Skocz do zawartości

Oskarr

Użytkownicy
  • Postów

    2 443
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Oskarr

  1. Tu się wyjątkowo z Jackiem nie zgodzę, te rowery z Media expert średnio nadają się na trudniejszy teren. X enduro ma osie QR i oba mają koła 27,5 cala, mocno Ciebie wytłuczą na korzeniach i nierównościach. Do tego chińskie piasty kiepskiej jakości i o ile nic nie zmienili felgi o szerokości 21 mm, które powodują wyginanie się opon na boki przy ambitniejszej jeździe. 

  2. Zobacz rockridera EXPL 540, obecnie jest w promocji i kosztuje 3200 zł. Po paru latach klęknie w tym rowerze amortyzator, wtedy wymienisz go na coś w stylu Rockshocka Recona. Ogólnie w tej cenie obecnie w Polsce nie kupisz nic lepszego. Jeśli rośniesz, możesz rozważyć też używkę, ale obecnie ceny używanych mocno zbliżyły się do rowerów nowych. Ludzie myślą, że jak kupili rok temu EXPL 540 za 4k, to teraz mogą go sprzedać za 3k, gdzie nowy kosztuje 3200. 

  3. Ale ta oferta torchę wygrywa z tą ze specem z wątku, tylko problem jest taki, że mieli rzut 100 rowerów na Polskę. Obecnie skok 66,5° robi się bardzo popularny. Trasy zawodów są coraz bardziej popieprzone i trudniejsze. Ścigamy się w XC po trasach, gdzie 5-10 lat temu leciały OSy downhillowe czy enduro. Producenci dają koła z gwarancją wytrzymałości na skok z 50 cm, tymczasem na MP XCO są dropy po 150 cm. Z Polskich marek NS bike zapoczątkowało 66,5, później orbea dołączyła, canyon z luxem trailem, ktm ostatnio też zaproponował fulla downcountry z kątem w okolicy 67. 
    Ten rockrider ma topowe amory sida, ma elektronicznego GX, który działa ładniej niż elektroniczny XTR - porównywałem ostatnio w rowerach kolegów, do tego karbonowe koła z dożywotnią gwarancją. Świetny jest, ale niedostepny. Decathlon traci na sprzedaży, puścili go raczej jako forma promocji sklepu, że mają fajny rower, niż jako produkt sprzedażowy. 

  4. Ten trek to świetny rower, aby zrazić się do rowerów MTB, Kross wypada zdecydowanie lepiej, choć w tej cenie dalej kładzie oba rowery EXPL 540. 

    Zestawienie ram wygląda tak - wszystko co jest na QR <<< rama ze sztywnymi osiami. Później różnice się zaczynają w zależności od producentów, np. Spec robi świetne ramy alu, reszta ram alu na sztywnych osiach to podobny poziom, później różnice i walki zaczynają się w ramach karbonowych, tam marka już robi Ci różnicę. 

  5. 21 godzin temu, Rot napisał(a):

    Czyli waszym zdaniem kupowanie szosy nie ma sensu w tej sytuacji? 

    Jeśli chcesz tylko zbić czas jazdy - moim zdaniem słaby zysk czasu za włożone pieniądze. Czy kupować, to sam musisz sobie odpowiedzieć. Ja mam 5 rowerów, z czego 90% jeżdżę na MTB HT. W moim przypadku nie opłaca się trzymać pozostałych 4, jednak je trzymam, bo lubię rowery, o jeść nie krzyczą, utraty wartości tam prawie nie ma bo kupowałem używane. Ja mam karbonową szosę, którą w zeszłym roku wyciągnąłem z domu z 5 razy, ale daje mi ona możliwość wyskoczenia na ustawkę szosową a w domu stoi wpięta w trenażer. Na mtb HT na wystawkę szosową nie wyjdę. 
    Mam też fulla down country 120mm skoku, jest z alu, więc do ścigania się nie nadaje, na bielskich singlach na karbonowym ht kręcę podobne czasy na zjazdach co na tym fullu, więc też się nie opłaca, ale daje mi 3 razy w roku sporo radości jak go zabiorę w góry i sprawdzam nim nowe hopki na terenie, gdzie trenuje na HT. 

