzystałem, w większości, biega się po wydeptanych ścieżkach po których poruszają się spacerowicz/biegacze. Siłą rzeczy predzej czy później takie ścieżki stają się ubite, twarde i zmrożone. Zrobiłem kolejny research. Popytałem spotykanych po drodze ludzi na biegówkach i okazało się że najbardziej uniwersalną nartą do wszystkiego jest stosunkowo szeroka narta okrawędziowana. Czyli posiadająca boczną krawędź stalową. Jest cięższa od nieokrawędziowanej ale zdecydowanie bardziej stabilna. I nie ma problemu z podejściem pod oblodzone hopeczki. Ale jest zdecydowanie droższa. Po kolejnej zimie napatoczyłem się w Ski Teamie na bardzo chwaleone Madshusy. Przecenione z 1000 na 500 zł i kupiłem. Druga sprawa to buty. Namówiono mnie w serwisie nart żeby poszukać butów z usztywnieniem. Znowu w tym samym Ski Teamie po posezonowej obniżce kupiłem za pół ceny (obniżka z 700 na 350) bardzo dobre buty Madschusy z usztywnieniem. Kolejny temat kijki. Pierwsze miałem za krótkie. Ledwo wchodziły mo pod pachę i miały niezbyt wygodne chwyty.

 

Znowu w Ski Teamie po obniżce (nie pamiętam za ile) kupiłem kijki, bodajże Fischer BackCountry, prawie do wysokości barku. No i wiązania. Królują wiazania automatyczne ale mają one tendencję do zapychania się śniegiem. Z mojego doświadczenia lepsze wydają się być wiązania manualne. Też zmieniłem na Rottefella Touring Manual. I dopiero na takim zestawie jak się trafiła zima z dużą ilością śniegu, dwa lata temu, to zaliczyłem ze 30 wypraw. Kupiłem też narty dziecku i namówiłem mojego partnera rowerowego któremu opyliłem te drugie Fischery i pomału zdobywamy doświadczenie. Myślę że zdecydowanie będzie łatwiej się przystosować komuś kto jeździ na zjazdówkach, co widzę po kumplu. Idzie mu to zdecydowanie łatwiej niż mnie. Ogólnie polecam chociaż nie jest to najtańsza zabawa. Ale jak jest słonecznie i dużo śniegu to jest to dobra zabawa i trening.

Odnośnik do komentarza
  • 3 miesiące temu...

Jestem w tej chwili po raz pierwszy w górach na biegówkach. Konkretnie w czeskich Jesionikach, Jestem pod wrażeniem ile jest tu tras i narciarzy biegowych. Jak ktoś chce się pobawić w biegówki w górach to proponuję odpuścić sobie Polskę i pojechać do Czech. Setki kilometrów tras. Na większości z nich ślad pojedynczy lub podwójny zakładany maszynowo, niemal codziennie specjalnym ratrakiem. Cóż za przyjemność jazdy. Piękne tereny, piękne krajobrazy. Polecam. A u nas niestety w tym temacie bida z nędzą. Dowiedziałem się że kiedyś, za komuny, nauka jazdy na biegówkach i zjazdówkach, obok pływania, była obowiązkowa w czeskich szkołach. Może dlatego tylu ludzi tu jeździ. Niestety obowiązek ten zniesiono.

Odnośnik do komentarza

Jeśli ktoś poszukuje biegówek to akurat sprawdzałem kilka sklepów i są promocje m.in w Ski Teamie (chociaż dość drogo), mall.pl i czeskim mało znanym u nas sklepie https://www.sportisimo.pl

Ten ostatni to bardzo znany w Czechach, sklep stacjonarny i internetowy. Dopiero co kupowaliśmy w nim narty i akcesoria narciarskie w ich sklepie stacjonarnym w Sumperku, w Jesionikach. W przedziale 300-400 zł można znaleźć u nich kilka rodzajów nart z wiązaniami w komplecie. Marki Fischer, Rossignol, Madshus z wiązaniami Rottefella w systemie NNN i Salomony z wiązaniami w systemie SNS.

Odnośnik do komentarza

W zimę żeby jako tako utrzymać kondycję chodzę do pracy i z pracy pieszo. Co prawda to tylko 4 km w jedną stronę, ale jest ruch. Do tego wszędzie chodzę z buta, auta używam tylko w razie konieczności. W pracy raczej też nie posiedzę to dołoży się jeszcze trochę metrów. Jak tylko nie ma śniegu to ganiam na rowerze. Szkoda mi po soli jeździć. Może to głupi nawyk, ale tak mam. Do tego rower stacjonarny, ale to już nie jest to.

Odnośnik do komentarza

8km to kawałek jednak jest.