    Możliwe, że się wkręcisz, pokochasz szosę i stwierdzisz, że teraz będziesz robił trasy po 100 km, albo zaczniesz na niej robić treningi, albo zaczniesz się ścigać, poznasz nowych kumpli, zobaczysz świat kolarski z innej strony, pod tym względem warto kupić drugi rower, dla samej prędkości przy 30-40 km trasach tak średnio 🙂 

  6. Nie opłaca się. Tu masz przykład nowego roweru, jednego z królów Allegro. Dopłacasz 200 zł i masz rower na lepszych podzespołach i jest w pełni nowy. 

    https://lazaro-bike.pl/sklep/lazaro-elitary-v1-męski-lm_pid=635

    Przy używanym rowerze trzeba liczyć, że łańcuch i kaseta są do wymiany, więc te minimum 200 zł dołożysz. Ten lazaro ma do tego lepszy amortyzator (też podły, ale lepszy), lepsze hamulce, lepsze przerzutki, lepsze koła, lepszą korbę. 

  7. Cześć, może ktoś z was szuka trenera kolarstwa za dobre pieniądze? 

     

    Kolega oferuje opracowanie indywidualnych planów treningowych. Treningami i dietą zajmuje się od paru lat, ale od tego roku zaczął oferować wsparcie dla innych osób. Chłopak zajmuje się tym hobbistycznie i bierze za swoje wsparcie symboliczne pieniądze jak na ilość czasu i pracy, które w to wkłada. Za swoje wsparcie oczekuje 100 zł/mc. 

     

    Chłopak w 5 lat od totalnego amatora wytrenował się na jednego z najmocniejszych zawodników w Kujawsko-Pomorskim i startuje w Pucharze Polski w maratonie MTB. Ja zacząłem korzystać z jego wiedzy rok temu, po tym jak 2 lata temu miałem problemy zdrowotne związane z samodzielnymi treningami i przetrenowaniem. 

     

    Polecam jego usługi, bo mam porównanie, jaki mam obecnie progres a jaki miałem przy samodzielnym treningu, z treningami przygotowanymi przez Gamina/Zwifta. Nie znam też trenera, który by miał tak indywidualne podejście i tyle czasu spędzał odpowiadając podopiecznym na pytania. Kolega zajmuje się obecnie tylko mną (32 lata i 5 lat ścigania w XC/XCM, wcześniej 5 lat ścigania w triathlonach) i kolegą w wieku 48 lat. 

     

    Treningi ustala mi przez platformę intervals, zaplanowane treningi z automatu są pobierane przez mojego Garmina, plany treningowe ustala mi na podstawie mojej dyspozycyjności z uwzględnieniem dat zawodów, urlpu, mojej dyspozycyjności czy aktualnego samopoczucia. Potrafi mnie kopnąć w tyłek jak mi się nie chce i przyhamować, jak widzi po swoich magicznych wskaźnikach, że zbliżam się do przetrenowania. Oczywiście nie da wam żadnych gwarancji na poprawę formy, nie napisze ile watów wam urośnie po x czasu. Ja zeszły sezon skończyłem na 270 ftp a w tym jeżdżąc mniej, ale zgodnie z tabelkami już teraz przekroczyłem 290. Idealnie jeśli macie pomiar mocy i miernik tętna, wtedy najlepiej da radę określić wasz początkowy ftp, VO2Max, progi treningowe, progi tlenowe itp, ale mając sam licznik rowerowy z pomiarem prędkości i opaską mierzącą tętno, też powinien coś wyczarować.

     

     

  8. Fast tracki są szybkie, ale jeszcze szybsze są po zalaniu mlekiem albo wsadzeniu dętek tpu, dętki tpu trzeba częściej pompować. 

    Jak jeździsz z Garminem to ustawiasz sobie real time segment, garmin Ci wyświetla informacje kiedy zaczynasz i kiedy kończysz segment na stravie, więc odpoczywasz przed segmentem i ciśniesz na maksa na segmencie, stąd te 50 km/h. Często jest to też jazda w grupie. Jadąc solo na szosie średnia na ładnym asfalcie dochodzi do 30-32 km/h w zależności od szosy i od nogi, jest taka fajna tabelka. Ja mając obecnie w okolicy 4,4 W/kg, na 5 minut powinienem być w stanie utrzymać 5,33 (realnie wychodzi mi VO2 max 5,88) ale 1 minutowe powtórzenie mogę jechać z mocą aż 9 W/kg. Wiedząc gdzie zaczyna i kończy się segment ciśniesz na segmencie z maksymalną mocą a później odpoczywasz. Na szosie możesz utrzymać prękość z 10% wyższą niż na mtb, ale to nie różnica rzędu 30 km/h i 50km/h a raczej 45 km/h vs 50 km/h na szosie. Im wyższa prędkość, tym różnica prędkości wyższa. 

    image.thumb.png.141b928fb1543d2e2492278bc4411ff8.png

  9. W toruniu też Cię do grupy z lemondką nie wpuszczą, myślę jednak, że autor nie jeździ jeszcze w grupie. Jazda w grupie rządzi się swoimi prawami, dla normalnej osoby jadącej solo napęd GRX z 1 blatem 40t wystarcza, w grupie z przodu fajnie jest mieć 50-52t, solo ciśniesz, aby mieć jak najbardziej aero rower, w grupie ważniejsze są opony, bo opory aero jadąc w grupie mocno spadają. Jednak jadąc solo nie ma nic szybszego niż lemondka. Jest to też najtańsza inwestycja w prędkość, choć nie poelcam jej łapać w miejscu, gdzie jest więcej ludzi, bo jest kiepski dostęp do hamulców, więc wyjazd z miast trzymając kierę normoalnie, za miastem lemondka i lecimy. 

  10. Ja proponuje szybkie opony, mleko + lemondka do XC 100. Możliwe, że będziesz potrzebował wtedy korby 36, bo będzie Ci brakowało przełożeń. W weekend się ścigałem na moim XC 900, na wyścigowych oponach zalanych mlekiem na 7 km odcinku szutrowym trzymam średnią prędkość 30,7 km/h. Chyba, że chcesz robić na nowym rowerze więcej niż 30-45 km to wtedy szosa endurance, różnica w czasie na szosie endurance a XC 100 z lemondką na 30 km to okolice 2 minut. 

     

  11. @Veriv mnie najbardziej w XC500s wkurza brak mocowania pod drugi koszyk. Na warunki wyścigowe jest to w mojej opinii nieporozumienie. Zastanawiałem się ostatnio nad zakupem i to mnie odwiodło, ale do zastosowań for fun, super rower. Nie wiem tylko na ile sztywny jest Manitiu Machete. Ja bym się mocno zastanawiał między XC500s a XC900s, tam jest 1500 zł dopłaty, dostajemy za to rebę, lepsze, lżejsze koła i kasetę GX zamiast NX. Ja jestem jednak spaczony przez wyścigi, znajomi Manitou wymieniali na Rebę a sunringle durocki na Mavicki crossmaxy, ale jeśli ktoś mieszka w górach i jeździ dla funu to taki XC 500s będzie wystarczający, choć ja bym kupił 900s. 

    Trochę mnie cena Race900s rozczarowała, tam jest już karbonowy tylny widelec, obecnie najlepiej wygląda tam opcja na karbonowych kołach i elektronicznej przerzutce, ale to już 13,5k i dalej tylko jeden koszyk na bidon 😕 

    Moi znajomi się przesiedli ostatnio na Canyony, w ekipie mamy Luxa, Luxa Traila i 3 Neurony. Kolega startując 2 tygodnie temu w Pucharze Polski w maratonie mtb w Koronowie na 94 km i 1000 metrów przewyższenia mając do wyboru Rockridera Race 740 (karbonowy hardtail, 11 kg na rebie, GX i crosmaxach) a Canyonem Neuronem 9 (fox 34, fox float, karbonowa rama i koła DT XMC 1700 - 13 kg) wybrał Neurona. Koronowo było stosunkowo płaskie, tylko 1000 metrów na 94 km, za to sporo singli po sporych korzeniach i nierównej powierzchni. Najlepszy na takie warunki byłby lekki full XC np. taki spec albo canyon lux. Neuron na tej trasie to jak strzelanie z armaty do ziomka z nożem, ale fulle tracą mniej energii na wyboistym terenie. Założyłbym się, że na tej trasie od Neurona i Race 740 byłby też szybszy tańszy XC 500s. 