 

Ja w miarę możliwości poruszam się rowerem po okolicy pod warunkiem że nie leje i nie ma chlapy. Soli to w Warszawie chyba nie ma, moim zdaniem od paru lat posypują piaskiem. Dla mnie, w sensie kondycji, nie ma dużego znaczenia jaka jest to pora roku. Staram się być w jako takiej formie cały czas. Zima jest dla mnie zawsze porą tenisową. Mam paczkę ok. 50 chłopa gdzie gramy ze sobą mecze ligowe w singla i różne sparingi i gry towarzyskie w singla i debla w jednym klubie. Jak ktoś ma ochotę to niemal codziennie mógłby grac turniej, zaleta dużego miasta. No i przy każdej nadarzającej się okazji jak jest śnieg narty biegowe. Od jakiegoś czasu powracam też do dwóch aktywności, które ostatnimi laty zapuściłem. Siłownia i tenis stołowy. Kiedyś lubiłem przerzucać ciężary ale już od lat machanie żelastwem mnie nie bawi. Ale widzę że 2 razy w tygodniu bardzo pomaga mi w zmniejszeniu ilości kontuzji w tenisie, który na pewnym poziomie jest mocno kontuzyjnym sportem a i na rowerze też coś daje. Mam taki organizm że bardzo łatwo powraca mi siła i masa mięśniowa. W ping ponga przy niezłej technicznie grze, grając 1,5-2h można wyjść mokrym jak kot. Ostatnio grywamy tak gdzieś raz na 2 tygodnie. Chętnie bym dołączył basen ale zimą mam opory żeby się przemóc, żeby pływać w chłodnej wodzie. Swiętej pamięci Staszek Szozda zalecał pływanie pod wodą z przedłużaniem dystansu w celu zwiększenia pojemności płuc. Bieganie tez nie moja bajka ale się przez ostatni rok upasłem 8kg do 90 i muszę ostro ruszyć od przyszłego tygodnia żeby to zrzucić do maja, więc może zacznę jakieś marszobiegi. Rower stacjonarny odpuszczam, za bardzo mnie nudzi. Wolę się już przemóc i wyjść na zimno i wiatr na rower, na szosę lub off-road do lasu.

 

Mam znajomego, który ma 64 lat i jest w niesamowitej formie. Urywa nas z koła. Gość jest na emeryturze ale wyczynia następujące rzeczy. Jak ma iść na zakupy to bierze plecak i biegnie z nim do centrum handlowego jakieś 2-3km. Stamtąd wraca szybkim krokiem piechotą z plecakiem wypełnionym po brzegi. Zimą, co drugi dzień, praktycznie bez względu na pogodę, jeździ góralem. Ze 3 razy w tygodniu chodzi na łyżwy na jakieś 2h na sztuczne lodowisko. Codziennie w domu robi 100 pompek i 200 brzuszków. W całym sezonie jeździ ok. 15 tys km, głównie na szosie. Latem, prawie codziennie 100-150 km. No i trzyma wagę.

 

Marcin, byłem 2 piątek w Łaziskach wracając z Czech. Miody uzupełnione :)

Odnośnik do komentarza

Też czekam na wiosnę. Zimą często korzystam z rowerka stacjonarnego. Jako, że zimy nie lubię nie korzystam ze sportów zimowych. Za to wszędzie gdzie tylko mogę chodzę pieszo. Jak jest rozsądna pogoda to dodatkowo chodzę na długie spacery, bo mam bardzo blisko do lasu. Najważniejszy jest ruch pod każdą postacią, a nie wylegiwanie się przed telewizorem i czekanie na wiosnę, aby zadbać o siebie i kondycję.

Odnośnik do komentarza
  • 4 tygodnie później...
  • 4 miesiące temu...

Przed kliku laty nie wyobrażałem sobie jazdy zimą dopóki... nie spróbowałem :D Zima 2014/2015 - wspaniała sprawa. Od tego czasu jeżdżę cały rok. Nawet powiem, że zimą jest lepiej ! Zimą nie ma tzw. "niedzielnych mistrzów asfaltu"- zimą jeździ ten, kto naprawdę rower lubi... Jeździ ten, kto rower przedkłada ponad niską temperaturę, zimny wiatr.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Przed kliku laty nie wyobrażałem sobie jazdy zimą dopóki... nie spróbowałem :D Zima 2014/2015 - wspaniała sprawa. Od tego czasu jeżdżę cały rok. Nawet powiem, że zimą jest lepiej ! Zimą nie ma tzw. "niedzielnych mistrzów asfaltu"- zimą jeździ ten, kto naprawdę rower lubi... Jeździ ten, kto rower przedkłada ponad niską temperaturę, zimny wiatr.

Potwierdzam ;) 3 ostatnie zimy jeżdżę w miarę regularnie. Do pracy i z pracy niemal zawsze (chyba, że ulewa czy grad) te symboliczne 3,5km w jedną stronę :) Ale jakieś dłuższe wycieczki w lżejsze mrozy też się staram, bo to całkiem fajna sprawa, tylko w sprzęt zimowy trzeba zainwestować. A już całkiem polecam błoto pośniegowe w lasach! Co się wyszaleć i pośmiać ze znajomymi można... super sprawa!

 

Jest tylko jeden minus - jak przednie koło wpadnie w poślizg... :D

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...