     

  12. Nie czuje się masy jadąc na rowerze elektrycznym. Rower 20 kg przyspiesza i skręca porównywalnie co 12 kg aluminiowy mtb. Zależy jeszcze jaka specyfikacja i co tam chcesz mieć. Mając silnik elektryczny, możesz zrezygnować np. z tylnego amortyzatora na rzecz grubej opony 2,4 cala i niższego ciśnienia - masz gdzieś większe opory tarcia i większą masę takiego rozwiązania. 2,4 to ponad 6 cm opony, dodając wkładkę możemy zejść do bardzo niskiego, komfortowego ciśnienia i wykorzystywać prawie cały zakres jej skoku. Wtedy możesz mieć rower mega tani w eksploatacji, bo zostaje Ci tylko przedni widelec. 

    Przód też możesz dać jakiś tańszy w serwisie i cięższy, w stylu Rockshock 35. Dzięki większemu skoku, możesz mieć większy początkowy sag i większą wygodę a 0,5 kg czy 1kg dodatkowej masy Ci nie przeszkadza. Mniejsze nierówności może Ci też wyłapywać grubsza opona. Nie będzie to oczywiście komfort fulla mającego 120 mm skoku, ale jakbyś miał porównać komfort w takiej konfiguracji do wynalazków w stylu Super calibera to myślę, że będzie porównywalnie i na pewno będzie tańsze w eksploatacji

  13. Ceny są coraz bardziej przystępne. Nasz elektryczny potworek kosztował mnie w sumie 4500 z baterią 620Wh, niestety nie ma pomiaru momentu, przez co przy wyższym wspomaganiu trochę kopie, ale przy 50-100 watach załączenie napędu prawie niezauważalne. W majówkę będę testował elektryka na dystansach dziennych koło 200 km, to się wypowiem jaka średnia przez 6-7 godzin na takim rowerze jest do osiągnięcia. 

    Jak mam porównanie do działania napędów sprzed 3-4 lat do najnowszych generacji, to różnica jest gigantyczna, spadają wagi baterii, zwiększa się pojemność, masz większą moc z mniejszych silników ze zwiększeniem żywotności. Gigantyczną różnice zrobiły czujniki momentu. 

    Jestem trochę rozczarowany podstawową serią shimano do rowerów mtb, ale mam nadzieję, że jeździłem ostatnio na jakimś prototypie, bo był mega zły jak na najnowszy produkt shimano. 

    Ogólnie polecam, ale różnica między jednym silnikiem 250 watów w stosunku do drugiego silnika potrafi być gigantyczna. Mi się ostatnio najlepiej jeździło na tanim Bafangu, ale możliwe, że producent podkręcił trochę ten silnik w rowerze testowym, więc mega ważne jest przejechanie się 2-3 rowerami z różnymi silnikami, aby zobaczyć, czego możemy oczekiwać. 

  14. Możliwe, że początkowo go azotem ładują aby dłużej trzymał ciśnienie i był mniej wrażliwy na zmianę temperatury. Przy dłuższych maratonach jest problem z twardnieniem zawieszenia. Jak go napompujesz ze zwykłej pompki, to amor będzie szybciej tracił ciśnienie, np. będzie wymagał dopompowania raz na miesiąc a nie raz na pół roku. Plus będzie twardnieć podczas dłuższej pracy. 

    Oferta fajna, też na to patrzyłem, ogólnie ostatnio jest sporo ciekawych ofert. 

     

  15. @jajacek mam obecnie 2 elektryki w domu. Dochodzę do wniosku, że elektryki są super i pozwalają jeszcze bardziej cieszyć się jazdą na rowerach. 

    Trochę się ścigam i trenuje, mam 300 watów FTP, przy 68 kg wychodzi 4,4 W/kg, przez 5 minut przy jeździe na VO2 max trzymam powyżej 420 watów. 

    Ostatni trening robiłem na asfalcie z moją dziewczyną, która jechała na elektryku ze wspomaganiem +100 watów na prostej i +150 watów na podjazdach (w elektryku nie mamy zablokowanej prędkości maksymalnej, więc uznajmy, że trening robiony na prywatnej drodze asfaltowej 😄 ). Po 1,5h jazdy zjechała 30% baterii. Jakby jechała na zwykłym rowerze, ja bym się nudził a ona by się męczyła. 

    Więc Jacku, na rowerze elektrycznym mógłbyś np. jechać z Markiem przez 200 km trening i jeszcze mu podawać bidony z wodą. 

    Robię też treningi w terenie, jak odwiedzam rodzinę, to często na trening chodził ze mną młodszy brat, ale jak ja jechałem w tlenie, to on jechał w okolicy swojego ftp, zwykle więc jeździł ze mną 1-1,5h i wracał do domu a ja sam przyspieszałem, jak zostawałem sam. Ostatnio brat zabrał elektryka i zrobił ze mną 4 h jazdę w terenie, aby dotrzymać mi tempa jechał na podjazdach na wspomaganiu +50 watów, po 4h i 80 km w lesie zużyliśmy 25% z baterii o pojemności 620Wh. Strava wskazała, że z bratem mieliśmy praktycznie identyczne średnie tętno, brat więc pomimo jazdy na elektryku zrobił swój najlepszy trening w tlenie.

    Kolejny plus elektryka to możliwość wykorzystania go jako środek transportu. Nie ma problemu aby rowerem dojeżdżać codziennie do pracy mając parę kilometrów. Mając już 30 km w jedną stronę, jak dostaniemy wiatr w twarz, prędkość nam spada z 30 do 20 km/h - dojedziemy więc do pracy spóźnieni o 20 minut albo przyjedziemy spoceni jak świnie. Na odblokowanym elektryku średnia prędkość rzędu 35-40 km/h to spacer i rower przy takiej prędkości jest mega stabilny. Jedziemy więc z 5km/h szybciej niż np. na szosie z lemondką a mamy dużo stabilniejszą pozycję, dużo lepiej wszystko widzimy, mamy grube opony z wkładkami antyprzebiciowymi, więc nie straszne nam szkła itp. mamy większą powtarzalność w prędkości średniej, mamy amortyzator powietrzny, możemy więc nawet jechać po szutrowym poboczu jak coś nas mija. Aby jechać ze stałą prędkością 35-40 km/h wystarczy wspomaganie rzędu 50-100 watów, teoretyczny zasięg przy takiej prędkości na naszym elektryku to okolice 150-200 km. 

    Odnoszę się tu do odblokowanego elektryka, który jest nielegalny i nie ma ogranicznika prędkości. Oczywiście przed wyjazdem na zwykłe drogi trzeba włączyć opcję z ograniczeniem wspomagania do 25 km/h. W mieście ograniczenie wspomagania do 25km/h jest sensowne, przy traktowaniu elektryka jako środka transportu poza miastem po drogach asfaltowych, bezpieczniej dla nas jest, jak poruszamy się z wyższą prędkością. 

    Do lasu i ogólnie do mtb, spokojnie starcza elektryk z mocą do 250 watów z vmax do 25km/h. 

    @jajacek co do lekkich elektryków, parę miesięcy temu można było kupić treka e-calibera za 15k pln, jest to elektryczny full o wadzę 15,5 kg, z silnikiem Fauza. Jak będę bogaty, to kupię to mojej lubej. Silnik tam jest zintegrowany z baterią a support jest jedynie przekłądnią. Silnik z baterią ważą 2,5 kg, po wyciągnięciu mamy praktycznie zwykły analogowy full downcountry o wadze 13 kg. Jedyny minus to pojemność baterii 250 Wh, ale taka pojemność by mojej lubej starczyło na zrobienie ze mną trasy 80-100 km po górach, kiedy ja bym jechał na zwykłym rowerze. 

     
     

  16. Mój tata ma xc 120, początkowo z korbą 32, zmienił na 34. Narzeczona z korbą 30 też narzekała na vmax, moja mama ma expl 540 i również narzeka na vmax. Ja mam karbonowego xc 900, seryjnie korba 34 i kaseta 10-52, obecnie mam 32 i 10-50, 34 było lepsze na codzień alw gorsze do ścigania na xcm gdzie na 70 km dochodzimy do 2km przewyższenia. 32x10 odpowiada 34x11. 

    Najwyższa średnia z godziny wyszła mi na xc900 38km/h. Z obecną korbą mam problem z treningami na 3-4 minutowych interwałach. Torun jest płaski, nie mam tu 4 minutowych podjazdów i przy 400 watach przekraczam 40km/h - kadencja wtedy przekracza 100, więc od strony treningowej dupa. 

    Na rockriderach jeździmy też turystycznie, szlak wokół Tatr, dookoła Śniardw, szlak orlich gniazd. W górach często są długie zjazdy o nachyleniu 2-3%, z korbą 30/32 z kasetą 11 jest problem z vmaxem. 

  17. Cześć, 

    Mam w domu XC 100, 120, expl, miałem też XC 500 i jeździłem na ST900. 

    Od strony turystycznej spokojnie wystarcza EXPL 540, ale ma odczuwalnie gorzej działający amor niż te w XC 100 czy XC 120. Szczególnie jeśli chodzi o wybieranie małych nierówności. Po roku użytkowania golenie są już zmatowione od pracy, czego w modelach z serii XC nie ma. Do lżejszej jazdy to nie przeszkadza i jest to ogólnie dobry rower. Na minus piasty, w nowych rowerach piasty już poprawili i nie są tak tragiczne jak w starszych. Za 3200 jest to spoko opcja, bo dostajemy napęd w porządku, choć z małym Vmax - do lasu spoko, jeśli chcesz jednego dnia jeździć po singlach a drugiego jechać 40 km/h po asfalcie, to będzie dupa. 

    Przy szybkich, agresywnych zjazdach amor w EXPL pracuje trochę lepiej niż ten w XC 100, mniej się wygina, ale przy nazwijmy to, średnich zjazdach, amor w XC 100 zjada amor w EXPL, ja mając do wyboru wybrałbym amor z XC 100, kosztem sztywności zyskujemy na jakości pracy, jeśli nie ciśniemy amora z XC 100 do granic możliwości, to lepiej się na nim jeździ niż na amorach z EXPL. 

    Amor z XC 120 działa lepiej niż ten z XC 100 i lepiej niż w EXPL. Jest sztywniejszy niż oba i wybiera nierówności podobnie jak Manitou, przy jeździe bardziej rekreacyjnej z wykorzystaniem 3/4 skoku działa podobnie co Manitou, ale jak już korzystasz z całego zakresu i wyginasz go w bandach, to dalej zachowuje sztywność, w odróżnieniu do Manitou. Przy okazji ma dużo mniejsze sklejenie niż amortyzatory w EXPL. 

    Amor w XC 500 jest jeszcze lepszy niż recon, mamy tu już prawilną rebe, która jest moim zdaniem najfajniejszym amorem dla amatora, praca podobna jak recon gold z XC 120 ale przy tym jest lżejszy a koszty serwisu ma podobne jak te wyżej. 

    Napędy:

    W EXPL masz 1x10 shimano deore 11x46 z korbą 30/32, spoko napęd na single, brakuje przełożeń do szybkiej jazdy. 

    W XC 100 starych masz 1x12 NX 11x50 z korbą 34, super napęd do rozpoczęcia przygody z XC, bardzo lubię ten napęd. W trudnych warunkach podchodzących pod enduro NX trochę lata i pomaga wymiana na samą przerzutkę GX, można to zrobić bez wymiany manetki. W nowszych XC 100 masz 1x11 deore z kasetą 11-50 albo 11-46, dużo lepsza jest kaseta 11-50 bo jest to deorka sparowana z korbą 32, kaseta 11-46 jest sparowana z korbą 30 - brakuje wtedy Vmax a same biegi wchodzą gorzej niż z kasetą deore, decathlon losuje kasety, ciężko powiedzieć która się trafi przy zamówieniu nowego. 

    W XC 120 masz NX 1x12 11-50 z korbą 32, fajny i uniwersalny napęd, można podbić vmax wsadzając zębatkę NX za 60 zł.  

    W XC 500 masz napęd Sram GX z kasetą 10-50, jest jeszcze bardziej uniwersalny, korba ma 34 zęby, prędkość maksymalna jest wyższa niż we wcześniejszych, idealny napęd do ścigania. 

    Dla amatora na single starcza napęd 10x deore, do jazdy po asfalcie najlepszy będzie 11x deore z kasetą 11-50 lub 1x12 NX. 1x12 GX z kasetą 10-50 jest fajny, sam na takim na co dzień jeżdżę, ale jest drogi w eksploatacji. 

     

    Przechodząc do kosztów: 

    Najdroższa będzie obsługa XC 500, sam amortyzator nie jest droższy w utrzymaniu niż tańsze amortyzatory, ale ma dużo droższy napęd. Kaseta GX kosztuje 650 zł, łańcuch 12s koło 120, licz więc, że w używanym rowerze na dzień dobry będziesz miał do wydania minumum 770 zł, koronka korby kosztuje jakieś 50-60 zł, w używanym rowerze wypadałoby też wykonać serwis amortyzatora, jeśli chcesz aby pracował ładnie i długo. Koszt co roku to około 350 zł - robocizna około 200-230 i zestaw uszczelek 130 zł. 

    Przy napędzie 1x12 NX kaseta kosztuje już 300 zł, łańcuch dalej 120, serwis amortyzatora co rok podobny jak w rebie. 

    W napędzie deore kaseta to bliżej 200 zł z łańcuchem za 100. Amortyzatory SR suntoura czy Xfusion bym nie serwisował, ewentualnie samodzielna wymiana oleju a jak padną to wymiana na rockshocka za 600 zł. 

     

    ST 900 jest super jak jesteś dzieckiem ważącym 50 kg i chcącym robić piersze kroki na singletrackach 🙂 Jak Twoja waga przypomina bardziej wagę męską, to na zjazdach rower będzie się dość mocno wyginał. Ma też koła 27,5 cala, więc na korzeniach będzie wolniej i mniej komfortowo niż na prawilnych 29".

    Jak jesteś z okolic Torunia to daj znać, mogę Ci dać do testów parę rockriderów z mojej stajni. 

  18. Nie kupiłbym tego rockmachine manhattan 70. Dokładając 300-400 zł można dostać rockmachine na shimano, z normalną korbą, normalnymi hamulcami, z korbą na sztywnej osi i z amortyzatorem, który będzie coś tam działał. 

    Obecnie najlepiej wyceniony jest EXPL 540, za 3200 miażdży ten rower. 

    SR suntour albo ten X fusion to nie są porządne widelce, tego się praktycznie nie serwisuje aż do popsucia, ewentualnie robi się wymianę oleju raz na pół roku, jeśli potrafimy to ogarnąć sami. Później po 3 latach jak padnie, wrzucamy do takiego roweru rockshocka za 500-600 zł i cieszymy się jazdą kolejne 5 lat. Porządne amortyzatory, na które wydajemy po 300 zł rocznie na serwis kosztują tyle co ten rower 🙂 

    Ten lapierre też jest ok, ale brak w nim sztywnych osi - dopłata do EXPL wydaje się ok. 

    EXPL ma długą ramę, przez co nie jest zbyt wygodny, wygodniejsze są wersje damskie, mają identyczne ramy ale krótsze mostki. Dużo wygodniejsze są cube attention - cube to taki rower crossowy z amortyzatorem z mtb i z szerokimi oponami. 

  19. Decathlon czasem robi darmowy serwis amora, mi zrobił, powinienem za niego zapłacić, ale wpisali mi jako gest handlowy dla regularnego klienta, ale zwykle trzeba za niego płacić. 

    Polecam taśmę gorilla, super uszczelnia i jest tańsza. Jak mi rurę od intercoolera kuna przegryzła, to też dała radę załatać i zrobiłem tak później 500 km 😄 Mechanik stwierdził później, że pierwszy raz widzi taśmę, która wytrzymała i uszczelniła pękniętą rurę. 

    https://allegro.pl/oferta/gorilla-tasma-uszczelniajaca-25mm-9m-tubeless-9498021857?utm_feed=aa34192d-eee2-4419-9a9a-de66b9dfae24&utm_source=google&utm_medium=cpc&utm_campaign=_dio_przemysl-biuro_pla_pmax&ev_campaign_id=17967348209&gad_source=1&gclid=CjwKCAjww_iwBhApEiwAuG6ccEaHcWyEa68BVUTNg583Q10xWz05zrkXF8_Qo2FkNvvmRvdA3gO1BhoCM38QAvD_BwE

     

    Jeśli przed serwisem się nie uginał, to teraz też nie powinien, z drugiej strony, ja wolę nie zamykać całkowicie tłumika, wolę aby był usztywniony a nie całkiem zablokowany. 

  20. Dużo się nie dowiedziałem 😄 

    Wydaje mi się, że do Twojego używania starczy jakiś tani rower aluminiowy na reconie z napędem NX lub deore, najlepiej na sztywnych osiach. Spec Epic carbon ma fajną ramę pod ściganie i kiepski osprzęt do ścigania. Super rower, jeśli mamy części do przełożenia z innego roweru, wtedy można zbudować super wyczynową maszynę, seryjnie nie wiem czy będzie lepszy niż np. Rockrider XC 120. 

  21. @Bob nowoczesne rowery mają dużo bardziej wyciągniętą pozycję, daje to większą stabilność, ale też ciężej poderwać przednie koło, bo jest dalej. W krótkich rowerach, które mają małą odległość między przednim a tylnym kołem wystarczy się przechylić i jest, tu trzeba użyć trochę techniki. 

    Chcąc poderwać przednie koło, przed przeszkodą stajesz znad siodełka, uginasz nogi w kolanach, naciskasz na amortyzator, w momencie jak amortyzator odbija, ciągniesz rower do tyłu (nie do góry!), ciągniesz rower wyrzucając tyłek za siodełko do tyłu, prostując ręce i wypychając nogami rower do przodu. Im krótszy mostek, tym łatwiej to zrobić, im niżej siodełko tym łatwiej to zrobić. Ja ucząc się techniki maksymalnie opuszczałem siodełko w dół. 

     

    16 godzin temu, jajacek napisał(a):

    Skakalem 20 cm drzewka na Chiselu w pedalach DPD. Wiec albo brak techniki albo za duza waga. No i moze nie te pedaly. 

    Skakanie wykorzystując spd to zła technika. Tak nie powinniśmy skakać, w spd można oczywiście siłowo poderwać rower ciągnąc za pedały, ale jest to niebezpieczne i złe. Daje też duże obciążenie na kolana. 

    Cykl życia rowerzysty mtb mniej więcej wygląda tak - jazda na platformach, czujemy się lepiej wchodzimy w spd, jesteśmy jeszcze lepsi to odkręcamy spd, montujemy platformy i uczymy się jeździć poprawnie, jak jeździmy poprawnie to wracamy do spd. 

    Ja nie mogłem się nauczyć bunny hopa do czasu, gdy nie odkręciłem spd 🙂 Sam dalej idealnej techniki nie mam, niestety spd uczą złych nawyków z mocno siłowym przerzucaniem roweru, 

  22. Będziesz mieć pewne problemy z używanymi szosami endurance - mają dość wąską maksymalną szerokość opony. Zwykle to okolice 25-28 mm. Pod tym względem dużo lepiej wypadają rowery nowsze, szczególnie na hamulcach tarczowych, tam obsłużenie opony 35 c to żaden problem. 
    Sam gravel to właśnie taka szosa, z kompaktowym napędem, trochę bardziej uniwersalną kasetą i szeroką oponą.

    Z szosami jest problem jeśli chodzi o zwykłą jazdę. Nagle odkrywasz wszelkie nierówności terenu, to co na mtb jest super gładkie na szosie jest niewygodne. Do tego dochodzi częstsze przebijanie opon, mniej wytrzymałe koła itp. kolejny problem w używanym rowerze to koszty eksploatacyjne - te będą zawsze wyższe niż w nowym oraz napęd, nawet jeśli to jest 105 ale ma już 7-8 lat będzie działać gorzej, niż np. nowa Sora, czy microshift. 

    U Ciebie jeszcze dochodzi kwestia, że będzie to Twój pierwszy rower tego typu, zakładam więc, że nie masz dużego doświadczenia jeśli chodzi o działanie sprzętu, możesz mieć więc problem z oceną, czy dany rower będzie fajną opcją. Ja bym więc na Twoim miejscu szedł w nowy rower np. coś takiego:

    https://www.decathlon.pl/p/rower-szosowy-romet-huragan-4/_/R-p-X8858870

    https://www.decathlon.pl/p/rower-szosowy-triban-rc520-microshift-10s/_/R-p-344419

    Z tych 3 co podesłałaś, to 1 jest najbardziej szosowym rowerem, będzie najszybszy i prawdopodobnie wejdą najcieńsze koła, z pozostałej dwójki ja bym wybrał Cuba, ale aby się nim zainteresować, musiałby kosztować okolice 3k-3,5k
     

×
×
  • Dodaj nową pozycję...